Nie rozumiem, czemu moja mama tak się skarży w internetach.
Że nie ma komu bloga prowadzić, że wszyscy jesteśmy zajęci: ona, tata…
I ja niby też. A to nie do końca jest prawda.
Owszem, rano chodzę do szkoły, popołudnia spędzam zwykle na podwórku, ale bez przesady – na „Pamiętnik” jeszcze czas znajdę.
Zwłaszcza, gdy tak wiele się dzieje… Wtedy aż rozpiera mnie ochota, by pisać.
Kiedyś moje zapiski będą pamiątką dla całej rodziny.
Nawet czasem próbuję wyobrazić sobie siebie w przyszłości: mam siwe włosy, pomarszczoną buzię, siedzę w fotelu i czytam swój pamiętnik.
Cha cha, na razie wydaje mi się to tak odległe, że aż śmieszne. Ale dość żartów.
Chciałabym wam dzisiaj opowiedzieć pewną historię.
Historię o tym, jak spełniło się marzenie mojej siostry.
Otóż Iskierka od dawna chciała mieć zwierzątko. Jednak w poprzednim domu nie było to możliwe.
– Kiedy będę mieć zwierzątko? – Ostatnio siostra znów zaczęła dopytywać.
– Przecież już się przeprowadziliśmy… – wtórował brat.
– Właśnie . – (Żeby nie było wątpliwości: to mówiłam ja. Przecież powinnam trzymać stronę rodzeństwa, prawda?)
Ale rodzice zawsze znajdowali jakieś wymówki: nierozpakowane kartony, brak mebli, nawał obowiązków i takie tam. Wszystko byle tylko obejść drażliwy temat.
Wiadomo, tacy właśnie są dorośli.
Na szczęście do naszego ogródka od początku przychodziły koty.
Co prawda nie nasze, ale lepsze koty sąsiadów niż żadne, prawda?
Ale… to nie wszystko! Uwaga, nie spać, bo mam bombowego niusa, a właściwie to kaczego!
Proszę państwa, kwa kwa kwa, mamy własne kaczki – nieboraczki!
Jakieś trzy tygodnie temu obudziło nas głośne kwakanie.
„To pewnie z pobliskiego kanału” – pomyśleliśmy i więcej się nad tym nie zastanawialiśmy, bo nie było nad czym.
Jak zwykle rano usiedliśmy do śniadania. Siedzimy przy stole, jemy płatki z mlekiem, a tu znowu rozlega się kwa kwa, tylko głośniejsze i jakby bliższe.
Patrzymy przez okno (które jest tuż przy stole) i… Co widzimy?
W naszym oczku wodnym pływają dwie kaczki! Ot, tak po prostu.
– Łał! – zawołaliśmy jednocześnie.
– Pan kaczor i pani kaczka!
– Zakochana para.
– Jaki śliczny zielony szalik ma pani kaczka! – zauważyłam, jako że ja najbardziej z całej rodziny znam się na modzie.
Jednak rodzeństwo natychmiast zaczęło mnie poprawiać:
– Okruszku, u zwierząt jest inaczej! To panowie są piękniejsi i bardziej kolorowi. Zielony szalik ma pan kaczor. Pani kaczka jest brązowa.
Trochę się zdziwiłam, ale okej, niech będzie i tak.
W każdym razie kaczki tak pokochały nasz miniogród, że od razu postanowiły się do niego wprowadzić. I wiecie? Po kilku dniach z kolei my, tak bardzo przyzwyczailiśmy się do obecności kaczek na naszym podwórku, że przestaliśmy na nie zwracać uwagę.
Tylko mama niezmiennie się nimi zachwycała.
– Dzieci, kaczki! – wołała rozanielona, bez przerwy wpatrując się w szybę.
Nie reagowaliśmy. Kaczki? Phi! Co tam kaczki! Zresztą nawet nie musieliśmy patrzeć, bo mama nam wszystko recenzowała: kaczki pływają, chodzą, stoją, suszą piórka, szukają jedzenia, w końcu… kaczki odlatują.
Hm, odlatują? Niestety tak!
Nasze kaczki naprawdę odleciały i nie było ich przez calutkie trzy dni.
– Gdzie są kaczki? – martwiliśmy się.
– Czemu ich nie ma?
– Co się z nimi stało?
– Może woda jest za brudna…?
Pospuszczaliśmy nosy na kwintę. Iskierka nawet napisała wypracowanie na cześć kaczek.
Brat zresztą też, ale on z musu, bo mama mu kazała:
– Groszku, nie dyskutuj, przynajmniej poćwiczysz pisownię języka polskiego.
Brat się wściekał, ale parę zdań napisał. Tylko nie chciało mu się myśleć nad zakończeniem, więc wymigał się zdaniem „ciąg dalszy kaczych przygód będzie można obejrzeć w kinie”.
– Jak jesteś taki cwany, to zaraz napiszesz recenzję filmu o kaczkach – groziła mama, ale ostatecznie Groszkowi się upiekło.
Ja tam nie mam nic przeciwko pisaniu! Brat powinien wziąć przykład z młodszej siostry: jeszcze nie skończyłam pięciu lat, a już prowadzę „Pamiętnik”.
No ale wracając do naszej pary kaczek: jednak wróciły.
Po trzech dniach, jak gdyby nigdy nic, z wesołym kwakaniem zanurkowały w oczku wodnym.
– Kaczki! Znowu są kaczki! – nie pamiętam, kto pierwszy je dostrzegł, ale chyba to byłam ja (mam najmłodsze oczy i przez to jestem najbardziej spostrzegawcza).
– Kaczki! Kaczuszki! – Proszę, proszę, czyżby moje rodzeństwo znów zaczęło się nimi interesować?
– Czemu was tak długo nie było?
Nie muszę wam chyba wyjaśniać, jakie było nasze zdziwienie, gdy z kaczego dzioba rzeczywiście padła odpowiedź:
– Kwa, kwa, kwa! – zakwakał kaczor. – Od czasu do czasu każdemu należą się wakacje.
– Och, na wakacjach było cudownie! – wtrąciła pani kaczka.
– Ale na razie wystarczy nam tych wojaży.
– Tak, wystarczy. Pora wysiadywać jajka.
– Jajka?! – nasze twarze pojaśniały z radości.
– Będziecie mieć dzieci?
Wtenczas kaczki znowu stały się tajemnicze i nic więcej nie chciały powiedzieć. Szkoda!
Ja jednak już zaczęłam sobie wyobrażać, jak po naszym podwórku człapie kacza rodzina, najlepiej wielodzietna. O mamuniu!
Ciekawe, czy małe kaczki są naprawdę takie brzydkie, jak to było w baśni o „Brzydkim kaczątku”? Mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję się przekonać.
Drogie kaczki, plis, wijcie u nas gniazdko!
Musicie wiedzieć, że nigdzie nie będzie wam tak dobrze jak u Okruszka.
No i nikt inny nie uwieczni waszej historii!
coś się jednak udało. zamiast szukać zwierzątka, to przyszło samo. natura zadbała o spełnianie obietnic.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na to wygląda. 🙂
Jest nadzieja, że i inne się spełnią, prawda? Te Twoje. 🙂
PolubieniePolubienie
Dobrze Cię znowu widzieć Okruszku! Przepraszam, że tak rzadko się udzielam ostatnio, ale zdrowie daje w kość, mam dużo obowiązków (to jest ta kiepska strona dorosłości, uwierz mi, nie chcesz być dorosła) i sąsiedzi też żyć nie dają.
Być może Mamusia albo Tatuś mówili Ci o moim kochanym przyjacielu Buddym? 🙂 Polubilibyście się 🙂 Zanim Buddy do nas przyszedł, przez lata miałem pod opieką różne psy albo koty – najczęściej cudze, ale co zrobić? W wieku 16 lat miałem 2 żółwie – żywe, wodno-lądowe…ale były chore i odeszły.
Za kaczkami natomiast nie przepadam. W ogóle za ptkami. Możesz się śmiać, ale jak byłem troszkę starszy od Ciebie teraz, miałem z nimi śmieszną, ale dla mnie okropną przygodę.
Chociaż jak jesteśmy z Mamą i Tatą w takim pięknym miejscu Szczawnica, to często karmię karczki w rzece :)))
Moc uścisków dla Twoich Rodziców, dla Iskierki i Groszka też 🙂 Pisz nam jeszcze o przygodach kaczej rodzinki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki, Celcie.
My to wszystko rozumiemy. Moja mamusia też z rzadka udziela się na blogach, tata w ogóle, a mnie rodzice nie pozwalają.
Przykro słyszeć o Twoich kłopotach ze zdrowiem. Naprawdę nas zmartwiłeś.
Dbaj o siebie, niech zdrowie wraca i już nie dokucza.
Bo z sąsiadami i obowiązkami to zawsze można jakoś sobie poradzić, ale… pod warunkiem, że jesteśmy w dobrej formie, nic nas nie boli, nic nie dokucza.
Niech Buddy wspiera swojego pana całym psim serduchem!
Ja ci zazdroszczę futrzanego przyjaciela, bo kaczki to jednak nie to samo.
Nawet pogłaskać ich nie można.
Na dodatek jak siedzą na podwórku, mama nie pozwala nam wyjść na dwór „żeby kaczek nie płoszyć”, więc już w ogóle nie jest zabawnie.
Co robić? mimo wszystko – „Koko dżambo i do przodu”. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No niesamowite, kaczki same Was znalazły!
takie oczko wodne to jednak rewelacja, może i żaby przywędrują albo żółwie i będzie prawdziwa enklawa przyrodnicza:-)
Trzymam kciuki za kaczą rodzinkę!
I poproś mamę o bajkę z kaczkami w roli głównej 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko, a wiesz, że moi rodzice planowali to oczko zlikwidować?
Mówili, że oni się na tym nie znają i nie wiedzą jak o nie dbać.
Ale teraz jak mamy lokatorów, to nie ma wyjścia – rodzice muszą nauczyć się pielęgnacji oczka wodnego i basta!
Ps.Powiem mamie o bajce, ale nie wiem, czy coś z tego będzie.
Ona cierpi ostatnio na brak weny.
PolubieniePolubienie
To niemożliwe!!!
Przepraszam za błąd, miało byc „żaby”
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki, Jotko, już poprawiam literówkę. 🙂
PolubieniePolubienie
Zaczyna się od kaczek, a co dalej? Żółwie? Krokodyle? Cthulhu? Z fauną trzeba ostrożnie.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Żaby i żółw powitamy chętnie, ale krokodylowi i cthulhu podziękujemy. 😉
PolubieniePolubienie
Okruszku, całej Waszej rodzinie przesyłam moc najpiękniejszych życzeń z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Iwonko, dziękujemy najseeeerdeczniej. 🙂
Dla Ciebie również zdrowych, radosnych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych. 🙂
PolubieniePolubienie
Piękne kaczuszki i wpis
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super wpis
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję. 🙂 Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Piękne zdjęcia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki serdeczne. 🙂
PolubieniePolubienie
A dzisiaj moja córka pierwszy raz powiedziała słowo kaczka i jak pięknie trafiłam tu do Ciebie. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To się cieszę i witam serdecznie. 🙂
Bardzo mi miło. 🙂
PolubieniePolubienie
urocze zdjęcia 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję pięknie. 🙂
PolubieniePolubienie
Piękna wiosna ach 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kocham tę porę roku! Od razu energii przybywa, prawda? 🙂
PolubieniePolubienie
Cudnie mi się czytało:)
Pozdrawiam Was najpiękniej:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo się cieszę. 🙂
A piękne pozdrowienia odwzajemniamy. 🙂
PolubieniePolubienie