Ławka spełnionych marzeń ;)

21733843_10211594552554084_1835676968_o

Rytm wrześniowych dni odmierza nam szkoła.
Ta – codzienna rejonowa podstawówka holenderska i ta sobotnia – polska szkoła misyjna w Amsterdamie.

Właśnie! W minioną sobotę przypadały pierwsze lekcje w języku polskim.
Wszystko odbywało się zwyczajnie, według planu, jak co roku.

DSCN4129 Najpierw inscenizacja inaugurująca nowy rok szkolny, potem krótkie przemówienie księdza Krzysztofa, w końcu lekcje i msza święta z poświęceniem przyborów szkolnych.
Wszystko w porządku.
Wszystko tak jak zawsze – poza jednym małym szczegółem: ławka w kościele, ta boczna, druga z przodu, tym razem była pusta.

Wiedziałam, że taka będzie.
Byłam na to przygotowana, a przynajmniej tak mi się wydawało…
Mimo to widok pustej ławki, TEJ ławki, wzbudził we mnie masę uczuć przeróżnej treści – przede wszystkim uwolnił smutek, żal, tęsknotę…
Spoglądałam w tamtym kierunku z zadumą i lekkim niedowierzaniem.
Patrzyłam z podziwem i szacunkiem.
Zerkałam… z odrobiną zazdrości.

Zazwyczaj w tamtym miejscu siadała Marta z mężem Rysiem i trzema córkami. Mam wciąż w pamięci obraz tej rodzinki. Rodzice zamyśleni, z lekka uśmiechnięci; dziewczynki piękne jak motyle w barwnych strojach.

21728596_10211602094542629_6413126013256755946_o

Nie znaliśmy się długo.
Można powiedzieć, że krótko; zdecydowanie za krótko.
Na dodatek ledwo zdążyliśmy się zaprzyjaźnić, już musieliśmy się rozstać.

Marta jest autorką bloga Matka Polka Holenderka.
W kwietniu tego roku organizowała w swoim holenderskim domu nieopodal miasta Hoorn Tulipanowy Zjazd Polek na Obczyźnie.
Kiedyś wspominałam Wam o tym wydarzeniu.

Pamiętam, że w tamtym czasie mój mąż i ja mierzyliśmy się z podjęciem ważnej acz trudnej decyzji dotyczącej przyszłości naszej rodziny: zostać w Holandii czy wracać do Polski? (notabene – uprzedzając Wasze ewentualne pytania – ostateczna decyzja nie została podjęta, a jedynie odsunięta w czasie Puszczam oczko).
Podczas gdy nasze myśli błądziły między Polską a Holandią, myśli Marty i Rysia pofrunęły w zupełnie innym kierunku.
Nasi nowi przyjaciele wprawili nas w osłupienie nagle oznajmiając, że po dziesięciu latach mieszkania w Holandii, zdecydowali się na przeprowadzkę… do Portugalii!

20140118_10211168675867433_655413458436309460_n

To MY rozważaliśmy możliwość wyjazdu z Holandii, a to ONI – wyjechali.
Z dziewczynkami, z kotem, pianinem i z całym życiowym dorobkiem.

Okazało się, że Portugalia grała i śpiewała im w sercach już od dawna.
Posłuchali tego „fado”, bo inaczej nie mogli – wiecie – w końcu to muzykalna rodzinka jest! W polskim kościele w Amsterdamie, często zajmowali się muzyczną oprawę mszy świętej. Ryś grał na skrzypcach, Marta – na organach, a dziewczynki śpiewały psalmy.

W Holandii żyło im się spokojnie i wygodnie.
Rodzice pracowali, córki uczęszczały do dobrej szkoły, miały też liczne zajęcia dodatkowe (muzyka, piłka nożna, jazda konna, gimnastyka akrobatyczna).
Mimo to nagle zdecydowali się zostawić wszystko i zbudować swoje życie niemal od początku, w nowym miejscu, w innym kraju.

21744836_10211593196360180_697348130_o

Marta nieraz podkreślała, że przeprowadzka do Portugalii nie jest ucieczką z Holandii, ale wyjściem w stronę marzeń.
Rzecz jasna to nie była prosta decyzja.
Brak znajomości języka portugalskiego; perspektywa szukania domu i nowej pracy oraz konieczność zmiany szkoły z pewnością nie ułatwiały sprawy.

A jednak Marta i Ryś pokonali lęki i wątpliwości.
Wykazali się uporem i wytrwałością w pokonywaniu przeszkód.
Osiągnęli cel! Posłuchali głosu serca.

To nie szkodzi, że ich ulubiona ławka w kościele, TA ławka, chwilowo świeci pustką.

Bo Historia Marty i Rysia wcale nie jest smutna… Przeciwnie.
To opowieść o nadziei i odwadze.
A TA ławka jest symbolem spełnionych marzeń.

21192812_10211525017175743_5002363600465391267_n

Ps. Marta niekiedy przesyła mi na Facebooku krótkie wiadomości z Portugalii.
Krótkie, bo na dłuższe nie ma czasu – zajęta urządzaniem nowego domu i zwiedzaniem okolicy. Krótkie, ale emanujące szczęściem i optymizmem.
I zawsze skąpane w słonecznych promykach.

Zdjęcia zawarte w niniejszym artykule również są Jej autorstwa.

21742251_10211593483527359_817719686_o

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

15 odpowiedzi na „Ławka spełnionych marzeń ;)

  1. Anna pisze:

    Kiedyś mówiłam, że własciwie to same marzenia jako takie nie mają sensu, sens ma ich spełnianie. Ta rodzina najwyraźniej była tego samego zdania. Niech im się wiedzie:). A Ty… Ty i Twoja rodzina wybierzecie to, co najlepsze dla Was.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Otworzyłaś mi oczy, Anno. Nigdy tak nie patrzałam na marzenia. Zawsze wydawało mi się ważne, by je mieć. A tymczasem… Może rzeczywiście nie tędy droga?
      Kiedyś pisałam na blogu, że mam półkę z marzeniami. Wszystkie cudne, pięknie zapakowane, obwiązane wstążeczkami… I co z tego?
      Skoro ich nie spełniam?
      Pełnią funkcję wystawki…
      Dziękuję za tę świeżość spojrzenia i życzenia dla nas.

      Polubienie

  2. jotka pisze:

    Podziwiam, nie wiem czy sama miałabym odwagę na taki krok, może już zbyt zasiedziała jestem, a może to nie kwestia odwagi tylko osobowości?
    Cokolwiek przyjdzie Wam wybrać, oby sie udało i przyniosło szczęście 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Jotko, ja też zastanawiam się, czy spełnianie tak wyjątkowych marzeń i decydowanie się na tak ogromne zmiany w życiu są związane z odwagą czy cechami osobowości.
      Pewnie chodzi o jedno i drugie. Są osoby łatwiej tolerujące zmiany, wręcz łaknące ich, a są – też bardziej „zasiedziałe” jak napisałaś.
      Ja to chyba też z tych „zasiedziałych” raczej jestem. Cenię spokój i bezpieczeństwo.
      Źle znoszę wszelkie sytuacje stresowe.
      Ale czasem bardzo potrzebuję zmian i moja „zasiedziałość” mnie męczy, dręczy do tego stopnia, że wymyślam sobie nowe zajęcie czy jakąś aktywność.

      Polubienie

  3. oko pisze:

    ławka spełnionych marzeń – patrz na nią, niech i Twoje się spełnią.
    ależ ludzi goni po świecie… to dobrze – nudą by wiało, gdyby wszyscy byli jednakowi

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Racja. Pięknie napisane.
      Rzeczywiście ludzie są tak różnorodni w wyborze swojej życiowej drogi!
      Na dodatek nie ma uniwersalnego patentu na szczęście: jeden woli prowadzić koczownicy tryb życia i poznawać różne zakamarki świata, inny – niczym pustelnik – najlepiej czuje się w stałej, oswojonej przestrzeni życiowej.
      I oba wybory są dobre, o ile są NASZYMI WYBORAMI.

      Ps. „Ławka spełnionych marzeń” – ładnie, tak mogłam zatytułować ten post…

      Polubienie

  4. Martynka pisze:

    Marzenia trzeba spełniać! Najlepiej zacząć od tych drobnych i nabierać odwagi do tych większych i poważniejszych! U mnie podziałało. 🙂
    Buziaki, M.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Muszę iść za ciosem i skorzystać z Twojego patentu, Martynko: praktykować na małych marzeniach, by potem móc zabrać się za te większe i trudniejsze.
      Cieszę się, że Tobie się powiodło:) Super!

      Polubienie

  5. Takie dzisiaj życie, że krążymy między różnymi krajami. Holandia i inne kierunki, nigdy nie wiadomo, gdzie za jakiś czas trafimy.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dokładnie. Jeszcze kilkadziesiąt lat wstecz takie podróżowanie było w strefie marzeń wielu ludzi, nie wspomnę już o życiu zagranicą.
      Zmieniły się czasy, a wraz z nimi pojawiło się więcej szans i wyborów – także w kwestiach mieszkaniowych. Dziękuję za odwiedziny i komentarz!

      Polubienie

  6. oto ja. xyz pisze:

    Może trzeba usiąść na tej ławce spełnionych marzeń, by dowiedzieć się czegoś ważnego. A może ta szczególna ławka pomaga podjąć ważne decyzje?
    Pozdrawiam już prawie jesiennie 😉

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dobry pomysł!
      Nie pomyślałam o tym w ten sposób, a przecież nie zaszkodzi spróbować… 😉
      A nuż – moc ławeczki zadziała również w naszym przypadku?
      Dziękuję za tę cenną podpowiedź i pozdrawiam jesiennie (patrząc na wrześniową pogodę).

      Polubienie

  7. Iwona Kmita pisze:

    To cudowne, ze ludzie spełniają swoje marzenia. A Portugalia jest tak piękna, ze wcale się Twoim przyjaciołom nie dziwię. Mam nadzieję, że osiedli w jakimś słonecznym miejscu nad oceanem:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję, Iwonko. Zamieszkali w malowniczej wiosce w północnej Portugalii.
      Mają słoneczną pogodę i piękne widoki na co dzień, a nie tylko na urlopie.
      Ich przykład daje „porządnego kopa” do spełniania marzeń…

      Polubienie

Dodaj komentarz