Nowa codzienność

103981562_1322766497922159_7642309427354466658_n

No i doczekaliśmy się. Przyszła. Nowa codzienność, pokoronawirusowa.
Tak, wiem, COVID – 19 jeszcze nie złożył broni. Szaleje w Ameryce, Brazylii, Indiach, Rosji… W Holandii od jakiegoś momentu nastała cisza. Przedtem zostało zarażonych 47 tyś 739 osób, 6 tyś 16 – zmarło. Wielkie liczby mają to do siebie, że skutecznie zasłaniają pojedynczego człowieka. Mamy szczęście – jesteśmy zdrowi i nie znamy nikogo zarażonego, tym bardziej zmarłego. Budzimy się do życia z koronawirusowego snu, jak cała Holandia.

Nasze kino (to z myszą, bo innego w naszym miasteczku nie ma) wznowiło działalność entuzjastycznym e-mailem o tytule „Happy to see you again!”.
„Hoi Igomama! Het filmplezier is weer begonnen”. Filmowa przyjemność znów się rozpoczęła. Uśmiecham się sarkastycznie.
Natychmiast przypomina mi się wizyta na „Małych kobietkach”, z Denise.
Faktycznie spotkała nas wtedy ogroooomna przyjemność, największa: gdy mysz przebiegła nam pod stopami. Aż podskoczyłyśmy na krzesłach z tej przyjemności. Teraz kino zapewnia, że zadbało o przytulną atmosferę. Trzydzieści osób na sali, zachowana odległość półtora metra, czysto…
Ciekawe, jak mysz spędziła dwa miesiące kwarantanny? Czym się żywiła, skoro ludzie nie rozsypywali popcornu? Coś na pewno znalazła, myszy są sprytne.
Może zarezerwuję bilet i sprawdzę? Wtedy „Małych kobietek” nie udało nam się obejrzeć do końca. Idziemy, Denise?

Dzieci są w szkole. Przedpołudnie ucichło.
Nikt nie wybucha śmiechem i nikt nie wybucha złością.
Nie rozrzuca zabawek, nie tupie, nie śpiewa, nie wywala ubrań z szafy.

104015049_640053866584886_5507318905942875370_n

Wczoraj, gdy wiozłam Okruszka do szkoły, w środku cała aż chichotałam.
Zresztą nie ja jedna, powietrze nad szkołą drżało poruszane niewidocznymi bąbelkami chichotu.
Po drodze mijałam ludzi znanych mi tylko z widzenia.
Pan w czerwonej kurtce już wracał ze szkoły. Wyglądał jak Święty Mikołaj, jego siwe włosy urosły i teraz tańczyły na wietrze. Wymieniliśmy uprzejme „Hallo”. Znów będziemy mijać się codziennie, w tym samym czasie, w podobnym miejscu.
Potem przemknęła koło nas na rowerze zaokrąglona blondynka o ładnej buzi. Ma córkę w wieku Okruszka, jadą do sąsiedniej szkoły. Kolejny uśmiech, kolejne „goedemorgen”. Po drodze będzie ich jeszcze kilka. I oto szkoła.
Zgodnie z wytycznymi rodzice nie mogą wejść na jej teren, toteż każdy znajduje sobie miejsce „u płota” i stamtąd obserwuje swe pisklę, podskakujące na szkolnym dziedzińcu.

103605231_1696685390528531_1452183317859246942_n

Rodzicielskie piersi rozdziera ulga.
W powietrze wznoszą się pytania: Hoe gaat het? Co słychać?, Alles goed? i jak odbite piłeczki padają odpowiedzi: Ja, goed. Tak, dobrze. En jullie? Ook goed? A wy? Też dobrze?
Po wymianie obowiązkowych uprzejmości rodzice (przeważnie matki) pośpiesznie oddalają się do domów, by nacieszyć się odzyskaną wolnością. Tylko nieliczni zostają u płota, nie mogą się nagadać, nadrobić dwóch miesięcy milczenia. Ale o czym tu gadać? Chociaż…
Wiele osób spędziło kwarantannę rozwojowo, pracowicie. Oni na pewno wiedzą o czym rozmawiać. Widać to na Facebooku, w którym brzęczy jak w ulu.
Atakują zdjęcia i filmy. Ktoś chce coś sprzedać, trzyma w ręku produkt, macha nim jak niema marionetka. Zaintrygowana tym machaniem najeżdżam kursorem na film, klikam, włącza się głos, ktoś zaczyna mówić.
A mówi mądrze, ładnie i składnie, podziwiam, bo sama tak nie umiem.
Wielu rzeczy nie umiem! Ktoś próbuje mnie przekonać, że wszystkiego można się nauczyć, tylko trzeba chcieć. Powinnam się rozwijać, zadbać o siebie.
Jej się udało, ona osiągnęła sukces, ja też mogę.
Tylko muszę kupić produkt, który zalepi dziurę w moim życiu.
Wtedy dni staną się piękniejsze, a noce spokojniejsze.
Ktoś mi to obiecuje. Ktoś tak właśnie miał, więc wie, co mówi.
A ja nie umiem w to uwierzyć. Znów: „nie umiem!”
Uciekam z Facebooka.
Może telefon do przyjaciółki pomoże?
– Wiesz, w czasie kwarantanny zaczęłam piec chleb na zakwasie – zaczyna z rozrzewnieniem przyjaciółka. – W końcu mam na to czas. I wyobraź sobie, że codziennie jemy pyszny domowy chleb…
Słucham i widzę uśmiech na jej twarzy. Czuję zapach chleba. Wdycham go, wypełnia mnie błogość, która jednak po chwili ulatuje ze mnie z głośnym sykiem. Ałć! W moim domu nie pachnie chlebem! Nawet nie wiem, skąd się bierze zakwas. Zmarnowałam szansę kwarantanny. Niczego się nie nauczyłam.
Andrea od Maurizia, na urodzinach Iskierki, opowiadała, że kupili sobie małe pianino na allegro i zaczęła uczyć się grać, od zera.
Znalazła filmiki instruktażowe na YouTube i teraz codziennie ćwiczy.
Ja nie ćwiczę. Kiedyś chodziłam na lekcje gitary klasycznej. Granie z nut sprawiało mi sporo przyjemności. Potem przestałam grać. Zapomniałam nut, zatarły się akordy. Gitara zastygła w bezruchu jak pomnik z czasów młodości.
No może nie do końca zastygła, niekiedy dzieci na niej grają.

103853055_289817465387301_834288247738207905_n

Ale bez przyjemności grają i trzeba ich do tego grania zapędzać. Chyba nie o to chodzi. Poza tym nie lubię zapędzać, nie lubię nakazywać.
Trzeba będzie „zejść z tej gitary”, jak mówi syn.

Jedni podczas kwarantanny napisali książkę, inni namalowali obraz, może nawet kilka albo nagrali piosenkę, może nawet kilka… Ja nie zrobiłam nic. Zmarnowałam czas, zmięłam go i wyrzuciłam do kosza jak papierową kulkę.
Teraz dzieci są w szkole, a ja płaczę nad tą kulką, niezdatną do niczego.
A może nie powinnam płakać? Może lepiej wyrzucić Facebooka?
I cieszyć się, że jesteśmy zdrowi…
Ale co Facebook zawinił? Winking smile

103604228_1133001233752198_4870808327165452033_n

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

23 odpowiedzi na „Nowa codzienność

  1. Optuję za wyrzuceniem FB. Pieczenie chleba – z powodu przeprowadzki, a nie wirusa – daje w kość. Zresztą, zakwas wcale ładnie nie pachnie, serio. …rzeczywistość bez dziatwy w domu non stop… Eh. Jak nadejdzie to założę chyba jakiś Komitet Uszczęśliwionych Rodziców….będziemy się wymieniać zdjęciami codziennymi, na których nie królują dzieci, ich wybryki, ich prace, ich dzieła, ich humory i humorki, miny, minki… yellowsubmarinki 😉 Wyrzuć FB. Wszak nie od dziś wiadomo, że zabija się posłańca.

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Morgana pisze:

    Kochana
    Na pasje, zainteresowania, rozwój osobisty nigdy nie jest za późno.
    Zakwas na chleb można zrobić samem. A przepisy u mnie na blogu i na sam zakwas i różne chlebki- zapraszam:)
    Nigdy nie mów, ze nic nie robiłaś!
    Dzieci zawsze potrzebują Mamy, wiem, bo sama mam 3-kę. Teraz dorosłych.
    Ale, kiedy nie pracowałam zawodowo, miałam robić co w mieszkaniu.
    Jesteś wartościową Kobietą i tego się trzymaj!
    Głowa do góry i nie oglądaj, nie czytaj obrazków innych- na pokaz!
    Pozdrawiam milutko całą Waszą rodzinkę
    😀🧡🌻🧁

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Morgano, dziękuję!
      Twoje słowa są wypełnione życzliwością, a zarazem motywują.
      Chyba właśnie tego mi trzeba – wiary w siebie i motywacji.
      Muszę wdrukować sobie w głowę zdanie „Na pasje, zainteresowania, rozwój osobisty nigey nie jest za późno”, bo czasem w to wątpię.
      Zajrzę do Ciebie po chlebek na pewno. 🙂

      Polubienie

  3. czipss pisze:

    ”Ja nie zrobiłam nic” – nie wierze;) z trojgiem dzieci w domu nie da sie nic nie robic! 7 lat ”siedzialam” z dziecmi w domu i juz wtedy widzialam jak krzywdzace jest okreslenie ”siedziec z dziecmi w domu” – bo siedze to ja teraz, w pracy. teraz, w pracy moge wypic ciepla kawe i zjesc na spokojne lunch z szefem w kantynie, w ktorej moge sobie wybrac lunch, a nie sama sobie przygotowac. w domu pilam zawsze zimna kawe, wiecznie scieralam okruchy ze stolu, spod stolu i wycieralam rozmazane jedzenie;) i tak jak wtedy myslalam, ze nic robie, bo przeciez siedze w domu, tak teraz widze, ile wlasnie wtedy sie nauwijalam; dlatego mam wielki szacunek dla kobiet ”siedzacych z dziecmi w domu” – nawet jak te dzieci do placowek juz chodza;)

    Polubione przez 1 osoba

  4. jotka pisze:

    Jak to nie zrobiłaś NIC?
    Dawałaś swoim dzieciom i mężowi codziennie poczucie bezpieczeństwa, miłość, zdrowie, dobry nastrój. Mało?
    Nie oszukujmy się, FB jest po to by się chwalić, nawet tym, co tylko zaczęte zostało lub tylko w głowie zaświtało, bo tak wypada, bo tak robili wszyscy.
    Już widzę miny sąsiadów tych, którzy ćwiczyli lub biegali w domu. Gdy nade mną sąsiad tylko w klapkach chodzi, mi już w głowie dudni.
    Zrobiłam dwa swetry na drutach, to fakt, ale z braku innych zajęć, a opieka nad dziećmi to ważne i wyczerpujące zajęcie!
    Nie ulegajmy mitom o idealnym życiu, zwłaszcza w czasie epidemii…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Kochana Jotko, jesteś dla mnie ostoją spokoju i głosem zdrowego rozsądku.
      Bardzo Ci za to dziękuję.:)
      Widzisz, ja się czasem niepotrzebnie nakręcam, nie umiem filtrować pewnych informacji i ulegam mitom o cudzym idealnym życiu.
      Pewnie niepotrzebnie.
      No i może za bardzo uprościłam sprawę, oczywiście nie miałam na myśli, że w czasie kwrantanny NIC nie zrobiiłam (bo przecież codziennie gotowałam obiad dla pięciu osób, sprzątałam, prałam itd). ale że nie zrobiłam niczego nowego, kreatywnego, niczego ponad to co zwykle (a wprost przeciwnie – znacznie mniej niż zwykle)..

      Polubienie

  5. kalipso pisze:

    Ech, wyrzuć FB:))) Albo go zostaw. Tyle ciekawych filmików znajomi podsyłają. Śmiej się, chichocz, korzystaj z wolnych przedpołudni. I tak się dużo w życiu nauczyłaś. Teraz mogą być „wakacje”.
    Jak się cieszę, że znów będą wakacje:)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      No właśnie, Kalispo, z tym FB to do końca nie wiadomo.
      Z jednej strony mam ochotę wyrzucić, z drugiej strony to źródło kontaktu z rodziną i znajomymi, zawsze można się czegoś nowego dowiedzieć do pracy, jakiś pomysł na zajęcia dziećmi podłapać. Dlatego trochę mi szkoda. I się waham. 🙂
      Buziaki i byle do wakacji, Kochana!

      Polubienie

  6. Iwona Zmyslona pisze:

    FB(czyli po mojemu „fajne brednie”) zostaw, bo rzeczywiście czasami może się przydać wszystkim członkom rodziny. Jeżeli w czasie kwarantanny „nie wymyśliłaś prochu”, bo wcześniej zrobili to Chińczycy, to zadbałaś o to, by rodzina pozostawała w zdrowiu i wszyscy mogli wrócić do swoich obowiązków. Pozdrawiam Was serdecznie.

    Polubione przez 1 osoba

  7. stopociechblog pisze:

    Dziecko kochane, nic nie zmarnowałaś. Jesteś mamą i to jaką. Dobrze, że dzieci dają sobie radę w nowej rzeczywistości, a Ty idź do kina, bo te kobietki warto obejrzeć do końca (byłam), a i myszkę odwiedzić i nie bój się jej. Mam nadzieję, że biedactwo przeżyło.

    Polubione przez 1 osoba

  8. Ultra pisze:

    Ja także oburzyłam się: jak to nic nie robiłaś? Robiłaś najważniejszą rzecz pod słońcem, czyli dbałaś o swoją rodzinę i zapewniałaś jej miłość. Twoja rodzina nie oczekuje kreatywności, a spokoju, posiłku i ciepła. Daj spokój chlebowi na zakwasie, lepiej w tym czasie odpocznij, zrelaksuj się, bo fajnie mieć mamę w dobrym humorze, wypoczętą, szczęśliwą. Dzieci pójdą w świat, możesz coś zmieniać, ale – pamiętaj – nic na siłę, gdyż radość z każdego dnia jest ważniejsza niż fejsbukowa zadaniowość popisujących się osób.
    Pozdrawiam ciepło Ciebie i Twoją Rodzinę

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Bardzo mądre są Twoje spostrzeżenia, Ultro, jak zawsze.
      Poruszyły mnie one i zmusiły do zastanowienia: co jest korzystniejsze z punktu widzenia rodziny – matczyna kreatywność czy ciepło, spokój, bezpieczeństwo, posiłki, czysty dom i ubrania. Zaczęłam sobie przypominać, jaka była dla mnie i brata moja mama? Jaka ja bym chciała być? Niezależenie od odpowiedzi, chyba dobrze sobie co jakiś czas postawić takie pytania, zatrzymać się nad odpowiedziami…
      I zgadzam się z Tobą – dla dzieci najważniejsze, by mama była w dobrym humorze, ciepła, spokojna, uśmiechnięta i szczęśliwa.

      Polubienie

  9. agacia336 pisze:

    Ja nadal „siedze” na kwarantannie (dobra, podobno pracuje z domu ;P) i nie mam czasu myslec, ze nic nie dokonuje, bo… nie mam czasu! 😀 Nie wiem gdzie mi dni leca, a przeciez wlasciwie nic specjalnego nie porabiam. 😉
    Bosz…. Nie moge sie doczekac zeby odeslac Potworki do szkoly. Normalnej szkoly, gdzie pojada autobusem i zostana bez zadnych kombinacji przez 6 godzin. U nas narazie nikt nic konkretnego nie wie o powrocie do szkol, ale juz strasza, ze bedzie to kombinowanie jak kon pod gore. :/
    A! Koronawirus w Hameryce wcale jakos specjalnie nie szaleje. Media wszystko nakrecaja. W naszym Stanie na sile robia dziennie kilka tysiecy testow, zeby podtrzymywac cyferki. Z tych 5-6 tysiecy, pozytywnych jest okolo 200… A liczba hospotalizowanych ciagle spada, czyli wszystkie przypadki sa lagodne. Wokol mnie wszyscy ludzie zaczynaja otwarcie ignorowac „pandemie”. Spotykaja sie, wyjezdzaja na wycieczki, a maseczki ubieraja tylko do sklepow, bo tam sa wymagane. 😉

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Agaciu, tak się dzieje, bo chyba już każdego dopadło zmęczenie przymusem siedzenia w domu. Ludzie mają dość, zwłaszcza rodzice, którzy poza własną pracą muszą ogarniać naukę zdalną dzieci – tak jak Ty.
      W Holandii, odkąd dzieci wróciły do szkoły (teraz jest to drugi tydzień), niemal zapomina się o koronawirusie. Przypominają o tym jeszcze obowiązkowe wózki w sklepach czy zaznaczone odległości przy kasach. Maseczki są obowiązkowe jedynie w środkach transportu publicznego. Trzymajcie się, Agaciu.
      Dużo sił i cierpliwości dla Was.

      Polubienie

  10. Celt Peadar pisze:

    No to zaczynam od początku… Hoe gaat het? 🙂 Bo u mnie średnio. Przygnębienie po odejściu kuzynki nadal się utrzymuje, doszły kłopoty z ciśnieniem i żołądkiem, z których dopiero wychodzę, a jeszcze mam tyle roboty w Internecie (pomimo kompletnego braku „normalnej” pracy od marca – przez jegomościa kowida rzecz jasna).

    Mój ulubieniec Okruszek nie przestaje mnie zadziwiać 🙂 To pierwsze zdjęcie jest cudne. Jeszcze z 5-10 lat i będzie łamać chłopakom serca na pęczki.

    Waszą przygodę z myszą w kinie pamiętam 🙂 I wybacz, ale przy całej mojej sympatii dla Ciebie – nieźle się wtedy uśmiałem 😉

    Tym chlebem domowym to mi ogromnego smaka zrobiłaś…. 🙂

    A tym, że siedząc w domu przypuszczalnie zmarnowałaś kwarantannę się zupełnie nie przejmuj. Przecież Ty ciągle coś robisz, więc mowy być nie może o marnowaniu czasu.

    Ściskam mocno!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Celcie, dziękuję za wieści.
      Widziałam na Fb informację o Twojej kuzynce, serce mi stanęło, i przyznam Ci się, że nawet nie miałam odwagi zajrzeć na Twój blog. 😦
      Ogromna tragedia, współczuję całej Waszej Rodzinie.
      W takich sytuacjach nawet nie wiadomo co powiedzieć, brakuje słów i powietrza. 😦

      Może Twoje ostatnie kłopoty ze zdrowiem też wynikają ze stresu?
      Śmierć bliskiej i kochanej osoby, obawa przed kowidem i konieczność odnalezienia się w nowej sytuacji, zabiegani rodzice…
      To wszystko ma wpływ i na pewno nie pomaga.

      Całe szczęście, że z Twoim zdrowiem zaczyna być lepiej, obyś szybko wyszedł na prostą, Celcie i znów czuł się dobrze we własnej skórze.
      Niech ciśnienie się unormuje, a żołądek nie szwankuje tylko dobrze służy.
      Dbaj o siebie, nie dawaj się stresowi, dużo odpoczywaj i nie wpadaj w pułapkę „ja muszę to, ja muszę tamto” (jak ja wpadłam oglądając sukcesy innych).
      Teraz nic nie musisz, poza dbaniem o siebie i Uściski od nas 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      • Celt Peadar pisze:

        Dziękuję Igomamo – za Wasze wsparcie, obecność i dobre słowo. Jesteście jedną z najfajniejszych rodzin, jakie poznałem 🙂

        Kłopoty zdrowotne się stabilizują powoli, ale przy tej wiecznie zmiennej pogodzie ostatnio, moje ciśnienie i tak zachowuje się wariacko.

        Wiem jak to jest patrzeć na sukcesy innych i porównywać się – sam robię to aż za często, chociaż wiem że to najprostsza droga do poniżenia samego siebie. Ale jeszcze gorzej jest, kiedy inni Cię tak porównują (co też mi się przytrafia). Myślisz, że jesteś z kimś blisko to powinni Cię dobrze rozumieć. Okazuje się, że nie zawsze tak jest.

        Staram się dbać o siebie, ale nie do końca jest to takie dbanie, jakie naprawdę bym chciał.

        Jeszcze odnośnie wzmianki o zdjęciu z poprzedniego komentarza – chodziło mi o to zdjęcie w notce, na którym Okruszek siedzi uśmiechnięty. Przeurocze ❤

        Zapraszam Cię teraz na przygodę z Celtami i dalsze notki, jakie mam w planach na najbliższy czas 🙂

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama pisze:

          Dziękuję, Celcie.
          Bardzo cenię Twoją szczerość i otwartość.
          Twoje słowa (nawet jeśli są zabarwione smutkiem) płyną z serca, jesteś cały czas sobą i to jest naprawdę piękne. Trzymaj się w coraz lepszym zdrowiu.
          Niech pogoda sprzyja stabilizacji Twojego ciśnienia!

          Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz