Lockdown w Holandii z dystansu biurka

hfl7nl_amsterdam-protests_625x300_24_January_21

Weekend spędziłam za biurkiem, w odosobnieniu i ciszy. Odgłosy zamieszek trwających w Holandii szczęśliwie tu nie dotarły. O stłuczonych szybach w Eindhoven, koktajlach Mołotowa w Limburgii, podpaleniu ulicy, na której wcześniej przeprowadzano testy na obecność koronawirusa, dowiedziałam się z Internetu.

Ciągnie się ta pandemia, wije jak żmija.
Najpierw żmija była powolna, spokojna, a potem raptem straciła cierpliwość i teraz siecze ogonem dookoła, rach ciach!
Najpierw w Holandii było długo, długo nic.
Podczas gdy inne kraje dawno schwytano w okowy covidowych obostrzeń, holenderski rząd jedynie odwoływał się do „obywatelskiego poczucia odpowiedzialności”.
Względna normalność utrzymywała się naprawdę długo.
Maski w zamkniętych miejscach publicznych zaczęły obowiązywać późno, dopiero z pierwszym grudnia. Dzieci maszerowały do szkół nieprzerwanie w zasadzie przez cały pierwszy semestr.
Aż tu nagle w połowie grudnia – uderzenie pięścią w stół. Bum!
Rząd zarządził lockdown.
Miasta opustoszały tydzień przed świętami, w najgorszym momencie. Bo wiadomo, tu kartki świąteczne dopominają się o wysłanie, tam choinka rozgląda się za prezentami (bez nich traci pewność siebie). Tymczasem stacjonarnie można było kupić tylko produkty „pierwszej potrzeby” (spożywcze i chemię gospodarczą).

img-080121-224

Reszta musiała poczekać. Okej. Rozumiemy to. Nie narzekamy. Dostosujemy się do zaleceń. Poczekamy. Przecież wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Chcemy zdrowia dla bliskich, dla siebie.
Poza tym na przykład szkoła online,w styczniu, ma również plusy: nie trzeba wychodzić z domu po ciemnicy, marznąć z „dzieckami” po drodze.
W domku komputerki grzeją i przynajmniej cieplutko, milutko, swojściutko.

9e054f84-7c04-408d-acb3-555486d065d5

Lockdown miał trwać do 19 stycznia. Szybko zleci!
Groszek zniszczył buty (ma talent w tym kierunku!), dziura w palcach na wylot, a tu nie ma jak kupić nowych. Co prawda do szkoły nie chodzi, ale na dwór tak. W dziurawych.
„Zamawiamy online?” – spytałam.
„Mama, ja dam radę – zapewniał Groszek. – Do dziewiętnastego wytrzymam. Bo przecież muszę przymierzyć. ”
No dobrze, skoro tak, to poczekamy. I doczekaliśmy się… kolejnego bum!
Żmija siekła ogonem.
W Holandii nie zdjęto lockdownu, ponadto premier Marek Rutte podał się do dymisji. Obostrzeń nie poluzowano, jeszcze bardziej je naciągnięto.
To się da. Wszystko się da. Wstrzymujemy oddech, wciągamy brzuch i tkwimy w ciasnych okowach, do 9 lutego, proste. Miał być dziewiętnasty stycznia, jest dziewiąty lutego.
Co za różnica? I tu, i tu dziewiątka.
Szkoła online, wszystko pozamykane (poza „niezbędnym”), a do tego doszła avondklok – „godzina policyjna”, pierwsza po 75 latach. Nie wolno opuszczać domu między godziną 21 wieczorem a 4.30 rankiem (wyjątek: psiarze i pracujący).

ANP-427483861

Nas osobiście to nie dotyka, wieczory i tak spędzamy w domu.
Czasem Igotata przeleciał się do sklepu późnym wieczorem, teraz musimy robić zakupy wcześniej, żaden problem.
A jednak problem. Pierwsza avondklok przyniosła 3.600 grzywien i 25 aresztowań.
Część społeczeństwa nowe restrykcje odbiera jako odzieranie z wolności, kawałek po kawałku. Co dalej? Co następne w kolejności?
I to jest zrozumiałe, każdy ma prawo do własnego zdania, w tym również sprzeciwu. Wszystko jednak można (na pewno?) robić ugodowo, kulturalnie.
Zorganizowane akty chuligańskie, które miały miejsce w miniony weekend w Holandii takowe nie były. Burmistrz Eindhoven podsumował: „To nie była demonstracja. To była nadmierna przemoc, nuda, lenistwo” , „zimna wojna”.

Vym1GU5ggSF08toGN_CZXbrGfQs

Z kolei tydzień wcześniej, gdy na ulicach Amsterdamu ludzie manifestowali kulturalnie, policja rozgromiła ich… bynajmniej nie kulturalnie.
Żmija wije się; w konwulsji?
Gubię się w tym wszystkim. A przecież nie widziałam żmii.
Przecież weekend spędziłam przed komputerem.
Najpierw przygotowywałam lekcje, potem prowadziłam lekcje (przez Zoom).
Ślęczałam nad holenderskim. W ramach pracy domowej mieliśmy przeczytać tekst z czasopisma naukowego najeżony idiomami, trzeba było też nauczyć się na poniedziałkowy sprawdzian, a poza tym akurat przypadała moja kolej na prezentację o wybranym miejscu w Holandii. Wszystko na raz.
W poszukiwaniu inspiracji pomógł mi własny blog.
I wiecie, gdy wertowałam zdjęcia z holenderskich miast, jedno z nich aż mnie uderzyło po oczach. Zwykłe zdjęcie, zrobione w letni dzień w Haarlemie, ale to akurat nie ma znaczenia. Bo najważniejszy jest człowiek w kadrze.
Pan w średnim wieku, cały uśmiechnięty, z otwartymi ramionami.
I tabliczką: „Give me hugs” (Przytul mnie).

przytulasy

Pamiętam, usiadłam wtedy na ławce i dyskretnie go obserwowałam.
Co i rusz ktoś do niego podchodził. Nonszalancko, z przytupem, wygłupiając się, z sympatią…
Ale byli i tacy, co szli dziwnie spięci, na sztywnych nogach, a potem umykali wzruszeni, ukradkiem ścierając łzę, jakby uścisk przywołał omszałe wspomnienia.
Zwykły niezwykły uścisk.
Cóż, już nie ma uścisków! Pan z wyciągniętymi do ludzi ramionami zamiast uścisku dostałby grzywnę i naganę. Toż to zagrożenie społeczne! Dystansu taki nie zachowuje!
No właśnie – dystans. Zadbajmy, by był zdrowy do siebie i innych.
Ale czasem ciężko, prawda?

1920x1080a

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

16 odpowiedzi na „Lockdown w Holandii z dystansu biurka

  1. ultra pisze:

    Ja również nie rozumiem tych chuligańskich wybryków na ulicy, czy palenia samochodów. Człowiek wolny to nie głupi, a myślący. Spotykam ludzi bez masek. Rozumiem, że oni nie boją się zarażenia, ale jako bezobjawowi mogą zakażać innych. Niechże myślą, to nie kosztuje.
    Serdeczności

    Polubione przez 2 ludzi

    • Igomama pisze:

      Prawda, Ultro?
      I niby myślenie nic nie kosztuje, a jednak boli, bo wymaga wysiłku.
      A wysiłek dziś nie jest w modzie.
      Pandemia z jednej strony uruchamia w ludziach postawy solidarnościowe, a z drugiej – egoistyczne, czy nawet – chuligańskie.
      Trzymaj się cieplutko, pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

      Polubienie

  2. jotka pisze:

    Niszczenia i walk jakichkolwiek nie popieram, bo wówczas zawsze cierpią niewinni.
    Myślę, że ludzie byliby spokojniejsi i nie lekceważyli obostrzeń, gdyby także władza zachowywała się racjonalnie, bo nawet w przypadku sklepów czy usług widzimy wiele absurdów.
    Z jednej strony zamykają nas w domach, z drugiej nie zamyka się granic, bałagan w szczepieniach, wirus niby groźny, ale szkoły pracują, a nauczyciele i pracownicy szkół niezaszczepieni, osoby uprzywilejowane korzystają bardziej z wielu udogodnień itd.
    Nie wiem jak w Holandii, ale u nas wiele firm plajtuje, a pomocy znikąd…
    Być może więcej ludzi przeżyje pandemię, ale za co mają żyć na co dzień? Wielkimi słowami rodziny się nie nakarmi…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      I to jest TO, Jotko!
      Ludzie zauważają te absurdy, brak konsekwencji, niesprawiedliwość i to tym bardziej denerwuje. Bo w obliczu jednej pandemii, nagle okazuje się, że są równi i równiejsi.
      Kowalski siedzi w domu, celebryci i politycy – w tropikach lub na nartach.
      Ta hipokryzja i niesprawiedliwość budzi sprzeciw.
      Ale nic nie usprawiedliwia wandalizmu.
      W Holandii też wiele osób prywatnych i firm straciło dochody, niby państwo ma ich dotować, ale jak to w praktyce wygląda – tego nie wiem. 😦

      Polubienie

  3. kloszard pisze:

    Czyż komuś nie zależy na tym by zniszczyć społeczne relacje ludzi ?… Wszak można stworzyć coś pięknego w tę pandemię, wprowadzić w zycie hasło :”dbajmy o siebie” . Zachowywać sugerowane dystanse. Proszą, więc zakładać maseczki .Przestrzegać innych obostrzeń ale być razem, być obok, być niedaleko . Mieć możliwośc pracy, funkcjonowania ze zdrowym rozsądkiem . Traktuje się ludzi jak psy zamykając je w kojcach ale ludzie długo tego nie zniosą i w końcu coś wybucha albo jest prowokowane by usprawiedliwić coś innego.
    Pan , :”przytul mnie”…. ile teraz by tak stanęło z taką prośbą a tu na przeciw policja z pałami.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Niestety, tak to właśnie wygląda.:(
      Też mam wrażenie, że społeczeństwa są coraz bardziej skłócone, zacietrzewione, człowiek człowiekowi staje się przysłowiowym wilkiem.
      A pan „przytul mnie” odszedł do lamusa i już chyba z niego nie wyjdzie.
      No ale mimo wszystko miejmy nadzieję, że wartości humanitarne nie dadzą się pogrzebać, a kryzys jest chwilowy i wynika ze „zmęczenia materiału” pandemią.

      Polubienie

  4. Malwina pisze:

    Właśnie dziś sobie o Was pomyślałam, czy u Was też są zamieszki? I proszę, jest post. Też nie podoba mi się sposób w jaki ludzie pokazują swoje niezadowolenie, ale tak jak już wyżej ktoś napisał, wszyscy mają swoje granice. Nas też osobiście pandemia dotknęła, bo i mąż stracił pracę, poród przeszłam sama, tuż po porodzie babcia nie mogła przylecieć, żeby pomóc… Avondklok mamy już od dawna, ale nam też szczególnie nie przeszkadza, tak jak i zamykanie sklepów, bo i tak głównie siedzę w domu z dziećmi. Denerwujące jest jednak to, że rządy tak z nami pogrywają. Tak jak piszesz, mieliście mieć lockdown do 19 stycznia, potem czytam o przedłużeniu, na tym się pewnie nie skończy… U nas w Belgii do 1 marca mamy zakaz niepotrzebnych podróży, ale są wyjątki, które się wykluczają… Szkoły otworzyli po feriach jesiennych, zbliżają się zimowe, to znów chcą zamknąć. Testują masowo dzieci, czego się najbardziej obawiam… (Misia ma iść do przedszkola w kwietniu, nie chcę żeby na ‚Dzień dobry’ wystraszyli ją pobieraniem wymazu z nosa…). Skoro testują, to są i przypadki, jest zima, są też inne infekcje… Zjeść w restauracji nie mogę, ale mogę zamówić przy kasie i zjeść przed lokalem, gdzie kłębią się tłumy! Brak logiki w tym wszystkim i to chyba jest najgorsze 😦 Tutaj fryzjerzy zamknięci, w Polsce otwarci. W Polsce hotele zamknięte, tutaj otwarte 😛 Także gdybym miała, któryś z biznesów, który zamykają u nas, a gdzie indziej działa, pewnie też bym się nieźle wkurzyła. Wydaje mi się, że wszyscy są już totalnie wygłupieni, a najgorsze jest to, że ludzie odwracają się właśnie jeden od drugiego, zabraniają nam kontaktu z rodziną 😦 Ciężki czas nadszedł.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Oj tak, dziwny to czas! W dodatku wszystko trwa tak długo.
      Gdy rok temu zaczęło się to całe covidowe zamieszanie, myśleliśmy, że ta ekstremalna rzeczywistość potrwa tylko chwilę.
      Potem nastawiliśmy się na drugą falę, bo wiadomo – jesień, czas infekcji.
      A oto teraz już jest trzecia fala i jakoś końca nie widać.
      Wszystko się ciągnie – prócz cierpliwości.

      Współczuję Wam, Malwinko, bo faktycznie Twoja ciąża i poród przypadły w czas pandemii, więc miałaś cały czas „pod górkę”.
      I jeszcze do tego utrata pracy męża, utrudnienia w kontaktach z rodziną.
      A przecież macie malutkie dzieci, właśnie teraz najbardziej przydałoby Wam się towarzystwo i wsparcia krewnych.
      Trzymajcie się Kochani i nie traćcie optymizmu.
      Najważniejsze, że macie siebie nawzajem i cudowne dzieci.

      Polubienie

  5. Traszka pisze:

    Nie do końca rozumiem oburzanie Holendrów. Ale stara jestem. O 21 rzadko myślę, by wyjść z domu. Czasem bieganie się przeciągnie, ale chyba jeszcze nigdy aż tak. Inna sprawa, że Holendrzy mają wypełnione kalendarze spotkaniami towarzyskimi także w tygodniu. Alkohol nierzadko w tygodniu. Jak raz w tygodniu spaceruje z koleżanką, to gdy muszę zmienić dzień lub godzinę to się okazuje że zajęta na dwa tygodnie do przodu. Codziennie je z kimś innym lub u kogoś innego. Wtedy avondklok może ja zapędzić szybciej do domu. Ale osób takich jak ja, które wstają o 5 rano taki zakres godzin nie dotyka. Więc nie będę szla z kamieniami na fotografów nos.nl.

    Polubione przez 2 ludzi

    • Igomama pisze:

      Racja, Traszko.
      I nawet jakbyś miała terminarz wypełniony po brzegi, na pewno nie wyrażałabyś swojego niezadowolenia poprzez przemoc.
      Mój syn chodzi do liceum i po zamieszkach w Limburgii i Brabancji, my rodzice dostaliśmy listy od ich dyrektora z informacją, że szkoła nie popiera wandalizmu i z prośbą by porozmawiać z naszymi nastolatkami, uświadomić im, że agresja nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeśli uczniowie czują złość i frustrację z powodu przedłużenia lockdownu i avondklok, mają powiedzieć rodzicom i nauczycielom podczas lekcji online.
      I dyrektor wierzy, że nasza młodzież nie weźmie przykładu z tych młodych, którzy dopuścili się chuligaństwa.
      U nas na razie spokojnie, ale to o czym czytam w Internecie – niepokoi.
      Pozdrawiam i spokoju życzę.

      Polubione przez 1 osoba

  6. czipss pisze:

    Ja ostatnio doszlam do wniosku, ze wspolczesne spoleczenstwo jest po prostu bardzo rozpieszczone. Zdziwilo mnie, ilu ludziom tak bardzo przeszkadza godzina policyjna – my nie mamy potrzeby wychodzenia z domu po 21.00. Mamy bardzo intensywne zycie zawodowe i rodzinne i marzymy o tym, zeby o 21.00 po prostu zaszyc sie w ciszy i spokoju. skad ludzie maja sile na te wieczorne wypady… nie wiem. skad ta koniecznosc wieczornych wyjsc… nie wiem. nam ten lock down doskwiera tylko z powodu dzieci, ktore calymi dniami siedza samopas w domu przed szklanymi ekranami. a poza tym… zyjemy tak jak zylismy: kisimy sie we wlasnym sosie i jest nam dobrze.

    Polubienie

    • Igomama pisze:

      Tak, to jest dobre pytanie.
      Skąd ludzie mają siłę na protesty i w ogóle dlaczego tak bardzo doskwiera im avondklok?
      Rozumiem, gdyby zaczynała się o 18, to faktycznie utrudniałaby życie.
      Ale o 21? Zimą, gdy pogoda bura, deszczowa i nawet pies nie chce wyjść z domu za potrzebą? Bez przesady.
      To się da wytrzymać, tym bardziej, że sytuacja jest czasowa.
      Bądźcie zdrowi, Czipssie i Rodzinko.

      Polubienie

      • Malwina pisze:

        Dołączę się, gdyż właśnie wczoraj w Grecji ogłoszono godzinę policyjną od 18 😉 Nie we wszystkich prowincjach (w pozostałych od 21), ale m.in. w mieście rodzinnym mojego męża. Pogoda taka wiosenna, bo 15-20 stopni, a zważywszy na to, że w Grecji sjesta kończy się o 17-18… To trochę kiepsko wyszło, bo np sklepy są nieczynne w godzinach sjesty, a potem już zamknięte bo godzina policyjna.
        U Was avondklok weszło dopiero teraz i jak dobrze pamiętam, to mieliście dość lekkie obostrzenia do tej pory. Dzieciaki chodziły większość czasu do szkoły, sklepy niedawno zamknęli, czy się mylę? Gubię się już w krajach 😉 No i właśnie, chyba o to też chodzi, że każdy kraj co innego robi, my tu w Belgii mamy avondklok już od września. Może stąd u Was taki bunt, bo teraz to przyszło… Trudno powiedzieć. Nam też nieszczególnie ten zakaz przeszkadza, bo o tej godzinie to już dawno jesteśmy w domu, a dzieci śpią. Ale jak ktoś jest sam i chce się z kimś spotkać, to co za różnica czy będzie wracać od niego o 21 czy od 23? Przecież i tak bary i kluby są pozamykane (przynajmniej u nas), więc ewentualnie spotkają się w domu. To są te absurdy o których pisałam u siebie i chyba to najbardziej denerwuje. No i że to wszystko już trwa tak długo, a ten rok też raczej możemy spisać na straty… Wszyscy chodzą poddenerwowani, niepewni jutra, a „przywódcy” jeszcze bardziej mieszają nam w głowach :/

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama pisze:

          Wielkie dzięki za świeżą porcję informacji.
          O rety, godzina policyjna w Grecji od 18, gdy tam jest ciepło, a wcześniej sjesta!
          W takich okolicznościach to rzeczywiście może być problem dla ludzi.
          Ciekawe, jak nastroje Greków? Czy tacy zbuntowani jak holenderska młodzież?
          I nie pogubiłaś się, Malwina, bynajmniej.
          W Holandii do grudnia naprawdę obostrzenia pandemiczne były znikome.
          Teraz wiemy już, że uczniowie podstawówek wracają do budynków 8 lutego, a szkoły średnie od marca. Ale kiedy otworzą sklepy, kina, muzea, restauracje itp – jeszcze nie wiadomo.
          Pozdrawiam cieplutko i jeszcze raz dziękuję za ciekawe informacje. 🙂

          Polubienie

          • Malwina pisze:

            Właśnie to jest ciekawe, bo Grecy się zbytnio nie buntują. A można pomyśleć, że południowcy, to powinni się od razu zbierać do walki, ale nie… Wcześniej miały miejsce manifestacje antycovidowe, ale nie jakieś tłumne i głośne. Chyba nie bardzo im się chce po prostu. Zresztą, kiedy była u nas na Święta teściowa i brat męża, to teściowa była bardziej zbuntowana i przeciwna obostrzeniom, niż młodsze pokolenie 😉 Zobaczymy co będzie dalej, u nas sklepy otwarte, reszta pozamykana jak u Was. Szkoły otwarte dla podstawówek i chyba pierwszych klas liceów… Nie dotyczy nas jeszcze, więc nie śledzę na bieżąco. Tym bardziej, że co chwilę się to zmienia 😉 Z testami u przedszkolaków też się uspokoili, przynajmniej w wiadomościach jest tego mniej.
            Pozdrawiam!

            Polubione przez 1 osoba

            • Igomama pisze:

              No proszę! Jednak stereotypy nie zawsze się sprawdzają. 🙂
              Może dzięki słońcu Grecy z większym spokojem i bardziej na luzie przyjęli kolejne obostrzenia. A w Holandii zima bura, deszczowa, więc i nastroje pełne frustracji.

              Ale najważniejsze, że w Belgii wstrzymali się z pomysłem testowania przedszkolaków,
              bo to Was bezpośrednio dotyczy i szkoda byłoby fundować taki stres Misi na początek, bądź co bądź, nowego etapu życia, jakim jest pójście do przedszkola. Hura! 🙂

              Polubienie

Dodaj komentarz