Zupa od serca

DSCN6998

Siedziałam przy kuchennym stole (jednocześnie stanowiącym moje biurko) i coś pisałam. Byłam dość zaabsorbowana; najprawdopodobniej odrabiałam pracę domową z języka niderlandzkiego. Wtedy podeszłaś do mnie Ty, córeczko.
W ręku trzymałaś zabawkowy garnuszek, małą miseczkę i łyżeczkę.
– Mamusiu, przyniosłam ci zupkę! – zawołałaś, a ja zignorowałam twoją obecność. Prawdopodobnie mruknęłam „yhm”, nawet nie podnosząc wzroku znad kartki. Cóż, zadanie z holenderskiego naprawdę nie było łatwe, wymagało pełnej koncentracji…

Ale ty nie dałaś się zbyć szybkim „yhm”. Jesteś uparta i cierpliwa. Oczywiście, jeśli chcesz.
– Pyszna zupka – zachęcałaś. – Ogórkowa!
– Acha, zaraz spróbuję – mruknęłam, tkwiąc z nosem w podręczniku.
– Zrobiłam ją z miłością! – zawołałaś i… wtedy wreszcie się ocknęłam.
Podniosłam wzrok znad książki. Zobaczyłam Ciebie. Śliczną, uśmiechniętą kilkulatkę trzymającą w małej rączce garnuszek pełen zupy. Zupy z zielonej plasteliny…
I wówczas… Coś mi się przypomniało!

***

„Zrobiłam ją z miłością!” – dokładnie takie zdanie sama wypowiedziałam bodajże dwa dni temu. Pamiętam dobrze tę sytuację! To był piątek.
Tego dnia postanowiłam, że na obiad ugotuję zupę krem z pasternaku.
Taki eksperyment kulinarny według holenderskiego przepisu.
W niderlandzkiej kuchni pasternak jest bardzo popularnym warzywem; w bulionie często zastępuje korzeń pietruszki. Ma sporo zalet: tani, łatwo dostępny, słodkawy w smaku… Wydaje się być idealny na zupę krem, która – podana w towarzystwie grzanek i oprószona żółtym serem – powinna posmakować dzieciom i dorosłym.

AHI_434d5034363735393531_1_LowRes_JPG

W dobrej wierze zabrałam się do pracy: warzywa obrałam, umyłam, ugotowałam, doprawiłam, zmiksowałam… Na patelni usmażyłam grzanki. Starłam ser…
Voila, piątkowy obiad gotowy!

O 11.30 poszłam odebrać Ciebie, córeczko, z „przedszkola”; a za chwilę (o 12) miało wrócić ze szkoły twoje starsze rodzeństwo.
– Co dzisiaj na obiad? – od progu zapytał twój brat.
– Pyszna zupka! – odpowiedziałam z entuzjazmem (starając się ukryć lekki niepokój, który gdzieś się tlił).
– Jaka? – dopytywał syn.
– No… pyszna! Z warzyw. Same witaminy.
– Ale z jakich warzyw? – Groszek nie dawał się zbyć byle jaką odpowiedzią.
Nagle w domu zrobiło się cicho. Ty i starsza siostra zamieniłyście się w słuch.
– Pasternakowa zupa krem. Holenderska. – postawiłam na szczerość.
Miny dzieci nie wyrażały zadowolenia. Wprost przeciwnie.
– Ej, co to za miny? Naprawdę jest smaczna!
– Nie lubię pasternaku! – nie pamiętam już , kto to powiedział.
– Nie wiesz, czy nie lubisz, bo jeszcze tej zupy nie robiłam. By wiedzieć, czy coś smakuje, najpierw trzeba tego czegoś spróbować.

Dzieci umyły ręce. Usiedliśmy do stołu. Nalałam zupę do talerzy.
Przyznam, że mnie ona naprawdę smakowała! W zupie z pasternaku przenikały się różne smaki, co w sumie dawało ciekawy efekt. Jabłko użyczało słodyczy, a imbir i czosnek – odrobiny pikanterii (ale tylko odrobiny, w sam raz dla dzieci).

Ty, córeczko, pierwsze dwie łyżki obiadu zjadłaś z apetytem.
Jednak twoje rodzeństwo zaczęło grymasić. Zwłaszcza brat. Robił takie miny, jakby przełykał niesmaczne lekarstwo. Twoja starsza siostra co prawda nie krzywiła się, ale podnosiła łyżkę do ust z takim wysiłkiem, jakby ta ważyła tonę.

Wpatrzona w rodzeństwo, przestałaś jeść. Normalne…
Nawet śmiałaś się, bo miny brata i aktorskie sztuczki siostry wydały ci się zabawne.

Nagle Groszek wstał od stołu i odniósł do kuchni talerz pełen zupy.
Ty i siostra od razu chciałyście iść w jego ślady.

Zrobiło mi się przykro…
Zupa naprawdę była smaczna, i mimo ostrej nutki, łagodna i przyjemna w smaku.
– Dzieci, w życiu nie zawsze można jeść to, na co ma się ochotę – starałam się mówić spokojnym tonem.
– Czasem obiad bardziej nam smakuje, innym razem mniej. Jednak powinniśmy być wdzięczni, że w ogóle mamy, co jeść. A ta zupa jest naprawdę zdrowa, bo zawiera same warzywa. Dostarczy wam witamin, energii i sił do dalszej nauki – dodałam.
Patrzeliście na mnie lekko zdziwieni, pewnie tylko jednym uchem słuchając mej gadaniny. Jednak w pewnym momencie starsza córka znowu zaczęła jeść…

– Dzieci, ja zrobiłam tę zupę z miłością! – zawołałam nagle. – Z miłością znalazłam przepis, obierałam warzywa, myłam je i gotowałam. Z miłością szykowałam grzanki i tarłam ser.
Dla was.

Wtedy Ty zaczęłaś jeść zupę.
Groszek przez chwilę patrzył ponuro w ścianę, po czym przyniósł z powrotem talerz i również dokończył posiłek. Zupa z pasternaku została zjedzona, ale ja już wiem, że nieprędko ugotuję ją ponownie. Po prostu widok skwaszonych dziecięcych buziek pochylonych nad talerzami nie należy do moich ulubionych…

DSCN7007

***

A teraz Ty stoisz przede mną ze swoją zupą „ugotowaną z miłością”!
I wiesz…. Porzucam notatki i książkę!
Z zachwytem patrzę na Ciebie i… na zieloną plastelinę wypełniającą różowy garnuszek.
– Ogórkowa! – krzyczę z radością – Moja ulubiona! Już próbuję. Oczywiście, że tak!

Nalewasz mi porcję do miseczki, a ja wącham niby – zupę i pożeram ją wzrokiem. Dmucham – „bo trochę gorąca”. Mieszam – „by była jeszcze lepsza”.
Zjadam i proszę o dolewkę.

A ty obserwujesz mnie i cała promieniejesz, moja mała kuchareczko!
Na deser przynosisz mi kawę, bo choć nie masz jeszcze czterech lat, to już zauważyłaś, że dorośli zawsze dopraszają się tego napoju.
Kawa poprawia im humor, dodaje sił, przepędza zmęczenie…
Dlatego biegniesz do mnie z tą kawą i od razu uprzedzasz, że też jest „zrobiona z miłością”. A ja pochylam się nad małą filiżanką udając, że piję po to, by dostrzec radość i szczęście w Twoich oczach. Byś czuła się ważna, potrzebna i pomocna.
Dumna, bo „mama bez ciebie sobie nie poradzi”…

I obie jesteśmy tak bardzo szczęśliwe!
Wypełnia nas tak ogromna miłość, że już większa być nie może…

DSCN6983

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

16 odpowiedzi na „Zupa od serca

  1. szarabajka pisze:

    Co do zupy z pasternakiem, to przypomniało mi się powiedzenie, byłej już w sumie, teściowej syna: cham nie zna, cham nie zje. Tylko broń Boże nie używaj tego argumentu wobec dzieci!!! 🙂 Jest nieskuteczny. Synowa nadal wybiera nieodpowiadające jej warzywa z sałatki.
    Miłość to dobra rzecz, więc życzę Wam jej jak najwięcej.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      O, nie znałam tego powiedzenia! Dziękuję.
      Myślę, że kulinarny gust kształtuje się z wiekiem.
      Ja, jako dziecko, nie lubiłam potraw, które teraz mi smakują (aczkolwiek wątróbki nie lubię do dziś). Może to kwestia doświadczenia, umiejętności otworzenia się na nowości?
      W każdym razie moje dzieci mają swoją ulubioną paletę potraw i w zasadzie wciąż domagają się tych samych dań.
      Mnie czasem tęskno za kulinarnymi eksperymentami, ale z drugiej strony, jak potem spotykam opór i niechęć, to następnym razem hamuję swe zapędy testowania nowych przepisów.

      Ale jedna rzecz jest stała i pewna: miłość to najlepsza i najdoskonalsza przyprawa.
      Nie tylko do potraw. Do życia.

