– Hej ho! Hej ho! Czy jest tu kto? Czy ktoś jeszcze mnie pamięta? Małego, słodkiego Okruszka? – Wytężam wzrok, rozglądam się przykładnie w lewo, w prawo i jeszcze raz w lewo, ale… nikogo nie widzę. Na blogu cisza i pustka.
Nasi drodzy Czytelnicy zapewne są jeszcze na wakacjach (szczęściarze! my już daaawno wróciliśmy). Rzecz jasna, gdy my „wakacjowaliśmy”, „wakacjował” również nasz blog. Słowa zapadły w sen (nie w zimowy, a w letni) i teraz nie można ich dobudzić.
– Halo! Dość tego lenistwa! Dość chrapania! – wołam z całych sił. Do słów i do samej siebie.
Ciężko wraca się do codzienności. Trzeba się od nowa do wszystkiego przyzwyczajać.
Tym bardziej, że wakacje spędziliśmy w Polsce, u dziadków. Było super!
Dziadkowie mają wielki ogród, w którym rośnie mnóstwo owoców.
Owoce są fajne do zjadania, ale już niekoniecznie do zbierania.
Moja mamusia w dzieciństwie (sto lat temu!) przez całe lato musiała rwać porzeczki, agrest, wiśnie, śliwki, no i jagody, już z lasu. Z części owoców babcia robiła przetwory, a pozostałe zanosiło się do skupu.
Ja, moja siostra i brat, umiemy lepiej ustawić się w życiu niż mama. Gdy poproszono nas o zrywanie owoców, to wnet: siostrę oblazły czerwone mrówki, brat wpadł w pokrzywy, a ja… ja zamiast porzeczek zbierałam ślimaki. Bo ślimaki są o wiele bardziej fascynujące niż porzeczki! Mają pasiaste muszelki i pełzają po liściach zostawiając za sobą śluzowe wzorki. Zrywanie owoców lepiej zostawić osobom, które mają w tym wprawę zdobywaną latami (prawda, mamusiu?). Natomiast my, dzieci, możemy owoce wspaniałomyślnie zjadać.
– Jedzcie witaminy, dzieci, bo w ogrodzie macie je w postaci naturalnej i za darmo, a w Holandii drożyzna, bez smaku i z pestycy… – mama zachęcała nas do jedzenia, ale zachęta nie była potrzebna. Tylko jednego nie mogłam zrozumieć: czemu mamusia twierdzi, że holenderskie owoce mają pesty… pestki, a te z ogrodu dziadków już nie? Być może miałam pecha, ale ja w ogrodowych wiśniach i śliwkach zawsze znajdowałam pest…ki!
Podczas gdy my, dzieciaki, biegaliśmy po ogrodzie, chodziliśmy na lody czy kąpaliśmy się w jeziorze, to w Holandii nasz tato ze swoim tatą, czyli naszym dziadziusiem (a czasem nawet jeszcze z wujkami) remontował nasz domek. Niemal wszystkie ściany zostały odświeżone i pomalowane. Dziadek spełnił moje marzenie i pomalował mi pokój na różowo.
Jednak na razie nie mogę wkleić zdjęcia, bo w moim pokoju panuje ogromny bałagan.
To nie moja wina! Nie mam czasu na sprzątanie. Rano chodzę do szkoły, a po południu muszę odpocząć. I bawić się. A poza tym jest za gorąco!
W upał zamiast sprzątać lepiej pójść nad jezioro.
Tak więc ja posprzątam, posprzątam – tylko… „jutro”.
O dziwo, mama mi na razie odpuszcza, pewnie dlatego, że jest zmęczona.
Swoją drogą – ja tego doprawdy nie rozumiem: prawie całe lato odpoczywała w naszym miłym towarzystwie, a ledwie zaczęła się szkoła, ona już zmęczona!
Ach, ci dorośli, tylko narzekają!
Tym razem mama najwięcej roboty ma nie ze mną, a z moją starszą siostrą. Tak, tak.
Bo Iskierka zaczęła szkołę średnią. I wyobraźcie sobie, że moja wielka siostra, która zawsze uważała się za mądrzejszą ode mnie, teraz jest w pierwszej klasie (ja jestem w drugiej, cha, cha). I siostra nawet nie umie sama trafić do szkoły.
Mamusia musi ją odwozić i przywozić jak jakiegoś przedszkolaka.
Oczywiście mnie również mama odwozi i zawozi, ale to zupełnie inna sprawa: ja jestem mała, a w dodatku moja szkoła jest daleko. Do szkoły jeździmy na rowerze.
Mama mówi, że przez ten pierwszy tydzień szkoły zdążyła spalić wszystkie lody zjedzone w wakacje. Hm, czy spalenie lodów jest w ogóle możliwe?
Mam wątpliwości, ale wolę się nie odzywać, zwłaszcza gdy mama ma zły humor.
Bo ona rano najpierw jedzie do szkoły ze mną, potem wraca do domu i jedzie w przeciwnym kierunku z moją siostrą.
A później, o dwunastej, odbiera mnie ze szkoły na obiad, a po obiedzie znów odwozi mnie do szkoły. Po czternastej jedzie po moją starszą siostrę, a o piętnastej odbiera mnie.
Ale to jeszcze nie koniec: po południu znów jeździ, bo zaczynają się nasze zajęcia pozalekcyjne. Pocieszamy mamę. Zapewniamy, że dzięki nam jest “taka zgrabna i fit”, ale mamusia zamiast okazać nam wdzięczność za komplement, tylko mrozi nas wzrokiem (cóż, w upały mrożonek nigdy za wiele!) lub odsyła do posprzątania pokoju (to już gorzej!).
A propos pokoju – coś czuję, że sprzątanie mnie jednak nie ominie.
I jeszcze a propos starszej siostry: uliczki w naszym mieście przypominają labirynt. Wszędzie znajdują się identyczne domki szeregowe i identyczne kanały, jest też sporo ślepych zaułków, więc w sumie nic dziwnego, że Iskierka nie może zapamiętać drogi z domu do szkoły i vice versa. Choć ja bym na pewno pamiętała! 😉
Och, Okruszku, jak wszyscy urośliście i wakacje cudne mieliście. Żal mi tylko Igotaty, ale w końcu dba o Was, więc to zrozumiałe.
Czeka Was wiele nowości, a domek będzie śliczny i mam nadzieje, że pokażesz swój posprzątany pokój.
Igomama spaliła wakacyjne lody, a ja spaliłam weselne torty 🙂
Pozdrowienia dla wszystkich 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Och, Jotko!
Jak dobrze, że jeszcze z nami jesteś i jak zwykle przyszłaś do nas z miłym słowem. 🙂
Mama czytała o tych Twoich weselnych tortach. 🙂 Cudownie!
Pozdrawiamy Ciebie z początkiem nowego roku szkolnego i pomyślności w szkolnej bibliotece. 🙂
PolubieniePolubienie
Witajcie z powrotem! Cieszę się, że wakacje się udały, a dzieciaki z nową energią mogą wrócić do szkoły 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki, Malwinko!
Żeby jeszcze rodzice z początkiem roku szkolnego mieli tyle energii co dzieciaki… 🙂
Pozdrówka dla Ciebie i Michalinki. 🙂
PolubieniePolubienie
może trzeba namiot rozbić w pół drogi między szkołami? krótsze kursy byłyby.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pomysł wart rozważenia. 😉
Pozdrawiam, Oko. 🙂
PolubieniePolubienie
I pomyśleć, że jeszcze przed wojną można było wysłać dziecko pociągiem, niczym paczkę i było to normalne postępowanie… a teraz rodzicu stawaj na głowie i cały świat organizuj sobie wokół mapy najmłodszych… A jak mama się zgubi? Nie, mama może gubić co najwyżej kalorie…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cha, cha:) I póki co mama chętnie te kalorie gubi (gorzej, gdy potem wieczorkiem najdzie ją ochota by stres łagodzić czekoladą;).
A co do wysyłania dzieci pociągiem, Aksiuniu, to chyba i długo po wojnie tak było.
W każdym razie mi w dzieciństwie zdarzało się być wsadzoną do autobusu przez babcię w jednej miejscowości, a odebraną przez rodziców, w innej, po dwóch godzinach samotnej jazdy. Byłam wtedy chyba w wieku mojej starszej córki.
Pozdrawiam Żabę i Kijankę. 🙂
PolubieniePolubienie
Kochani
Pamiętamy Was, czekalismy, super, że jesteście z nami:)
Życzę Wam miłego powrotu do codzienności:)
Serdecznosci moc przesyłam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak miło wracać, gdy tak pięknie witają. 🙂
Dziękuję, Morgana.
Serdeczności w Twoją stronę też już płyną, a nawet lecą, bo tak szybciej. 🙂
PolubieniePolubienie
Kochany Okruszku!
Nie wszyscy są jeszcze na wakacjach – moje skończyły się nawet jeszcze przed Twoimi! Jeśli Mamusia puści Cię na komputer, może przeczytasz u mnie o tym niedługo 😉
Mój uśmiech kiedy zobaczyłem Twoją Mamusię na Facebooku i tę notkę nową tutaj, był tak wielki, że prawie odkleił mi się z twarzy 😀
Brakowało mi Ciebie, bo jak pewnie wiesz, jestem Twoim największym fanem. Taki długi czas spędzony bez przygód Okruszka strasznie się dłużył… Ale cieszę się, że ani Ty, ani Twoja Rodzinka nie próżnowaliście 🙂
Bardzo podoba mi się Twoje zdjęcie obok rowerka, wyglądasz po prostu szałowo! I muszę Cię zapytać: jak się Iskierka sprawdziła w roli konia? 😀
Co do szkoły, nic nie poradzisz Kochanie – taki już dziecięcy los 😉 A jeśli Iskierka ma nową szkołę, nie powinnaś się dziwić, że sama jeszcze nie zna drogi : Zwłaszcza jeśli tam tyle kanałów i zakrętów.
Ściskam mocno Ciebie i całą Twoją Rodzinę! Mam nadzieję, że teraz będziemy się widywać już częściej 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kochany Celcie!
To jeden z najmilszych listów, jakie kiedykolwiek dostałam.
Mimo że jestem przyzwyczajona do oznak sympatii, to jednak Twoja serdeczność, Celcie, jest tak wyjątkowa, że aż wprawia mnie w zakłopotanie.
Normalnie czerwienię się jak małe dziecko. 🙂
Fajna sprawa mieć takiego wiernego fana!
Dziękuję i pozdrawiam – również od reszty rodzinki.
Okruszek
PolubieniePolubione przez 1 osoba