Właśnie wślizgnęliśmy się w trzeci tydzień kwarantanny i czy nam się to podoba, czy nie, wypada przyzwyczaić się do funkcjonowania w obwodzie zamkniętym. Ludzka natura okazuje się przewrotna: gdy MUSIMY zostać w domu, niczego innego nie pragniemy bardziej niż WYJŚCIA na dwór (lub: na pole). 😉
Nie wiesz, jak przeciwdziałać domowej klaustrofobii?
Podpowiem Ci.
Chwyć książkę jak tarczę i broń się przed monotonią!
Chwyć książkę jak miecz i wymierz cios w wyjałowioną z bodźców codzienność!
Czytaj, bo wreszcie masz na to czas.
My ostatnio czytamy (i słuchamy audiobooków) na okrągło. Szczęściara ze mnie, bo pod koniec wakacji, bratowa pożyczyła mi cały stos książek (dzięki, Śnieżko!).
Przed głodem literatury w czasie kwarantanny chroni nas też promocja Empiku Premium, gwarantująca darmowy dostęp do ebooków i audiobooków przez dwa miesiące (dzięki, Empik!). Zanim sięgnę po następną książkę, sprzedam Wam swoje najnowsze odkrycia.
„Chłopiec z latawcem” – Hosseini Khaled
„Stałem się tym kim jestem dzisiaj, gdy miałem dwanaście lat, pewnego lodowatego, pochmurnego dnia, zimą siedemdziesiątego piątego roku” – przeczytałam pierwsze zdanie i przepadłam. Autor uwiódł mnie niezwykłą wrażliwością i pięknym, nadzwyczaj obrazowym stylem pisania.
Bez wahania dałam się porwać do Afganistanu, kraju, o którym wcześniej niewiele wiedziałam. Poznałam dwóch chłopców, towarzyszy zabaw.
Biegali po ogrodzie z kieszeniami wypełnionymi suszoną morwą, wspinali się po drzewach, strzelali z procy, rzucali w siebie owocami granatu i puszczali latawce.
Łączyła ich wielka zażyłość, mimo że należeli do różnych klas społecznych.
Amir, po skończonej zabawie, wracał do zamożnego domu z marmurowymi posadzkami i kryształowymi żyrandolami, natomiast Hassan glinianą ścieżką biegł do chatki dla służących… Pewnego dnia Hassana spotkała straszliwa krzywda, która rzuciła złowrogi cień na dalsze losy przyjaciół.
„Chłopiec z latawcem” jest opowieścią o życiu w nieustannym poczuciu winy i grzechu, o dojrzewaniu, o okaleczonej przyjaźni, o trudnej relacji syna z ojca, a także o kulturze muzułmańskiej, o okrucieństwie Talibów.
Po skończeniu książki, przez długi czas, ciarki nadal biegły mi po skórze, podobnie jak to się dzieje w muzyce: gdy artysta naciśnie ostatni klawisz instrumentu i jego palce nieruchomieją, dźwięk wciąż rozbrzmiewa i wprawia powietrze w delikatne drżenie.
Ta powieść dokładnie w taki sam sposób gra na wszystkich emocjach.
Ostrzegam: po lekturze powrót do rzeczywistości nie będzie łatwy.
„Najmroczniejszy sekret” – Alex Marwood
Książka znakomita pod każdym względem.
Autorka przygotowała dla czytelnika łamigłówkę psychologiczną.
Do luksusowej wilii zjechało się snobistyczne towarzystwo, aby świętować pięćdziesiąte urodziny Seana. Pachnie luksusem, leją się delikatesowe trunki, na stół wjeżdżają używki. Zabawa trwa na całego. Do czasu.
Naraz wielka libacja przemienia się w wielką tragedię.
Znika Coco, trzyletnia córeczka Seana. Prawdopodobnie zostaje porwana. Prawdopodobnie, bo tak naprawdę nic nie wiadomo.
I oto po dwunastu latach bohaterowie słynnej „pięćdziesiątki”, niemal w identycznym składzie, spotykają się na pogrzebie Seana.
Wśród grzecznościowych uśmiechów, zwyczajowych rozmów, nieśpiesznych posiłków wraca przeszłość. Ba, ona wybucha! Sprawa zniknięcia Coco, wydostaje się spod warstwy konwenansów nagle, z uśpioną przez miniony czas, gwałtownością.
Akcja rozpędza się jak ekspresowy pociąg.
Jaki będzie tego efekt? Czy nie skończy się to wielką katastrofą?
Autorka, poprzez zabieg dwutorowej narracji, podsuwa czytelnikowi kolejne kawałki układanki: puzzelek teraźniejszości, migawka z przeszłości i znów element teraźniejszości i krok w przeszłość.
Z każdym rozdziałem perspektywa wydarzeń rozszerza się, a na samym końcu znajdujemy prawdziwą wisienkę na torcie. Ale…pst!
„Dylemat” – B. A. Paris
Posiada sporo elementów wspólnych z „Najmroczniejszym sekretem”.
Tutaj także mamy wielkie przyjęcie urodzinowe, tym razem czterdziestkę.
I w centrum wydarzeń znajduje się córka, ale dorosła.
Również będą sekrety, kłamstwa i niedopowiedzenia.
Fabuła jest dość mocno okrojona, akcja niemal zamyka się w dobie.
W czasie przyjęcia urodzinowego goście cieszą się słoneczną pogodą, spacerują po ogrodzie, zjadają miniaturowe kanapki, sączą drinki, rozmawiają. Właściwie nie dzieje się nic spektakularnego. A jednak emocji nie brakuje!
To, co najważniejsze rozgrywa się w głowach głównych bohaterów. Adam i Liwia są małżeństwem ze sporym stażem. Naprzemiennie poznajemy ich wewnętrzny monolog.
Nie mogę zdradzić, z jakimi myślami się zmagają, bo popsułabym Wam przyjemność z lektury. Zapewniam jednak, że z każdą kolejną stroną mój oddech przyśpieszał, rozum toczył walkę z sercem, a powietrze od napięcia stawało się gęste jak treściwa zupa.
Od lektury nie mogłam się oderwać.
„A ja żem jej powiedziała” – Katarzyna Nosowska
Skoro „Dylemat” był sytą, gęstą od emocji zupą, to na deser proponuję Wam pozycję lżejszego kalibru. W dobie pandemii wszystkim przyda się odrobina odprężenia i zabawy, ale, w tym wypadku, będzie też poważnie i refleksyjnie.
„Pisanie. Ten samotny moment, kiedy z chmary słów wyłapuję te, które najlepiej opowiedzą emocje. Jest to proces żmudny, chwilami skrajnie wyczerpujący. Nie mam łatwości, którą legitymują się prawdziwi mistrzowie żonglerki słowem. Ja wysiaduję. Do odleżyn.”
Pisze autorka, a ja uważam, że jest zbyt skromna i nie docenia swego talentu. Tak samo jak kiedyś, gdy jako wokalistka Hey, śpiewała w „Teksańskim”:
Herbata stygnie, zapada mrok. A pod piórem ciągle nic. Obowiązek obowiązkiem jest piosenka musi posiadać tekst (…).
„A ja żem jej powiedziała” wysłuchałam w formie audiobooka czytanego przez samą autorkę i wybór tej formy był strzałem w dziesiątkę. Podobnie jak ja będziecie chichotać krojąc warzywa na obiad i wsłuchując się w przyjemne brzmienie niskiego głosu Kasi.
Zobaczcie tylko: ostatnio nasze kontakty towarzyskie wyhamowały, nie możemy pokawkować z koleżanką, ale w zamian pojawia się alternatywa: odwiedza nas Kasia Nosowska. Kaśka. Swojska, naturalna, miła, pełna humoru i dystansu do siebie. W dodatku ogromnie błyskotliwa.
Gdy prasowałam ubrania (cobyśmy siedząc w domu nie chodzili w pogniecionych) Kaśka mi powiedziała, że czarny wcale nie wyszczupla. I że zakładając plandekę, nie ukryje się nadmiaru kilogramów. Wcale mnie tym nie rozzłościła, bo jak dobra przyjaciółka, autorka nie moralizuje i nie poucza. Ona po prostu gawędzi, z rozbrajającą szczerością, o szołbiznesie i o Bogu, o małżeństwie i o zdradzie, o starzeniu się i o sławie.
Na wesoło i na poważnie.
Cały czas blisko życia, bo: „Od jakiegoś czasu nie wstydzę się tego kim jestem.
Znam swoje możliwości. Są zbyt ograniczone by zwojować świat, ale wystarczające by być wdzięczną, lubić życie i oddychać swobodnie.”
No właśnie. A Wy? Napiszecie, co teraz czytacie albo czego słuchacie? Proszę.
Pierwsza pozycja… Tego autora też tysiąc wspaniałych słońc i modlitwa do morza… Z refleksja, że jak się nie ogarniemy i cofnie cywilizacje o sto lat to grożą nam porodówki bez znieczulenia. Reszty nie znam, nadrobię. Czytam czarne. Pozdrawiam. Ps napisz relacje, jak Ci się żyje z mężem pod dachem non stop.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„Czarne”? Ponoć piękna książka.
„Tysiąc wspaniałych słońc” i „Modlitwę do morza” też postaram się znaleźć.
A co do życia z mężem na co dzień – hi, hi ;), pomyślę:).
Zależy czy muza przyjdzie. 😉
PolubieniePolubienie
Wybacz brak znaków, nie widzę na oczy, prawie nie sypiam. Stąd nieporozumienie. Czarne jako wydawnictwo, dział reportaży wojennych czy takich, nazwijmy to – bardziej drastycznych, mają absolutnie najlepszy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jasne, Aksiuniu. Rozumiem i dziękuję. Poszukam tego wydawnictwa. I bardzo Ci współczuję przemęczenia. Brak snu to koszmar, życzę, by udało Ci się wygospodarować więcej czasu na sen, jak w nocy się nie da, to może za dnia – mała drzemka (Książę w tym czasie dopatrzy dziatwy)?
PolubieniePolubienie
uwielbiam czytać chociaż nie można chodzić do biblioteki odnawiam
czytanie książek z własnej biblioteczki 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie, Cichosza.
Teraz najlepszy czas na odkurzenie zasobów własnej biblioteczki.
Pozdrawiam i zdrowia życzę.
PolubieniePolubienie
W czasie kwarantanny nie przeczytałam jeszcze NIC, gdyż próbujemy dokończyć remont (zostało już bardzo niewiele!). Także pomimo, że mam męża w domu, to głównie dłubie on coś w pokojach lub garażu 😉 Ale chcę się zabrać za dokończenie książek, które kiedyś tam zaczęłam i potem porzuciłam… Podejrzewam bowiem, że po porodzie mogę już w ogóle nie mieć na to czasu 😉 Za to jeszcze przed remontem czytałam dwie pozycje: „Pacjentka” Alexa Michaelidisa i ‚Tatuażysta z Auschwitz” Heather Morris. Obie polecam.
Pozdrawiam ze słonecznej Limburgii 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Malwinko, z remontem, w ciąży i z małą Misią czytanie odpada.
Nie miej z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.
Tobie przede wszystkim potrzeba odpoczynku.
„Pacjentkę” czytałam, jest znakomita.
„Tatuażystę” będę miała na uwadze. Dziękuję i dbaj o Was.
PolubieniePolubienie
Kochana
Kasi Nosowskiej wysłuchałam w formie audiobooka- super:)
Moje propozycje książek w kolejnym poście na blogu, teraz jest o kwiatach- zapraszam:)
Pozdrawiam słonecznie Ciebie i bliskich, uśmiech serdeczny dołączam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
O, Morgano, jak fajnie, że Ty też wysłuchałaś Kasi Nosowskiej i Ci się podobało. 🙂
Zaraz obejrzę Twoje kwiatki, a po książki też nie omieszkam zajrzeć.
PolubieniePolubienie
No własnie, te paradoksy!
Natura ciągnie wilka do lasu, a pewien stres spowodowany niewiadomym nie pozwala się skupić.
Fajnie, że polecasz, bo mamy zamiar coś zamówić, nie wiadomo, jak długo to potrwa…
Trzymajcie się zdrowo – fizycznie i psychicznie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko, Wy też się trzymajcie.
Tak na razie nie wiadomo, jak długo to potrwa.
U nas już przedłużono zamknięcie szkół i wszelkich obiektów do końca kwietnia.
Książki na pewno się przydadzą. I dobre filmy.:)
PolubieniePolubienie
Piękne są Twoje recenzje. Właściwie zachęcasz do lektury i do czytelnictwa, jestem tym zbudowana. Ja teraz męczę tego Zimbardo – „Psychologia i życie”.
Serdeczności
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dziękuję Ultro za miłe słówko, tym bardziej, że nie mam wprawy w recenzowaniu książek. 🙂 Powodzenia z „Psychologią” Zimbardo, to tak obszerna pozycja, że powinna wystarczyć na całą kwarantannę. 😉 Od razu mi się czas studiów przypomniał, pozycja obowiązkowa na ćwiczeniach z psychologii. 🙂
PolubieniePolubienie
Obecnie jestem w trakcie biografii „Bruce Lee. Życie.” autorstwa Matthew Perry’ego. Liczące ponad 600 stron tomiszcze opisujące życie, karierę i tyleż tajemniczą co nagłą śmierć, ledwie trzy tygodnie po premierze „Wejścia Smoka”.
Czasy dorastania jako chuligan na ulicach Hongkongu, wiecznie niespokojne dziecko, szukające zaczepki. Zawsze czuł potrzebę udowodnienia czegoś sobie i światu. Poczucie wyobcowania kulturowego po przybyciu do USA. K,ariera filmowa – pokłosie talentu odziedziczonego po ojcu, którego zawsze starał się zadowolić.
Jego pasja do sztuk walki, której oddał wszystko. Tworzenie nowego stylu Jeet Kune Do, jego przemyślenia na różne tematy, komentarze rodziny, uczniów i przyjaciół. Wśród nich osoby tak znane jak Steve McQueen czy Chuck Norris.
A w tym wszystkim jego rodzina – żona Linda, córka Shannon (która dzisiaj prowadzi w internecie stronę poświęconą ojcu) i syn Brandon, który poniósł śmierć w równie tajemniczych okolicznościach co Bruce.
Wciągająca lektura 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Celcie, świetna recenzja! Dzięki wielkie za poświęcony czas.
Tak ciekawie opisałeś losy Bruce`a Lee, że miałabym ochotę zagłębić się w owo tomiszcze, choć generalnie wolę fikcję od biografii.
Ale czasem robię wyjątki i nie żałuję.
Przeczytałam synowi biiografie Messiego, Lewandowskiego i Milika – i też wciągnęły mnie nie mniej niż fascynująca powieść.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeżeli Cię zachęciłem do lektury, cieszę się bardzo 🙂 To jest ciekawa opowieść o człowieku, który pomimo przeciwności dążył do tego, żeby spełnić swoje marzenia. I poniekąd mu się udało, tylko nie zdążył się tym nacieszyć…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szkoda mi go bardzo.
Zyskał sławę, ale nie zdążył nacieszyć się życiem. 😦
Ps. Uwielbiam historie o ludziach, którzy spełniają swe marzenia.:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czytałam „Chłopca z latawcem”, cudowna książka. I mam jeszcze „Tysiąc wspaniałych słońc”, jak skończę to, co czeka w kolejce, to pewnie się zabiorę. Przez okres kwarantanny przeczytałam prawie 10 książek! Sama nie wiem, jak. Pozdrawiam cieplutko i dużo zdrówka 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Och, pięknie! Dziesięć książek? Jestem pod wrażeniem.
Ale fakt, konieczność zostania w domu sprzyja czytaniu.
„Tysiąc wspaniałych słońc” coraz bardziej mnie intryguje. Dziękuję. 🙂
I też życzę zdrowia i niegasnącej ochoty na czytanie. 🙂
PolubieniePolubienie
Nosowska czytalam i polecam kazdej… babie! 🙂 Duzo sie posmialam, troche poplakalam… Ja na Hey’u wychowana, wiec ksiazke kupilam glownie z sentymentu i sie nie zawiodlam. 🙂
Teraz stresow mam dosc, wiec siegnelam po lektury lekkie i odprezajace. Najpierw przebrnelam przez kilka pozycji Brandona Mull’a, ktory pisze literature raczej mlodziezowa, ale przyznaje, ze miejscami bylo ciezko. 😉 Obecnie wrocilam do autorki, ktora sie kiedys zaczytywalam – Philippa Gregory, ale dawno nie siegalam po nic jej i troche sie rozczarowalam. Jestem na ponad dwusetnej stronie, a akcja wlecze sie jak flaki z olejem… No nic, moze jakos przeczolgam sie przez reszte. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki, Agaciu!
Fajnie, że lubisz Nosowską, ja też na Heyu wychowana. 🙂
A Brandon Mull napisał, zdaje się, „Baśniobór”.
Przeczytaliśmy wspólnie z dzieciakami dwie pierwsze części
Pierwsza zachwyciła nas wszysttkich, nawet pięcioletniego wówczas Okruszka.
Druga okazała się poważniejsza, więc czytałam tylko starszakom, gdy Okruszek był zajęty innymi sprawami. Po pozostałe części też pewnie sięgniemy.
Moja Iskierka lubi też serię „Spirit Animals” (Opowieści Zwierzoduchów) i tam chyba Mull jest współautorem.
Philippy Gregory niestety nie miałam okazji poczytać.
Może coś znajdę na Empuk Premium Go.
Pozdrawiam, trzymajcie się z dala od korony. 😦
PolubieniePolubienie
Przeczytałam tylko Nosowską, resztę mam na liście.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super! Nosowska bardzo przyjemna i budzi uśmiech. 🙂
Pozostałe też polecam. 🙂
PolubieniePolubienie