Z pewną nieśmiałością przychodzę do Was z kolejnym wpisem z cyklu „Nasze jesienne portugalskie wakacje”. Wiem, wiem…
Na razie macie dość zabytków. Jesteście zmęczeni architekturą, przytłoczeni mnogością kościołów, nawet piękne płytki azulejos już Wam się opatrzyły. Rozumiem Wasze odczucia. Rozumiem doskonale i dlatego dziś będzie moja ostatnia portugalska notatka. Obiecuję!
Dotychczas poznaliście tętniące życiem Porto i rozmodloną Bragę.
Nadszedł czas na spokojne, stareńkie Ponte de Lima.
Po intensywnym zwiedzaniu stawiam na relaks i odpoczynek.
To tu przyszło nam spędzić drugą połowę wakacji; już bez męża (i taty), który niestety musiał wyjechać, ale za to w towarzystwie przyjaciół. Tych od Ławki spełnionych marzeń.
Tych samych, którzy przez dziesięć lat mieszkali w Holandii, a tego lata spakowali manatki (nie zapominając o kocie i pianinie) i osiedlili się w całkiem innym zakątku Europy.
Właśnie tutaj…
Wiecie? Gdy słyszę delikatny oddech kameralnego miasta Ponte de Lima, wcale nie dziwię się ich decyzji. Góry, niczym korona na głowie dostojnika, otaczają to miejsce.
Chronią, przekonują o swej potędze, zachwycają.
Tak, nie jestem zdumiona. Uwielbiam ten widok! Nie mogę się nim nasycić.
A tutejsze powietrze przypomina mi kryształ. Jest takie czyste, przeźroczyste, rześkie…
W Ponte de Lima czas płynie powoli… Nikt się nie śpieszy.
Mieszkańcy przesiadują na czerwonych ławkach i leniwym wzrokiem obserwują przechodniów, rozmyślają o życiu, rozmawiają ze znajomymi.
I daję słowo, nie widziałam, aby ktokolwiek zajmował się swoją komórką!
Nie na darmo Ponte de Lima kojarzy mi się z osobą staruszka.
Takiego mądrego, radosnego, pełnego życia.
To miasto jest bowiem jedną z najstarszych miejscowości w Portugalii.
Widziało nawet starożytnych Rzymian!
Tych samych, którzy wybudowali okazały kamienny most na rzece Lima.
Jest on przeznaczony wyłącznie do użytku pieszych, a z niewidzialnych głośników sączy się muzyka.
Most leży na „Drodze świętego Jakuba”, czyli prowadzi pątników do katedry Santiago de Compostella w Hiszpanii.
W Ponte de Lima często można spotkać pielgrzymów idących pieszo z wielkimi plecakami. Ich wyróżnikiem jest symbol muszli umiejscowiony na odzieży lub ekwipunku.
Starzy ludzie przecież często zbliżają się do Boga, a Ponte de Lima jest staruszkiem, prawda?
Poza tym starsze osoby mają swoje przyzwyczajenia, na przykład zakupy najchętniej robią na bazarkach i w lokalnych sklepikach, galerie handlowe ich męczą.
Ponte de Lima słynie z jednego z największych i najbardziej znanych targów w Portugalii. Od XII wieku wzdłuż rzeki ustawiają się kupcy z wszelakim towarem.
Ponoć jest tam wszystko: żywność, ubrania, ceramika, pamiątki…
Co drugi poniedziałek – warto zapamiętać!
My, niestety, „nie wstrzeliliśmy się” w termin. Dosłownie dnia nam zabrakło…
Zdążyliśmy natomiast skorzystać z polecenia naszych gospodarzy i skosztować pyszne menu dnia w cenie 5, 50 euro w restauracji w centrum miasta.
Owo menu jest dostępne w dni powszednie od godz. 12 do 14 i w jego skład wchodzą: pieczywo, zupa, drugie danie z trzech do wyboru (my mieliśmy grillowaną rybę), napój (sok, wino butelkowe), deser (do wyboru z trzech) i kawa.
Dla porównania: w Holandii w cenie 5,50 euro można jedynie wypić kawę i ewentualnie zjeść ciastko. Nie więcej. A tam – prawdziwa uczta i istna rozpusta!
Lokalną specjalnością jest mus cytrynowy. Niebo w gębie!
Niestety, znika z talerzyka, zanim przypomnisz sobie o zrobieniu zdjęcia!
Bo nasz staruszek gustuje w potrawach smacznych i niedrogich…
No i na pewno nie lubi przydługich opowieści…
Zwłaszcza, gdy odzywa się w nim potrzeba drzemki tak jak teraz…
Zatem nie przeszkadzajmy…
Zostawmy go smacznie śpiącego nad rzeką Limą, pośród wzgórz, niedaleko od oceanu. Niebo właśnie iskrzy się tysiącem gwiazd. Jutro znów będzie pogoda.
Słonko obudzi naszego staruszka delikatnymi muśnięciami swych promieni…
Ponte de Lima znowu wypełni się mieszkańcami, pielgrzymami, turystami, kupcami… Kolejny dzień czas zacząć!
Ps. Dzisiejszy post dedykuję naszym holendersko – portugalskim przyjaciołom.
Dziękuję za wspaniałą gościnę, pokazanie nam “swojego” miasta i udostępnienie zdjęć.
Fotografia przedstawiająca staruszków siedzących na ławkach oraz prezentująca wyroby ceramiczne jest własnością Marty – autorki bloga Matka Polka Holenderka.
Nie dziwię sie przyjaciołom, nie mam dość zabytków, zachwycam sie wszystkim, co opisujesz. Chciałabym kiedyś przejść szlak św. Jakuba i nie dlatego, że jestem religijna, bo nie jestem, ale w tym wypadku liczy sie droga, na której wszystko może się zdarzyć, każdy poznaje lepiej siebie i współtowarzyszy podróży, no i z powodu tych wszystkich cudów, o których piszesz.
Taki obiad to super atrakcja, nawet przeliczając na złotówki 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko, jak miły memu sercu jest Twój entuzjazm i radość, bo – wiesz – ja z onieśmieleniem wrzuciłam ten post, z lekka zdenerwowana, że może już trochę za dużo tej Portugalii na blogu o Holandii. 😉
Podobnie jak Ty chciałabym kiedyś pielgrzymować szlakiem św. Jakuba.
Wydaje mi się, że na takiej drodze można zbliżyć się do Boga a jednocześnie lepiej poznać samego siebie…
Ps. A ceny w tej restauracji rzeczywiście były bardzo przyjazne dla portfela, aż nie do wiary! Lecz to tylko w określonych godzinach i w dni powszednie.
Normalnie jest drożej, choć i tak dużo taniej niż w Holandii.
PolubieniePolubienie
Wow… zachwycające miasto. Marzy mi się takie miejsce z dala od codziennego zgiełku i spraw do załatwienia. Ale to pewnie dopiero na emeryturze…:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marzenko, ja też wciąż szukam swego miejsca na ziemi…
Wielkim sentymentem darzę takie niewielkie miejscowości, w których życie płynie wolniej i jakoś tak spokojniej, bez stresu, wyścigu szczurów, rywalizacji…
Choć tam na pewno też ludzie mają jakieś problemy.
Też marzę, by na emeryturze osiąść w cudnym miejscu, najlepiej w domku z oknami z widokiem na morze. 🙂
A co będzie – któż to wie?
PolubieniePolubienie
Więc jednak dotarłaś do Portugalii. A jak plany urlopu na Maderze? Zachwycałaś nie nią po moim wpisie na blogu? Zapraszam po cenne wskazówki, jak tanio i na własną rękę się tam dostać i spędzić przepiękny urlop. Pozdrawiam :)!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękuję za zaproszenie.
Jesteś dla mnie skarbnicą wiedzy o Maderze, która teraz jawi mi się jako rajska wyspa.
Nie ukrywam, że marzyłabym o jej bezpośrednim poznaniu.
Jest na mojej liście „wymarzonych kierunków podróży”.
I wiem, gdzie udać się po konkretne wskazówki i cenne rady przed urlopem w tamtych stronach;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uwierz mi- to jest raj!!! I na pewno nie będziesz zawiedziona. Ja się w tej wyspie zakochałam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ladne widoki 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo ciekawy wypad do Ponte de Lima i piękne zdjęcia i opisy. Pozdrawiamy
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czy uwierzysz że ja jeszcze nigdy nie lecialam samolotem? Jak widzę takie miejsca, zdjęcia to aż mi serce tam leci a ja ciągle statycznie… z pewnością to opiszę jak w końcu się ruszymy!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przyjdzie i na Ciebie pora, Kochana.
A zobaczysz im dłużej się na coś czeka, tym potem radość i emocje większe. 🙂
PolubieniePolubienie
Oby! Czasami już myślę, że nigdy się nie doczekam 😉 Ale może warto tak czekać 😉 tak jak mówisz, bo radość będzie większa! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
bylam , przeszlam w tamtym roku szlak sw. jakuba z moja corka i wlasnie ponte de lima byla dla mnie najpiekniejszym miejscem w portugalii. i najsmaczniejsze jedzenie. mysmy tam nie jadly menü pielgrzyma tak jak ty ale udaly sie do swietnego wlocha na makarony . tego nam sie zachcialo.
porto w tym roku pokazalam moim dzieciom i mezowi a o porte de lima duzo opowiadalysmy , moze kiedys sie uda pokazac mu. dziekuje za cenne informacje , tego w przewodniku nie bylo a my w sumie za zoltymi strzalkami dalej szlysmy. pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kasiutka, bardzo Cię przepraszam – nie wiem, jakim cudem – ale dopiero dziś dostrzegłam Twój komentarz, z siedmiomiesięcznym opóźnieniem.
Ale lepiej zareagować późno niż wcale. 😉
Dziękuję Ci serdecznie za podzielenie się Waszymi wrażeniami z pobytu w Ponte de Lima. Też mi się marzy przejście tym pielgrzymim szlakiem.
Życzę Wam jeszcze wielu pięknych podróży, po Portugalii i nie tylko.
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Łooo matulu, jaki świat jest mały 🙂 Kiedy zobaczyłam Twój wpis o Ponte de Lima od razu pomyślałam, że musicie być z Martą znajomymi. Wprawdzie nie sprawdzałam tego, ale nie wiem, czy jest jakiś polski blog, który (oprócz Marty oczywiście) wspominałby o tej miejscowości. Hasłem Was łączącym jest oczywiście-Holandia 🙂 Nie znam wprawdzie Marty osobiście, ale czytałam jej holenderskiego bloga, a teraz Ola Portugal 🙂 Sama jestem zresztą zakochana w Portugalii i staram sie wniej bywać w miarę często, ale do Ponte de Lima jeszcze nie dotarłam 😦 Pozdrowienia z wietrznej Anglii 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
🙂 🙂 🙂
Niesamowite są takie wirtualne spotkania!
W takich chwilach faktycznie wielki świat zmniejsza się rozmiarami do małego podwórka.
My byliśmy w Portugalii właśnie na zaproszenie Marty, świeżo po ich przeprowadzce. 🙂
A wcześniej połączyła nas polska szkoła w Amsterdamie. Nasze cóki były w tej samej klasie i razem szły do komunii świętej. 🙂
Pozdrawiamy z Holandii (akurat, wyjątkowo!, bez wiatru).
PolubieniePolubienie