Urodziny po holendersku

DSCN6711

Właśnie dostałeś/dostałaś/ zaproszenie na urodziny do Holendra i nie wiesz, czego się spodziewać? A może Twoje dziecko wkrótce wybiera się na imprezę do holenderskiego kolegi? Jeśli pozwolisz, chętnie podzielę się z Tobą swoimi spostrzeżeniami odnośnie urodzin w kraju tulipanów i wiatraków. Zapewniam, że jestem „na bieżąco” w tym temacie.

Tylko popatrz: w minionym tygodniu wyprawiałam urodzinową imprezę dla swojej pierworodnej, w połowie maja nasza najmłodsza pociecha skończyła dwa lata, a za miesiąc będę organizować urodzinowe party dla syna – tak siłą rozpędu, pewnie żeby nie wyjść z wprawy;) Przekonałam Cię?
Zatem wróćmy na grunt holenderski, bo świętowanie urodzin przedstawia się tu nieco inaczej niż w Polsce. W kraju nad Wisłą często zakłada się, iż dzieci świętują urodziny, natomiast dorośli obchodzą imieniny.

Musisz wiedzieć, że Holendrzy przywiązują wielką wagę do celebrowania urodzin, z kolei imieniny są dla nich zjawiskiem nieznanym. Swą radość i dumę z urodzin mieszkańcy Holandii wyrażają poprzez piękny wystrój domu jubilata.
Artykuły dekoracyjne są dostępne niemal w każdym supermarkecie. Po niskiej cenie można nabyć proporczyki, chorągiewki, napisy „Vrolijk Verjaardag”(radosnych urodzin) czy „Happy Birthday”, tematyczne girlandy (z serc, kwiatów, motyli i innych różności) oraz balony (także w kształcie liczby przeżytych lat).
Spacerując holenderskimi ulicami zawsze zwracam uwagę na interesujące dekoracje, zdumiewam się pomysłowością Holendrów i ich dystansem w stosunku do siebie.

W Polsce „kobiet o wiek się nie pyta”, rok urodzenia zdaje się być niejako wstydliwą tajemnicą. Natomiast Holendrzy i Holenderki nie mają żadnego problemu z ujawnieniem metryki znajomym i sąsiadom. Kolejne lata życia są przedmiotem chluby; dodają właścicielowi splendoru, prestiżu i poważania.

Przy okazji opowiem Wam ciekawostkę.
Spośród wszystkich urodzin najhuczniej obchodzone są pięćdziesiąte.
Podczas jednego ze spacerów, zobaczyłam na okiennej szybie liczbę „50” i napis „Sara”.

DSCN5505

Przed domem na ławce siedziała lalka wielkości dorosłej kobiety, wystylizowana na stereotypową babcię. Wiecie, co mam na myśli: okulary na nosie, chustka na głowie, a w ręku druty i robótka…
Początkowo sądziłam, że widocznie jubilatka nosi imię Sara, ale za jakiś czas w kiosku dostrzegłam kartki urodzinowe z liczbą „50” podpisane „Sara” bądź „Abraham”.
Wtedy skojarzyłam, że nazwa pięćdziesiątych urodzin odnosi się do biblijnych postaci Abrahama i Sary.
Od sąsiadów dowiedziałam się, że Holendrzy często na tę okazję wynajmują sale bankietowe, a na przyjęciu urodzinowym jest zwyczaj śpiewania piosenek bądź recytacji wierszy ułożonych specjalnie na cześć jubilata – zachwalających określone cechy charakteru czy zainteresowania świętującego. Tort mierzy 50 cm i niekiedy również przybiera kształt Sary bądź Abrahama. Taka tutejsza tradycja…

DSCN3115

No dobrze, zatem dostałeś/dostałaś/ zaproszenie na holenderskie urodziny i pewnie zastanawiasz się, w co się ubrać?
U nas to normalne, każda szanująca się Polka, otwierając szafę, zwykle wygłasza tę sławetną frazę: „Ja nie mam, co na siebie włożyć”!
Zapewniam Cię jednak, że gdy Holender czy Holenderka idą w gości, to nie przywiązują większej wagi do stroju. Najczęściej wkładają dżinsy i wygodne obuwie. Sukienki, szpileczki, żakieciki, garnitury? To nie w Holandii… Tu na porządku dziennym jest luz i swoboda. Jeśli lubisz się wyróżniać, idąc na holenderskie przyjęcie, koniecznie włóż sukienkę i buty na obcasie bądź garnitur.

Masz już wybrany strój, czas pomyśleć o prezencie.
Nie przejmuj się, tu też nie ma paniki! Holendrzy nie kupują kosztowności, zazwyczaj przychodzą na urodziny z drobnymi upominkami, których wartość nie przekracza 15 euro. Nie przekonałam Cię? To pozwól, że wtrącę małą dygresję.

Ładnych parę miesięcy temu mój synek, po raz pierwszy, otrzymał zaproszenie na urodziny do kolegi z klasy. „Kinderparty” miało się odbyć w uwielbianej przez dzieciaki tutejszej hali zabaw z motywami pirackimi – pełnej labiryntów, zjeżdżalni, różnorakich torów przeszkód.
Mama jubilata zaznaczyła na zaproszeniu, że w dniu urodzin odbierze dzieci ze szkoły i sama dostarczy je do pirackiego raju, a następnie odwiezie do domu około godziny 19. Podziękowałam kobiecie za zaproszenie i przy okazji podpytałam, jaki prezent ucieszyłby jej synka. Poprosiła o bon upominkowy do sklepu zabawkowego (tu jest to bardzo popularna forma prezentu, po urodzinach jubilat jedzie z rodzicami na zakupy i sam wybiera zabawki o wartości otrzymanych bonów).
Kupując taki voucher po raz pierwszy, nie miałam pojęcia, jaką powinien mieć wartość. Pomyślałam jednak, że koszt urodzin w sali zabaw na pewno jest bardzo duży, a skoro dziecko będzie mieć zapewnioną opiekę przez niemal 4 godziny, to należy to docenić i zrekompensować ceną bonu. Zresztą zabawki w Holandii do tanich nie należą…
Po namyśle kupiłam kartę upominkową za 25 euro, dodatkowo syn własnoręcznie wykonał pocztówkę urodzinową dla kolegi. Z imprezy wrócił zadowolony i zmęczony, a to najlepszy dowód udanej zabawy.
Następnego dnia, przed lekcjami, podeszła do mnie matka jubilata.
Wylewnie podziękowała mi za bon i wyznała, że poczuła się w obowiązku udzielić mi, cudzoziemce, małej lekcji obyczajowej.
Poinformowała, że w Holandii kwota 5 czy 10 euro jest uznawana za wystarczającą na urodziny, sumę 15 euro uważa się za dużą, a 25 euro to już w ogóle traktuje się jako przesadę lub pomyłkę!

Wyciągnęłam wnioski z tego pouczenia i gdy następnym razem moje dzieciaki szły na urodziny do kolegów, dostosowywałam się do miejscowych obyczajów w kwestii wartości prezentów i – jak się domyślacie – bynajmniej nie rozpaczałam z tego powodu…

Podsumujmy: masz przygotowany prezent, jesteś stosownie ubrany /ubrana/ i uważasz, że teraz z czystym sumieniem możesz iść na urodziny. Stop!
Wysłuchaj jeszcze jednej małej rady. Najedz się przed wyjściem z domu i nie licz na „wyżerkę”, bo się srodze zawiedziesz.
Na urodzinowym stole w wiatrakowym państwie znajdziesz paluszki, orzeszki, jakieś przekąski w stylu koreczków (kawałki sera, oliwki, suszone pomidory), mięsne kuleczki i…niewiele ponad to!
Masz szczęście, jeśli urodziny będą wyprawiane na świeżym powietrzu, wtedy przeważnie rozpala się grilla, więc istnieje szansa na zaspokojenie głodu.
I jeszcze jedno!
Jeśli Twoje dziecko zostało zaproszone na holenderskie urodziny, niech się przypadkiem nie zdziwi brakiem tortu.

