Jeśli przeczytaliście poprzednią notatkę, to z pewnością już wiecie, że dwa styczniowe dni udało nam się spędzić w słynnym holenderskim parku rozrywki Efteling. Zapewne pamiętacie, iż nocowaliśmy w pokoju rodem z baśni „Jaś i Małgosia”. Pierniki na ścianach, naleśniki w roli puf i… czarownica, zaglądająca przez okno. Na dodatek próbująca rzucić na nas jakieś zaklęcie…
Jeżeli nie zajrzeliście do poprzedniego wpisu, nie martwcie się, w razie potrzeby, przypomnę pewne fakty.
Zatem usiądźcie wygodnie, odprężcie się i posłuchajcie.
Gdy, jakieś dwa tygodnie temu, dzieciaki zaczęły prosić o wyjazd do Efteling, to szczerze mówiąc, nie paliłam się do tego pomysłu. Dlaczego?
Bo zima nie nadaje się na całodzienną bieganinę po dworze.
Mam marznąć w drodze od jednej atrakcji do drugiej i jeszcze słono za to płacić?
Nie, dziękuję!
Wolę zaszyć się pod kocem z dobrą książką.
Wolę pić gorącą herbatę i podjadać mleczną czekoladę z orzechami.
A jednak dzieciaki, jak to dzieciaki, nie odpuszczały.
I jeszcze wyszła ta cała sprawa z okularami!
Dla tych co nie są w temacie, krótkie przypomnienie: moje różowe szkła ostatnio się popsuły, a ponoć w Efteling istnieje punkt napraw.
No i stało się, pojechaliśmy do parku rozrywki w środku zimy.
Pojechaliśmy i… nie żałuję!
Powiem więcej – warto czekać na zimę, aby pojechać do Efteling!
Z wielu powodów.
Jeśli lubicie atmosferę opowieści z Narnii, tam jej zakosztujecie.
Jeśli uwielbiacie ciepło i blask ogniska, smak grzanego wina, aromat gorącej czekolady ozdobionej pierzynką bitej śmietany, świąteczne piosenki i przedstawienia na żywo, to wszystko to znajdziecie w Winter Efteling.
I znacznie więcej!
Oswoicie zimę.
Doświadczycie ciepła w mroźny dzień, więc uważajcie na swoje serce, które będzie topnieć, jak lód, od nadmiaru emocji.
Efteling, już w listopadzie, przebiera się w zimową szatę.
Bajkowi bohaterowie wkładają czapki i szaliki.
Niezliczone światełka i lampy rozświetlają mroki wieczoru.
W wyznaczonych miejscach powstają wielkie ogniska otoczone ławkami.
– Proszę siadać i ogrzać się! Może napijecie się grzanego wina?
Za chwilę powinny pojawić się sanie zaprzężone w dwa rumaki.
Wysiądą z nich książę Kernik i królewna Jelka.
Przywitają się, coś opowiedzą, zaśpiewają.
A jak nie oni, to inni, bowiem w tym roku są cztery rodzaje koncertów do wyboru: śpiew przy akompaniamencie pianina, a capella, jazz, muzyka gospel.
Można też obejrzeć przedstawienia dla dorosłych i dla dzieci, występy akrobatyczne, a o 18 zaczyna się Aquanura – największy w Europie taniec fontann.
Spektakl czterech aktorów: muzyki, wody, światła, ognia.
Widzieliśmy już ten pokaz w czerwcu; teraz, w styczniu, obejrzeliśmy ponownie i…
dech nam zaparło z wrażenia!
Było jeszcze piękniej, bo wieczorna ciemność wydobyła i wyeksponowała ze świateł paletę barw, zupełnie niewidoczną latem.
Nieodłącznym atrybutem każdej zimowej scenerii są choinki.
W Efteling jest ich pełno, wszystkie przyprószone śniegiem niczym głowy starców – siwizną. Wśród wielu iglastych panien, jedna góruje nad pozostałymi.
Wielkie świąteczne drzewko zamiast tradycyjnych bombek, dźwiga przeźroczyste kule, w których znajdują się kartki z życzeniami gości.
Podobno codziennie odbywa się losowanie.
Podobno codziennie ktoś jest uszczęśliwiany…
Zimą w Efteling pojawia się wielki namiot.
Pod płachtą znajduje się lodowisko, tor saneczkowy, zamek Elzy z punktem gastronomiczym, w którym wśród innych przekąsek nie może zabraknąć tradycyjnej holenderskiej zupy grochowej.
Idziemy na łyżwy, najpierw przewracamy się niemal bez przerwy, ale w końcu zaczynamy panować nad równowagą i jeździmy; jeździmy w Efteling!
Skoro zaliczyliśmy łyżwy, trzeba spróbować też jazdy na nartach biegowych!
W malowniczym zakątku parku utworzono prawie półkilometrową trasę narciarską.
– Buty narciarskie na nogi, narty do butów – klik, kijki do rąk i… do przodu!
Oczywiście, poza typowo zimowymi rozrywkami, dostępne są atrakcje całoroczne (poza nielicznymi wyjątkami). Wiele z nich znajduje się w budynkach, pod dachem, zimno wówczas niestraszne.
Nasze pierwsze kroki kierujemy w stronę Pałacu Fantazji „Symbolica”.
To propozycja dla całej rodziny.
Najnowsza i najdroższa inwestycja w Efteling.
Wybudowana, kosztem 38 mln dolarów, w 65-tą rocznicę Parku i udostępniona do zwiedzania od lipca 2017 r.
Z zewnątrz ma postać baśniowego pałacu, natomiast w środku „wszystko jest inne niż się z pozoru wydaje”.
Tak jak my, pozwólcie się zaprosić na audiencję do króla.
Wybierzcie jedną z trzech możliwych tras („Skarbiec”, „Herosi”, „Muzyka”), następnie wsiądźcie do sześcioosobowego wagonika, który – co ciekawe – wcale nie będzie jechał po torach.
Poprowadzi Was tajnymi korytarzami do magicznych pomieszczeń.
Po drodze pewnie nie raz się zdziwicie, ale na koniec (najprawdopodobniej) wylądujecie w sali balowej i zatańczycie przed królem.
Podobnego typu niespodzianek znajdziecie w Efteling jeszcze kilka: „Fata Morgana” (rejs łódką do Zakazanego Miasta), „Droomvlucht” (podróż marzeń do krainy wróżek i elfów”), „Carnaval Festival” (wycieczka po różnych krajach świata w towarzystwie pajacyka Jokie).
Igotata ze starszymi dziećmi przeżyli niezapomniane chwile (strachu!) na statku, rozbujanym jak wahadło. Aaaa, tylko nie wypadnijcie za burtę!
Zdecydowaliśmy się również na przejażdżkę rollercasterem o nazwie „Drak en Joris” (Smok i Joris).
Gwoli ścisłości – to nie jest tylko szalona jazda rozpędzoną kolejką górską!
To cała opowieść, historia o śmiałkach walczących z okrutnym smokiem.
Chcecie zmierzyć się z bestią? Wybieracie Wodę czy Ogień?
Tak, trzeba zdecydować, bo są dwie trasy przejazdu i dwa pociągi, niebieski (Woda) i czerowny (Ogień), które ścigają się między sobą.
Podobno wygrywa zawsze ten sam, ale… nie liczcie, że zdradzę który (choć właśnie nim jechałam!).
W parku Efteling zimą, bywa chłodno, owszem, ale zimno nie dokucza nikomu.
Szkoda czasu na marznięcie!
Lepiej obejrzeć niesamowity film 3d o zwierzętach.
Nie można też zapomnieć o pokręceniu się na karuzeli.
Właśnie wiruję z dziećmi na koniu i w powozie. W kółko, w koło, w kółeczko.
By cały świat zaczął się kręcić. Mocno, szybko. Znowu.
W koło, w kółko, w kółeczko…
Ale, ale! Prawie bym zapomniała…
Gdzieś tu w pobliżu miał się znajdować punkt naprawy okularów…
Próbuję go wypatrzeć. Widzę małą budkę, to chyba tam!
Biegnę, potykam się, bo wciąż kręci mi się w głowie.
Z uśmiechem oddaję okulary do naprawy. Pani w kiosku dokładnie sprawdza szybki. Ogląda, przemywa, pociera, poleruje, impregnuje jakimś płynem. W końcu mi podaje.
– Gotowe, proszę przymierzyć.
Wkładam bryle z lekką nieufnością.
Niepewnie, jakbym się bała, że świat nadal będzie szary.
A jednak… działają! I to jak działają!
Widzę świat kolorowo, z intensywną różową poświatą.
Jak kiedyś, jak dawno, dawno temu…
Mąż mnie popędza, czas wracać do domu!
Kieruję się w stronę samochodu.
– Poczekajcie!
Zaraz, zaraz…
W pośpiechu zapomniałam spytać o sposób użytkowania okularków i o gwarancję.
No i przecież nie zapłaciłam!
Naprawa szkieł była w cenie biletu – uspokaja mnie mąż.
Dzieciaki przysnęły w aucie.
Za godzinę będziemy w domu.
Za godzinę spadnie na nas codzienność.
Stare kłopoty znów będą próbowały wypełzać z kalendarza.
To nic! Nie dam im się.
W naprawionych różowych okularach – mogę wszystko!
Po takich przeżyciach wzbogaconych dawkę zdrowego śmiechu wzrok się poprawia i bez okularów 🙂 Może kiedyś pojedziemy tam z Niteczką? W sumie, czemu nie? Ale wcześniej poproszę Cię o kilka praktycznych porad.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Byłoby cudownie, jakbyście wybrały się do tego parku razem z Niteczką!
Obie byłybyście zachwycone, bo jest to naprawdę baśniowe miejsce.
A ja, jeśli tylko byłabym w stanie, to zawsze chętnie wesprę Was praktycznymi radami.
Byłaby to dla mnie przyjemność.
PolubieniePolubienie
Robi wrażenie. Odkąd byłam a Disneylandzie takie parki mnie jarają. Poczekam aż dzieci podrosną i pojadę tam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Aniu za wizytę i komentarz. 🙂
Nie wiem, w jakim wieku są Twoje dzieci, ale w Efteling już trzylatki mają co robić.
Cały Baśniowy Las, na czele z Czerwonym Kapturkiem, Kopciuszkiem, Śnieżką, Śpiącą Królewną, Roszpunką i całą resztą powszechnie znanych bohaterów, może wzbudzić zachwyt i zainteresowanie u takiego małego człowieka. Oczywiście jest też spore prawdopodobieństwo, że maluszek się przestraszy wilka, Baby Jagi i smoka.
Chyba idealny moment na Efteling zaczyna się od 6 lat.
Acha, i wiele atrakcji jest dostępnych dla dzieci <1,20 , a spośród rollercasterów często nawet <1,40.
Ps. Byłaś w Disneylandzie? Och, to dopiero była przygoda!
PolubieniePolubienie
Jedno minus 6 miesięcy a drugie 2 lata. 😉 jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Och, to rzeczywiście maleństwa, zwłaszcza to pierwsze. Gratuluję i niech zdrowo rosną.
Rzeczywiście nie ma co się śpieszyć, wszystko przed Wami. 😉
Eftelingi poczekają. 😉
PolubieniePolubienie
Ojej, jak tam pięknie! Pałac Fantazji będzie mi się teraz śnił:) Chciałabym, żeby moje dzieci to zaobaczyły. No i różowe okulary naprawione. To dobrze:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I ja bym chciała, byście to wszystko zobaczyli.
Życzę Wam tego z całego serca.
Dziewczynki byłyby zachwycone baśniowym lasem i „Droomvlcht” – przejażdżką po krainie wróżek i elfów – cudeńko! Jak zresztą wiele innych rzeczy.
Pałac Fantazji pozostawił we mnie lekki niedosyt – cała przygoda trwa zaledwie 6 min, trochę krótko, a czekania w kolejce długo, bo to nowość.
Oby różowe okulary służyły jak najdłużej. To praktyczny gadżet. 😉
PolubieniePolubienie
wow i zimą można na takie atrakcje chodzić super mślę że w lato nie było by tego klimatu… a jeszcze jakby było wiecej sniegu i -2 było by jeszcze bajeczniej 😀 cudowna atrakcja
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Olga, jakoś umknął mi Twój komentarz i zauważyłam go dopiero teraz.
Dziękuję! Masz rację – zima (taka prawdziwa, o jakiej wspominasz) wytwarza baśniową scenerię, ma swój klimat. Natomiast lato daje dobrą pogodę, słonko i chęć, by cały dzień przebywać na dworze, dodatkowo w Efteling jest wiele atrakcji z wodą w roli głównej.
Też fajnie!
PolubieniePolubienie
Właśnie chciałam powiedzieć, że zima sprzyja baśniom, ale wszystko potwierdziłaś sama, a Twoje zdjęcia sa najlepszą reklamą dla punktu dobierania różowych okularów. Na pewno nie potrzeba będzie naprawiać 🙂
Super po stokroć 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Po stokroć dziękuję za dobro słowo. 🙂
Tym razem większość zdjęć zaczerpnęliśmy z oficjalnej strony Parku Efteling.
Myślę, że się na nas nie obrażą, w końcu tym samym reklamujemy to miejsce.
Bo nasz aparat ostatnio zawodzi, często blokuje się i zacina w najmniej odpowiednim momencie. Nie wspominając, że „gubi” baterie, bo klapka jest obluzowana.
Ale dobrze, że chociaż okulary naprawione. 😉
PolubieniePolubienie
a ta holenderska grochówka (że tak przyziemnie zapytam) – bardzo od polskiej się różni?
zimą zapewne ma niezłe wzięcie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
W taką pogodę grochówka ma niezłe wzięcie, to fakt.
Smakuje podobnie do naszej, choć jest zrobiona z zielonego grochu (a nie z żółtego), ma bardziej gęstą konsystencję (nawet papkowatą), a jeśli chodzi o mięso to dodaje się do niej kawałki kiełbasy parówkowej i boczek. No i groch często jest niewyczuwalny, całkiem rozgotowany.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Choć nie mam ferii zimowych ale chętnie odbyłam z „Wami” wirtualną .wycieczkę po Parku Efteling. Bardzo dziękuję za towarzystwo . Na miłe opowieści i zdjęcia zawsze z niecierpliwością będziemy czekały .Blog musi nadal trwać !!!!!!!!.Dziękujemy i pozdrawiamy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Blog będzie trwał póki będą czytelnicy. 🙂 Zwłaszcza tacy wierni i oddani.
Dziękuję z całego serca za towarzyszenie nam w naszym życiu – zarówno realnym, jak i tym wirtualnym. Buziaki:)*
PolubieniePolubienie