Wracam do nauki niderlandzkiego

Woman On Video Conference Vector

Zdarzają się Wam zaskakujące sytuacje i zbiegi okoliczności? Mnie czasem tak. Zazwyczaj są to jakieś błahostki, tylko raz było spektakularnie, gdy spotkałam w sklepie, w Holandii, kumpelkę z podstawówki, której nie widziałam dwadzieścia lat. Jednak to był wyjątek, zwykle chodzi o drobiazgi: o kimś pomyślę i ten ktoś właśnie pisze do mnie wiadomość. Albo weźmy choćby ostatni wpis, o spotkaniu z dziewczynami z kursu niderlandzkiego.

Powspominałyśmy nasze lekcje, przywołałyśmy cudowne przerwy kawowe, a raptem, dzień czy dwa, po naszym spotkaniu czekały na mnie dwie niespodzianki!
Równocześnie, z tym że jedna przyszła drogą pocztową, a druga – telefoniczną.
Zacznijmy od niespodzianki pierwszej.
W kopercie znalazłam certyfikat potwierdzający ukończenie kursu holenderskiego z załączonym listem przeprosinowym.
Przepraszali, że wysyłają certyfikat późno i że pocztą. Normalnie mieli w zwyczaju organizowanie gali graduacyjnej dla absolwentów, ale jako że obecnie „we leven in een vreemde tijd” (żyjemy w dziwnym czasie), nie było to możliwe.
Jednocześnie poinformowali o zakończeniu wieloletniej współpracy z gemeente (gminą), co dla nas oznacza jedno: koniec darmowych kursów. Cóż, nie byłam zaskoczona.
W kuluarach od dawna krążyła takowa plotka. Ostra Lena uprzedzała o szykujących się zmianach. Kazała nam zawalczyć o kursy, pokazać gminie, że palimy się do nauki języka niderlandzkiego (za darmo).
Bo w Holandii to właśnie gminy same decydują, jaką część budżetu przeznaczą na rozwój kompetencji językowych swoich mieszkańców. I to że w jednej prowincji finansują sporo kursów językowych, nie znaczy, że tak jest w innej.
Przeto pomna zaleceń Ostrej Leny, natychmiast po przyjeździe z letnich wakacji zgłosiłam się do Taalhuis w naszym miasteczku (pośrednik z gemeente) z prośbą o kolejny kurs. Musiałam ponownie się zarejestrować, wypełnić ankietę, wyjaśnić, dlaczego chcę kontynuować naukę niderlandzkiego.
A potem uzbroić się w cierpliwość i czekać na propozycje bądź ich brak.
Przez dwa miesiące był brak!
Nawet na spotkaniu z dziewczynami zauważyłyśmy, że panuje posucha z kursami, zapewne przez pandemię. No i proszę, zupełnie jakby ktoś z gemeente usłyszał naszą rozmowę, bo zaraz potem zadzwonił telefon (druga niespodzianka).
Z TopTaal, instytucji zajmującej się edukacją dorosłych, której misją jest aktywizowanie cudzoziemców do lepszej adaptacji do życia w Niderlandach.
Znajomość języka oczywiście odgrywa rolę kluczową, bo imigrant mówiący w języku tubylczym ma większe szanse na rynku pracy, a oto głównie się rozchodzi.

130053507_2820244004919406_4459941370194974187_n

Uprzejmy kobiecy głos poinformował mnie, że zakwalifikowałam się na roczny kurs niderlandzkiego „Route naar B2” (Droga do B2).
Edycja ma być wyjątkowa, bo całkowicie online, pięć godzin zegarowych w tygodniu w programie Zoom (nawet po ustaniu pandemii, ponieważ kursanci są z różnych miast, więc dojeżdżanie do Amsterdamu mogłoby być kłopotliwe).
Pierwsze zajęcia już za nami, więc mogliśmy się zobaczyć i nieco poznać.
Grupa liczy szesnaścioro osób, rozpiętość wiekowa jest szeroka – od osiemnastoletniej dziewczyny z Francji do pana 65+.
Gdy uczestnicy przedstawiali się: mam dwadzieścia pięć lat, ja – dwadzieścia siedem, a ja – trzydzieści – dotarło do mnie(dość dobitnie), że zaliczam się do starszej części załogi. Wciąż mnie to zadziwia.
Gdzie te czasy, gdy zaczynałam pierwszą pracę i byłam najmłodszym narybkiem?
Z jakim szacunkiem i onieśmieleniem patrzyłam wówczas na doświadczone nauczycielki. W ich obecności czułam się bardziej uczennicą niż partnerką.
A teraz? To ja jestem tą starszą!
Poza rozstrzałem wieku – rozstrzał kontynentów, paleta narodowości.
Jest ktoś z Kanady, Brazylii, Nigerii, Wenezueli, Chin, Syrii, Maroka, Turcji, Hiszpanii, Grecji. I trzy Polki. Jednak niewiele się dowiedziałam o swoich rodaczkach, bo system nie dobrał nas w pary. Winking smile
Okazało się, że Zoom ma opcję „Breakout Room”, która umożliwia podział kursantów na grupy. Całą sprawę załatwia system losujący. Najpierw na ekranie wyskakuje informacja o stworzeniu pokoju, a po kliknięciu w jego numer, pojawia się twarz partnera lub partnerów, z którymi należy zrobić ćwiczenie językowe. Nauczyciel przemieszcza się swobodnie po wszystkich pokojach, słucha, koryguje błędy.
Naprawdę sprytnie to pomyślane.
Jeszcze a propos nauczyciela. Wydaje się sympatyczny, na pewno łagodniejszy niż Ostra Lena, ale może to kwestia wieku, bo jest znacznie starszy od niej.
Zanim zajął się nauczaniem, pracował jako dziennikarz, wydał też książkę. Mieszka z ukochaną żoną w Amsterdamie (tak właśnie powiedział: „mijn lieve vrouw”). Wyznał, że nie ma dzieci. Dzieci nie lubi i nie rozumie, dlatego uczy dorosłych, co chyba brzmi logicznie, uśmiechnął się z ekranu. To pokazuje, jak bezpośredni i szczerzy w kontakcie bywają Holendrzy, niekiedy chropowaci jak ich język.
Nie krygują się na lepszych, nie starają się przypodobać.
A może robią to tylko, gdy zwietrzą w tym interes? Ciężko ocenić.
Tymczasem czekam na nowy podręcznik, który został wysłany do kursantów pocztą.
I zakasuję rękawy. Smile  Koniec wymówek, Igomamo, czas się brać do nauki!

laptop-2571948_960_720

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność, wiatrakowe zwyczaje i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

22 odpowiedzi na „Wracam do nauki niderlandzkiego

  1. K.Wrona pisze:

    Osobiście pokochałam Holendrów za ich bezpośredniość w rozmowie i dystans. W Polsce a jestem w niej po powrocie z emigracji już ponad 2 kata, ciężko z tą cechą u rodaków niestety. Co do nauki i asymilacji, piękne w Holendrach jest to, że wspierają i cieszą się kiedy zauważają, że się człowiek stara mówić w ich ojczystym języku, a nie wybiera drogę na skróty czyli engels. Ściskam mocno i tak jak piszesz …. w życie to składowa magii.. pomyślisz o kimś a tu chwile po e-mail z info o nowym wpisie na blogu, ♥️

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Kasiu, dziękuję za miły komentarz i podzielenie się swoją opinią.
      Przyznam Ci się, że holenderska bezpośredniość czasem budzi we mnie lekkie zmieszanie. Ale to pewnie kwestia charakteru lub wrażliwości.
      W każdym razie wolę subtelne komunikaty. 😉
      A tak w ogóle to brakuje mi Ciebie w Holandii.
      Choć tłumaczę sobie, że widocznie teraz jesteś potrzebna w Polsce.
      Najważniejsze, byś była szczęśliwa.
      Uściski, Kasiu. 🙂

      Polubienie

  2. jotka pisze:

    Trzymam kciuki, to także odwróci Twoją uwagę od smutnych wieści o epidemii 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. Super, powodzenia 😀

    Polubione przez 1 osoba

  4. ultra pisze:

    Wspaniała wiadomość. Ty zajmiesz sobie czas pożyteczną nauką, co przełoży się na Twoje relacje z krajem, w którym mieszkasz, a ponadto poznasz nowych znajomych, co jest pozytywnym zjawiskiem w okresie pandemii.
    Życzę sukcesów!
    Zasyłam serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję, Ultro. Taki jest zamysł.
      Sama czuję potrzebę płynnego mówienia po niderlandzku, skoro mieszkam w Holandii.
      Tymczasem dzieciaki porozumiewają się bez wysiłku, a matka zdania kaleczy i słówek wciąż jej brakuje na języku. 😉 Serdeczności i do Ciebie płyną. 🙂

      Polubienie

  5. czipss pisze:

    Coz moge powiedziec, veel plezier:-)

    Polubione przez 1 osoba

  6. Malwina pisze:

    Wspaniała wiadomość! I bardzo sprytnie ten kurs zorganizowali, kto by pomyślał, że tak można 😉 I faktycznie macie pełen wachlarz narodowości, nawet jeden grecki rodzynek (lub rodzynka) się znalazł/a 😉 W takim razie pozostaje mi tylko życzyć powodzenia!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Malwinko, dziękuję!
      Tak, mamy dziewczynę z Grecji, która ukończyła geografię w Atenach, przyjechała do Amsterdamu po studiach w ramach stażu i chyba zostanie na dłużej w Holandii, na razie nawet pogoda jej nie zraża.
      A kursy ruszyły, Igotata też zaczął od zeszłego tygodnia taki darmowy kurs, tylko on ma zajęcia wieczorami, ale też wszystko przez ZOOM.
      Może i w Belgii również są finansowane kursy niderlandzkiego dla mieszkających tam obcokrajowców, na podobnej zasadzie jak tu?

      Polubienie

      • Malwina pisze:

        Dziękuję, muszę poszukać! Też mamy kursy organizowane przez gemeente, tzn dawniej były, a w obecnych czasach, to nawet bardziej pasowałoby mi internetowo 😉 Fajnie, że są różne opcje dla obcokrajowców.
        Pozdrawiam!

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama pisze:

          Poszukaj, Malwina, może akurat coś jest organizowane.
          U Was gemeente chyba działa na podobnych zasadach jak w Holandii.
          I faktycznie, taki kurs online byłby w Twoim przypadku wykonalny (z pomocą męża, który w tym czasie pomógłby przy dzieciach). Powodzenia!

          Polubienie

  7. oko pisze:

    jakaś odskocznie i nowi ludzie – to dobrze. lepiej tak, niż się zaskorupić.

    Polubione przez 1 osoba

  8. stopociechblog pisze:

    Powodzenia, ćwicz pamięć, to się zawsze przydaje.

    Polubione przez 1 osoba

  9. Book&Red pisze:

    Ciekawy język do nauki. Ja uczę się Hiszpańskiego oraz Angielskiego i to na tyle. 🙂

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz