Święta wielkanocne zagarnęły nas pod swe skrzydła, otuliły i uniosły do nieba – choć na chwilę. Takie małe oderwanie od codzienności dobrze nam zrobiło. Dzieci zajęły się robieniem pisanek i ozdabianiem mazurków. Ja przeszukiwałam książki kucharskie w poszukiwaniu prostszych, a równie smacznych wersji pieczeni, pasztetu, sałatki, farszu do jajek…
Po świątecznym śniadaniu, zaopatrzone w koszyki dzieci udały się do ogródka na poszukiwania czekoladowych jajek, ukrytych wcześniej przez zajączka.
To holenderski zwyczaj wielkanocny, który polubiliśmy i przysposobiliśmy.
Przedtem dzieciaki oczywiście musiały ustalić, czy zbierają jajka tylko dla siebie czy też podzielą się wszystkimi po równo. Wygrała opcja pierwsza. Chyba każdy był przekonany o wyższości swego wzroku i refleksu nad rodzeństwa, a przy takim założeniu, na podziale można wyłącznie stracić.
W rezultacie najwięcej jajeczek znalazło się w koszyku Groszka, Iskierka była druga, a Okruszek… Cóż, jego mina mówi sama za siebie.
Po południu urządziliśmy sobie krótką przejażdżkę nad morze. Czekoladowe kalorie zgubiliśmy spacerując po plaży. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na placu zabaw przy zamku w Lisse.
Teren ten został nazwany „zagłębiem kwiatowym”, gdyż wokół rozciągają się pola z właśnie kwitnącymi tulipanami, żonkilami i hiacyntami. Piękne, równe, jak od linijki wycięte pasy kwiatów podziwialiśmy wyłącznie zza szyby samochodu. Właściwie to tylko ja podziwiałam. Igotata nie mógł, bo kierował. A na dzieciach holenderskie dywany kwiatowe już nie robią wrażenia. „Mamo, czym tu się zachwycać? Co roku to widzimy! To jest nudne…” i tak dalej. Z tym “co roku tak samo” – nie mają racji, bo jest dokładnie odwrotnie: hodowcy unikają monotonii i każdego roku zmieniają układ i kolorystykę roślin.
Taka argumentacja jednak nie trafia do moich dzieci. A poza tym kwiaty to kwiaty.
Co za różnica, że jednego roku jest więcej pasków fioletowych i różowych, a innego czerwonych i żółtych? Jakie to ma znaczenie? Zresztą kto by to spamiętał? Z powodu tych marudzeń nie mamy ani jednego zdjęcia pól kwiatowych.
Na razie. Tak, drogie dzieciaczki, dobrze słyszałyście: na razie! Bo zdjęcia będą.
Już matka o to zadba. Na szczęście na ich zrobienie zostało jeszcze trochę czasu: kwiaty kwitną mniej więcej po połowy maja.
W drugi dzień świąt nawiedziła nas zima.
Kwiecień, plecień… Przysłowie polskie, ale i w Holandii sprawdza się znakomicie. W jedną Wielkanoc mieliśmy cztery pory roku.
Oczywiście w Lany Poniedziałek stała się zadość tradycji i nikt z nas nie uchronił się od bycia opryskanym wodą. Ale obyło się bez wielkiego oblewania, ot małe, niewinne „psik psik”. Wystarczyło, że z nieba leciało duże „psik psik” (i zimne!), które przeszło w „łup łup” (grad)! Nawet kotu nie chciało się wyściubiać nosa z domu! Po co, kiedy na kanapie tak przyjemnie i cieplutko?!
Poleniuchowaliśmy, a potem – krótki lot z nieba i gwałtowne lądowanie w codzienności. Z przytupem. Znów dzień jak co dzień. Święta, święta… a co po świętach?
Na co teraz będziemy czekać? Na pewno na koniec pandemii, która ciągnie się i ciągnie, bynajmniej nie tak przyjemnie jak kajmak na wielkanocnym mazurku czy krówka ciągutka. Niech ten koniec nadciągnie szybko, nim bagno marazmu wciągnie nas po czubek głowy.
Rób zdjęcia, bo potem będziesz żałować! Jak im nie pasuje – niech się bawią poza kadrem, zdjęcia w końcu nie zawsze muszą być ‚o dzieciach’ 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Masz absolutną rację! 🙂
Dzieci się nie znają. 😉 A pola kwiatowe naprawdę są warte zdjęć. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Myślę, że kiedyś docenią piękno tych kwiatów – do niektórych rzeczy chyba trzeba dojrzeć 🙂 cieszę się, że Wasze Święta były tak udane. Pozdrawiam! :*
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda. Z wiekiem robimy się bardziej wyczuleni na przyrodę, piękno krajobrazów.
Dla dzieci wszystko jest bardziej oczywiste. Nie mają też jeszcze doświadczenia ulotności i przemijania.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego dzieciństwo jest takie fantastyczne 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie wiem, czy zwyczaj z czekoladowymi jajeczkami jest holenderski, u nas tak było zawsze, nawet ja prawie 60 lat temu szukałam tego co zgubił zajączek w ogrodzie, no nie były to wtedy czekoladki:). A od lat moje wnuki biegają jak szalone, póki co jest opcja każdy dla siebie, ale pomagamy tym mniejszym :). A na oglądanie kwitnących tulipanów w Holandii wybieram sie od lat – i nadal nie byłam :(.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Anno, mam nadzieję, że jeszcze będziesz miała okazję zobaczyć na żywo pola kwiatowe, niech tylko pandemia przeminie.
A co do zwyczajów to wydaje mi się, że w Polsce szuka się upominku zostawionego przez zajączka w ogrodzie i zazwyczaj była to właśnie paczuszka słodkości lub – teraz to pewnie jakaś drobna zabawka. Natomiast w Holandii szuka się wyłącznie czekoladowych jajeczek i są one chowane pojedynczo w różnych zakamarkach, więc dzieci muszą się nabiegać i naszukać. Choć odkąd jesteśmy w Unii, migrują i ludzie, i zwyczaje.
PolubieniePolubienie
Aprilletje zoet, heeft nog wel eens een witte hoed 😉 U nas w BE to było całkowicie biało, z 10 cm nawaliło którejś nocy. Mąż w wielką sobotę szorował rano auto szczotką i szorowal, żeby pojechać do roboty, bo przeciez schował gdzieś skrobaczkę, gdy przyszło ciepło i nie mógł znaleźć haha. We Flandrii legenda głosi, że dzwony kościelne milkną w czwartek, bo lecą do Rzymu po jajka, co widać nawet na wielkanocnych obrazkach – dzwony ze skrzydełkami – a potem oczywiście wracają i rozrzucają te jaja po ogrodach. Jednak coraz popularniejsza jest werscja z zającem. Tak czy owak u nas dzieci (moje nie, ale ogólnie) wraz z jajkami częstokroć znajdują też grubsze prezenty (zabawki itp). Nasza Piątka Wielkanocy jako takiej nie obchodziła wcale, dla nas to tylko zwyczajny długi weekend i sobie w werandzie płytki akurat ułożyliśmy, aż przez to o jajcach zapomniałam, które leżą do dziś w szafie, bo u nas nie bardzo ktoś je lubi, ale Młody chciał szukać hehe. Moja dziatwa to właśnie uwielbia kwiaty. Jeżu, Młody to by chciał natychmiast wysiadać i wszystkie wąchać haha.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Magda, dziękuję Ci za holenderski odpowiednik polskiego „kwietnia – pletnia”.
Kwiecień ma biały kapelusik – jaka obrazowa metafora!
Bardzo zainteresowała mnie też flandryjska legenda o dzwonach lecących do Rzymu po jajeczka. Tak plastycznie to opisałaś, że niemal zobaczyłam te skrzydlate dzwony.
Popatrz, jak nam się dzieciaki różnią.
U nas czekoladowe jajka na pewno długo by nie poleżały w szafie. 😉
Za to kwiaty… mogłyby dla nich nie istnieć. 😉
Pozdrawiam Was i Belgię. 🙂
PolubieniePolubienie
Ale dzieciaki wyrosły! Najważniejsze jednak, że nadal sprawia im frajdę szukanie czekoladowych jajek 😉 I biedny Okruszek, jaka minka 😦 Ja, odkąd mieszkamy w Belgii, co roku planuję wyjazd do Keukenhof. Ale wciąż coś. Rok temu pandemia i poród, a teraz wyczytałam, że do parku można wejść tylko z negatywnym testem? :O To chyba jakiś żart.. Na szczęście są i inne pola i parki 😉
Pozdrawiamy
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Malwinko, niestety, to nie żart. Dobrze słyszałaś.
Keukenhof jest otwarty, ale oprócz biletu wstępu trzeba mieć świeże wyniki testu na koronę (do 40 godz.). Tylko dzieci do lat 12 wchodzą za darmo i bez testowania.
My w tej sytuacji sobie odpuszczamy Keukenhof, tym bardziej, że nasze dzieci i tak nie przepadają za kwiatami, choć akurat tam są też inne atrakcje dla dzieci np. super plac zabaw i labirynt. Pozdrawiamy serdecznie.
PolubieniePolubienie
Nadal niestety czekamy na wiosnę, bo jak na razie po falstarcie, znowu zima…
Twoje dzieciaki to już młodzież, ani się obejrzysz, a wesela będziesz szykować 😉
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Jotko, Ty mnie tu nie strasz weselami. 😉 🙂 🙂
Jam jeszcze nie gotowa na takie drastyczne zmiany. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gratuluję Iskierce i Groszkowi udanych „zbiorów” jajeczek 😀 Okruszkowi bardzo współczuję, może następnym będzie miał więcej szczęścia 🙂 (swoją drogą, wszyscy troje rosną jak na drożdżach, a „mój” Okruszek już taki poważny robi…).
„Zagłębie kwiatowe” fajnie brzmi. I JA bym się z takich kwiatowych zdjęć cieszył 😉
Ściskam Was Wszystkich mocno!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy serdecznie, Celcik i przepraszam, że tak późno się odzywam.
Mam straszne wyrzuty sumienia, bo zdałam sobie sprawę, że zapomniałam Ci odpowiedzieć na Messengerze. Proszę o łaskawość i wyrozumiałość. 😉
Na pewno zajrzę dziś na Twój blog, by nadrobić zaległości – mignęła mi też informacja, że napisałeś o księciu Filipie. Uściski 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo się cieszę, że odpowiedziałaś i że znowu do mnie wpadniesz 🙂 Proszę, nie miej wyrzutów – wiem, że jesteś zajęta i że prędzej czy później zawsze odpiszesz 🙂 Tak, napisałem. Początek małego cyklu 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie na tyle zajęta, by nie odwiedzić przyjaciół. 😉
Świetny cykl, koronkowa robota, że tak powiem.
PolubieniePolubione przez 1 osoba