Opowieści Ławeczki… o I Komunii Świętej w Holandii

DSCN2130

Witam się z Wami po długim czasie!
Moje drewniane nogi delikatnie uginają się i skrzypią…
Z jednej strony „skrzypu skrzyp” rozbrzmiewa radośnie (bo cieszę się, że znowu mogę kogoś uraczyć opowieścią), a z drugiej – jest przesiąknięte nieśmiałością i obawą, czy aby nie wzruszycie ramionami i nie prychniecie pogardliwie: „ona w lipcu zamierza mówić o komuniach? No bez przesady, niech o wakacjach lepiej opowie. Albo o ślubach…”
Sami widzicie, że mój lęk nie jest bezpodstawny.

Czy mam cokolwiek na swoje usprawiedliwienie?
Sęk w tym, że właściwie nic konkretnego… Może pogodę?
Zarówno czerwiec, jak i lipiec obfitował w Holandii w wyjątkowo ciepłe dni, toteż miałam mnóstwo pracy: całymi dniami służyłam zmęczonym turystom, wieczorami przesiadywała na mnie młodzież, a zdarzało się, że i w nocy przyjęłam zbłąkanego wędrowca…
Cóż, lato w pełni, toteż w najbliższym czasie nie zanosi się na zmiany.

Pomimo zmęczenia i niewyspania – pora na opowieść!
Tym razem przedstawię Wam dwóch chłopców, którzy w tym samym dniu,
21 maja 2017 r, przyjęli Pierwszą Komunię Świętą.

Pawełek jest Polakiem, jego uroczystość miała miejsce w polskim kościele misyjnym w Amsterdamie.
Z kolei Holender Aaron świętował w parafii holenderskiej.

Ten sam dzień, ta sama uroczystość, a jednak… wyglądała zupełnie inaczej.

Jeśli jesteście ciekawi różnic, usiądźcie wygodnie i posłuchajcie…

Aaron i Pawełek to dwaj przyjaciele, którzy uczą się w tej samej klasie.
Ich mamy również darzą się wielką sympatią.
Niedawno obie panie umówiły się na „pokomunijne” pogaduszki.
Najpierw spacerowały po okolicy, po czym zauważyły… mnie. Nie chwaląc się i nie ujmując niczego innym ławkom, w moich gładkich deskach chyba kryje się jakaś tajemnica; coś, co sprawia, że zmęczeni ludzie kierują swoje kroki właśnie w moim kierunku.
Tak było i tym razem. Mamy usiadły i …

Opowiadaj, jak było na komunii – zaczęła jedna, nie pamiętam dokładnie, która.
Ty mów pierwsza. – odpowiedziała ta druga, a ja zatrzeszczałam z lekką dezaprobatą: „No w ten sposób to wy się na pewno nie dogadacie, drogie panie.” 
Koleżanki musiały usłyszeć moje niecierpliwe chrobotanie, bo zrezygnowały z tych ceregieli i zaczęły normalną rozmowę, co jakiś czas przerywaną wzajemnym wchodzeniem sobie w słowo, jak to zwykle bywa, gdy kobiety z zapałem o czymś rozprawiają.

Przygotowania do I Komunii Świętej

Mama Aarona opowiedziała o przygotowaniach odbywających się przed uroczystością Komunii Świętej w parafii holenderskiej.
Otóż, w październiku, dzieci z grupy 4 (siedmio- i ośmiolatki, bo trzeba Wam wiedzieć, że w Holandii dzieci podejmują naukę w szkole w wieku 4 lat), otrzymują z biura parafialnego zaproszenie i specjalny formularz dotyczący Komunii Świętej. Warunkiem przyjęcia Hostii jest bycie ochrzczonym oraz udział w spotkaniach, które odbywają się w salach parafialnych przy kościołach.

– Jak wyglądają takie zajęcia? – dopytywała Polka, a jej koleżanka wszystko cierpliwie tłumaczyła.
Zwykle jest to sześć bądź pięć spotkań, które najczęściej odbywają się w niedzielę przed mszą świętą (lub po). Dzieci otrzymują książki z ćwiczeniami, w których znajdują się również zadania domowe. Podczas tychże spotkań omawia się zagadnienia wiary, Kościoła, Biblii, fakty z życia Jezusa. Mali Holendrzy uczą się również kilku pieśni oraz modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario”, ale nie są z niczego egzaminowani. Ksiądz zakłada, że znajomość tych dwóch modlitw dzieciaki wynoszą z domu.

– To zupełnie inaczej niż u nas – wtrąciła Polka i tym razem ona zaczęła snuć wątek przygotowań dzieci do sakramentu przyjęcia Komunii Świętej w polskiej parafii. Opowiadała o lekcjach religii, o nauce katechizmu, o zaliczeniach.
Widząc, przerażone, w pewnym momencie, spojrzenie swojej rozmówczyni, uśmiechnęła się i wyjaśniła, że panie katechetki uczące Pawełka, są wspaniałe i mają cudowne podejście do dzieci. Co prawda wymagają od uczniów znajomości modlitw, przykazań, prawd wiary itp., ale egzamin traktują nie jak „zaliczanie”, lecz „okazję do chwalenia się” znajomością modlitw. Oczywiście każdy sukces panie nauczycielki nagradzały pochwałą ustną i naklejką.

Za sprawą słów Polki, Holenderka przypomniała sobie, jak babcia opowiadała jej, iż dawniej w Holandii dzieci też musiały uczyć się katechizmu na pamięć, ale potem Kościół odszedł od tej praktyki w imię oszczędzania dzieciom stresu.

Próby przed uroczystą mszą komunijną

Podstawowa różnica dotyczyła ilości prób.

Polska mama wspominała o kilku próbach, które miały miejsce w maju i dotyczyły ustawienia dzieci, odpowiedniego usadzenia w ławkach, recytowania tekstów, niesienia darów czy nawet samego momentu spożycia hostii.
Holenderska znajoma dziwowała się temu.
U nas wystarczyła jedna próba – zauważyła. – W piątek, tuż przed ową wielką niedzielą, obyła się jedna jedyna próba ceremonii.
– Tylko? – zdumiała się z kolei Polka.
Oczywiście – odpowiedziała przyjaciółka. – Wszystko ładnie wyszło. A nawet jak coś poszło niezgodnie z planem, to przecież to są tylko dzieci… Mają prawo się mylić.

Spowiedź święta

Gdy tematem dialogi stała się spowiedź, zdziwiłam się ja, zdziwiła się też mama Aarona. Dlaczego?
Okazało się, że polskie dzieci, przed przystąpieniem do Komunii Świętej, muszą się koniecznie wyspowiadać. W tym celu klękają w ciemnym konfesjonale, mówią wyuczoną na pamięć formułkę, po czym wyznają przed kapłanem swoje grzechy.

Wierzcie mi, dla mnie to nowość.
W Holandii po prostu nie ma tego punktu.
Tutaj przyjmuje się hostię bez sakramentu pokuty.
Wiecie, co odpowiedział pewien holenderski ksiądz, gdy go zapytano o brak spowiedzi w Niderlandach?
„Gdybyśmy tego wymagali, to ludzie w ogóle przestaliby chodzić do kościoła…”

A trzeba Wam wiedzieć, że kościoły holenderskie już od dawna świecą pustkami i są przerabiane na restauracje, galerie sztuki czy nawet pijalnie piwa!
Dodam jednak od siebie, że słyszałam, iż w niektórych holenderskich parafiach zamiast indywidualnej spowiedzi praktykuje się swobodną rozmowę z dziećmi na temat grzechu i konieczności dobrego zachowania się
.

Msza komunijna

Przyznam, że z wielkim zainteresowaniem słuchałam, jak obie panie dzieliły się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami odnośnie przebiegu samej mszy komunijnej.
I powiem Wam, że w obu przypadkach było pięknie, a przecież całkiem inaczej…
Zacznijmy od stroju.
Dowiedziałam się, że polskie dzieci przeważnie są ubrane jednakowo – zazwyczaj w alby. Dziewczynki noszą też białe sukienki, a ich głowy zdobią wianki.