DSCN6715

Musisz wiedzieć, iż w Holandii tort nie jest obowiązkowym punktem urodzinowej imprezy dziecięcej, często bywa zastępowany muffinkami lub babeczkami.
Jeżeli „kinderparty” obejmuje jedzenie (czasami się to przytrafia;), to najpopularniejszą potrawą są frytki z keczupem lub majonezem, w bogatszej wersji dołącza się panierowane kawałki kurczaka (tzw. nuggetsy) z odrobiną musu jabłkowego (to już „full wypas”). Do picia podaje się wodę i „ranję”, czyli popularną tu oranżadę. To tyle!
Jak Ci się podoba? Hmm… chyba się domyślam!
Ale zanim nazwiesz Holendrów sknerusami i skąpcami, warto żebyś poznał/poznała/ jeszcze jeden holenderski zwyczaj.
W polskiej szkole czy przedszkolu przyjęło się, że jubilat bądź solenizant częstuje dzieci cukierkami. W Holandii to nie wystarcza. Bohater dnia wszystkie dzieci w klasie obdarowuje … upominkami!

DSCN6699

Oczywiście przekazuje drobiazgi: długopisy, gumki do mazania, ołówki, zawieszki na klucze, piłeczki… Do tego dołącza coś do jedzenia: pudełka z rodzynkami, paczuszki chipsów, żelki, ciastka…
Tak, wiem, idea pakowania prezentów dla około dwadzieściorga dzieci w klasie może wydawać się trudna do realizacji, ale spokojnie!
Zadanie jest wykonalne w dodatku za rozsądną cenę. W holenderskich marketach znajdziesz maleńkie torebeczki pakowane po dziesięć sztuk, a także zestawy gumek, długopisów i innych gadżetów specjalnie na tę okazję.

I nie zdziw się także, gdy Twoje dziecko wróci z urodzin u holenderskiego kolegi również obdarowane małym upominkiem, bo tak jest tu przyjęte.
Celem owego holenderskiego zwyczaju jest uczenie dzieci czerpania przyjemności z dawania i wyrabianie w nich umiejętności dzielenia się z innymi.
Może jednak ci Holendrzy wcale nie są takimi strasznymi dusigroszami?…

W minionym tygodniu moja pierworodna córeczka, zwana Iskierką, obchodziła dziewiąte urodziny.

DSCN6746

Już nie pierwszy raz doszła do głosu moja natura eksperymentatora i połączyłam tradycje polskie z holenderskimi, biorąc z jednych i drugich to, co uznałam za najlepsze.
Zatem, po holendersku, przygotowałam do szkoły drobne upominki dla wszystkich kolegów i koleżanek z klasy (markery oraz żelki).
Owocowe szaszłyki stanowiły zaś formę poczęstunku dla uczniów i pań.
Po południu kilka najlepszych koleżanek odwiedziło Iskrę w domu.
I tu, całkiem po polsku, upiekłam tort, oraz wspólnie z córką wybrałam kilka zabaw i prostych konkursów, gdyby w pewnej chwili na naszą domówkę zechciała wtargnąć nuda.

DSCN6732

Natomiast na kolację każda z dziewcząt przygotowała swoją własną, jedyną i niepowtarzalną pizzę. Zaproszone dziewczynki okazały się przemiłe i bardzo grzeczne. Bawiły się zgodnie. I nawet nie było przy tym wielkiego hałasu i bałaganu! Serio.

Bilans urodzin mojej córki wyszedł pozytywny: jubilatka szczęśliwa, goście zadowoleni, a mama bez bólu głowy…
To chyba niezły wynik jak na dziecięcą imprezę, prawda?

