W objęciach samotności

67442950_489053835000728_3574446142223548416_n

Mało nas ostatnio na blogu, daliśmy się porwać wakacjom. A te nas rozdzieliły: Igotata nadal jest w Holandii (pracuje i pertraktuje z myszami), a dzieciaki i ja gościmy w Polsce, w domu moich rodziców. Każdy zdaje się być zadowolony.

Dziadkowie w końcu mogą porozpieszczać wnuki, a wnuki cieszą się towarzystwem dziadków.

67594441_3141316129241987_905848670476304384_n

Na dodatek wszystko to odbywa się w pięknych okolicznościach pomorskiej przyrody i, póki co, pod błękitną wstęgą rozgrzanego słońcem, nieba.
Przez cały rok przebywania z trójką dzieci (każdego dnia, każdego tygodnia, każdego weekendu), marzyłam tylko o… – nie, nie o żadnym wakacyjnym wyjeździe! O samotności. O chwili wytchnienia. O ucieczce, choćby i do klasztoru.

Udało się.
Moi rodzice co prawda klasztoru nie prowadzą, ale za to mają letniskową kawalerkę, w której zagnieździłam się na kilka dni, zupełnie sama. Bez telewizji, bez radia. Ba, nawet bez Internetu, co w moim przypadku, okazało się najtrudniejsze, ale jakże oczyszczające! Zanim zaczniecie mi gratulować silnej woli, od razu wyjaśnię, że nie zrezygnowałam z WiFi w stu procentach. Co to, to nie: raz dziennie (czasem dwa) podjeżdżam do punktu WiFi w centrum wsi, siadam na ławce w cieniu drzew, wyjmuję telefon i łapię Internet niczym krople życiodajnego deszczu.

67240927_2918300098186843_4230715173662359552_n

Czytam zaległe maile i wiadomości spływające na Messengera, WhatsAppa i Skype. Rzucam okiem na nagłówki informacji, ale nie wgryzam się w ich treść. Potem chowam komórkę do torebki, strzepuję spodnie, wsiadam na rower i jadę dalej. Nad jezioro. Albo do lasu. Tam, gdzie cicho, cichutko, cichuteńko. Gdzie można usłyszeć ptasi trel i kumkanie żab, gdzie można dostrzec biedronkę na listku lub wibrującą w powietrzu ważkę. Delektuję się samotnością, która w żaden sposób mi nie ciąży, wprost przeciwnie – koi. W końcu mogę wsłuchać się w szum swoich myśli. W końcu mogę uzmysłowić sobie swe potrzeby i pragnienia. W końcu jest szansa, bym zaczęła coś (cokolwiek!) z nimi robić. O, a jaką przyjemność sprawia mi zwykłe wyjście do spożywczaka i kupno produktów tylko dla siebie. Nie muszę wkładać do koszyka kilku opakowań serków i jogurtów (bo ta lubi smak śmietankowy, tamta woli z ziołami, a ten chce tylko na słodko). Nie. Teraz po prostu pytam samą siebie:
– Na co masz ochotę? Twaróg zwykły czy wędzony? Chleb razowy, prawda? (Normalnie biorę pszenny, bo taki wolą dzieci).
Uwielbiam borówki, które są jednak dość drogie. Zwykle, gdy kupuję jeden pojemniczek – borówki natychmiastowo znikają w buziach dzieci. Mnie pozostaje zadowalać się widokiem dziecięcych usteczek zabarwionych na fioletowo, tudzież widokiem kropli soku w postaci plamki zastygłej na brodzie. I jest okej, akceptuję ten stan rzeczy. Ale dziś robię wyjątek! Kupuję borówki tylko dla siebie. Cały pojemnik – mój! Zjadam je zachłannie, jakbym się bała, że zaraz będę musiała oddać je dzieciom: granatowe kulki strzelają pod naciskiem zębów uwalniając symfonię smaku, są pyszne! W końcu i ja mam fioletowe usta.
Moje wieczory cudownie rozciągają się w czasie.

67618414_2382954195136579_3369975651342745600_n

Nie trzeba wołać:
– Dzieci, czas do łóżek! Myć się i spać!
I nie trzeba słuchać marudzenia w odpowiedzi:
– Już?! Czemu tak wcześnie? Jeszcze trochę.
A potem nie muszę pilnować dzieci, leżących w łóżkach. Nasłuchiwać, czy aby nie gadają, nie wiercą się, nie wzdychają, bo im duszno, bo komar wleciał, mucha zabzyczała, kołdra się przekręciła, a w ogóle to nie mogą zasnąć. I budzić się w nocy nie muszę. Mały człowiek nie będzie chciał na nocnik, nie wskoczy mi do łóżka, nie położy się w poprzek, nie włoży mi palca w oko, nie kopnie nogą w żebro. Nie obudzi skoro świt.
Wieczór wydaje się być tylko dla mnie, tak samo: noc i poranek…
Jak dobrze pobyć samemu! Jak dobrze odpocząć od słuchania i służenia. Jak dobrze!
I pewnie ta cała SAMOTNOŚĆ tak bardzo mnie uszczęśliwia, bo… jest TYMCZASOWA.

67561218_2726977980659397_771945127923941376_n

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

23 odpowiedzi na „W objęciach samotności

  1. Morgana pisze:

    Kochana
    Rozumiem doskonale, o czym piszesz!
    Sama mam 3-kę Dzieci, dziś już dorosłych.
    Tych chwil, tylko dla nas- Matek, było niewiele.
    Korzystaj, jak możesz z samotności, ile tylko się da, bo znowu nastąpi tzw:”szara” codzienność.
    Miło się czytało, dziękuję:)
    Zapraszam do wspomnień z lat dziecięcych, na mojego bloga:)

    Polubione przez 1 osoba

  2. Igomama pisze:

    Dziękuję Morgano.
    Mam utrudniony dostęp do internetu, ale na pewno zajrzę do Ciebie. Pozdrawiam.

    Polubienie

  3. kalipso pisze:

    Ciesz się tymi chwilami i ładuj akumulatory. Po cichu Ci zazdroszczę:)

    Polubione przez 1 osoba

  4. Igomama pisze:

    Dziękuję Kalipso. To naprawdę bardzo oczyszczające. Powiem Ci, że musialam choć na kilka dni pobyć sama właśnie po to, by zatęsknić za własnymi dziećmi. Polecam każdej mamie. Oby i Tobie się udało. Buziaki.

    Polubienie

  5. Iwona Zmyslona pisze:

    Rozumiem Twoją potrzebę samotności i popieram w 100%. Ja miałam to szczęście, że moja matka zabierała syna na jeden miesiąc wakacji ze sobą i wojażowała po rodzinie lub znajomych. Ja zostawałam w domu, pilnując mieszkania. To była przez 19 lat moja samotnia. Teraz mam jej aż po czubek głowy, bo syn mieszka z partnerką, a do mnie wpada dwa razy dziennie by wyprowadzić psa. Nie boisz się, że biedny Igotata zamieni się w Popiela, walcząc z tymi myszami? Mam nadzieję, że pobyt w rodzinnym kraju będzie udany. Jesteś drugą Polką zamieszkałą w Holandii, którą poznałam przez internet. Pierwszą była Maradag(i jej siostra Renata), mieszkająca w Roermond. Czy to daleko od Was? Jej blog to https://witrazezcukru.blogspot.com/, może z ciekawości kiedyś do Niej zajrzysz. Od chwili, gdy rok temu odeszła Renata, Dagmara czuje się trochę nieswojo tam gdzie jest. Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

  6. Igomama pisze:

    Iwonko, dziękuję za tak szczery i od serca pisany komentarz. Wybacz, że odpowiadam krótko, bo z telefonu trudno mi pisać. Dobrze, że syn codziennie się u Ciebie pojawia: wyprowadza psa, samotność przegonić. Obiecuję zajrzeć na polecony blog. Pozdrawiam wakacyjne.

    Polubienie

  7. jotka pisze:

    Ja wprawdzie mam jedynaka, ale bywały chwile, że chętnie ekspediowałam go z tatusiem na długi spacer, a po 3 godzinach stałam w oknie i patrzyłam czy wracają 😉
    Napisałam już komuś na blogu, że trafiłam ostatnio na fajne zdanie:
    wracasz do pustego domu, robisz sobie kawę, siadasz w fotelu i nic nie musisz, zastanawiasz się – czy to samotność czy wolność?
    Taki czas jest potrzebny każdemu, korzystaj ile dusza zapragnie!

    Polubione przez 1 osoba

  8. Jak pomyślę że w poprzednim życiu na siłę zajmowałam sobie samotne wieczory, zamiast docenić piękno ciszy i samowladztwa… Jaki to jednak człowiek głupi bywa 😅 samotności tymczasowej zazdroszcze, docen szczerość. I baw się jak najlepiej.

    Polubione przez 1 osoba

  9. Malwina pisze:

    Wspaniale, że udało Ci się wyrwać na trochę i pobyć samej. Chyba każdemu jest to czasem potrzebne… A mamie jednak ciężko o takie chwile 😉 Warto więc korzystać.
    Borówki… Mmm. My mamy to szczęście, że dziadek Michalinki ma kilka krzaków z borówkami u siebie w ogródku 🙂 Zajadaliśmy się nimi podczas naszej czerwcowej wizyty w Polsce.
    Pozdrawiamy serdecznie!

    Polubione przez 1 osoba

  10. oko pisze:

    Ładna okolica. zapewne i odpoczywać jest tam łatwo.
    wyjeżdża się po to, żeby wracać. nacieszyć się odmianą i zatęsknić do codzienności. ja jeżdżę pod namiot, żeby wracając docenić ciepłą wodę i miękki materac na łóżku.

    Polubione przez 1 osoba

  11. Aneta pisze:

    Okolica wygląda sympatycznie

    Polubione przez 1 osoba

  12. Celt Peadar pisze:

    Chociaż samemu nie mam dzieci, to poniekąd rozumiem Twój zachwyt samotnością. Cisza, spokój tylko dla siebie. Dni rozciągają się w nieskończoność. Ja tak miałem ostatnio przez trzy dni. Wszystko skończyło się aż nazbyt szybko i nastąpił powrót do szarej, skrzeczącej, zabieganej codzienności. Póki co tylko ciałem, bo serce i dusza wciąż jeszcze Tam…

    Buddy przejął bloga na jedną notkę i zaprasza Cię na swoje urodziny 😀

    Polubione przez 1 osoba

  13. agacia336 pisze:

    Piekne masz tam okolice!!!

    Po trosze zazdroszcze, a po trosze… sie wzdrygam. Poki co, nie wyobrazam sobie rozstania z Potworkami na dluzej niz te kilka godzin dziennie… 😉

    Polubione przez 1 osoba

  14. czipss pisze:

    uwielbiam tymczasowe samotnosci! i miejsca bez TV, radia i internetu. ja moim dzieciom i mezowi sprzedalam bajke, ze zarezerwowalam pobyt w osrodku bez internetu:D uwierzyli i… bylo super!

    Polubione przez 1 osoba

  15. Jagoda pisze:

    Bardzo fajny wpis. Przyjemnie się czyta Twoje teksty 🙂 Zgadzam sie z Tobą i masz cudowną rodzinkę, Pozdrawiam cieplutko 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  16. Julka pisze:

    Świetny wpis. Bardzo ładne widoki tam macie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  17. Igomama pisze:

    Dziękuję serdecznie za wszystkie, tak miłe, komentarze. Przepraszam, że nie odpowiadam każdemu z osobna, ale mam utrudniony dostęp do internetu. Pozdrawiam z wakacji.

    Polubienie

  18. Kobieta po 30 pisze:

    Odpoczywajcie 🙂 Póki czas, póki wakacje

    Polubione przez 1 osoba

  19. Sylwia pisze:

    Każdy potrzebuje chwili dla siebie, ale oby nie trwała ona za długo, bo przestaniemy ją doceniać 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  20. Dominika pisze:

    Nie wiem jakie to okolice Pomorza, ale moi dziadkowie pochodzili z tamtych rejonów, babcia z Osieczny koło Starogardu i Twoje zdjęcia jeziora przypominają mi „nasze Bory”, Ocypel i dzikie jezioro Zdrójno….Acha tęsknię za tymi miejscami…<3

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dominiko, nie dziwię się, że tęsknisz, bo to miejsca piękne same w sobie, a u Ciebie dochodzą jeszcze wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa.
      Ach, to nasze Pomorze! 🙂
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.

      Polubienie

Dodaj komentarz