W holenderskich parafiach nie ma wytycznych dotyczących ubioru, toteż każde dziecko wygląda inaczej.

StrojeKomunia

W grupie Aarona dzieci były ubrane wyjątkowo odświętnie i elegancko (chłopcy – w koszule i marynarki, dziewczynki – w białe sukienki), ale w innych kościołach można zobaczyć dzieci przyjmujące I Komunię Świętą – w codziennym stroju, zdarza się, że nawet w dresach.

Tych różnic jest jednak znacznie więcej. Oddajmy głos kobietom.

Opowiada mama Aarona:

W tym roku, w naszym kościele, do komunii przystępowało 30 dzieci.
Ksiądz uznał, że to dużo, dlatego podzielił je na dwie grupy, z których jedna miała swoją eucharystię o godz. 10, a druga o 12. Msza komunijna trwała ponad godzinę.
Kościół był pięknie ustrojony, utrzymany w biało – żółtej kolorystyce.

IMG-20170715-WA0000

Prowadzone przez księdza dzieci weszły do świątyni z zapalonymi świecami, a następnie zajęły miejsca tuż przy głównym ołtarzu.
Wszystkie czytania zostały skrócone, uproszczone i dostosowane do poziomu ośmioletniego dziecka.

IMG-20170715-WA0003

W czasie całej ceremonii panowała luźna, radosna, swobodna atmosfera.
Było bardzo sympatycznie.
Ksiądz rozmawiał z dziećmi, żartował, wszyscy się śmiali.

IMG-20170715-WA0004

Dzieci były bezpośrednio zaangażowane w przebieg ceremonii: czytały komentarze, niosły dary, śpiewały. Nie musiały niczego umieć na pamięć, mogły wspomagać się kartkami z tekstem. Hostię przyjmowały do rąk tak, jak jest to praktykowane w naszym kraju.

IMG-20170715-WA0002

Po wyjściu z kościoła puszczano dzieciom bańki mydlane, co dało piękny efekt wizualny. Wiem, że w innych parafiach wypuszcza się w niebo białe balony, a w południowej Holandii jest zwyczaj obsypywania dzieci konfetti.

IMG-20170715-WA0011

Opowiada mama Pawełka:

W naszej polskiej parafii do I Komunii Świętej przystąpiło prawie 70 dzieci, ze względów organizacyjnych i finansowych nie było możliwości podziału na grupy. Msza trwała ponad dwie godziny. Była piękna i bardzo uroczysta. Dzieci weszły do kościoła z zapalonymi świecami, a następnie zajęły miejsca w pięknie ozdobionych ławkach.

IMG_38538

Cała świątynia prezentowała się wspaniale, udekorowana białymi kwiatami i wstążkami.

IMG_38535

Na początku dzieci zostały pobłogosławione przez rodziców.
Aktywnie uczestniczyły w całej ceremonii, wszystkie komentarze wygłaszały z pamięci. Część dzieci tworzyła chór.

IMG_39156

Podczas homilii ksiądz z humorem prowadził dialog z dziećmi, używając rekwizytów. Odwołał się do znanego wszystkim McDonalda, w zamian proponując autorski zestaw McNiebo.

IMG_38732

Komunikant dzieci przyjmowały do ust klęcząc na odświętnych klęcznikach.
Miłym akcentem było podziękowanie dla mam, gdy dziewczynki i chłopcy podarowali swoim rodzicielkom czerwone róże. Z kolei na ręce ojców zostały złożone bochenki chleba, którymi następnie dzieci przełamywały się z gośćmi.

IMG_39272

Na koniec każdy neokomunikant otrzymał pamiątkowy obraz nawiązujący tematycznie do przypadającej w tym roku setnej rocznicy objawień Fatimskich.

IMG_39308

Zwieńczeniem tej wzruszającej, dostojnej uroczystości było wspólne pamiątkowe zdjęcie.

Przyjęcie komunijne, prezenty, opłaty

Znów dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy.

W Holandii przyjęcie komunijne jest skromne i w zasadzie nie różni się od urodzin. Najczęściej przybiera formę „szwedzkiego stołu”.
Są przekąski, kanapki, ale nie ma zbyt wielu dań.
Komunię dziecka świętuje się z rodziną i przyjaciółmi, często zaprasza się również sąsiadów. Aby zająć dzieci niekiedy wypożycza się dmuchany zamek lub zamawia klauna.

W Polsce „komunia” – po pierwsze – jest uroczystością typowo rodzinną, a – po drugie – znacznie bardziej wystawną i bogatą; zdarza się, że nawet przypomina wesele.
Przyjęcie bywa wyprawiane zarówno w domach jak i w restauracjach, tu wszystko zależy od warunków mieszkaniowych i finansowych gospodarzy.

DSCN1877

Podczas gdy holenderskie dzieciaki otrzymują skromne, symboliczne upominki, to w Polsce zakup prezentu na komunię często wiąże się ze sporym wydatkiem.
Praktykowane jest obdarowywanie dzieci drogim sprzętem elektronicznym, na porządku dziennym są tablety, laptopy, konsole…
Cóż, mama Pawełka podkreślała, że jej takie konsumpcyjne podejście wcale się nie podoba i stara się uchronić przed tym syna.

PrezentyPawel

Ale czy się udało, tego już nie wiem.
Skoro już mowa o pieniądzach – dowiedziałam się, że w holenderskim kościele nie ma stałej oficjalnej ceny za komunię – jest to kwota w granicach 40 – 60 euro (w niej zawiera się koszt książek i zeszytów ćwiczeń, usługa fotografa, opłata administracyjna).

W polskim kościele jest praktykowana opłata określana mianem „dar ołtarza”. Ponadto rodzice przeważnie dodatkowo składają się na kwiaty i prezenty dla pań katechetek i księdza. Mama Pawła podkreślała, że takie podziękowanie jest dobrowolną inicjatywą rodziców, którzy w ten sposób chcą wyrazić swą wdzięczność i docenić wkład pracy i zaangażowanie tych osób.

Biały miesiąc, pielgrzymka dziękczynna, dziewięć pierwszych piątków miesiąca…

W tej części rozmowy głos zabierała głównie Polka, a jej holenderska koleżanka ograniczyła się do słuchania i wtrącania przerywników typu: acha, naprawdę?, o!…

Polskim zwyczajem są obchody tzw. „białego tygodnia”, gdy przez siedem kolejnych dni, dzieci ubrane w stroje komunijne, codziennie uczestniczą w mszy świętej.
W polskiej parafii w Holandii, z wielu względów, tradycja „białego tygodnia” zmieniła się w tradycję „białego miesiąca”: dzieci do końca czerwca wkładają alby na niedzielne i świąteczne msze.
Polskie rodziny często uczestniczą w pokomunijnych pielgrzymkach dziękczynnych. W parafii Pawełka, w ostatnią sobotę maja została zorganizowana pielgrzymka autokarowa do Banneux w Belgii.

Belgia

W miejscu objawień jedenastoletniej dziewczynce Marietcie znajduje się sanktuarium Matki Bożej Ubogich, w którym tradycyjnie, od wielu lat, odbywa się msza święta dla dzieci pierwszokomunijnych z parafii polonijnych w Belgii, Niemczech i Holandii.
W parafii Pawła odbyła się też druga pielgrzymka, już na terenie Holandii, do sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Heiloo.

DSCN2244

Kobieta z Polski wspomniała też o zwyczaju spowiedzi i komunii praktykowanym przez dziewięć pierwszych piątków miesiąca, ale widząc niezrozumienie w oczach koleżanki, szybko zakończyła temat.
No tak, o czym tu mówić, skoro w Holandii nikt się nie spowiada!

Wówczas mama Aarona przejęła pałeczkę opowiadając, że u nich nie ma zwyczaju pielgrzymek, natomiast ich grupa komunijna miała wspólne spotkanie kilka dni po całej uroczystości, którego celem było dzielenie się swoimi wrażeniami z przebiegu ceremonii. Jeszcze jedno takie wydarzenie jest planowane na wrzesień.
Holenderski proboszcz zachęcił rodziny do odwiedzania w wakacje różnych kościołów i robienia fotografii, z których przygotują kolaż.

Uff, nie spodziewałam się, że moja opowieść będzie taka długa!
Naprawdę się zmęczyłam. Skrzypu skrzyp…

Zdaję sobie sprawę, że cierpliwość Czytelników właśnie została poddana wielkiej próbie. Gratuluję wszystkim, którzy dotrwali do końca mojej opowieści.
W nagrodę powinnam Wam zaproponować wypoczynek na moich wypolerowanych deskach…
Byście mogli położyć się w wygodnej pozycji, posłuchać szumu wiatru (oraz moich delikatnych trzasków i chrobotów), popatrzeć w niebo i… wyobrazić sobie czyste serca dwóch chłopców, biel opłatka, anielski uśmiech…
Póki co, nie mam jednak takich możliwości i zdolności.
A szkoda!

Wracając do tamtych dwóch mam – one jeszcze długo rozmawiały, a ja słuchałam w skupieniu.
Wszystkie trzy powstrzymywałyśmy się od oceniania i krytykowania.
Tak jest lepiej… Naprawdę.

Wystarczająco długo stoję na tym świecie, by wiedzieć, że zamiast wyolbrzymiać różnice, korzystniej jest skupić się na podobieństwach.
Na tym, co jest takie samo i niezmienne.
Niezależne od języka, mentalności, kultury…
Na tym, co ma łączyć, a nie dzielić…

KomuniaUniesienie

P.S. Tym, którzy mnie jeszcze nie znają polecam moją pierwszą opowieść pt.:
„O kobietach”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowe zwyczaje i oznaczony tagami , , , , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

15 odpowiedzi na „Opowieści Ławeczki… o I Komunii Świętej w Holandii

  1. Anna pisze:

    Wersja holenderska bardzo mi sie podoba:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Prawda? Mnie urzeka ta bliskość dzieci przy ołtarzu, dostosowanie czytań do ich poziomu i ta kameralna, radosna atmosfera.
      No i skromność prezentów i przyjęcia.
      Z kolei szokuje mnie brak spowiedzi…

      Polubienie

  2. Bardzo ciekawie się czytało to porównanie (pięknie napisane). Ja bym pewnie mogła dorzucić coś ze swoich doświadczeń pierwszokomunijnych na Tajwanie: córka przyjmowała sakrament w międzynarodowym gronie w jęz. angielskim, syn w polskiej kameralnej grupce trzech chłopców po polsku, a syn koleżanki w parafii chińskojęzycznej wraz z innymi małymi Tajwańczykami. To dopiero były różnice!
    Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję serdecznie za miłe słowa.
      Bardzo ciekawi mnie I Komunia Święta na Tajwanie. To taki daleki i egzotyczny kraj.
      Bo Holandia to Europa, leży prawie za miedzą, ale Tajwan…
      Taka tajwańska ławka to by dopiero mogła snuć interesujące opowieści;)

      Polubienie

  3. jotka pisze:

    Powiem szczerze, że wybrałabym ceremonie po holendersku, z powodu skromności, mniejszego formalizmu itd. Myślę także, że w warunkach holenderskich nawet polski kościół wiele odpuszcza, natomiast w kraju to jest jakaś masakra. Mam tu na myśli nie tylko przygotowania, sama to przechodziłam i obserwuję w szkole, ale także przepych uroczystości rodzinnych.
    Kiedyś znajoma opowiadała, jak to wygląda w Kanadzie i chyba podobnie jak w Holandii.
    Opowieść bardzo ciekawa, nawet w lipcu 🙂
    Serdeczności wakacyjne zasyłam 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję Jotko i za te serdeczności, i za podzielenie się swoim zdaniem.
      Moje jest podobne, aczkolwiek mając do wyboru I Komunię Świętą w kościele holenderskim i kościele polskim misyjnym, zdecydowałam się jednak na opcję polską.
      Może to dlatego, że jestem konserwatystką i tradycjonalistką?
      Ale mówię „nie” przyjęciom typu wesele, częstej w Polsce postawie „zastaw się, a postaw się” i drogim prezentom elektronicznym.

      Polubienie

  4. plucazycia pisze:

    Kochana Witaj! Brak czasu! Jak ja to rozumiem …. 😉 sama widzisz ze u mnie świeci pustkami… Jak ja Ciebie podziwiam 🙂 i znalazłaś czas na tak dlugi wpis i ciekawy. Normalnie czytałam z wielkim przejęciem! 🙂 serio! Najbardziej zaskoczył mnie brak spowiedzi tam przed komunią i to ze kościoły są przerabianie na restauracje. Szok! Wielkkie ukłony w Twoja stronę pisze ze słonecznej ławki a obok mnie mały śpioch więc i chwila… ściskam

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Nastko, jak miło Cię gościć:)
      To zabawne, że siedząc na „słonecznej ławce” przeczytałaś wspomnienia „holenderskiej ławeczki”. Hi hi…
      W zestawieniu z zawsze pełnymi kościołami w Polsce, holenderskie wypadają bardzo blado: autentycznie wiele z nich świeci pustkami i szuka się im wtórnego przeznaczenia.
      Brak spowiedzi też mnie szokuje…

      Pozdrawiam Ciebie i tego małego, słodkiego śpiocha;)

      Polubienie

  5. Martynka pisze:

    Podoba mi się holenderska wersja I Komunii Świętej! Nasza również jest piękna, ale niezbyt rozumiem ten przepych w kwestii przyjęcia i prezentów.. Mama koleżanki ostatnio jechała na komunię swojej chrześnicy i kupowała smartfona za ponad dwa tysiące złotych (!).. Zastanawiam się czy chodzi o to kto więcej wyda? Sama nie wiem, ciężko mi to ocenić przez wzgląd na brak doświadczenia w tym temacie, ale nie wydaje mi się żeby kupowanie quadów, dronów, laptopów, smarfonów i innych wpływało korzystnie na dzieciaki? Mi za dzieciaka było fajnie bez takich gadżetów! 😀
    Pozdrawiam, M.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Otóż to, Martynko.
      Ja też nie mogę zrozumieć sensu (czy wręcz pędu, presji) kupowania dzieciom z okazji I Komunii takich drogich prezentów.
      Ale to już jest taka „samonakręcająca się” machina – skoro wszyscy tak robią, to nie wypada się wyłamać..
      I w ten sposób ludzie prześcigają się nawzajem.
      Z kolei dzieci przyzwyczajone do otrzymywania kosztowności i cudów techniki, szybko przestaną cieszyć się z drobiazgów.
      Pozdrawiam:)

      Polubienie

  6. Celt Peadar pisze:

    Nie wiem, czy można się tu bezpośrednio do Ławeczki zwracać, tak jak do Okruszka w „Pamiętniku”, ale przypomniała mi ona moją własną Komunię Świętą. Załapałem się na nią w Stanach akurat, w polskim Kościele św. Trójcy. Z tego, co tu Ławeczka mówi, że moja Komunia była takim połączeniem opisywanych tutaj podejść. Bo z jednej strony bardzo na luzie i ciepło (jak w Holandii), a z drugiej też bardzo odświętnie i poważnie (jak w Polsce). Do dzisiaj pamiętam moją katechetkę, która nas przygotowywała – siostrę Dorotę 🙂 I proboszcza, dawno już nieżyjącego.

    Dzięki za te fajne wspomnienia, Ławeczko 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      W imieniu Ławeczki ja również dziękuję za przywołanie swoich komunijnych wspomnień, na dodatek z tak daleka… Na pewno było to niezwykłe doświadczenie – I Komunia Święta w polskim Kościele w Stanach…
      Pozdrawiam Cię wakacyjnie Celciku i obiecuję odwiedzić Twój blog jak tylko będę miała lepszą łączność ze światem. 😉

      Polubione przez 1 osoba

  7. kloszard pisze:

    Bardzo ciekawa opowieść- dziękuję.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz