Mało nas ostatnio na blogu, daliśmy się porwać wakacjom. A te nas rozdzieliły: Igotata nadal jest w Holandii (pracuje i pertraktuje z myszami), a dzieciaki i ja gościmy w Polsce, w domu moich rodziców. Każdy zdaje się być zadowolony.
Dziadkowie w końcu mogą porozpieszczać wnuki, a wnuki cieszą się towarzystwem dziadków.
Na dodatek wszystko to odbywa się w pięknych okolicznościach pomorskiej przyrody i, póki co, pod błękitną wstęgą rozgrzanego słońcem, nieba.
Przez cały rok przebywania z trójką dzieci (każdego dnia, każdego tygodnia, każdego weekendu), marzyłam tylko o… – nie, nie o żadnym wakacyjnym wyjeździe! O samotności. O chwili wytchnienia. O ucieczce, choćby i do klasztoru.
Udało się.
Moi rodzice co prawda klasztoru nie prowadzą, ale za to mają letniskową kawalerkę, w której zagnieździłam się na kilka dni, zupełnie sama. Bez telewizji, bez radia. Ba, nawet bez Internetu, co w moim przypadku, okazało się najtrudniejsze, ale jakże oczyszczające! Zanim zaczniecie mi gratulować silnej woli, od razu wyjaśnię, że nie zrezygnowałam z WiFi w stu procentach. Co to, to nie: raz dziennie (czasem dwa) podjeżdżam do punktu WiFi w centrum wsi, siadam na ławce w cieniu drzew, wyjmuję telefon i łapię Internet niczym krople życiodajnego deszczu.
Czytam zaległe maile i wiadomości spływające na Messengera, WhatsAppa i Skype. Rzucam okiem na nagłówki informacji, ale nie wgryzam się w ich treść. Potem chowam komórkę do torebki, strzepuję spodnie, wsiadam na rower i jadę dalej. Nad jezioro. Albo do lasu. Tam, gdzie cicho, cichutko, cichuteńko. Gdzie można usłyszeć ptasi trel i kumkanie żab, gdzie można dostrzec biedronkę na listku lub wibrującą w powietrzu ważkę. Delektuję się samotnością, która w żaden sposób mi nie ciąży, wprost przeciwnie – koi. W końcu mogę wsłuchać się w szum swoich myśli. W końcu mogę uzmysłowić sobie swe potrzeby i pragnienia. W końcu jest szansa, bym zaczęła coś (cokolwiek!) z nimi robić. O, a jaką przyjemność sprawia mi zwykłe wyjście do spożywczaka i kupno produktów tylko dla siebie. Nie muszę wkładać do koszyka kilku opakowań serków i jogurtów (bo ta lubi smak śmietankowy, tamta woli z ziołami, a ten chce tylko na słodko). Nie. Teraz po prostu pytam samą siebie:
– Na co masz ochotę? Twaróg zwykły czy wędzony? Chleb razowy, prawda? (Normalnie biorę pszenny, bo taki wolą dzieci).
Uwielbiam borówki, które są jednak dość drogie. Zwykle, gdy kupuję jeden pojemniczek – borówki natychmiastowo znikają w buziach dzieci. Mnie pozostaje zadowalać się widokiem dziecięcych usteczek zabarwionych na fioletowo, tudzież widokiem kropli soku w postaci plamki zastygłej na brodzie. I jest okej, akceptuję ten stan rzeczy. Ale dziś robię wyjątek! Kupuję borówki tylko dla siebie. Cały pojemnik – mój! Zjadam je zachłannie, jakbym się bała, że zaraz będę musiała oddać je dzieciom: granatowe kulki strzelają pod naciskiem zębów uwalniając symfonię smaku, są pyszne! W końcu i ja mam fioletowe usta.
Moje wieczory cudownie rozciągają się w czasie.
Nie trzeba wołać:
– Dzieci, czas do łóżek! Myć się i spać!
I nie trzeba słuchać marudzenia w odpowiedzi:
– Już?! Czemu tak wcześnie? Jeszcze trochę.
A potem nie muszę pilnować dzieci, leżących w łóżkach. Nasłuchiwać, czy aby nie gadają, nie wiercą się, nie wzdychają, bo im duszno, bo komar wleciał, mucha zabzyczała, kołdra się przekręciła, a w ogóle to nie mogą zasnąć. I budzić się w nocy nie muszę. Mały człowiek nie będzie chciał na nocnik, nie wskoczy mi do łóżka, nie położy się w poprzek, nie włoży mi palca w oko, nie kopnie nogą w żebro. Nie obudzi skoro świt.
Wieczór wydaje się być tylko dla mnie, tak samo: noc i poranek…
Jak dobrze pobyć samemu! Jak dobrze odpocząć od słuchania i służenia. Jak dobrze!
I pewnie ta cała SAMOTNOŚĆ tak bardzo mnie uszczęśliwia, bo… jest TYMCZASOWA.
Kochana
Rozumiem doskonale, o czym piszesz!
Sama mam 3-kę Dzieci, dziś już dorosłych.
Tych chwil, tylko dla nas- Matek, było niewiele.
Korzystaj, jak możesz z samotności, ile tylko się da, bo znowu nastąpi tzw:”szara” codzienność.
Miło się czytało, dziękuję:)
Zapraszam do wspomnień z lat dziecięcych, na mojego bloga:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Morgano.
Mam utrudniony dostęp do internetu, ale na pewno zajrzę do Ciebie. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Ciesz się tymi chwilami i ładuj akumulatory. Po cichu Ci zazdroszczę:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Kalipso. To naprawdę bardzo oczyszczające. Powiem Ci, że musialam choć na kilka dni pobyć sama właśnie po to, by zatęsknić za własnymi dziećmi. Polecam każdej mamie. Oby i Tobie się udało. Buziaki.
PolubieniePolubienie
Rozumiem Twoją potrzebę samotności i popieram w 100%. Ja miałam to szczęście, że moja matka zabierała syna na jeden miesiąc wakacji ze sobą i wojażowała po rodzinie lub znajomych. Ja zostawałam w domu, pilnując mieszkania. To była przez 19 lat moja samotnia. Teraz mam jej aż po czubek głowy, bo syn mieszka z partnerką, a do mnie wpada dwa razy dziennie by wyprowadzić psa. Nie boisz się, że biedny Igotata zamieni się w Popiela, walcząc z tymi myszami? Mam nadzieję, że pobyt w rodzinnym kraju będzie udany. Jesteś drugą Polką zamieszkałą w Holandii, którą poznałam przez internet. Pierwszą była Maradag(i jej siostra Renata), mieszkająca w Roermond. Czy to daleko od Was? Jej blog to https://witrazezcukru.blogspot.com/, może z ciekawości kiedyś do Niej zajrzysz. Od chwili, gdy rok temu odeszła Renata, Dagmara czuje się trochę nieswojo tam gdzie jest. Pozdrawiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Iwonko, dziękuję za tak szczery i od serca pisany komentarz. Wybacz, że odpowiadam krótko, bo z telefonu trudno mi pisać. Dobrze, że syn codziennie się u Ciebie pojawia: wyprowadza psa, samotność przegonić. Obiecuję zajrzeć na polecony blog. Pozdrawiam wakacyjne.
PolubieniePolubienie
Ja wprawdzie mam jedynaka, ale bywały chwile, że chętnie ekspediowałam go z tatusiem na długi spacer, a po 3 godzinach stałam w oknie i patrzyłam czy wracają 😉
Napisałam już komuś na blogu, że trafiłam ostatnio na fajne zdanie:
wracasz do pustego domu, robisz sobie kawę, siadasz w fotelu i nic nie musisz, zastanawiasz się – czy to samotność czy wolność?
Taki czas jest potrzebny każdemu, korzystaj ile dusza zapragnie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mądre zdanie. BARDZO mi się podoba. Nic nie jest takie, jakie się pozornie wydaje.
Dziękuję, Jotko.
Ps. I widzę Cię w tym oknie przed laty. 😉
PolubieniePolubienie
Jak pomyślę że w poprzednim życiu na siłę zajmowałam sobie samotne wieczory, zamiast docenić piękno ciszy i samowladztwa… Jaki to jednak człowiek głupi bywa 😅 samotności tymczasowej zazdroszcze, docen szczerość. I baw się jak najlepiej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Aksiniu, DOKŁADNIE!
No ja też… W poprzednim życiu bałam się ciszy, zawsze zagłuszałam ja Muzyka i brzęczeniem telewizora. A teraz? Ciszo, trwaj…
PolubieniePolubienie
Wspaniale, że udało Ci się wyrwać na trochę i pobyć samej. Chyba każdemu jest to czasem potrzebne… A mamie jednak ciężko o takie chwile 😉 Warto więc korzystać.
Borówki… Mmm. My mamy to szczęście, że dziadek Michalinki ma kilka krzaków z borówkami u siebie w ogródku 🙂 Zajadaliśmy się nimi podczas naszej czerwcowej wizyty w Polsce.
Pozdrawiamy serdecznie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ładna okolica. zapewne i odpoczywać jest tam łatwo.
wyjeżdża się po to, żeby wracać. nacieszyć się odmianą i zatęsknić do codzienności. ja jeżdżę pod namiot, żeby wracając docenić ciepłą wodę i miękki materac na łóżku.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Okolica wygląda sympatycznie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chociaż samemu nie mam dzieci, to poniekąd rozumiem Twój zachwyt samotnością. Cisza, spokój tylko dla siebie. Dni rozciągają się w nieskończoność. Ja tak miałem ostatnio przez trzy dni. Wszystko skończyło się aż nazbyt szybko i nastąpił powrót do szarej, skrzeczącej, zabieganej codzienności. Póki co tylko ciałem, bo serce i dusza wciąż jeszcze Tam…
Buddy przejął bloga na jedną notkę i zaprasza Cię na swoje urodziny 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Piekne masz tam okolice!!!
Po trosze zazdroszcze, a po trosze… sie wzdrygam. Poki co, nie wyobrazam sobie rozstania z Potworkami na dluzej niz te kilka godzin dziennie… 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
uwielbiam tymczasowe samotnosci! i miejsca bez TV, radia i internetu. ja moim dzieciom i mezowi sprzedalam bajke, ze zarezerwowalam pobyt w osrodku bez internetu:D uwierzyli i… bylo super!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo fajny wpis. Przyjemnie się czyta Twoje teksty 🙂 Zgadzam sie z Tobą i masz cudowną rodzinkę, Pozdrawiam cieplutko 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Świetny wpis. Bardzo ładne widoki tam macie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję serdecznie za wszystkie, tak miłe, komentarze. Przepraszam, że nie odpowiadam każdemu z osobna, ale mam utrudniony dostęp do internetu. Pozdrawiam z wakacji.
PolubieniePolubienie
Odpoczywajcie 🙂 Póki czas, póki wakacje
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Każdy potrzebuje chwili dla siebie, ale oby nie trwała ona za długo, bo przestaniemy ją doceniać 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie wiem jakie to okolice Pomorza, ale moi dziadkowie pochodzili z tamtych rejonów, babcia z Osieczny koło Starogardu i Twoje zdjęcia jeziora przypominają mi „nasze Bory”, Ocypel i dzikie jezioro Zdrójno….Acha tęsknię za tymi miejscami…<3
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dominiko, nie dziwię się, że tęsknisz, bo to miejsca piękne same w sobie, a u Ciebie dochodzą jeszcze wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa.
Ach, to nasze Pomorze! 🙂
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
PolubieniePolubienie