Nazywają ją „kryształową”, czasem „szklaną”. A nasza była…
Właśnie – jaka? Może bursztynowa? Z fiordem w tle. Z Szekspirem na scenie. Spacerami, tylko we dwoje. Szaloną jazdą samochodem po serpentynach…
W sierpniu obchodziliśmy piętnastą rocznicę ślubu.
Obchodziliśmy ją… po naszemu, tylko we dwoje, a w zasadzie aż we dwoje czy też jeszcze lepiej: naprawdę we dwoje???
Dzieci zostały u dziadków i tym sposobem mieliśmy z mężem caaałyy tydzień tylko dla siebie. Luksusowy prezent – takie pudełko z czasem, pojemnik z wolnością… Małżeńskie rendez vous.
Umówiliśmy się w Gdańsku, bo tak było najprościej.
Ty leciałeś z Holandii, ja przyjechałam pociągiem z rodzinnego domu, nie miałam daleko. Zrobiłeś mi niespodziankę. Kupiłeś bilety lotnicze do Oslo. Wiedziałeś, że marzy mi się Norwegia, góry, fiordy i bajeczne widoki, a z Gdańska do Oslo leci się nieco ponad godzinę.
Jednak zanim unieśliśmy się nad ziemię, by ścigać się z chmurami, to mieliśmy okazję pobłąkać się po Gdańsku. Poszliśmy na spacer śladami królów – ulicą Długą, Długim Targiem, Mariacką… Załapaliśmy się na ostatni dzień Jarmarku dominikańskiego, więc było gwarno, głośno, gromko.
Tłum zagarnął nas swą łapą olbrzyma, i uwięził wzdłuż straganów pełnych rozmaitości, bardziej i mniej potrzebnych.
„Wcale niepotrzebnych!” – oznajmiłeś stanowczo, a ja przyznałam ci rację.
I tak nie mogliśmy niczego kupować ze względów praktycznych, nie mieliśmy biletu lotniczego na bagaż, a pojemność toreb podręcznych jest przecież mocno ograniczona. Zatem zero kupowania (wyjątek: lody)!
Można natomiast patrzeć, słuchać, smakować, chłonąć…
Warto pobawić się w znajdowanie figurek kogutów, symbolicznych gospodarzy targowiska. No i obowiązkowo trzeba się pokłonić Neptunowi, wiadomo z panem morza lepiej być w dobrych stosunkach.
A propos, Neptun spiekł sobie plecy, pewnie dlatego przyodział białą koszulkę, ochronną.
Gdzieś w pobliżu powinna być „Panienka z okienka”, czyli gdańska mieszczka wyłaniająca się z okna jednej z kamienic. Nie mieliśmy szczęścia, nie znaleźliśmy pięknej pani.
Może jeszcze nadarzy się okazja?
Za to do woli zachwycałam się kamienicami, bo są cudne.
Kojarzą się z wielkanocnymi pisankami: wzorzyste, złotymi nićmi wyszywane, dziergane na szydełku, malowane, stemplowane…
Koronki wirują, abażury się kręcą, rzeźby ożywają…
Hej, a ciebie to nie interesuje? Ja patrzyłam na kamieniczki, ty patrzyłeś na mnie.
I śmiałeś się. Mówiłeś, że jakbyś był sam, to nawet nie przyszłoby ci do głowy „gapienie się na stare domy”, a teraz dostrzegłeś je w moich oczach. I faktycznie, spodobały ci się…
Na ulicy Mariackiej smoki, krokodyle, ryby i inne stwory z otwartymi paszczami strzegą kamienic. Odstraszają potencjalnych złodziei złotych drobinek słońca, kropli miodu przerobionych na korale, broszki, drzewka szczęścia, których tutaj pełno wszędzie.
Ty widziałeś krogulce, a ja spoglądałam na bursztyny.
Gdzie było więcej Gdańska…?
W cieniu olbrzymiej Bazyliki Mariackiej nikną nawet szlachetne żółte kamienie, a maszkary chowają się wstydliwie i co najwyżej deszczówką mogą sobie splunąć!
W kościele życie przytula się do śmierci niczym syjamskie rodzeństwo, beztroska paplanina ustaje na widok kamiennej Piety.
Spojrzenie na „Sąd ostateczny” Memlinga (oryginał znajduje się w tutejszym Muzeum Narodowym) wystarczy, by drzazga niepokoju drasnęła własne ego.
Musisz się zatrzymać, choć na chwilę, musisz, nawet jeśli wiesz, że zaraz wyjdziesz na ulicę i dalej będziesz uprawiał ulubione grzechy na poletku swego życia.
Oboje wpatrujemy się w unikatowy, piętnastowieczny zegar astronomiczny, jeden z gdańskich „cudów”. U jego podstawy gęstnieje i aż kipi od drobnych znaków – to kalendarium, nieco wyżej w planetarium „sięgają gwiazd” znaki zodiaku, a góra to… po prostu góra, czyli niebo. W samo południe mszę świętą rozpoczyna teatr figur.
Adam i Ewa wybijają godzinę: już czas. Okienka w zegarze otwierają się, wysuwa się Jezus, za nim podążają apostołowie. Jest i Śmierć…
Krótkie, acz niezwykłe widowisko.
I, jak się okazuje, nie ostatnie tego dnia!
Po południu odwiedziliśmy prawdziwy teatr.
To nic, że mieliśmy bilety na miejsca stojące; to nawet lepiej, bo przypomniały mi się studenckie czasy, gdy z koleżankami stać nas było tylko na „wejściówki” za 10 złotych i potem śledziłyśmy przedstawienie z perspektywy schodów.
Teraz znowu mogłam poczuć się młoda, jeszcze młoda…
Dziękuję, że pamiętałeś, pomyślałeś, przygotowałeś, zaprosiłeś, zorganizowałeś.
Że ze mną byłeś i jesteś.
Ps. Chcecie, żebym opowiedziała jeszcze o przedstawieniu teatralnym, na które się wybraliśmy? Jeśli tak, chętnie to zrobię. I o Norwegii też Wam opowiem, chyba, że Igotata będzie miał ochotę opisać swoje wrażenia, wtedy przekażę mu pałeczkę.
Zatem – do szybkiego przeczytania!
Czekam i na teatr i na Norwegię, a przede wszystkim cieszę się, że tak miło spędziliście czas i życzę dalszych wspaniałych lat pełnych miłości i radości!!!
Dzięki za przypomnienie uroków Gdańska 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To ja Ci dziękuję, Jotko – za to, że tu zaglądasz, komentujesz, motywujesz i w ogóle dobrze życzysz. Po prostu jesteś „dusza człowiek.” 😉
PolubieniePolubienie
randka – dobra rzecz. niech się zdarza częściej
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ano tak. Rzecz to przyjemna i potrzebna, w małżeństwie również. :)Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Wszystkiego Naj-Naj-Najlepszego dla Was Obojga! I jeszcze wielu takich jak ta, przyjemnych, intrygujących, zaskakujących i wzruszających „pietnastek” razem 🙂 Dużo uśmiechu, szczerości i cierpliwości do siebie nawzajem 🙂 Chętnie przeczytam i o Norwegii (mój kuzyn jeździ tam do pracy), i o teatrze.
A tymczasem zapraszam Was na kolejną przygodę – z dinozaurami!
Ściskam Oboje mocno!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy po stokroć (a może lepiej: razy piętnaście;) !:)
Uśmiech, szczerość, cierpliwość – o, tak!- tego nigdy nie za wiele.
Ja też mam w Norwegii kuzynostwo, a i mój teść jeździ tam do pracy, tak więc
mieliśmy kogo odwiedzić. 😉
Celcie, i my ściskamy Cię również serdecznie. 🙂
Ps. A dinozaury fantastyczne, Twoja relacja również.
Jak najwięcej takich przygód i miłych chwil dla Ciebie! 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Igomamo, jakże pięknie opisałaś ten dzień, masz niewątpliwy talent. Życzę Wam wielu wspaniałych wspólnych lat i czekam na kolejne obiecane teksty. Szczególnie o fiordach bo byłam, widziałam i się zakochałam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fiordy, oj tak, coś pięknego!
W ogóle norweskie krajobrazy mnie urzekły; góry, tunele i wodospady…
Ps. Dziękuję, Iwonko, za przemiłe słowa, które czule połaskotały moje „blogerskie ego”.
PolubieniePolubienie
Coś pięknego – tygodniowa randka na rocznicę 🙂 I Gdańsk też oczywiście piękny. No jak to – bursztynów nie kupiłaś? W kieszeniach się mieszczą!
Wszystkiego naj z okazji rocznicy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, Aksiuniu, za życzenia i serdeczność.
A wiesz? Teraz żałuję, że sobie nie kupiłam takiego bursztynka na pamiątkę.
Dodawałby mi energii i przypominał ten cudowny letni czas…
Jak talizman. No, ale…
Następnym razem będę mądrzejsza. 😉
PolubieniePolubienie
Czyli musisz wrócić. Po bursztynek 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba