Czy moja córka nie jest za młoda na tego typu przedstawienie?

86703410_498711544161866_545949931697864704_n

Pisanie idzie mi jak po grudzie. Palce stawiają opór.
Zazwyczaj delikatnie pląsają po klawiszach, a dziś chcą tupać.
Jak uderzać w klawisze, nie raniąc przy tym nikogo?
Moja starsza córka od września rozpoczęła naukę w szkole średniej.
Holenderski system nauczania znacznie różni się od polskiego, wszystko odbywa się wcześniej: do podstawówki idą czterolatki, a do szkoły średniej – dwunastolatki, jak moja Iskierka.

Kilka słów o szkole średniej

Przepaść między szkołą podstawową a średnią jest ogromna, dziecko wydostawszy się spod klosza, jak ćma, leci w kierunku księżyca, nieźle się przy tym kalecząc.
Iskierka sama wybrała sobie szkołę średnią.
Jej szkoła znajduje się blisko domu, ma wysoki poziom nauczania (podobno) i cieszy się opinią placówki „bezpiecznej i przyjaznej”, a w jej nazwie widnieje słowo „katolicka”.
Zaletą szkoły, i wabikiem, są profile, odpowiadające zainteresowaniem młodzieży.
Iskierka zdecydowała się na klasę teatralną – dla tych, którzy interesują się teatrem, lubią wymyślać scenariusze, recytować wiersze, chcą nauczyć się obycia ze sceną, kontroli ciała, autoprezentacji – takie umiejętności ponoć w życiu się przydają. W praktyce oznacza to dwie godziny lekcji dramy tygodniowo, przez trzy lata. Pierwszą próbę teatralną Iskierka ma już za sobą.

Nic strasznego, czyli pierwsze koty za płoty

Na początku lutego „pierwszaki” występowały w czasie „dni otwartych” dla kolegów z ostatnich klas podstawówek. Przedstawiali miniaturę o dwóch konkurujących firmach budowlanych, które zamierzały zbudować salę teatralną w szkole. Było krótko, lekko, zabawnie.

86840838_3218358354844311_1663060110659813376_n

Widowisko obejrzałam w towarzystwie Okruszka, podobało nam się, wróciłyśmy do domu w pogodnych nastrojach. Tymczasem w domu, a właściwie w komputerze czekała na mnie niespodzianka: email ze szkoły.

Ale fajnie, zaproszenie na spektakl!

„Drodzy rodzice i opiekunowie, otrzymujecie tę wiadomość, ponieważ wasze dziecko uczy się w klasie teatralnej. Jestem nauczycielką dramy w klasach trzecich i moi uczniowie przygotowali przedstawienie dyplomowe, które powinno obejrzeć twoje dziecko. Zapraszamy również ciebie i pozostałych członków rodziny. Napisz, ile biletów (bezpłatnych) mam dla was zarezerwować. Przedstawienie trwa godzinę, nosi tytuł „Nasza wioska” i opowiada o szesnastoletniej Hazel, która przeprowadziła się z Amsterdamu na brabancką wieś. Miejscowa młodzież od początku postrzega ją jako autsajderkę, a gdy dowiaduje się, że Hazel lubi dziewczyny….”
Mniej więcej tak wyglądał mail.
Fajnie, pomyślałam, będzie okazja zobaczenia czegoś nowego no i sprawdzenia poziomu rozumienia języka niderlandzkiego.

Początek przedstawienia naprawdę wciąga

Przedstawienie zaczęło się ciekawie: na ciemnej scenie rysuje się samotna dziewczęca sylwetka. Za chwilę pada na nią snop światła i widzimy piękną nastolatkę, Hazel. Dziewczyna, ze łzami w oczach, opowiada swoją historię, żywo przy tym gestykulując: składa ręce jak do modlitwy, rozkłada je, zaciska pięści. Super! Od razu polubiłam Hazel, Iskierka też.
Współczułyśmy bohaterce, bo smak samotności znamy na emigracji aż za dobrze. Hazel żali się,  że nowi koledzy nie chcą z nią rozmawiać, wyśmiewają się z niej, mają zupełnie inne zainteresowania. Brzmi znajomo? Aż za bardzo.

Środek wbija w fotel

Na scenę wtarga gromada młodzieży: dziewczyny wyzywająco ubrane, chłopcy z piwem, papierosami. Wszyscy szykują się na wielką imprezę. Dziewczyny nakładają na twarz mocny makijaż, obgadując przy tym „nową”, „tę lesbę”. Potem jest tylko gorzej. Na imprezie, pod wpływem alkoholu, wpadają na pomysł upokorzenia „lesby”. Atrakcyjna Elin ma uwieść Hazel i pocałować ją w usta, dla fanu i pieniędzy. Ot, taki zakład.
Na scenę ponownie wkracza Hazel, tym razem uśmiechnięta, drżąca z podekscytowania. Zdradza nam sekret: właśnie zakochała się w jednej z nowych koleżanek, w Elin.

Nie wierzę, że to oglądam

Później następuje konfrontacja dwóch głównych bohaterek ukoronowana sceną pocałunku, przerwanego wybuchem śmiechu podglądającej je młodzieży.
Elin, na oczach Hazel, przyjmuje pieniądze z wygranego zakładu.
W następnej scenie Hazel lamentuje i miota się w rozpaczy.
Elin dopadają wyrzuty sumienia. Młodzież ostro imprezuje, eksperymentuje z używkami. Jakiś chłopak trafia do szpitala, Elin zostaje wykorzystana „po pijaku”. Sodoma i Gomora.
Patrzyłam na to wszystko jak zahipnotyzowana. Od czasu do czasu wyczuwałam na policzkach niepewny wzrok córki, zesztywniałej w fotelu obok. Dyskretnie rozglądałam się wśród publiczności i znów przeżywałam szok, bo holenderscy rodzice i dziadkowie sprawiali wrażenie zadowolonych, wręcz rozbawionych. Czy tylko ja jestem dinozaurem?

Epilog, czyli gwóźdź programu

Włożyłam nadzieję w końcówkę przedstawienia: może ona dostarczy jakichś pozytywnych emocji? Przyniesie morał i zaraz wszystko się wyjaśni.
Okaże się, że całość stanowi nowatorska metodę wstrząśnięcia widzem, by przeżył prawdziwe katharsis i odkrył uniwersalną prawdę.
Tia… Oto uniwersalna prawda: Elin przeprasza Hazel i prosi o jeszcze jedną szansę. Wyjawia, że chyba też woli dziewczyny od chłopców.
Hazel jej przebacza i zaprasza do… Amsterdamu, na paradę równości!

Końcowa scena jest „wisienką na torcie”: młodzież wbiega na scenę w rytm kankana, niosąc gigantyczną, styropianową tęczę. Dziewczyny mają miniówy i dekolty po pępek, chłopcy nie są gorsi, jeden prezentuje zupełnie nagi tors, sutki ma zaklejone na krzyż czarną taśmą. Młodzież się pręży, kręci zmysłowo biodrami, wysyła buziaki publiczności. A publiczność? Śmieje się, niemal do łez. Tylko dwa zesztywniałe dinozaury kulą się z zażenowania: ja i moja córka.

A może lepiej skupić się na wartościach pozytywnych?

Czy nie można było przygotować przedstawienia dyplomowego na inny temat?
O rozwijaniu pasji, o wolontariacie wśród młodzieży, o ochronie środowiska, o podróżach, rodzinie…? Czegoś na wskroś pozytywnego – bez alkoholu, fajek, dragów, tanich makijaży i wyuzdanych tańców.
Bo nie o homoseksualizm mi chodzi, ale o to, że przez godzinę patrzyłyśmy na „wykolejającą się” młodzież. A z kolei uczniowie spędzili mnóstwo czasu na próbach, odtwarzając negatywne zachowania po raz enty, by w końcu odegrać je jak najlepiej.
Tylko po co?
A może nie mam racji i niepotrzebnie szukam dziury w całym?
Droga do kontaktu z współczesną młodzieżą prowadzi właśnie przez kontrowersję i nowoczesność? Dinozaury przecież dawno wyginęły.
Co o tym sądzicie? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.
Proszę, dajcie znać w komentarzach.

PrajdParejd

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność, wiatrakowe zwyczaje i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

27 odpowiedzi na „Czy moja córka nie jest za młoda na tego typu przedstawienie?

  1. Ultra pisze:

    Myślę, że poziom przedstawienia wynikł z niskiego poziomu szkoły. Zatrudniła osobę, która nie powinna pracować z młodymi ludźmi. Jestem za wych. seksualnym, za dyskusjami na tematy tabu, ale sensu w tym przedstawieniu nie widzę, więc również pytam, czemu to miało służyć.
    Zauważyłam, że cały czas prasa i media podają negatywne przykłady i złych ludzi, jakby dobrych, uczynnych, życzliwych nie było. Jeśli dołączy szkoła i będzie pokazywać dragi, alkohol, rozwydrzenie, to nic dobrego nie wróży. Wzorować należy się na pozytywnych bohaterach. Skąd mają je wziąć, jeśli szkoła nie dostarczy wzorców?
    Serdeczności zasyłam

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dokładnie! Ultra, w punkt.
      Dziękuję Ci serdecznie za Twoją opinię.
      Mam identyczne odczucia.
      Martwię się tylko, że za dwa lata moja córka będzie zmuszona grać rozwydrzoną pannicę z papierosem w jednej ręce i flaszką w drugiej. 😦

      Polubienie

  2. jotka pisze:

    To prawda, temat trudny.
    Młodzież lubi kontrowersyjne tematy, nowinki, lubi szokować i eksperymentować. Jednak opisana młodzież ma swego opiekuna, a niektórzy widzowie, jak Twoja córka, jeszcze zbyt młodzi i nieprzygotowani na pewne tematy. Gdy byłam na wręczeniu nagród uczestnikom konkursów w renomowanym liceum, obejrzeliśmy spektakl oparty na kabaretach od międzywojnia po współczesność i cześć tekstów tez była kontrowersyjna. Trudno dobrać właściwe teksty, gdy wiek publiki waha się od 12 do 60 lat.
    Myślę, że można było temat miłości lesbijskiej i przemocy wśród młodzieży przedstawić delikatniej lub w zaproszeniu zaznaczyć, ze spektakl zawiera treści nieodpowiednie dla pewnego typu widza.
    Nie chcę tu wchodzić w kompetencje i zamysł reżyserki, bo nie znam społeczności ani szkoły.
    Wartości pozytywne też warte są pokazywania, ale i trudnych problemów nie można unikać, bo one nie znikną.
    Dla uczniów wszystkich mamy u nas TALENTYNKI, ale tylko starsi uczniowie biorą udział w imprezach i konkursach o uzależnieniach czy przemocy.
    Takie przedstawienie, o jakim piszesz wymaga wcześniejszego przygotowania widza i przydałaby się późniejsza dyskusja na ten temat.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Jotko, bardzo dziękuję za tak wyczerpującą, wnikliwą i wyważoną wypowiedź.
      Niezmiennie podziwiam Twój zmysł obserwacji i zdrowy rozsądek.
      Masz rację, takie tematy są ważne i warte poruszania.
      We mnie jednak zakotłowały się emocje, ponieważ nie byłam przygotowana na udział w tego typu przedstawieniu, w szkole średniej.
      Rozumiem, na studiach, ale dla dwunastolatków?
      Może gdyby w mailu była adnotacja, że przedstawienie zawiera kontrowersyjne treści, to bym mogła przygotować do tego siebie i córkę, a tak poszłyśmy do szkoły z nadzieją na miły, spokojny wieczór,a wyszłyśmy jak po emocjonalnym sztormie.
      Zabrakło mi też komentarza nauczycielki do publiczności przed lub po spektaklu.
      Takie „słówko do widza”, jak zauważyłaś, pomogłoby uporządkować swoje odczucia, podsumować wrażenia, wydobyć przesłanie.

      Polubienie

  3. Anna pisze:

    Powtórzę za Jotką – wartości pozytywne są warte pokazania, ale trudnych tematów nie można unikać, i moim zdaniem – nie, to nie jest zbyt wcześnie. Fakt, pomiędzy dwunastolatką a szesnastolatkami jest przepaść, i to, co oni rozumieją i przeżywają dla niej ani nie musi być ważne, ani zrozumiałe. Pytanie, kto zdecydował o treści spektaklu – bo może to młodzi ludzie sami chcieli przedstawić coś, co ich intryguje, ciekawi, co przezywają. Przez wiele lat pracowałam ze starszą młodzieżą i cieszyło mnie, gdy chcieli się podzielić trudnymi tematami, bo ich życie nie było tylko piękne. I lepiej, gdy te trudne tematy są gotowi odkrywać, powiedzieć o nich, pokazać, niż je trzymać w tajemnicy. A miłość homoseksualna jest tak samo piękna jak każda inna przecież, nikt nie wybiera swojej orientacji.

    Długo myślałam, czy przedstawić mój pogląd, czy zachować go dla siebie – jak widzisz, jednak napisałam. I nie, nie jesteś dinozaurem. A taki spektakl to byłby dla mnie doskonały punkt do dalszej rozmowy z młodymi ludźmi. A że przerysowany? A może wcale nie…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Anno, pięknie napisałaś!
      Bardzo dziękuję Ci za odwagę, że jednak nie zachowałaś swojego poglądu dla siebie, tylko podzieliłaś się z nim na forum. To jest wspaniałe.
      Jestem Ci wdzięczna za Twoje spojrzenie, bo otwierasz mi oczy na inne aspekty, o których sama nie pomyślałam. I jestem pewna, że uczniowie mieli wpływ na wybór tematu przedstawienia (rok temu klasa mojej córki wystawiała musical na zakończenie szkoły podstawowej i też pani wychowawczyni rzuciła im kilka propozycji, a dzieci miały głosować i ostatecznie to one wybrały taki, nad którym miały ochotę pracować).
      W szkole średniej tym bardziej tak właśnie było.
      A co do miłości homoseksualnej – jak najbardziej ją akceptuję.
      Jedynie zbulwersowały mnie sceny pijaństwa młodzieży, wyzywające stroje, tańce i gesty.

      Polubienie

  4. Malwina pisze:

    Szczerze, to przeczytałam post z lekkim przerażeniem. Jedno co mi przychodzi do głowy to to, że po prostu nie przywykłyśmy do poruszania takich tematów w naszych szkołach, a już obie zdążyłyśmy się przekonać, że Holandia czy Belgia to jednak nie Polska… Nie uważam, że temat został poruszony zbyt wcześnie, bo jednak dzisiejszy świat funkcjonuje zupełnie inaczej niż chociażby kilkanaście lat temu, kiedy to ja chodziłam do liceum ALE wydaje mi się, że można nawet taki dość kontrowersyjny temat przedstawić w inny sposób. Ok, dzieci powinny wiedzieć co dzieje się w otaczającym je świecie, homoseksualizm i parady równości są teraz na porządku dziennym, szczególnie w tej części Europy, to jest nasz świat, jednak uważam, że wszystko można pokazać w jakiś bardziej delikatny sposób. Już nie mam na myśli tylko tego, że młodzież wystawiająca ten spektakl miała ledwie kilkanaście lat, ale przecież zaproszeni widzowie, czyli rodzeństwo uczniów mogło być o wiele młodsze, np. w wieku Okruszka… Na miejscu reżyserki starałabym się to jakoś wyważyć. Chciała przedstawić trudny temat, ale można to było zrobić pewnie w trochę inny sposób. A jeśli nie była w stanie tego jakoś zróznoważyć, to faktycznie trzeba było zabrać się za jakiś mniej kontrowersyjny temat. A może miało być kontrowersyjnie? Może miało wbijać w fotel? Sama nie wiem czy to tylko wymysł pojedynczej nauczycielki, czy „tak tu się to po prostu robi”… I też jestem trochę przerażona tym faktem, tak na przyszłość, myśląc o tym, co może spotkać moje dzieci w szkole i nie tylko. Pozdrawiam serdecznie, wpis ciekawy i ważny zarazem.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Malwino, bardzo Ci dziękuję!
      Cieszę się, że uważasz wpis za ciekawy – oj wierz mi, nie był dla mnie łatwy i miałam sporo wątpliwości przed publikacją. Twój głos jest bardzo ważny, mądrze piszesz.
      Taki jest świat, taka jest nasza holendersko – belgijska rzeczywistość.
      I pewnie nie jest za wcześnie na mówienie o tym, choć dla mnie moja dwunastoletnia córka (właściwe prawie trzynastoletnia) to wciąż moja mała dziewczynka, więc nie umiem być obiektywna.
      No i mogli uprzedzić, bo gdyby nie późna pora przedstawienia (19.30 – 20.30) gotowa byłam przyjść tam z Okruszkiem. 😉 A tak odpuściłam i całe szczęście.

      Polubienie

    • Magdalena B-P pisze:

      Ja właśnie myślę, że u nas tak się to robi i dla mnie po 7 latach w Be , matki dzieci w wieku 8-18 po doświadczeniach różnych jest to jak najbardziej normalne i oczywiste, choć 8 lat temu była bym wielce prawdopodbnie oburzona, no ale w Polsce mnie kiedyś odwolano przedstawienie bo było UWAGA, O CZA-RO-WNI-CACH (one tańczyły i jadły naleśniki z mrówkami – historia z książki dla 7latków!!!) i zalecono przygotowac na to miejsce JASEŁKA (MNIE! niewierzącej i niepraktykującej haha), gdy zorganizowałam „TĘCZOWE wakacje” (w sensie że tęcza to tęcza, kwiatki, motylki – zajęcia dla małych dzieci) przylazła uczycielka i pogroziła mi palcem oraz kazała się zastanowić nad „właściwszym doborem tytułu zajęć”. Tak, w Belgii jest normalnie! Ja czuję się tu u siebie i podejście do tego typu spraw i wielu innych jest bardzo po mojemu.

      Polubione przez 1 osoba

      • Igomama pisze:

        😉 Przepraszam, że się uśmiecham, Magda, ale bynajmniej nie z powodu treści Twojego posta, tylko formy;)
        Czuć pazur pisarski, fajnie sie Ciebie czyta.
        Aż widzę tę nauczycielkę grożącą ostrzegawczo palcem za Bogu ducha winne „Tęczowe wakacje”.
        Moja Iskierka to akurat wielbicielka fantastyki, więc myślę, że przedstawienie o tańczących czarownicach przypadłoby jej do gustu.

        Polubienie

  5. Traszka pisze:

    Nie ma sensu być taka purytanka w Holandii. Oni tu rozmawiają o swoim życiu seksualnym że swoimi dziećmi i znajomymi przy obiedzie. Chłopcy zostają na noc i nikt się nie bulwersuje ze córka ma 16 lat. O seksie się mówi o orientacji też. 2/3 dziewcząt około 15-16 roku życia regularnie zażywa antykoncepcję. Odsetek niechcianych ciąż jest tu o wiele niższy niż w Polsce czy UK gdzie seks I wiedzą o metodach kontroli narodzin jest znikoma. I powodem do wstydu. Myślę że zamiast się bulwersowac, powinniśmy się od holendrow uczyć że co ludzkie jest normalne i nie może być powodem do wstydu. Choć mogliby przestać dłubać w nosie.

    Polubione przez 1 osoba

    • MS pisze:

      Wiedza na temat seksu w UK znikoma? Mieszkam tu 10 lat i o seksie rozmawiają 8 latki, a antykoncepcja jest darmowa i ogólnie dostępna 🙂 A już na pewno temat seksu nie jest powodem do wstydu, chyba, że wsród nas Polaków tu mieszkających 😉 . Mój najstarszy syn ma 24 lata i wśród jego znajomych są tylko dwie osoby, które mają dzieci, u 18letniego syna jest jedna koleżanka ma roczne dziecko 🙂 Wśród ich polskich znajomych jest więcej dzieciatych znajomych, własnie ze względu na brak dostępu do darmowej antykoncepcji, czy seks-temat tabu i ukrywanie się przed rodzicami 😦

      Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Traszko, dziękuję za Twoją opinię.
      Cieszę się, że artykuł wzbudził zainteresowanie i jest odzew, a wiadomo – ile ludzi, tyle spojrzeń, uwag. Każdy ma nieco inne podejście.
      Ja faktycznie jestem trochę (a może nawet więcej niż trochę 😉 )purytanką i tradycjonalistką. Pewnie wynika to z mojej osobowości, instynktowanie staram się zatrzymać moje dzieci przed zbyt wczesną dorosłością, ochronić przed czyhającymi zagrożeniami, dlatego uznałam, że temat używek i seksu został poruszony przedwcześnie, w dodatku w sposób przerysowany.
      No, ale ja to dinozaur. 😉

      Polubienie

  6. MS pisze:

    Igomamo wiesz co mnie przeraziło?Nie samo przedstawienie, jego treść, bo uważam,że teraz mamy taki świat, że trzeba głośno mówić o „odmienności” (przy czym ja akurat nie jestem zwolenniczką okazywania publicznie swojej orientacji seksualnej, bez względu na to jaka ona jest) i o tym, jakie niesie konsekwencje. Mnie osobiście przeraziła reakcja publiczności, na prawdę śmiali się z bohaterki, dlatego,że woli dziewczyny? W takich krajach jak Holandia, czy Uk (gdzie mieszkam) wydaje mi się już, że jest to już tak nawet modne, że nie wyobrażałam sobie, że jeszcze może to być tutaj tematem do śmiechu 😦 Wydawało mi się, że to przedstawienie miało na celu pokazać młodzieży, nawet takiej 12-letniej,że z takimi problemami mogą się zmierzyć, ale że zostało to przedstawione w sposób żartobliwy, to mnie to trochę zniesmaczyło, bo to jednak powazny temat. Co do szkół katolickich, to w UK one są bardzo modne wśród Polaków, którzy uznają je za takie „posh”. Niby w rankingu Ofsted mają dobrą pozycję, to muszę Ci napisać, ze nie do końca tak jest, jak już się taką szkołę pozna od środka. Ja zawsze kierowałam się odległością od domu wybierając szkoły dla młodszych dzieci. Natomiast mój kilkunastoletni syn zadecydował, że po secondary school idzie do katolickiego Sixth Formu, bo tam są przedmioty, które go interesują. Z jego opowieści wynika, że o ile Sixth From jest ok, to secondary school, która znajduje sie w tym samym budynku jest delikatnie mówiąc porażką. Bullying, brak szacunku dla nauczycieli, Filip mój był w szoku jak słyszał oddzywki tych dzieci. A szkoła ma Outstanding w raporcie. Sama widzisz, że i w Waszej kalotickiej szkole został poruszony dosysć kontrowersyjny temat jak dla katolikow 😦 , no i ten śmiech, którego zrozumieć nie potrafię 😦 Zasyłam uściski
    M

    Polubienie

    • Igomama pisze:

      Marto, dziękuję za Twój głos w dyskusji oraz za podzielenie się spostrzeżeniami dotyczącymi Wlk. Brytanii.
      Gwoli wyjaśnienia – moim zdaniem ci Holendrzy nie śmiali się z miłości lesbijskiej.
      Raczej to wyglądało, jakby bawiła ich ta rozdokazywana młodzież naśladująca dorosłych – z fajkami, w wyzywających strojach. Mnie to zniesmaczało, a oni się uśmiechali.
      Może to kwestia mentalności, poczucia humoru, większego otworzenia się i dystansu?
      I tak mi teraz przyszło do głowy, że może Holendrzy są bardziej przyzwyczajeni do tego typu retoryki, mówią o problemach wprost, nawet karykaturalnie, a ja wyżej stawiam metaforę i subtelność niż konkret (w dodatku przejaskrawiony i wyolbrzymiony).

      A co do szkoły – córka sama wybrała szkołę średnią. Ta jej się najbardziej spodobała w czasie „dni otwartych” i zajęć próbnych.
      I choć w nazwie znajduje się słowo „katolicka”, jak się później okazało – niewiele ma to wspólnego z polskimi szkołami katolickimi.
      Tu jest to kwestia polityki – choć Holendrzy nie mówią tego wprost, prawda jest taka, że to jedno małe słówko „katolicka” ma działać odstraszająco na muzułmanów, którzy raczej wybierają szkoły „ogólnodostępne” bądź „dwujęzyczne” deklarujące swą otwartość na inne kultury i religie.

      Polubienie

  7. agacia336 pisze:

    To ja bede chyba jedynym takim glosem w komentarzach, ale nie dziwie Ci sie, ze bylas zbulwersowana. Moze dlatego, ze moje dzieci sa mlodsze i cierpne na mysl, ze mialyby ogladac podobne spektakle w wieku 12 lat? Co tutaj raczej nam nie grozi, bo choc internet huczy wiecznie od przeroznych sensacji, to Amerykanie sa raczej pruderyjni i bardzo uwazaja, zeby nie przekazywac dzieciom kontrowersyjnych tresci, a jak juz, to zeby robic to w sposob ostrozny i kontrolowany. I tak, nasze lokalne liceum (high school) prezentuje regularnie spektakle, ale jest to np. „Piekna i Bestia” na bazie kreskowki Disney’a. 😉
    W kazdym razie, temat mi dosc bliski, bo ostatnio kilka razy zmrozilo mnie przy czytaniu Bi ksiazki na dobranoc. Dorwala w szkolnej bibliotece serie „Upside-down magic”. Ksiazka lekka, opowiada o magii, przyjazni, rozwiazywaniu problemow i akceptacji samego siebie. Niby fajnie, ale… No wlasnie. Niby cichutko, niby nienachalnie, ale w jednej czesci byla wzmianka o lesbijkach. W ostatniej zas przeczytanej, o osobie niebinarnej. Musze tu dodac, ze w jezyku angielskim dla osob niebinarnych stosuje sie inny zaimek niz on/ona, wiec to od razu rzuca sie w oczy. Zreszta, w ksiazce uzyli doslownie tego okreslenia: „niebinarny”. Szczerze, to az mnie zmrozilo i chyba sie nawet zajaknelam, ale na szczescie Bi nie zwrocila uwagi i nie dopytywala co to za licho. 😉 Ksiazki sa chyba przeznaczone dla nieco starszych dzieci, takich 10-11-letnich, ale nawet w tym wieku wolalabym zeby o takich tresciach dowiadywaly sie ode mnie, a nie czytaly o nich w ksiazkach przeznaczonych dla najmlodszych. A szczerze, jakos homoseksualizm mnie mniej bulwersuje, niz zmiany plci, lub nieakceptowanie plci w ogole (szczegolnie w kontekscie dzieci), bo jest to dla mnie kompletnie przeciwne biologii i naturze. Moze i jestem dinozaurem, trudno. 😉

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Agaciu, dziękuję za tak rzeczową i wnikliwą wypowiedź i za podzielenie się doświadczeniami z amerykańskiego „podwórka”.
      Powiadasz „Piękna i Bestia” w liceum? 🙂
      Myślę, że moja dwunastolatka wolałaby oglądać „Piękną i Bestię” niż rozebraną, pijaną młodzież, ja zresztą też.
      A tak naprawdę – to najlepsze byłoby coś pomiędzy. 🙂
      Balans między dobrem i złem.
      Większość komentujących osób zauważyła, że nie można uciec od trudnych tematów, i to jest racja, ale niech będą pokazane subtelnie i stosownie do wieku widza i okoliczności.

      Tematyka osób binarnych i transeksualnych – to też ważny temat i trudny, kryje się za tym wiele dramatów.

      Ostatnio w Holandii, zarówno w szkołach podstawowych, jak i na kursach niderlandzkiego, głośno było o Nikki Tutorials, sławnej holenderskiej vlogerce i wizażystce, która zdecydowała się publicznie ujawnić, że zmieniła płeć (była szantażowana z tego powodu).
      Gdy słuchałam jej historii, bardzo jej współczułam, bo przez całe dzieciństwo i młodość musiała się mierzyć z szyderstwami i wrogimi postawami, była przez to bardzo samotna, a jednak osiągnęła światowy sukces i jej „coming out” przez zdecydowaną większość osób został odebrany bardzo pozytywnie.

      Jeszcze raz Bardzo dziękuję Ci, Agaciu, że włączyłąś się do dyskusji.:)

      Polubienie

  8. Morgana pisze:

    Kochana
    Temat iście trudny. A dziecko dziecku nierówne, nawet wtedy, gdy ma tyle samo lat.
    Temat seksu w wielu rodzinach, to temat tabu. A dzieci wiadomo ciekawe sięgają do źródeł, przeważnie jest to internet.
    A tam nie wszystko przedstawione jest w sposób mądry, delikatny, właściwy.
    W Polsce rozpętała się „burza” medialna z powodu poruszania tematu odmienności płci, już w przedszkolach.
    Za wcześnie, niekoniecznie przy wszystkich i nie dla każdego!
    Brak wykształconych ku temu pedagogów, którzy w sposób bardzo subtelny, poruszyć by mogli trudne tematy.
    Dawniej nikt nas nie uświadamiał, mieliśmy spokojne, beztroskie dzieciństwo.
    Ale teraz czasy inne, zbyt swobodne, bezwstydne, niekoniecznie dla wszystkich dobre.
    To moje zdanie na temat.
    Pozdrawiam serdecznie całą Waszą rodzinkę:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Morgano, dziękuję za Twój głos.
      Ano widzisz, chyba mamy podobne zdanie.
      Ale słusznie zauważyłaś, że współczesne dzieciaki mogą wiele dowiedzieć się z Internetu, ja jakoś o tym zupełnie zapomniałam, a to przecież też może być jakieś zagrożenie (gdy trafią na nieodpowiednie strony).
      I tak teraz mi się wydaje, że jednak lepiej by dzieci czerpały wiedzę ze szkoły, od mądrych i kompetentnych pedagogów, odpowiednio przeszkolonych w tym kierunku.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Polubienie

  9. kalipso pisze:

    Tak myślałam, co Ci napisać. A teraz widzę, że powyżej już wszystko zostało napisane.
    Wyobraziłam sobie siebie i moją córkę – dwunastolatkę na Waszym miejscu. Z pewnością poczułybyśmy się tak jak Wy. Śmiały pomysł jak na przedstawienie dla zaproszonych dzieci, rodziców, dziadków. Nie chodzi o temat, lecz formę. Można było to zagrać inaczej, nie szokując. Tylko, jak piszesz, zszokowane byłyście tylko Wy. To zaskakujące. Ta sytuacja świetnie obrazuje różnice pomiędzy społeczeństwem holenderskim i polskim. Tutaj w większości jesteśmy jeszcze dinozaurami:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję, Kalipso, za Twój współodczuwający, pełen empatii głos.
      Dobrze zrozumiałam, że też masz dwunastoletnią córkę?
      Jeśli tak, to pewnie ułatwiło Ci to postawienie się na naszym miejscu…
      Bo dwanaście lat, to jprzecież jeszcze tak niewiele!
      Czy trzeba dzieciaki na siłę ciągnąć w dorosłość, w dodatku pokazywać im karykaturę młodości?
      Z jednej strony rozumiem, że nie wolno zamiatać pod dywan trudnych tematów, ale z drugiej – ciężko mi się pogodzić z tym, co musiałyśmy oglądać w szkole.
      Czy to było nam potrzebne? ;(

      Polubienie

  10. Magdalena B-P pisze:

    Ja powiem tak. Jedna z moich córek ma 15 lat. Jednak już spory czas temu oświadczła mi pełna zestresowania, że uważa iż jest biseksualna, oczekując w napięciu mojej reakcji. Nawet nie wiesz, jaka była jej radość, jak dziecku ulżyło, gdy powiedziałam jej, że uważam, iż to jest jak najbardziej okej i że to jak najbardziej normalne, i że od tego momentu mogłyśmy o tym rozmawiać swobodnie. Jeszcze kilka lat temu, jak przyjechałam do Belgii byłam nastawiona do tego tematu tak jak Ty dziś, czyli ciągle dość homofobicznie. Jak zresztą do wielu innych tzw drażliwych tematów. Jednak od tego czasu wielu rzeczy się nauczyłam i wiele rzeczy zrozumiałam (choćby to, jakiemu praniu mózgu nas w tym homofobicznym katolickim kraju zwanym Polską poddano). Moja biseksualna 15latka ma dziś dziewczynę. Dla mnie to normalna rzecz. Cieszymy się z mężem, że jest szczęśliwa. Rozmawiam często z córką na najróżniejsze tematy. Ani dla mnie, ani dla niej nie ma tematów tabu czy nie wygodnych. Moja córka ma niesamowitą wiedzę (większą ode mnie) na temat LGBT na całym świecie, preferencji seksulanych, seksu jako takiegiego, antykoncepcji (pigułki bierze od 11 r. ż ze względu na koszmarne menstruacje). Od Młodej wiem, że w szkole średniej dzieci swobodnie rozmawiają o tych sprawach – o seksie, o preferencjach, o partnerac itd. Młoda mówi, że wszyscy wiedzą, kto w jej szkole z kim chodzi (duża szkoła katolicka w dużym belgijskim mieście), wiedzą kto jest hetero, kto homo, kto les a kto bi. DZIECI TO WIEDZĄ, DZIECI O TYM MÓWIĄ, ale być MOŻE Twoja córka zwyczajnie boi się o tym mówić, bo uważa Cię za homofoba i – jak sama mówisz – dinozaura w tej kwestii. Nie obraź się za tę sugestię, ale ja mówie to sugerując się opiniami biseksulanej, zorientoanje doskonale w temacie nastolatki i tego, co mi powiedziała np na temat swojej polskiej internetowej kumpeli, która boi się przyznać rodzicom, że jest bi, bo uważa że są homofobami i wielu innych problemach nastolatków (kiedyś pracowałam z młodzieżą i stąd też mam sporą wiedzę). Jeśli Twoja Młoda uważa Ciebie za dinozaura, to oglądanie takiego przedstawienia z matką może być nieco żenujące, nawet (a może nawet zwłaszcza) jak sama ma o wiele swobodniejsze niż Ty do tego tematu podejście 🙂 . 12 lat to czas, w którym już zaczyna się szukać partnera (niekoniecznie przeciwnej płci!!!), to czas w którym wie się i chce się dużo wiedzieć o seksie i seksulaności, o tęczy LGBTIQ, a także o dragach, papierosach i alkoholu, samobójstwach i wielu innych rzeczach… Jak nie teraz to kiedy? Jak już homoseksulane czy biseksulane dziecko popełni samobójstwo, bo nikt go nie zaakceptował takim jakim jest, nikt mu nie pomógł gdy był wyśmiewany w szkole? Sorry, ale mam spore doświadczenie w tym, co się może stać, gdy za późno będziemy rozmawiać, gdy za późno zauważymy problemy, bo się nam wydaje, że naszego dziecka to nie dotyczy! Szkoła średnia to pierwszy krok do dorosłości i czas zdecydowanie odpowiedni na takie tematy i takie przedstawienia – takie jest moje zdanie.

    Polubione przez 1 osoba

    • Magdalena B-P pisze:

      Nie można eydtować, więc dopiszę PS… Ja nie widziałąm tego przedstawienia (jak i reszta czytelników) więc trudno mi się do samego przedstawienia ustosunkować. Może faktycznie ktoś przesadził, a może szokowanie i przerysowanie było zamierzone (bo głądka bajeczka spłynie po każdym jak woda po kaczce), a może zwyczajnie takie jest prawdziwe życie, takie właśnie są nastolatki. Gdy moja Najstarsza była w 1 klasie koledzy narysowali jej na ławce penisa i napisali mnóstwo chamskich wulgarnych wyrazów. TO BYŁY DWUNASTOLATKI! W poprzednim roku szkolnym klega mojej drugiej córki popełnił samobójstwo – to był utalentowany, inetligentny, przystojny, lubiany czternastoletek z liceum… Życie, cholera, jest szokujące. Życie nastolatków to często koszmarny, bezlistosny, chamski, brutalny i przerażający świat, o wiele gorszy niż świat dorosłych!!!

      Polubione przez 1 osoba

      • Igomama pisze:

        Ad. komentarza nr 2

        Dzięki, Magda.
        To, co piszesz przeraża (zwłaszcza samobójstwo młodego chłopaka) i brzmi jak koszmar. ALe masz rację – nie można tylko o kwiatkach i motylkach, skoro świat nastolatków bywa taki brutalny. Wiem jedno – muszę być bardziej czujna, otwarta i więcej rozmawiać z moimi dziećmi.

        Polubienie

    • Igomama pisze:

      Ad. kometarza 1)

      Magda, bardzo Ci dziękuję za wnikliwy i osobisty komentarz.
      Fajnie, że podzieliłaś się swoim zdaniem i pokazałaś nam jak do tego tematu podchodzi się w Belgii, czyli po sąsiedzku z Holandią.
      Masz doświadczenie, bo wychowujesz dwie córki, nastolatki – moja Iskierka jeszcze nie skończyła 13-stu lat, ale wiem, jak szybko mija czas – zanim się obejrzę też będzie mieć 15 lat, potem 18.

      Twoje posty dały mi do myślenia.
      Gratuluję Ci bliskiej relacji z córkami. Musicie mieć naprawdę wspaniały kontakt, skoro Twoje dziewczyny same do Ciebie przychodzą ze swoimi problemami, bolączkami, pytaniami i potraficie otwarcie o nich rozmawiać.
      Myślę, że to nie jest częsta postawa w rodzinach i tym bardziej podziwiam, że Twoje dziewczyny darzą Cię takim zaufaniem.
      Podejrzewam, że poniekąd to kwestia osobowości (Twojej i Ich), ale też – wspólnej pracy, otwartości, poczucia bezpieczeństwa,
      Życzę Wam wszystkiego dobrego i jeszcze raz dziękuję, że włączyłaś sie do rozmowy.

      Polubienie

Dodaj komentarz