Hura, przyszła wiosna! Wreszcie. Bardzo się cieszę, bo to moja ulubiona pora roku: mam wtedy urodziny. Już od dobrych kilku miesięcy pytam mamę:
– Kiedy będą moje urodziny?
– Wiosną, kochanie.
– A kiedy będzie wiosna?
– Jak zrobi się ciepło i zakwitną kwiaty.
– A kiedy zakwitną kwiaty?
– Już niedługo.
„Już niedługo” to dziwne słowo. Wydaje się, że znaczy „krótko”, ale to zmyłka. Trzeba czekać.
Kwiaty już dawno kwitną, a o moich urodzinach nikt nie wspomina.
Więcej, nawet ptaki się wykluwają. Wczoraj na spacerze spotkaliśmy kaczki z młodymi pisklętami. Jechaliśmy na rowerach, a tu przy kanale rozbrzmiewało: pi, pi, pi.
Słodki widok: ptasia mama, ptasi tata i dziesięć puchatych ruchliwych kuleczek.
Moja mamusia mówi, że jak ona patrzy na takie „cuda natury”, to zapomina o wszystkich zmartwieniach. Ja uważam, że już nie musi o niczym zapominać – nasze kłopoty dawno się skończyły, przynajmniej te mieszkaniowe. Znaleźliśmy dom, do którego niedawno się wprowadziliśmy. Nawet mamy mały ogródek (chciałam wielki, ale ostatecznie może być i mały) z oczkiem wodnym. To oczko jest miejscem spotkań okolicznych kotów.
Koty szare, rude i łaciate maczają łapki w wodzie i miauczą.
Chyba czują zapach ryb, hodowanych przez poprzednich właścicieli.
Jest jeszcze jedna fajna rzecz w nowym domu: mam własny pokój.
Co prawda i tak wolę spać z rodzicami, a zabawki rozkładam w salonie, ale – jakby co – pokój jest. Na razie pusty, nie szkodzi.
A wiecie, ile przygód może być z poszukiwaniem mebli?
Jeżdżenie po sklepach trochę mnie nudzi, bo bolą nogi i traci się czas. Jednak z drugiej strony, można przy okazji wypatrzeć coś fajnego – jakąś zabawkę, kolorowankę albo grę.
Dwa dni temu panowie przywieźli nam kanapę i stół.
Mieli być rano między dziewiątą a dwunastą. Cały poranek siedzieliśmy w domu i czekaliśmy. Dobrze się złożyło, bo akurat tego dnia nauczyciele mieli szkolenie i nie musieliśmy iść do szkoły, dopiero po południu wybieraliśmy się na zajęcia dodatkowe.
O trzynastej mama zadzwoniła spytać, czemu meble nie przyjechały.
– Proszę czekać. Będziemy między trzynastą a siedemnastą – usłyszała.
– O czternastej muszę wyjść – oznajmiła mama. – Ale syn i córka będą w domu. Dziesięć, jedenaście lat. Czy może tak być?
– Oczywiście. Wystarczy dziecko. Byle ktoś drzwi otworzył.
Samochód z meblami przyjechał pięć minut przed czternastą. Dobrze, że nie zdążyłyśmy wyjść na zajęcia. Wiecie, co się stało?
– Nie da rady. Te meble nie wejdą do środka – powiedział pan z papierosem w ręku.
– Jak to? Może zmierzymy? – mama zaczęła się denerwować.
– Nie da rady. Drzwi są za wąskie.
– Ale… Wszędzie są takie drzwi. Jak inni sobie radzą?
– Rozpakujemy pani ten stół i kanapę i zostawimy przed domem.
– Po co mi kanapa i stół przed domem?
– Do środka nie wejdą.
– Ale co ja z nimi zrobię na dworze?
– To do ogrodu wniesiemy.
– Ale my chcemy kanapę w pokoju…
Ciężka była rozmowa z tymi panami. Mama załamywała ręce, a my chichotaliśmy. Ostatecznie panowie zostawili meble w ogrodzie, a później tatuś wniósł je do domu (pomagał mu kolega z pracy). Z kanapą nie było problemu, wystarczyło ją chwycić bokiem, natomiast stół należało rozmontować.
Teraz mamy w domu stół i kanapę. Niestety, jak siadamy na kanapie, zaraz zaczynamy kaszleć, jest na wskroś przesiąknięta dymem papierosowym (nie od tego pana, co ją przywiózł – musiała wcześniej znajdować się w domu, w którym się sporo paliło).
Hm, może jednak ta kanapa powinna dłużej postać w ogrodzie i porządnie się przewietrzyć?
No, i tak oto, z mniejszymi i większymi przygodami, powoli się zadamawiamy.
Niestety, do szkoły mamy teraz dość daleko, mamusia wozi mnie rowerem.
Siedzę z tyłu w foteliku i dopinguję mamę, gdy pedałuje pod wiatr.
– Ale będziemy miały kondycję, prawda mamusiu? Idealną na lato – powtarzam jej własne słowa, ale ona nic nie odpowiada, zwłaszcza gdy krople deszczu uderzają w twarz.
Mocno zaciska ręce na kierownicy – domyślam się, że nie jest zachwycona. Żal mi mamy, toteż po kilku dniach takiego jeżdżenia – w dobrej wierze – obudziłam się z gorączką.
– Okruszku, ależ ty jesteś cała rozpalona! – przestraszyła się mama. – Co się dzieje? Jesteś chora?
– Tak, mamusiu – szepnęłam spierzchniętymi wargami. – Przynajmniej dzisiaj odpoczniesz od roweru.
Ale mama, jak to mama, wcale się nie ucieszyła.
– Okruszku, ja tylko udawałam, że mi ciężko – jęczała. – Proszę, nie choruj…
I weź tu, dogódź kobiecie!
A propos – niedawno był Dzień Kobiet, a nasz tata w ogóle o nas nie pamiętał (muszę go zawstydzić na forum, to może za rok się poprawi).
Mam nadzieję, że o moich urodzinach nie zapomni, w końcu tyle już o nie pytam. Niech żyje wiosna!
dzieci potrafią się upomnieć. nie tylko o swoje. trzeba uważać co się mówi i robi, bo później trzeba się gęsto tłumaczyć, co nie jest łatwe, gdy trafi się na niewzruszoną i bezwzględną logikę dziecka.
PolubieniePolubienie
Oj tak. 🙂
Logika dziecka jest w sumie bardzo… logiczna. 🙂
Zwykle traktuję serio dziecięce pytania, ale czasem – zapadam się pod ich lawiną. 🙂
PolubieniePolubienie
Piękne zdjęcia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję. 🙂
Obiektyw (tu: telefon) lubi wiosnę i dzieci. 🙂
PolubieniePolubienie
Taki ogródek to fajna rzecz 😉
Rozumiem, ze dla dzieci takie określenia są bardzo abstrakcyjne – niedługo, wkrótce, za jakiś czas…ale pomyśl o świętowaniu!
Fachowcy, widzę, podobni jak u nas, nie ma co:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ogródek malutki, ale cieszy bardzo. Latem będzie można kawki się napić na dworze, to taki relaks.
A ci fachowcy wymagali wielkiej cierpliwości.
Ja rozumiem (i popieram), że sklep zatrudnia osoby „z trudnościami na normalnym rynku pracy”, ale w tym wypadku w ogóle ciężko było się z panami porozumieć.
PolubieniePolubienie
Czy to byli ci pracownicy zatrudnieni w sklepach przyjaznych niepełnosprawnym? Chyba nie, bo lenistwa nie traktuje się w Unii jako niepełnosprawność 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, Szarabajko, to byli właśnie tacy pracownicy.
Może w tekście wygląda to z ich strony na lenistwo, ale tak naprawdę to była bezradność i brak elastyczności myślenia. Bez przerwy powtarzali: „nie da rady, nie można, nie wiemy jak…” Jeden z panów skaleczył się lekko w palec, ale zrobił z tego wielką rzecz, pokazywał mi, jęczał, prosił o plaster.
Tak jak mówiłam jestem jak najbardziej za zatrudnianiem osób „z trudnościami na rynku pracy”, ale żeby to się sprawdzało, powinno być dobrze zaplanowane i pod kontrolą, czyli pracownik z niepełnosprawnością intelektualną w parze z pracownikiem pełnosprawnym.
Nie wspomnę o kierowaniu samochodem przez tych panów – nie wyglądało to dobrze.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Okruszku, widzę, że będziemy świętować razem 😉 U nas też pojawiły się małe kaczuszki, czuć że wiosna wreszcie nadeszła i wszystko budzi się do życia.
Wycieczki rowerowe w takich okolicznościach to na pewno super sprawa.
A ogródek, mały czy duży, to naprawdę bardzo fajna rzecz. Będziesz mogła szaleć z kotkami, a mamie może uda się łyknąć kawki w tym czasie 😉 Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mama liczy na to.;) I już nie może się doczekać.
Do naszego oczka wodnego ostatnio zaczęła też przylatywać para kaczek.
Wczoraj obudziło nas głośne kwakanie, patrzymy przez okno: a tu pani kaczka z mężem pływa w naszym małym oczku. 😉
Wiosna to cudowny czas na wycieczki rowerowe i na świętowanie, ale moje urodziny wciąż „niedługo” , bo „w maju”.
Pozdrawiam Michalinkę 🙂
PolubieniePolubienie
wiwat wiosna 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No pewnie, że wiwat! 🙂 Kochana wiosna.
PolubieniePolubienie
Ale u was juz pieknie! U nas dopiero z ziemi niesmialo wylaniaja sie pierwsze zielone kielki. 🙂
U nas kiedys tacy panowie dostawcy na sile wnosili (raczej wciskali) lodowke. Dali rade, ale framuge drzwi naruszyli.
Ciesze sie, ze pomalu sie urzadzacie!
Okruszek jak moj Nik – on co prawda spi w swoim pokoju, ale juz bawic sie tam – za zadne skarby! Caly majdan znosi do salonu! 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj, chyba większość dzieci tak ma.
Bo to chyba nawet nie o zabawę chodzi, ale o bliskość i uwagę rodzica.
Ta mama czy tata nawet nie musi się w danej chwili bawić, wystarczy, że zupę gotuje w kuchni, ale coś tam co chwilę zagada. 😉
Oj, framugi też szkoda! Zawsze jakieś straty, niestety, są.
A nasza kanapa nadal stoi pusta, bo – mimo różnych preparatów, którymi ją spryskujemy – wciąż dominuje zapach nikotyny.
A wiosna do Was też idzie (podsłuchałam, jak ptaki o tym ćwierkały). 😉
PolubieniePolubienie
Powolutku wszystko się układa a to najważniejsze. Życzę Wam wszystkiego dobrego. Dużo spokoju i przede wszystkim zdrowia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Witaj Ellarhe!
Dziękuję serdecznie za miłe życzenia. 🙂 Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
wow, super sprawa !
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję serdecznie za komentarz i wizytę na blogu. 🙂
Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Rewelacja
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, Ola i pozdrawiam. 🙂
Ps. Piękne puzzle. 🙂
PolubieniePolubienie
fajne zdjęcia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję serdecznie za komentarz i wizytę na blogu.:)
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Cierpliwość popłaca i pomalutku wszystko się układa !. Życzę zdrowia i zadowolenia z mieszkania w nowym miejscu .
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy bardzo.
Na szczęście z każdym dniem jest coraz lepiej i powoli zaczynamy się czuć tu jak u siebie.
Pozdrawiamy. 🙂
PolubieniePolubienie
tego jeszce nie bylo ;d
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czyli czego? 😉 Bo nie bardzo wiem, jak rozumieć taki komentarz? 😉
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubienie
Cudowny jesteś Okruszku i bardzo bystry 🙂 Pozdrów Mamusię i nie choruj więcej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Już pozdrowiona – bardzo dziękuje.
Postara się zajrzeć do Ciebie, ale pewnie dopiero w tygodniu się uda, bo ten weekend mamy dość zabiegany. Pozdrowionka również 🙂
PolubieniePolubienie
Piękna
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję.
Piękne obie – zarówno wiosna jak i ta mała panienka Okruszkiem zwana. 🙂
PolubieniePolubienie