Urodzinowy maj z Okruszkiem

DSCN7920

Witam, witam i o zdrówko pytam. Uśmiech
Jeśli chodzi o mnie, to czuję się doskonale (no może tak nie do końca, ale o tym potem)! Uwielbiam maj, który zdecydowanie jest moim faworytem spośród wszystkich dwunastu miesięcy. Z kolei maj ukochał mnie…
Domyślacie się, dlaczego? Otóż w środku tegoż miesiąca przyszła na świat pewna wyjątkowa dziewczynka. Dobra, mądra i śliczna.
Wraz z jej narodzinami, maj stał się miesiącem sławnym i wyjątkowym.
Chcąc okazać cudownej panience wdzięczność ofiarował jej wszystko, co najpiękniejsze: słonko, kwiaty, wszechobecną zieleń, ptasie trele.

Dziewczynka kochała przyrodę całym swym dziecięcym serduszkiem, wprost nie mogła wyobrazić sobie piękniejszej scenerii do świętowania swoich urodzin…

DSCN7981

Jak się domyślacie tą cudowną panienką jestem ja sama!
Niedawno świętowałam swoje czwarte urodziny, bardzo ważne w Holandii…
Zwiastujące wielkie zmiany, które… nie do końca mi odpowiadają.
Ale po kolei. Niektórzy z Was pewnie już wiedzą, inni natomiast mocno się zdziwią, gdy dowiedzą się, iż w Holandii w dniu czwartych urodzin dziecko idzie… do szkoły! Tak, tak, tak. To wcale nie jest żart primaaprilisowy!
Ja jestem tego najlepszym przykładem.
Jako świeżo upieczona czterolatka, tydzień temu rozpoczęłam naukę w szkole.

DSCN7946

Oto ja, maleńki skądinąd Okruszek, w mgnieniu oka musiałam stać się uczennicą. Przebywam w tym samym budynku szkolnym co moje starsze rodzeństwo, tylko w odmiennym skrzydle. Bawi mnie to określenie. Puszczam oczko
Jakieś felerne muszą być te skrzydła, bo wcale nie chcą latać!
Co więcej – na razie to tylko ja latam. I moja mama.
Do szkoły i do domu. Do domu i do szkoły. Tam i z powrotem.
Ja pokonuję cztery razy dziennie tę samą trasę, mama – osiem.
Rano zaczynam zajęcia o godzinie 8.30 i zostaję w szkole aż do południa.

DSCN7958

O 12 przychodzi po mnie mamusia, razem wracamy do domu, zjadamy obiad (tu nazywany „lunchem”), a po obiedzie idziemy do szkoły po raz drugi na 13.15.
O 15.15 mama mnie odbiera i w końcu mam wolne.
Teoretycznie mogę robić, co mi się podoba, a w praktyce jestem tak zmęczona, że nie mam ochoty na nic, poza marudzeniem, złoszczeniem się na rodzeństwo i oglądaniem bajek.
“Czy tak już będzie zawsze?” – ja się pytam.
Jeszcze do niedawna marzyłam, by szybciej dorosnąć i „dogonić” brata i siostrę, a teraz to „starszeństwo” wcale, ale to wcale, mi się nie podoba.
Codziennie muszę chodzić do szkoły i nawet nie mam czasu na zabawę nowymi zabawkami, które dostałam na urodziny!

DSCN7899

Ładnie to tak? Pewnie, że nie! Dlatego buntuję się przeciwko nowej sytuacji.
By zostać w domu, próbuję różnych sztuczek, ale niestety na moją matkę już nic nie działa! Ani przymilny uśmiech, ani płacz, ani atak złości – nic, po prostu nic – nie jest w stanie powstrzymać mamy przed zaprowadzeniem mnie do szkoły!
Staruszka pilnuje zegarka jakby był zrobiony ze złota i na wszystko ma jedną, jedyną odpowiedź: „obowiązek”, „tak trzeba”, „musimy”, „skończyłaś cztery lata, zaczęła się szkoła”. A najgorsze jest to, że w tonie matczynego głosu wyczuwam nutkę satysfakcji i radości! Serio! Tak jakby mamcia od dawna tylko na to czekała…

DSCN7915

Zupełnie nie rozumiem jej zachowania!
Dom bez Okruszka musi być strasznie pusty i cichy.
Bez mojego rozrywkowego towarzystwa, mamula powinna ziewać z nudów i rozpaczać z żałości…
A tymczasem nic z tych rzeczy! Ona ma się dobrze, a nawet jeszcze lepiej.
Częściej się uśmiecha. Raz nawet słyszałam, jak mówiła do kogoś przez telefon, że wreszcie odżyła i zaczyna nowy rozdział w życiu.
Hm… Nie chcecie wiedzieć, co JA o tym myślę. Bo nie myślę dobrze!
Czuję się oszukana i zdradzona.
A tak czekałam na swoje urodziny! Liczyłam dni w kalendarzu, spać nie mogłam z emocji.
I w sumie na początku było nawet fajnie, bo czekały na mnie aż dwie imprezy.
Pierwsza miała miejsce w peuterspeelzaal.
Panie nauczycielki włożyły na moją głowę koronę i posadziły mnie na specjalnym urodzinowym krzesełku.

UrodzinkiPeuterSZaal

Dzieci zaśpiewały „Langzaam geleven”, czyli tutejsze „Sto lat”.
Moja ukochana juf Edit kolejno „zapalała” ledowe świeczki na sztucznym torcie z tektury opowiadając dzieje mojego życia. Kochana pani, tak dobrze mnie zna!
Wiedziała, że mając roczek – chodziłam, w wieku dwóch lat – mówiłam, jako trzylatek – biegałam i układałam proste puzzle, a obecnie – potrafię śpiewać, rysować, malować i znacznie więcej…
Po tej wzruszającej przemowie na moją cześć, nauczycielka otworzyła papierowe wieko „tortu” i pozwoliła mi wyjąć ze środka jedną zabawkę.
Wybrałam żółtą sprężynkę i bawiłam się nią aż do końca dnia, póki zabaweczka gdzieś się nie zapodziała. Ale ja ją znajdę, tylko najpierw muszę zrobić porządek w swoich rzeczach! Poczęstowałam kolegów i koleżanki domowymi ciasteczkami w kształcie serduszek, a na pożegnanie każdemu wręczyłam motylka z popcornem i zawieszką z napisem:
„Lecę do szkoły. Cześć! Okruszek”.

UrodzinkiPrzekaski

Ach, jakąż naiwnością wtedy się wykazałam!
Byłam przeświadczona, że „lot” do szkoły okaże się przyjemny i pełen barwnych przygód, jako że motyle kojarzą mi się z czymś kolorowym i radosnym.
A tymczasem…
Tymczasem mam OBOWIĄZEK latania między domem a szkołą kilka razy dziennie.
Nie przywilej, nie przyjemność, a właśnie obowiązek!
A ja obowiązków nie lubię. Po prostu źle mi się kojarzą.
Kocham natomiast przyjemności. I prezenty, „ofkors”.
A propos: od zaproszonych gości dostałam na urodziny trzy nowe lalki: Annę, Roszpunkę i taką plastikową z doczepianymi włosami.

UrodzinkiDomowe

Mama się śmieje, że w jednym dniu otrzymałam tyle lalek, co ona przez całe dzieciństwo! Nie wierzę w takie bajeczki.
Zresztą ja lalek pod kluczem nie trzymam, jak starsza chce to, proszę bardzo, może się bawić lalkami do woli, gdy ja jestem w szkole.
Ona nie ma OBOWIĄZKU, ja – niestety tak…
A poza tym niech nie narzeka, bo dostała ode mnie wspaniały prezent na Dzień Mamy. Jeszcze przed naszym wyjazdem do Polski przygotowaliśmy w przedszkolu piękne papierowe dzbanuszki z saszetką herbaty w środku.

DSCN7871

Mama była strasznie wścibska, gdy pewnego dnia, od razu po przyjściu z peuterspeelzaal pobiegłam do sypialni schować prezent pod łóżeczko.
Kilkakrotnie prosiłam ją, by nie patrzyła, co mam w ręku, by nie interesowała się, dokąd idę i w jakim celu.
Kazałam jej zamknąć oczy i odwrócić się do ściany, na wypadek, gdyby przyszła jej ochota na podglądanie (ja zawsze tak robię w zabawie!).
Ostatecznie mama jednak zdała egzamin z cierpliwości.
Swój prezent dostała dopiero po dwóch tygodniach, czyli po powrocie z majowych wakacji w Polsce.

DSCN7872

Ano właśnie, mogłabym Wam jeszcze opowiedzieć o naszej podróży, ale… tyle godzin spędziłam dziś w szkole, że już zwyczajnie nie mam sił na pisanie.
Zmęczona jestem!
Powiem Wam tylko w skrócie, że w Polsce było bajkowo.
Po drodze trafiliśmy do Pacanowa. Ze znalezieniem tej miejscowości nie mieliśmy żadnego problemu, w przeciwieństwie do pewnego koziołka, który wciąż błądził i błądził, bo Pacanów się przed nim chował.
W Pacanowie zrobiliśmy sobie postój, a towarzystwa dotrzymywały nam same VIP – y, czyli królewna Śnieżka, krasnoludki, Czerwony Kapturek… no i Koziołek Matołek, który jakimś cudem w końcu dotarł do celu.

Pacanow

Nie omieszkam się Wam pochwalić, że poza Pacanowem, „zaliczyłam” też dwie byłe stolice Polski. Pamiętam ich nazwy. Pierwszą stolicą Polski było Gniezno.
Znajduje się tam katedra z wieżą Roszpunki.
I ja w niej byłam, po schodach dzielnie kroczyłam, a na koniec wystawiłam swój długi warkocz i wypatrywałam księcia z bajki. Niestety, książę się nie pojawił.
Ponoć był zajęty, bo musiał udać się do Krakowa, by stanąć do walki ze smokiem.
Cóż było robić? Pojechaliśmy zatem, książęcym śladem, na drugi koniec Polski.
I wiecie, co się stało? Nasz samochód okazał się szybszy niż książęcy rumak, ponieważ pojawiliśmy się w grodzie Kraka przed przybyciem księcia.

DSCN7787

W każdym razie smok jeszcze żył, miał się całkiem dobrze i nawet zionął ogniem z taką złością, że aż się przestraszyłam i wnet chciałam z Krakowa uciekać.
Bo na co mi taki spóźnialski książę? Znajdę sobie innego!
Nawet spotkałam takiego jednego na weselu…Był całkiem w porzo…
Ale dziś Wam już o nim nie opowiem, bo jak wiecie, jestem zbyt zmęczona z powodu OBOWIĄZKU! No to pa! Muszę odpocząć, bo jutro znowu szkoła…

DSCN7619

Ten wpis został opublikowany w kategorii Z pamiętnika Okruszka i oznaczony tagami , , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

14 odpowiedzi na „Urodzinowy maj z Okruszkiem

  1. jotka pisze:

    O jejku, to macie niezły galimatias, u nas bywa podobnie w prywatnych szkołach, ale cały czas dzieci są w szkole do 17.00 lub dłużej.
    Przyglądałam sie smakołykom urodzinowym i chętnie bym spróbowała.
    Dużo sie u Was dzieje i ciesze się, że mama znajduje czas i nam to wszystko opowiada.
    Dla Ciebie, Okruszku najlepsze bzyczenia urodzinowe 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję Jotko za życzenia i Twą obecność.

      Faktycznie u nas zmiany związane z pójściem Okruszka do szkoły.
      Na razie bywa różnie. Mała chodziła do peuterspeelzaal na 2,5 godz. dziennie 4 razy w tygodniu, a do szkoły trzeba chodzić codziennie i zostawać dłużej.
      W większości holenderskich szkół dzieci mają dłuższą przerwę obiadową (1.5 h) i wtedy przychodzą do domu na obiad.
      Natomiast w środy nauka trwa krótko, z reguły holenderscy uczniowie wracają wtedy do domu ok. 12.

      Pozdrawiamy serdecznie, a smakołykami chętnie byśmy się podzielili, gdyby tylko była taka możliwość. 😉

      Polubienie

  2. Fajnie się czytało. Tak inaczej 😉 Powiedz, jak to jest z tą szkołą. Bez względu na to kiedy dziecko ma urodziny (maj, wrzesień, grudzień) od razu idzie do szkoły? Czy jest to po prostu przedszkole? I Tak… w środku roku szkolnego…? W Szwajcarii jest tak, że jeśli latorośl urodziła się do 31.07, to w wieku 4 lat idzie do przedszkola, jeśli po tej dacie, to rok później.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Joasiu, cieszę się, że zainteresował Cię wpis.

      W Holandii obowiązek szkolny jest nałożony na pięciolatków, ale w praktyce do szkoły idą czterolatki. Nie odbywa się to z początkiem roku szkolnego (jak w Polsce, czy w Szwajcarii i chyba w większości krajów), lecz w momencie urodzin.

      Moja córka 15 maja skończyła 4 lata, a już nazajutrz dołączyła do grupy 1 w szkole (przed urodzinami kilka razy mogła przyjść do klasy na 2 – 3 godz. w ramach adaptacji).
      Tutaj tak właśnie się to odbywa, że w grupie 1 przez cały rok dochodzą dzieci w zależności od miesiąca swoich urodzin.
      W rezultacie w jednej klasie przebywają dzieci czteroletnie, pięcioletnie, a nawet świeżo upieczone sześciolatki.
      Na początku września następuje przetasowanie: starsze dzieci idą dalej, młodsze zostają.
      Mimo, że cała edukacja odbywa się w szkole (school), to tak naprawdę jest to odpowiednik polskiego przedszkola. Dzieci głównie bawią się.
      Holenderskie szkoły są z reguły niewielkie, blisko domu (by dzieci mogły chodzić do domu na lunch), z osobnymi wejściami dla młodszych i starszych uczniów.

      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny. 🙂

      Polubienie

  3. Anna pisze:

    Najlepsze życzenia dla Okruszka:).

    Polubione przez 1 osoba

  4. kalipso pisze:

    Ojej! Okruszek juz w szkole! I to w ciągu roku szkolnego taka zmiana.
    Ach, te obowiązki… Dobrze Cię rozumiem, Okruszku:)
    Dużo radości dla Ciebie i cudownych przygód w szkole!
    Nigdy nie byłam w Pacanowie, chyba pora się wybrać:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Poszukaj Pacanowa, Kalipso, bo Twoim dziewczynkom mogłoby się tam spodobać. My akurat mijaliśmy Pacanów po drodze, więc szkoda byłoby się nie zatrzymać w słynnym mieście Koziołka Matołka. Toż to dzieciństwo nasze…

      A tak poza tym to zmiany u nas. I tak inaczej niż w Polsce z tą szkołą.
      Też jestem tym zadziwiona, że 4 lata i szkoła, na dodatek przed końcem roku niemal, ale to z nazwy szkoła, bo tak naprawdę to zabawa tyle że w szkolnym budynku.

      Powodzenia dla Ciebie z końcem roku szkolnego!
      To ciężki czas dla nauczycieli…

      Polubienie

  5. agacia336 pisze:

    Witam! Sto Lat dla coreczki! Moja cora tez majowa! 😉
    Trafilam tu przypadkiem, ale przeczytalam z zainteresowaniem w zwiazku z tym, ze tez mieszkam za granica (Stany).
    Ciekawa sprawa z ta szkola. U nas jest podobnie z preschool. To taki odpowiednik przedszkola, ale przygotowujacy do szkoly – dzieci zaczynaja uczyc sie liter, pisac swoje imie, itd. Jesli dziecko chodzi do popularnego tutaj „zlobko-przedszkola” (day care), konczac 3 lata, nastepnego dnia przenoszone jest do grupy preschool. Pamietam w jakim szoku bylam, kiedy kolega mi o tym opowiadal (jego syn chodzil do takiego „day care”). Natomiast jesli dzieci, tak jak moje, nie chodzily wczesniej do zlobko-przedszkola, zaczynaja preschool pod koniec sierpnia, tak jak szkoly. Nie jest to jednak obowiazkowe. Obowiazek szkolny (zerowka – kindergarten) zaczyna sie teoretycznie od 5 lat, chociaz to tez jest pomieszane, bo kazde miasteczko ma swoje zasady. Jedne przyjmuja dzieci, ktore ukonczyly 5 lat przed lipcem lub sierpniem. Inne, jak nasze, przyjmuje wszystkie dzieci, ktore ukonczyly lub do konca roku ukoncza 5 lat. W ten sposob moj syn pomaszerowal w zeszlym roku do zerowki, majac 4 lata i 8 miesiecy. 🙂 Mialam watpliwosci (mozna tutaj dziecko odroczyc o rok), ale poradzil sobie spiewajaco. 😉
    Tutaj dzieci tez maja w szkole taka dluga przerwe w srodku dnia, ale na szczescie spedzaja ja w szkole – najpierw maja pol godziny biegania po podworku, a potem lunch. Chyba oszalalabym biegajac tyle razy dziennie do szkoly i z powrotem! Kto to wymyslil?! Czy holenderskie mamy nie pracuja? 😉
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie jesli masz ochote: http://www.co-to-bedzie.blogspot.com

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Witaj Agacia! Jak miło, że do nas trafiłaś i zechciałaś podzielić się szkolnymi doświadczeniami z drugiej półkuli. Bardzo mnie ciekawią obyczaje z różnych stron świata.
      Fajnie, że Twój synek tak dobrze poradził sobie w szkole nie mając skończonych 5 lat.
      A z tą przerwą na lunch, to faktycznie uciążliwe takie bieganie w tę i z powrotem.
      U nas też istnieje możliwość, by dzieci spędziły tę półtoragodzinną przerwę w szkole, ale jest to rozwiązanie płatne: 1,5 euro dziennie (przy mojej trójce dzieci, daje to dziennie niecałe 5 euro, może nie jest to majątek, ale jak pomnoży się przez 4 dni w tygodniu – kwota wzrasta).
      W Holandii wiele mam nie pracuje albo pracuje na niecały etat, mężczyźni również.
      Ci pracujący zostawiają dziecko na przerwę lunchową w szkole.
      Pozdrawiam
      Ps. Dziękuję za polecenie bloga, w wolnej chwili zajrzę z przyjemnością do Ciebie 🙂

      Polubienie

  6. oko pisze:

    mamie też chwila spokoju się przyda – może notki pojawia się częściej?

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Och, dobrze by było!
      Ale obawiam się, że mama raczej zajmie się ogarnianiem domu i ogródka.
      Przydałoby się też w końcu solidnie przysiąść do nauki języka niderlandzkiego, nie zapominając przy tym o angielskim… Obiad też się sam nie zrobi, pranie, prasownie. 😉
      I w rezultacie okazuje się, że znów brakuje czasu.. 😉 😉 😉

      Polubienie

  7. Celt Peadar pisze:

    Po pierwsze Okruszku – bardzo Cię przepraszam, że nie zdążyłem na Twoje urodziny na czas… Ale czerwiec nie zaczął się dla mnie zbyt dobrze, wiesz upał i duchota i takie różne dorosłe sprawy… Wszystkiego Naj-Naj-Najlepszego! Obyś zawsze była taka szeroko uśmiechnięta, wrażliwa i pełna energii jak do tej pory 🙂

    Ja też maj lubię, bo jaśniej, cieplej, wiosna…i kilka bliskich osób wtedy świętuje. Dzięki Tobie, mam teraz kolejny powód, żeby ten miesiąc lubić 🙂

    Rozumiem Twoją złość i zaskoczenie, ale spróbuj spojrzeć na szkołę od innej strony – jesteś w nowym miejscu, możliwe, że poznajesz nowych kolegów i koleżanki, na pewno nauczysz się wielu ciekawych rzeczy. Postaraj się potraktować szkołę jak przygodę. Jak te wszystkie podróże małe i duże, które z rodziną odbywasz, wiesz? 🙂

    Wiem, że pewnie rrzadziej teraz, ale mam nadzieję, że Twoje cudne kartki z kalendarza dalej będą się tu pojawiać. Na nie MUSISZ mieć siłę! 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Oj, słodziak z Ciebie straszny (chociaż jesteś dorosły) ! 😉
      Spoko, nie szkodzi, że życzenia spóźnione – ważne, że w ogóle są, na dodatek takie szczere i od serca. To aż wzrusza. DZIĘKUJĘ!!!

      Staram się zaprzyjaźnić ze szkołą (skoro nie ma innego wyjścia, to chyba tylko to mi pozostało, prawda?) i coraz lepiej mi to idzie. 😉

      Pamiętnika na razie też nie porzucam. To wierny druh, nie mogę go tak po prostu zostawić. Jeszcze nie teraz …
      A przyszłość pokaże, co dalej…

      Polubione przez 1 osoba

Dodaj odpowiedź do Igomama Anuluj pisanie odpowiedzi