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowe zwyczaje i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

14 odpowiedzi na „Urodziny po holendersku

  1. Zauważyłam, że w Polsce coraz częściej rodzice organizują urodziny podwójnie.Jedna impreza, najczęściej tematyczna np. „Urodziny w Krainie Lodu” jest organizowana dla dzieci w jakiejś sali zabaw z animatorkami a druga dla rodziny już w domu. Takie tematyczne urodziny to koszt nawet kilkaset złotych, tak więc wartość prezentu dla jubilata stanowi swego rodzaju „wejściówkę”. Czego się nie robi dla dziecka.. Holendrzy mają bardzo zdrowe podejście do tematu, w Polsce raczej nie do przyjęcia. A szkoda..
    Pozdrawiam:-)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Marzenko, dziękuję za podzielenie się swoimi spostrzeżeniami odnośnie dziecięcych urodzin w Polsce. Zgadzam się z tym, co napisałaś. Gdy jeszcze mieszkaliśmy w kraju (jakieś dwa lata temu) moje dzieci często były zapraszane przez kolegów w przedszkolu na urodziny do „kulek” i pamiętam, że prezenty znacznie przekraczały wartość 20 zł (czyli bonu upominkowego za 5 euro). Broń Boże nie chodziło o snobizm, ale chęć częściowego zrównoważenia kosztów poniesionych przez organizatora imprezy. A przecież niepotrzebnie, bo skoro ktoś chce wyprawić swojemu dziecku tematyczne urodziny z animatorami, to zapewne go na to stać i nie jest rolą gościa wykupywanie „wejściówki” w postaci drogiego podarunku;) Trzeba cieszyć się z zaproszenia, cena upominku się nie liczy, tylko pomysłowość oraz znajomość zainteresowań i upodobań jubilata. A jak do tego dołoży się uśmiech i dobry humor to gwarantowana dobra zabawa:) Pozdrawiam:)

      Polubienie

  2. hrabina pisze:

    Wszystkiego naj, naj dla Pociechy!!!!

    U nas imprezy wyglądają bardzo podobnie, z jakimiś drobnymi różnicami. I oczywiście party, szczególnie dziecięce, są niezwykle popularne.

    Polubione przez 1 osoba

  3. Powiem Ci, ze bardzo mnie zaskoczyło to, iż….. najhuczniej obchodzona jest 50tka! Szok, gdyż te urodziny u nas są wręcz bagatelizowane! Powiem Ci kiedyś na studiach zawsze świetowaliśmy licznie i głosno moje urodziny. Dlaczego? 30 wrzesnia był dniem kiedy to się zjeżdżaliśmy po wakacjach i każdy chciał się spotkać, od tamtego czasu zaniedbałam tej tradycji przez co nie pamiętam jak spędzałam 30.09 w ostatnie lata… Muszę to zmienić! Zainspirowałaś mnie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Ale miło! Uważam, że bardzo sympatyczna była ta studencka tradycja świętowania Twoich urodzin połączona z pierwszym powakacyjnym spotkaniem. Świetny pomysł i okazja integracji u progu każdego nowego roku akademickiego. Masz teraz fajne wspomnienia… I może racja – dobre zwyczaje należy kontynuować?… Pewnie nie dacie rady zebrać się w tak licznym gronie jak na studiach, ale chociaż z tymi najbliższymi przyjaciółmi, którzy mieszkają nie dość daleko? Pozdrawiam:)

      Polubienie

  4. Jagoda pisze:

    Haniu !! Wszystkiego najcudowniejszego z okazji 9 urodzin 🎂 Spełnienia marzeń i wielu cudownych przygód!! Spóźnione ale szczere życzenia 🙂 Emilko uściskaj Hanię od „pani Jagódki” 🙂 pozdrawiam gorąco cała Waszą 5 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  5. Igomama pisze:

    Och, Jagódko! Sprawiłaś nam miłą niespodziankę i ogromną przyjemność swoją wiadomością. Hania bardzo dziękuje za życzenia. Wzruszyła się i aż zarumieniła z radości, że jej „ulubiona pani Jagoda” jeszcze o niej pamiętała;) Dziękujemy Jagódko za pamięć o nas i również wszyscy Cię gorąco i serdecznie pozdrawiamy:)
    Ps. Wojtka też;)

    Polubienie

  6. Kasia Wrona pisze:

    No i jak zawsze czytam z zaciekawieniem. Pisz pisz pisz. Taka moja afirmacja dla Ciebie 🙏🏻

    Polubione przez 1 osoba

  7. Ola pisze:

    Jak zawsze, bardzo ciekawy tekst. A ja to chyba bardzo łapczywa jestem. Obchodzę wszystko, co się tylko da. Imieniny, urodziny i nawet Dzień Dziecka (tak, tak, to ja jestem tym prawie trzydziestoletnim dzieckiem :D). Właśnie w sobotę wyprawiam imprezę ogrodową. Będzie wielki tort i dużo jedzonka. Mam teraz wolne, więc mogę przygotować pyszności dla gości. Szkoda tylko, że czas tak szybko leci – ostatnia dwójka na początku. Ale z drugiej strony, nie czuję tego upływu czasu.
    A wracając do zwyczajów holenderskich, to bardzo mi się podoba to huczne obchodzenie pięćdziesiątych urodzin. Chyba sama tak zrobię jak już dobiję do tego wieku. Sarę zakupię, a mężowi Abrahama.
    Pozdrawiam Cię cieplutko z Polski, w której ostatnio dużo się dzieje i nie dzieje się dobrze. Ale cóż…

    Polubione przez 1 osoba

  8. Igomama pisze:

    Olu, bardzo podoba mi się Twoja „łapczywość” w świętowaniu:)
    Masz radosne podejście do życia, pełne pasji i optymizmu, którym możesz zarażać innych.
    Przyjmij najserdeczniejsze życzenia z okazji Twoich urodzin – ostatnich z dwójką na początku. Młodziutka jesteś Olu, duchem i ciałem też:)
    Do zakupu Sary masz jeszcze sporo czasu;) Może kiedyś….
    Mam nadzieję, że Twoja impreza ogrodowa była bardzo udana, wszyscy goście dobrze się bawili, a Ty w końcu poczułaś zew wakacji po pracowitym szkolnym roku…
    Teraz ciesz się młodością.
    A tło dla Twej młodości niech stanowi przychylna aura w Polsce.
    Niech się dzieje w naszym kraju, ale – dobrze!
    Pozdrawiam urodzinowo:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Ola pisze:

      Bardzo dziękuję 🙂 Impreza udała się wspaniale. Najbardziej chyba jestem zadowolona z jedzenia 😉 Poeksperymentowałam i wyszły z tego m.in. sałatki w melonie, cukiniowe zwijki z serkiem z pieprzem cytrynowym, a także polędwiczki marynowane w limonkach i miodzie. Aż sama z siebie dumna jestem, że zdobyłam się na taką odwagę kulinarną. Goście dopisali, wielu zostało na noc, więc impreza przedłużyła się do 15:00 kolejnego dnia. A najfajniejsze w tym wszystkim, że ogrodowa. I jak się miało przez chwilę dość zgiełku, to można było po prostu posiedzieć w ciszy przy ognisku, albo nawet pójść na spacer 🙂

      Pozdrowienia ślę całej Twojej rodzince!

      Polubione przez 1 osoba

      • Igomama pisze:

        Olu, bardzo się cieszę, że Twoja urodzinowa impreza wspaniale się udała.Zresztą nie mogło być inaczej u tak sympatycznej jubilatki:) Twój ogród znam co prawda tylko ze zdjęć – pamiętam kwiaty, rzeczkę za płotem – i mam pewność, że w tym miejscu czas płynie szczęśliwiej… Żar ogniska zawsze zbliża do siebie ludzi, a jeśli chodzi o jedzenie, to ho, ho – zaszalałaś i wprowadziłaś moje kubki smakowe w stan ogromnej tęsknoty. Właśnie takie sałatki i cukiniowe zwijki teraz będą mi się marzyć:) Dziękujemy za pozdrowienia, Olu i oczywiście też Cię ciepło pozdrawiamy:)

        Polubienie

Dodaj komentarz