      Polubienie

  2. jotka pisze:

    Oj, wzruszyłam się bardzo! Pasternak lub taka zupkę chętnie bym zjadła, u nas nie widuję…
    Dzieci czasem jedzą oczami lub modami, z moim synem było podobnie, na każdego trzeba znaleźć sposób:-)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Rozumiem Twoje wzruszenie, bo i mnie wzrusza widok takiego dzieciaczka biegnącego to z zupą z plasteliny, to z ciastkami z papieru, czy niby – kawą do osoby dorosłej.
      Gdy dorosły w takiej chwili otworzy się na dziecko, zniży do jego poziomu – otrzyma na sto procent nagrodę w postaci wielkiego uśmiechu od malucha.
      Ale Ty to wiesz doskonale:)
      A co do tego szukania sposobów na dziecko – oj, czasem trzeba się nieźle nagimnastykować, a i to nie działa…;)
      Pozdrawiam:)

      Polubienie

  3. oko pisze:

    milutkie bardzo – dobrze, że masz tak ładnie rozwinięte postrzeganie – coś pięknego – mam wrażenie, że w Twoim towarzystwie asfalt polany gipsem też smakowałby. Niech dziecinki wyrosną podobne Tobie.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Rozczuliłeś mnie tym miłym komentarzem, Oko…
      Pięknie dziękuję, aczkolwiek myślę, że członkowie mojej rodziny nie zgodziliby się z Tobą. Zupy pasternakowej jeść nie chcieli, a „asfalt polany gipsem” by jedli? 😉 😉 😉
      Bez szans. 🙂
      A tak na poważnie – dziękuję!
      Ale dzieci niech wyrosną nie na moje podobieństwo, a na swoje.
      Niech spełniają nie moje marzenia, a swoje.
      Ja mam tylko nadzieję, że wyrosną na dobrych i mądrych ludzi. 🙂

      Polubienie

      • oko pisze:

        wyrosną na pewno – zbyt dużo dostają w domu, żeby mogło być inaczej.
        z tą zupą…. mówisz, że gips polany asfaltem bardziej przypadłby im do gustu?
        no… nie wiem, ale te rodzinę znasz na pewno lepiej ode mnie. niech: „ją” to co lubią

        Polubione przez 1 osoba

  4. [Może się wkradł błąd w tłumaczeniu z holenderskiego na nasze – bo wiesz, w Pl pasternak to roślina pastewna, dla bydlątek, jak chcesz kogoś na targu oszukać, to zamiast pietruszki sprzedasz mu bezwartościowy pasternak, powaga. …]

    .a opowieść cudna, wspaniała córeczka!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Witam! Dziękuję za komentarz i dobre słowo o córci. 🙂
      Dziękuję również za czujność, ale zapewniam, że nie wkradł się w błąd w tłumaczeniu, chodzi dokładnie o pasternak.

      W Polsce ta roślina jest trochę złą sławą okryta i kojarzy się z karmą dla zwierząt, ale w Holandii (i ponoć także w Wielkiej Brytanii, a zapewne nie tylko), pasternak jest powszechnie spotykany, łatwo dostępny i często używany w kuchni do zup, surówek, jako piure albo pieczone chipsy.
      Z kolei w wielu marketach holenderskich nie uświadczysz właśnie korzenia pietruszki.
      Pamiętam, że na początku pobytu na emigracji, często myliłam się biorąc pasternak za pietruszkę. A potem zaskakiwał mnie smak zupy – lekko słodkawy… 😉

      Pozdrawiam:)

      Polubienie

  5. Kasia pisze:

    ❤️ Nie znajduje słów by przelać to co teraz czuję. Zostawię serduszko wypełnione miłością i wdzięcznością za Ciebie, za Was, za życie ❤️❤️❤️

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Wzajemnie, Kasiu… 🙂
      Ja nie znajduję słów, by podziękować za tak miły sercu komentarz – pełen serduszek, z serca płynący i do serca trafiający…
      I też chętnie zostawiłabym dla Ciebie takie śliczne serduszko, ale nie umiem.
      Natomiast z serca pozdrawiam!

      Polubienie

  6. Martynka pisze:

    Oby jak najwięcej takich ciepłych chwil wypełnionych miłością. Od razu lepiej na sercu – ale już tyle razy tutaj to pisałam, prawda? Gdy mam gorszy dzień to wchodzę tutaj, skradam się i sobie czytam, oglądam i zawsze pomaga!
    Ślę mnóstwo buziaków i sama taką ogórkową i kawę bym z przyjemnością „zjadła”! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Oj, Martynko kochana! 🙂
      A Ty z kolei zawsze mnie rozbrajasz swoją szczerością, serdecznością i wielką życzliwością!
      Dobrze mieć wokół siebie tak pozytywne osoby jak Ty. Dziękuję, że jesteś. 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  7. Dzieci są bardzo szczere i jak coś robią z miłością to zawsze jest dobrze,,a jak od niechcenia to nie zawsze „wyjdzie dobrze”. Obojętnie czy w kuchni czy w lekcjach. Ulubione przedmioty też szybciej sie uczą. Najlepszy dodatek to szczypta miłości. Smacznego !

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz