W tym roku nie mieliśmy Bożego Narodzenia.
Nasze święta się spóźniły, pojawiły się… po świętach.
Wigilia była uboga jak stajenka. Bolesna.
Okruszek od kilku dni cierpiał na zapalenie ucha, byliśmy w sobotę na dyżurze w szpitalu, ale weekend przyniósł kumulację bólu.
Ucha nie dało się dotknąć. Płonęło jak pochodnia. Objęło władzę nad małym człowiekiem i nad całym naszym domem. Nieprzespane noce odbierały siły do czegokolwiek, przypomniały stan permanentnego zmęczenia z czasów, gdy Okruszek był noworodkiem.
W wigilijny poranek Igotata, chcąc nie chcąc, pojechał do pracy; Iskierka i Groszek ustroili choinkę, a ja poszłam z Okruszkiem do lekarza.
Nie dowiedziałam się niczego nowego: „ucho ma prawo boleć, bo jest czerwone i pełne bąbli; dawać paracetamol, aplikować krople do nosa”. To wszystko.
Nie przygotowałam wieczerzy wigilijnej.
Okruszek oplótł mnie niczym bluszcz domagając się stuprocentowej atencji.
Okruszek nie cierpiał w milczeniu. Miał do tego prawo.
Delikatnie oswobodziłam się z jego ramion dopiero, gdy zasnął.
Z pomocą starszych dzieci uprzątnęłam i udekorowałam mieszkanie, ugotowałam barszcz. Więcej nie zdążyłam.
Igotata, w drodze z pracy, miał wstąpić do polskiego sklepu po uszka z grzybami, karpia, pierogi z kapustą, śledzie, sałatkę i jakieś ciasto.
Ale wrócił do domu tylko z uszkami, koreczkami śledziowymi, paczkowanym ciastem i pierogami… ruskimi (bo z kapustą i grzybami już nie było).
Karp też został wyprzedany. Cóż, nasza Wigilia była skromna.
Pismo święte, modlitwa, opłatek, łańcuch dobrych myśli lecący do rodziny w Polsce i zagranicą, do przyjaciół, bliskich.
I kolacja: barszcz z uszkami, koreczki śledziowe i pierogi.
To samo następnego dnia na obiad.
Nawet prezentów nie kupiliśmy w tym roku. Na szczęście moja bratowa z mamą przysłały nam paczkę. Kilka książeczek, kapcie, pluszowa Masza, gra, zestaw modeli do składania, cukierki. To musiało wystarczyć dla wszystkich…
Na szczęście wystarczyło. Dzieci bardzo się cieszyły.
Nawet Okruszek choć na chwilę mógł zostawić swoje ucho.
Niestety tylko na chwilę. Bo ucho nie pozwoliło o sobie zapomnieć. Płonęło i płakało. Lekarka uprzedzała: „Bąble zaczną pękać i pojawi się płyn, a nawet krew”.
Faktycznie – ucho roniło łzy przez całe święta, a pod koniec świąt gubiło czerwone koraliki.
Gdy dzieci usnęły tak długo wpatrywałam się w choinkę aż sama się nią stałam.
Tylko z tą różnicą, że ona ustroiła się w aniołki i zabawki, a ja w troski:
Bo Kornelka walczy o życie. Bo jej rodzice i dziadkowie tak bardzo się martwią.
Bo tyle pieniędzy trzeba uzbierać.
Bo moja babcia od kilku miesięcy praktycznie nie opuszcza szpitala i po dwóch operacjach czeka na trzecią. I zamyka się w kokonie bólu.
Bo moja kuzynka straciła męża i pewnie płacze przy wigilijnym stole, wraz z córkami.
Bo dom nam ucieka, a nowy nie chce się pokazać. Czas goni, właściciele ponaglają.
No i to nieszczęsne ucho wypluwające łzy i korale…
Choinka jaśniała, a ja gasłam.
Jej gałązki tańczyły, moje – opadały.
Dwie choinki w domu a tak różne!
W święta spaliśmy w piżamach ze stresu.
Nie spaliśmy…
Ale święta się skończyły (na szczęście?).
Dwudziestego siódmego grudnia Igotata poszedł do pracy i nad ranem przysłał mi fantastyczną wiadomość: „Uzbierano pieniądze na leczenie Kornelki!”.
Jest cała kwota! W trzy tygodnie. Nie do wiary! A jednak.
Okruszek zaczął nieśmiało podśpiewywać kolędy. Ucho ucichło. Wyschło.
Przypominało niewinną muszelkę i zdawało się być zawstydzone wcześniejszym szaleństwem.
Przyszły zaległe kartki świąteczne. Ta od babci najbardziej mnie zaskoczyła.
Byłam pewna, że w tym roku jej nie będzie. Bo jak? Ze szpitala?
Tymczasem kartka stoi na komodzie i szelmowsko mruga do mnie okiem:
„Babcie są czarodziejkami, zapomniałaś?”
Jutro przyjdzie Nowy Rok.
Jak co roku przygotuję dzieciom „kinderparty”, już o nie pytają.
A potem? Nie, nie zmienię się w choinkę obwieszoną troskami.
Spojrzę w gwiazdy, a Ty razem ze mną drogi Czytelniku, dobrze?
W Nowym Roku spróbujemy sięgnąć gwiazd, co Ty na to?
Czynić dobro. Nie dać się złamać zmartwieniom.
Iść. Robić swoje. Najlepiej jak się da.
Szczęśliwego Nowego Roku Kochani Blogowi Przyjaciele!
Dziękuję, że nadal nam towarzyszycie.
Kochani.. bardzo za Was trzymam kciuki, bardzo. Wiem, że wszystko się poukłada, że sobie poradzicie, bo przecież macie siebie! Brak potraw wigilijnych to nic, przecież liczy się to, że byliście razem! Takie nieidealne Święta potrafią wiele pokazać- prawdziwą miłość i radość, a tego życzę Wam najwięcej w Nowym Roku.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Jak pięknie napisałaś, Martynko, tak mądrze i od serca!
I rzeczywiście, trudno się z Tobą nie zgodzić, teraz sama spojrzałam inaczej na te minione święta. Dziękuję za obecność i piękne życzenia!
Niech i Tobie Nowy Rok szczęściem, miłością i radością sypnie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wszystko się Wam poukłada! Macie siebie – to najważniejsze! Sto buziaków Wam wysyłam, trzymajcie się dzielnie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
trzymam kciuki 🙂 I wiesz – ja sądzę, że Wasza Wigilia była piękna, mimo bolącego ucha…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dziękuję.
Piękna inaczej, prawda? Bo mimo braków i usterek – razem.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście, że razem raźniej, wspólnie można góry przenosić. Bywają smutne wigilie, ale po każdym smutku przychodzą lepsze chwile, oby więc takich w przyszłym roku Wam nie zabrakło.
Ilość potraw nie jest ważna, byliście razem, czuliście bliskość uczuciową i to najważniejsze.
Dobrego roku dla wszystkich!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dziękuję, Jotko! I Tobie niech się darzy.
Niech życzliwość, którą okazujesz ludziom, wraca do Ciebie zwielokrotniona.
A do nas po świętach, faktycznie przyszły wspaniałe chwile.
PolubieniePolubienie
Potrawy na Waszym wigilijnym stole przypominają te, które gościły u nas w zeszłym roku… Też pochodziły prosto z polskiego sklepu 😉 Ale myślę, że nie one są najważniejsze. To osoby, z którymi spędzamy Święta tworzą ich klimat. A z tego co widzę, to jesteście szczęśliwi w swoim towarzystwie i jedynie to się liczy. Zauroczyło mnie zdjęcie, gdzie braciszek pochyla się nad Okruszkiem, żeby złożyć jej życzenia. Wasze dzieci muszą mieć ze sobą fajny kontakt, mam rację? A najpiękniejszy prezent, to oczywiście ten, który nadszedł zaraz po Bożym Narodzeniu ❤
Życzę Wam na ten Nowy rok przede wszystkim dużo miłości i zdrowia, bo to jest najważniejsze. A reszta się jakoś ułoży ;*
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Zgadzam się, Malwinko: zdrowie i miłość są najważniejsze i o nie trzeba zabiegać, reszta przyjdzie sama. Zatem dużo zdrowia i miłości Waszej Rodzinie, a córeczka niech pięknie rośnie i się rozwija.
Ps. Jak dobrze, że w Niderlandach co i rusz są te polskie sklepy, prawda?
A co do dzieci – fakt, raczej mają dobry i bliski kontakt z sobą.
Zdarzają się zgrzyty, ale na szczęście nie jakiegoś wielkiego kalibru.
No i konflikty udaje im się dość łatwo rozwiązywać.
Oby te siostrzano – braterskie relacje nie zmieniły się z czasem!
PolubieniePolubienie
Kochana Igomamo, wzruszyłam się, czytając Twój post – cóż bywają takie smutne dni, trzeba przez nie przejść, by potem znów spojrzeć z uśmiechem w przyszłość. Tak było u Was, szkoda tylko, że los wybrał na ten smutek Wigilię i Święta. Życzę Wam jak najmniej smutków w Nowym Roku, w ogóle żadnych smutków! Wielu wpisów blogowych, pisanych tak pięknie po polsku, z takim wdziękiem, czułością, miłością i wyobraźnią 🙂 Życzę wymarzonego mieszkania, radości dla wszystkich wspaniałych członków Waszej Rodzinki. I dziękuję za to Twoje słowo „przyjaciele” o nas, blogujących z Tobą. Szczęśliwego Nowego Roku!!!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Iwonko, teraz z kolei ja się wzruszyłam…
I tym bardziej uważam, że słowo „przyjaciele” jest jak najbardziej na miejscu.
Dziękuję za te piękne, spersonalizowane życzenia…
Byłabym bardzo szczęśliwa, jeśliby wszystkie spełniły się co do joty. 🙂
Smutne święta też niosą jakieś przesłanie.
Na pewno uczą pokory, zmuszają do zastanowienia: co jest dla mnie naprawdę ważne? bez czego mogę się obejść? co zaniedbałam? może powinnam być bardziej przewidująca? itp.
Dziękuję za Twą obecność i wszystkiego mądrego i dobrego w 2019!
PolubieniePolubienie
Szczęśliwego Nowego Roku Tobie i Twojej rodzinie życzę 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dziękuję! Ja również.
Natchnienia i radości z tworzenia wierszy, odnajdowania poezji w szarej codzienności.
PolubieniePolubienie
Oby następne były lepsze. Tak strasznie, gdy maleństwa cierpią. Wszystkiego najlepszego, najszczęśliwszego i bez bólu – dla Was wszystkich 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
I dla Ciebie i Twojej Rodziny również, Aksiniu: życia w zdrowiu i miłości, niech Żabka niesie pociechę i radości z powitania na świecie drugiego skarba.
To przecież będzie w TYM roku, 2019. 🙂
Oj, będzie się u Was działo! 🙂
PolubieniePolubienie
…już się boję 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Strach jest naturalny, ale radość jeszcze większa!
PolubieniePolubienie
Wiesz… najważniejsze, że jesteście razem, bo w Rodzinie siła, a reszta to splot okoliczności, które same się rozplotą. Dokonał się tak wielki cud, udało się zebrać pieniądze, aby ocalić życie, ktoś musiał bardzo w to wierzyć.. więc dlaczego reszta spraw nie miałaby się cudownie rozwiązać 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marzenko, tak pięknie napisałaś, że aż poczułam ścisk w gardle…
Nawet nie wiem, co dodać – w sumie powiedziałaś wszystko, więcej nie trzeba.
Dziękuję za Twą obecność i niech cuda dzieją się też w Twoim życiu, a jeśli są jakieś sprawy trudne i powikłane (oby nie było, ale życie to pasmo niespodzianek), niechaj się same, bez większego trudu, rozplątują.
PolubieniePolubienie
Piękna notka mimo wszystko. Bo w Świętach nie chodzi o to, CO i ILE jest na stole, ale KTO przy tym stole siedzi… W sprawie Kornelki dostaliście chyba najpiękniejszy prezent 🙂 Cieszę się razem z Wami. Z tego, że uszko Okruszkowi przeszło też 🙂 Z kolei Babcie to istotnie czarodziejki pod każdym względem…
Z chęcią popatrzę z Tobą w gwiazdy i spróbuję sięgnąć chociaż jednej. Wszystkiego Najlepszego dla całej IGORodzinki, na cały rok!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wspaniale to podsumowałeś, Celcie: nie chodzi o rzeczy, a o ludzi.
Nie o sprawy materialne, a duchowe…
Historia Kornelki pokazała, że jak jest siła, moc, dobra energia, entuzjazm, to i materia się znajdzie. Niech życie dalej nas pozytywnie zaskakuje.
Cieszę się, że postarasz się sięgnąć po gwiazdkę z nieba. Sięgaj.
Wspieram Cię w Twych marzeniach i poczynaniach.
Ps. A Twoje Babcie – czarodziejki robią to ze mną, tam z góry.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję… Zawsze masz dla mnie tyle ciepłych słów 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Matko, co za Swieta! Jak z koszmaru! Dobrze, ze zaraz po wyjrzalo przyslowiowe slonko! :*
Bardzo prozaicznie tez sie zdziwie, ze lekarz nie wypisal na ucho Okruszka antybiotyku! Nie jestem fanka antybiotykoterapii, ale czasem po prostu trzeba. Moje dzieciaki przeszly kilka razy zapalenie ucha, Nik w zeszlym roku mial je przewlekle i „bujal” sie z nim 2 miesiace, ale lekarze, jak tylko widzieli plyn i zaczerwienienie, od razu przepisywali antybiotyk…
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Ano widzisz, Agaciu, co kraj to obyczaj, a lekarze holenderscy do potęgi (a może do przesady?) stawiają na „naturalność” , a z leków uznają jedynie sławetny już – paracetamol. 😉
Teraz się uśmiecham, bo Okruszek już zdrowy, ale w święta wcale mi do śmiechu nie było, czego dowodem jest spłodzenie powyższego artykułu.
Szczęśliwego Nowego Roku Tobie i Twojej Rodzinie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
być może apogeum już minęło – oby. zepchnij w zeszły rok wszystkie smutki i startuj w nowy z radością. niech się wiedzie jak najlepiej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję. 🙂
Tobie też dobrego startu i utrzymania dobrego tempa przez całe dwanaście miesięcy.
Oczywiście – dobrego dla Ciebie, przez Ciebie samego wytyczonego.
I niezmiennie życzę Ci szelestu i zapachu kartek, kartek Twojej książki…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Droga Igomamo! Wszystko, co trudne i bolesne łatwiej jest znieść gdy ma się oparcie w bliskich i kochających osobach. Czytając ten wpis „czuje” się to ciepło i miłość, która jest obecna w Twoim Domu! Ta miłość wyraża się właśnie w trosce o chore dziecko, które potrzebuje czułości kochającej Mamy, potrzebuje bliskości i kiedy to właśnie otrzymuje, to nie ma piękniejszego prezentu. Żaden najdroższy prezent na świecie i żadne nawet najbardziej luksusowe przyjęcie na Boże Narodzenie nie zrekompensuje braku miłości. U mnie niestety było podobnie, choć najpierw chorowała córeczka na zapalenie oskrzeli i jeszcze w Wigilię „zaliczyliśmy” szpital, a przed świętami zachorowałam również ja, więc ani porządków, ani potraw na święta nie było tak jak co roku. Było podobnie jak u Was skromnie i boleśnie (zapalenie jamy ustnej) co spowodowało, że każde słowo wymawiałam poprzez łzy. Wiem jednak, że to szczęście, że mam koło siebie męża i córeczkę, których kocham i którzy mnie kochają i nic nie muszę już dodawać…
Na Nowy Rok życzę z głębi serca wielu łask Bożych. Niech Pan rozpromieni swe oblicze nad Wami i niech Wam błogosławi!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bożenko, przyznam, że Twój komentarz bardzo mnie poruszył…
Zresztą to nie tyle komentarz, co list – szczery i osobisty.
Bardzo Ci dziękuję za podzielenie się swoim spojrzeniem na święta i przypomnienie, jak ważna jest miłość. Widzisz, ja o tym zapomniałam…
Ubolewałam nad brakiem karpia, pierogów z kapustą i świątecznych ciast, jakby w świętach chodziło wyłącznie o biesiadowanie przy stole.
Skupiłam się na brakach, bo gdzieś tam sama się za tę „nieidealność” obwiniałam.
A teraz czuję, że niepotrzebnie i jakoś tak lżej mi się na sercu zrobiło.
Przykro mi, że i u Was okres okołoświąteczny upłynął pod znakiem chorób.
Zapalenie oskrzeli i jamy ustnej jest bardzo przykre i bolesne.
Mówienie boli, kaszel boli, przełykanie boli. W dodatku nic nie smakuje. 😦
Oby choroby już nie wróciły!
A Wasza Rodzina niech przez cały Nowy Rok żyje w miłości i niech doświadcza tylko dobroci!
Pozdrawiam z wdzięcznością w sercu.
PolubieniePolubienie