Gdy woda się nie przelewa…

DSCN6430

Z łazienki dochodzi odgłos wirowanego prania. Na stole stoi kubek ze świeżo zaparzoną herbatą. Kap! Kap! Kap! – kilka zabłąkanych kropel z hałasem spadło w otchłań umywalki. Parę metrów od domu ścielą się kanały.
Co prawda dzisiaj świeci słońce, ale być może już jutro zastąpi je deszcz…
Jedno jest pewne: w Holandii wody nie brakuje!
By zaspokoić pragnienie, wystarczy odkręcić kran. Kranówka jest czysta i pyszna, od razu zdatna do picia. Luksus, tak normalny, że aż spowszedniał i stał się zwyczajnym elementem codzienności.

Europejskie „kap, kap!” – wywołuje wzruszenie ramion lub, co najwyżej, irytację.
Bo znowu ktoś nie dokręcił kranu!
Bo dźwięk kapiącej wody potrafi być wściekle denerwujący!
I na dodatek rozprasza! Drażni.

Ale nie wszędzie tak jest…
W wielu krajach afrykańskich i azjatyckich nie usłyszymy monotonnego odgłosu kapiącego kranu z prostej przyczyny – tam brakuje kranów, brakuje czystej wody, brakuje kanalizacji, toalet, ba, nawet brakuje wiedzy na temat higieny!
Dane statystyczne są bezlitosne, a wielkość liczb zatrważająca: 1,8 miliarda ludzi na świecie nie ma dostępu do bezpiecznej pitnej wody; 2,4 miliarda osób nie ma dostępu do czystych toalet; codziennie 2 tyś. dzieci umiera przez brudną wodę!

990ba098-1d02-4fa1-be95-f44f44bc9ed6

Woda jest skarbem, eliksirem życia i dlatego trzeba o niej mówić, pisać… jak o celebrytce! Poza tym parę dni temu, 22 marca, obchodziliśmy Światowy Dzień Wody.
Holandia, zaprzyjaźniona z tlenkiem wodoru od zarania swego istnienia, chętnie włącza się w różnorodne działania charytatywne niosące pomoc ludziom cierpiącym z powodu niedostatku h2O.

W wielu holenderskich szkołach podstawowych rokrocznie odbywa się piękna akcja edukacyjna o nazwie „Wandelen voor Water. Kinderen helpen kinderen” (Spacer po wodę. Dzieci pomagają dzieciom).
Szkoła, w której uczą się nasze dzieciaki również wzięła udział w wymienionym projekcie. Najpierw w klasach zostały przeprowadzone interaktywne lekcje.
Uczniowie dowiedzieli się, jak ważna dla życia jest czysta woda.
Poznali migawki z codziennego życia swoich rówieśników z Tanzanii, Ugandy i Kenii; dla przykładu historia jednego z nich:

„Cześć nazywam się Jeremiah i mam 16 lat.
Mieszkam w tanzańskiej wiosce razem z rodzicami, dwoma braćmi i siostrą.
Moi rodzice są rolnikami, ja w przyszłości chciałbym zostać nauczycielem.
Moimi ulubionymi przedmiotami w szkole są Swahii (język) i matematyka.
Niestety, opuściłem wiele zajęć, bo przez większą część roku chorowałem.
Bardzo często boli mnie brzuch i głowa. Tak się dzieje z powodu zanieczyszczonej wody. Wodę bierzemy z rzeki. Jest ona brudna, piją z niej również zwierzęta.
Mam nadzieję, że wkrótce blisko mojego domu będzie bezpieczna woda do picia…”.

ProjectUpdate_8507_photo_2015-02-04_12.28.49

A oto historia Anity:

„Mam 11 lat. Mieszkam w wiosce w Tanzanii razem z rodzicami, starszym bratem i siostrą. Moi rodzice są rolnikami, ale ja w przyszłości chcę zostać lekarzem.
W ten sposób będę mogła pomagać chorym ludziom polepszyć ich życie.
W szkole uczyłam się, że wiele chorób bierze się z powodu picia zanieczyszczonej wody. Mieliśmy także lekcje z zakresu higieny; dowiedziałam się, kiedy należy myć ręce.

Dzięki projektowi „Wandelen voor Water” w ubiegłym roku w naszej wsi pojawiła się czysta woda oraz toalety. Obecnie dwie minuty drogi od naszego domu znajduje się kran z czystą wodą. Wcześniej musieliśmy iść po wodę ponad godzinę.”

Kip-als-dank2

Zgodnie z wytycznymi projektu „Spacer dla wody” po odbytej lekcji każdy uczeń dostał formularz, w którym znajduje się miejsce na nazwiska „sponsorów” i deklarowane przez nich kwoty. Słowo „sponsor” brzmi poważnie, ale tak naprawdę „sponsorem” może być każdy! Rodzic, sąsiad, znajomy rodziny, nauczyciel, sprzedawca w sklepie…

Wszystko zależy od przedsiębiorczości, kreatywności i oczywiście od śmiałości dzieciaków. Zadaniem uczniów było uzbieranie jak największej kwoty, która zostanie przeznaczona na pozyskanie punktu z czystą wodą w oraz na założenie toalety w szkole w Tanzanii.
Liczy się każdy cent, aczkolwiek nie ma też żadnej presji i przymusu.

Dzieci opowiadały o szczegółach akcji sąsiadom i członkom rodziny, mogły prosić o drobną kwotę w zamian za wykonanie jakiejś pracy (zakupy, pielenie ogródka), mogły również wyjść z jakąś własną inicjatywą jak np. sprzedaż ciastek domowego wypieku, organizacja prac plastycznych, zorganizowanie loterii…
Zakończeniem akcji był wspólny międzyszkolny marsz.
Marsz oczywiście „dla wody”.

DSCN6445

I tak oto, w Światowym Dniu Wody, uczniowie starszych klas podstawowych (10 – 12 lat) – w tym mój syn i córka – zebrali się w śródmiejskim parku naszego miasteczka.

Każdy uczeń musiał przejść 6 km z plecakiem wypełnionym 6 l wody.
Był to wyraz solidarności z afrykańskimi dziećmi, które często, dzień w dzień, pokonują podobny dystans z takim właśnie ciężarem.
Najlepiej zrozumieć odczucia drugiego człowieka poprzez doświadczenie tego samego, prawda? Choć i tak to nie było to samo!

DSCN6443

„Nasze” dzieci miały przecież na nogach wygodne buty!
Nie szły też w spiekocie dnia, odganiając się od brzęczących owadów. W międzyczasie miały przerwę na krótką regenerację sił. Mogły napić się, zjeść jabłko, przekąsić ciastko.
Na dodatek cały czas towarzyszyła im znana holenderska dziennikarka, Duwertje Blok, która jest patronką projektu (być może stali czytelnicy bloga pamiętają, jak od połowy listopada do 5 grudnia, codziennie o 18, oglądaliśmy „Sinterklasjournal” – dziennik telewizyjny dotyczący Mikołaja i Czarnych Piotrusiów? – ten program prowadziła właśnie Duwertje Blok).

diewertje

Dotychczas dzięki akcji „Wandelen voor Water” 510 tyś. rodzin w Afryce i Azji uzyskało dostęp do bezpiecznej wody pitnej.
Ten wynik bardzo cieszy i… niech cały czas rośnie!
Oby w wiosce Jeremiaha z Tanzanii, jak najszybciej, pojawił się punkt z czystą wodą!
I w sąsiednich wsiach…

A my, Europejczycy?
Szanujmy to, co mamy i bądźmy wdzięczni za każdą kroplę tak swobodnie i beztrosko płynącą z naszych europejskich kranów.
A jeśli możemy, w jakikolwiek sposób, pomóc innym ludziom – po prostu to róbmy!

DuwertjeZDziecmi

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowe zwyczaje i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

17 odpowiedzi na „Gdy woda się nie przelewa…

  1. ptaszanka pisze:

    I to się nazywa wychowanie, budzenie empatii dla innych i szacunku dla środowiska. Podoba mi się ta holenderska szkoła. Pozdrawiam Igomamo

    Polubione przez 1 osoba

  2. szarabajka pisze:

    To piękna akcja, jednak szlag mnie trafia, kiedy sobie pomyślę, że wiele takiej pomocy Europy trafia w łapy skorumpowanych władz krajów, zwanych szumnie, rozwijającymi się. Trzeba mieć tylko nadzieję, że nie stanie się tak z pomocą zebraną przez Wasze dzieci.
    Wybacz tę łyżkę dziegciu w beczce miodu, ale akurat ostatnio sporo na ten temat czytałam.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Ależ ja się wcale nie gniewam, Szarabajko, a łyżka dziegciu w beczce miodu czasem bywa pożądana. I fajnie, że dzielisz się swoimi obawami, skoro akurat jesteś na bieżąco z w temacie korupcji. Ja też chętnie dowiem się czegoś więcej.

      Polubienie

      • szarabajka pisze:

        Akcja Humanitarna Ochojskiej sama się angażuje na terenie danego państwa w budowę ujęć wodnych lub sanitariatów, bo gdyby przekazała zebrane datki rządowi tych krajów, to nic by nie zostało dla potrzebujących.

        Polubione przez 1 osoba

  3. oko pisze:

    patrzyłem na zdjęcia. raczej uważnie – dzieci miały plecaki uszyte na tę imprezę. celowo. prawdopodobnie połowa kasy poszła w gwizdek i została w Holandii. nieustająco trudno mi uwierzyć w dobroczynność.
    ktoś na tym zarobił więcej niż Afryka i jej dzieci. Biznes jest bardzo odległy od Matki Teresy i jej podobnych. A polityka potrafi nawet empatii zawrócić w głowie.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Być może masz rację, choć – w tym wypadku – wolałabym żebyś jednak jej nie miał. 😉
      Mnie te plecaki też się rzuciły w oczy, bo takie ładne, niebieskie, z logo akcji.
      Dzieciaki zresztą dostały je później na własność.
      Nie dociekałam (może mój błąd), kto za nie zapłacił, ale jestem przekonana, że to podarunek od jakiegoś sponsora, spółki lub fundacji.
      Natomiast pieniądze zebrane przez każde z dzieci były ściśle rejestrowane i podliczane – na pewno szły już bezpośrednio do wiosek afrykańskich.
      W każdym razie – chcę w to wierzyć. 🙂

      Polubienie

  4. jotka pisze:

    Świetnie zorganizowana akcja, oby dzieciaki długo to zapamiętały. W naszej szkole zbieramy od czasu do czasu na adoptowanego chłopca z Afryki, ale jutrzejszy kiermasz będzie też dla naszej chorej absolwentki, w kraju, w sąsiedztwie też jest wiele do zrobienia…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Oj, pewnie, że tak Jotko!
      W kraju, w sąsiedztwie jest NAJWIĘCEJ do zrobienia.
      Ja to w ogóle uważam, że najlepiej jest pomagać tym, którzy są blisko nas.
      Zanieść ciasto starszej sąsiadce, porozmawiać z osobą samotną, choremu zrobić zakupy, brać udział w lokalnych zbiórkach – tak jak Wy to robicie u Was w szkole.
      Ważne, by w ogóle chcieć pomagać i być otwartym na potrzeby innych ludzi.
      By nie zgorzknieć… No i pomagać na miarę swoich możliwości…
      I to wcale nie muszą być pieniądze…
      A gdzieś czytałam, że nawet, jak dajemy pieniądze żebrakowi, to nie powinniśmy tego robić tak „z łaską”, ale z uśmiechem i patrząc w oczy temu drugiemu człowiekowi – po prostu „zauważyć” go, jego osobę…

      Polubienie

  5. wlabiryncie90 pisze:

    Też uczę swoje maluchy, że trzeba oszczędzać wodę i pomagać biedniejszym. My akurat kupujemy cisowiankę a część dochodu ze sprzedaży trafia do unicefu więc tłumaczę dzieciom, że dzięki temu ich rówieśnicy w Afryce będą mieli studnie z wodą do picia.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      O, jak fajnie! To chyba najważniejsze, by zacząć od siebie i swojej rodziny.
      Pokazywać własnym dzieciakom dobre wzorce, aż pewne zachowania będą dla nich czymś naturalnym.
      Ps. A nawet nie wiedziałam, że „cisowianka” wspiera UNICEF, super.

      Polubienie

  6. Celt Peadar pisze:

    Ja nigdy nie uważałem Holandii za nudne miejsce – wręcz przeciwnie 🙂 To bardzo klimatyczny kraj 🙂 Jednak odkąd zacząłem Cię czytać, Holandia coraz bardziej mnie ciekawi i zaskakuje 🙂

    Sama akcja piękna i jak najbardziej trzeba takie rzeczy propagować…

    Szalenie podoba mi się ten obrazek w nagłówku bloga 😉

    Polubione przez 1 osoba

  7. Izabela pisze:

    Wspieram ten cel! Kupuję dzieciakom moją pierwszą cisowiankę. Lubią te zwierzątka na butelkach

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Izabela, dziękuję za komentarz i odwiedziny na blogu.
      Jesteś już drugą osobą (wśród komentujących), która wspomina o cisowiance.
      Niedługo będziemy w Polsce, to też będę mieć okazję zakupu tej wody.
      I zobaczę, o jakie zwierzątka chodzi… 😉
      Pozdrawiam. 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz