Dziś Święto Książki, zapewne temat okołoksiążkowy bardziej by się nadawał na blog, ale za późno skojarzyłam datę. O książkach będzie innym razem, dobrze?
Pozwólcie, że dziś opowiem o swojej prezentacji w ramach kursu języka niderlandzkiego. U nas teraz co zajęcia każdy kursant musi przygotować wystąpienie na temat jakiejś wybitnej osoby ze swojego kraju.
W minioną środę przypadła moja kolej.
Ciężko wybrać jednego spośród wielu wybitnych Polaków!
Po dość długich rozterkach (kto? Kto? No kto?) postawiłam na Jana Pawła II.
Chciałam ułatwić sobie życie, ale nie ułatwiłam
W pewnym sensie poszłam „na łatwiznę”, bo dzięki temu, że polski papież patronuje naszej szkole polonijnej, mam rozeznanie w jego życiorysie i przebiegu pontyfikatu. Prezentacja nie powinna więc sprawić mi większego problemu, pomyślałam, wystarczy odkurzyć notatki z październikowego „Dnia Papieskiego”.
Jednak gdy zabrałam się do pracy, ogarnęły mnie wątpliwości.
Czym innym jest mówienie do dzieci, czym innym – do dorosłych. Czy kursantów będzie obchodził fakt, że mały Karol, podczas gry w piłkę nożną, lubił stać na bramce? Nie sądzę. Albo czy wystarczy gdy powiem ogólnie, że papież dużo podróżował i dotarł w miejsca nieznane swoim poprzednikom, czy powinnam konkretnie wymienić, gdzie był i kiedy.
Ale na to z kolei nie starczyłoby mi czasu, mam tylko dziesięć minut.
Może powinnam skupić się na papieskiej podróży apostolskiej do Beneluksu w 1985 roku? Ludzie mogą o to zapytać. Tak, to dobry trop.
Katastrofa, czyli pielgrzymka do Holandii w 1985
Zaczęłam więc nieco nurkować w pielgrzymce do Holandii i… szybko zabrakło mi powietrza, tak burzliwa i emocjonująca się okazała. Najwyższy Pasterz przybył do kraju, w którym trzoda pokazała rogi. Brykała po pastwiskach i bodła.
Zanim ojciec święty postawił stopę na holenderskiej ziemi, w telewizji trwała antypapieska kampania. Co tydzień widzowie oglądali nowe odcinki programu satyrycznego, w którym papież przezwany „Popie Jopie” poznawał osobliwości Holandii: jechał kamperem, odpoczywał na łonie przyrody i uczył się skręcania jointa.
Mknął w białej sutannie na łyżwach po zamarzniętym kanale i mimo że kurczowo przytrzymywał się krzesła, nie uniknął spektakularnej wywrotki.
Śmigał też na rowerze i tańczył z zakonnicami w drewnianych klompach.
A piosenka „Popie Jopie”, z prześmiewczym tekstem, stała się hitem narodowym: „Nazywam się Popie Jopie, szef Watykanu, często jestem w telewizji, to fajna praca, teraz jadę do Holandii, kraju śledzi, tulipanów i fryzyjskich krów. Popie Jopie yo, Popie Jopie yeah… ” i tak dalej, na tę modłę.
Pusto wszędzie, głucho wszędzie
Gdy jedenastego maja Jan Paweł II wylądował w Eindhoven, wszystko było gotowe.
Czekał papamobile, na trasie przejazdu rozpostarto barierki, ochrona policyjna czuwała nad bezpieczeństwem dostojnego gościa. Tylko brakowało publiczności, wiwatujących tłumów, nieodłącznej składowej dotychczasowych podróży apostolskich.
Pustka w Eindhoven i pustka w kolejnym mieście, w den Bosch.
Zamiast ludzi papież pozdrawiał fasady domów i witryny sklepów.
Obojętność musiała boleć i wydawałoby się, że nic gorszego nie może spotkać zacnego gościa.
Albo jeszcze gorzej, bo wrogo
A jednak spotkało nazajutrz, w Utrechcie. Wrogość.
Otwarta, niechętna, warcząca wrogość.
Ludzie przyszli na spotkanie z papieżem. Ale nie przyszli się modlić, lecz protestować.
„Pope go home!” (papież do domu) – krzyczeli, gwizdali, rzucali kamieniami. Ponoć Jan Paweł II pozostał spokojny wobec tego destrukcyjnego chaosu. Nie przestawał błogosławić.
Afisze śmierci
Papieską trasę przejazdu obwieszono plakatami. Jedne informowały, że „polska wódka lepsza niż polski papież”, drugie nawoływały do zabicia papieża, wyznaczając za to nagrodę 15 tysięcy guldenów. „Po dwóch wcześniejszych próbach, tym razem powinno się udać!”
Na afiszach na głowie Jana Pawła II umieszczono tarczę strzelniczą, a rękę ugiętą do błogosławieństwa naznaczono hitlerowską swastyką.
Podobno papież tylko uśmiechnął się i zapytał „non e molto, to niewiele, czy nie jestem wart trochę więcej?”
Jakby tego było mało, w centrum Amsterdamu, na placu Dam, młodzież dokonała „egzekucji”, wieszając kukłę papieża na szubienicy.
I nawet z poczęstunkiem nie wyszło „gościnnym” Holendrom.
Przed wizytą głowy kościoła podpytali, co papież chętnie je na obiad, a dowiedziawszy się, że jest to sola ze szparagami i ziemniaczanym puree – serwowali mu to danie każdego dnia, we wszystkich miejscowościach. Zapewne później Jana Paweł II na długi czas miał dość ryby i szparagów! No i Holandii.
Święty człowiek, a nie żaden „Popie Jopie”
Chociaż dość szczegółowo przybliżyłam Wam „afery” wokół holenderskiej pielgrzymki, to jednak w wystąpieniu dla grupy, nie poświęciłam im tyle uwagi.
Szkoda mi było czasu.
Zresztą niektórzy kursanci w ogóle nie znali Jana Pawła II, więc nie chciałam, by kojarzyli go jako „Popie Jopie”. Wolałam opowiedzieć o jego głębokiej wierze, postawie miłosierdzia i przebaczenia, które okazał choćby sprawcy zamachu.
Nasz papież miał poczuciu humoru, potrafił śmiać się, ale umiał też cierpieć.
Nadał godność chorobie i starości, pokazał jak sobie z nimi radzić.
Nasz papież łączył ludzi, jednoczył ich, obudził nadzieję w rodakach, ofiarach systemu komunistycznego.
Wieczorem, drugiego kwietnia 2015 roku, Polacy wyszyli na ulice ze świeczkami.
Czuwali, a gdy przyszła wiadomość z Watykanu o śmierci Ojca Świętego, płakali; kibice konkurencyjnych drużyn piłkarskich ściskali sobie dłonie.
W roku 2014 nasz papież został ogłoszony świętym.
Muszę przyznać, że osobowość papieża Polaka wzbudziła szacunek i uznanie moich kolegów z kursu holenderskiego. Wnet zaczęli sprawdzać, czy papież był w ich kraju i kiedy. I okazało się, że wszędzie był: u Franka w Nigerii, u Khadiji w Syrii, u Amal w Maroku, u Joanny w Grecji… A Gordon, muzyk z Wielkiej Brytanii nawet grał w orkiestrze dla papieża w Watykanie; i nigdy tego nie zapomni.
Jan Paweł II to święty człowiek i wielki Polak, a nie żaden „Popie Jopie”, Holandio.
A wydawałoby się, że Jan Paweł II wszędzie był przyjmowany z szacunkiem i uwielbieniem, na które zresztą zasługiwał jak mało kto. Smutne to.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też się zdziwiłam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pierwszy raz czytam o tym. Nie powiem, zainteresowałaś mnie i zgłębię ten temat bez wątpienia. Tyle, że ja nie jestem już fanką Karolka Wojtyły, choć za młodego uważałam go za osobę godną szacunku i podziwu, a nawet na spotkaniu z nim w Krośnie kiedyś byłam. Jednak teraz sama bym pewnie pizgnęła kamieniem… Z mojej perspektywy to nie był wcale dobry człowiek, tak samo jak cały kościół nie jest niczym dobrym, że o Watykanie nawet nie wspomnę, ale to moje prywatne zdanie. Znanym jednak był bez wątpienia.
PolubieniePolubienie
To cieszę się, że Cię zainteresowałam tematem – dla mnie też to była nowość.
W 1985 byłam dzieckiem, więc nawet nie pamiętam, czy była jakaś relacja w TV odnośnie przyjęcia papieża w Holandii.
Myślę, że w Belgii i Luksemburgu Jan Paweł II był witany bardziej przyjaźnie.
PolubieniePolubienie
To pokazuje też w jakim oderwaniu od rzeczywistości są polskie hagiografie papieża. Polakom się wydaje, że wszędzie papież witano był entuzjastycznie i że dopiero niedawno wszyscy dowiedzieli się o przekrętach watykańskich, bo tak nam od lat mówią nasze media (nawet w PRL-u prawdę przemilczano i kreowano wizerunek wielkiego intelektualisty). Tymczasem dyskusje o polityce Wojtyły w Afryce, jego konserwatyzmie i uwielbieniu dla wielu podejrzanych moralnie hierarchów były toczone od dawna.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
To prawda, mury Watykanu nie są takie białe jak powinny być.
Ale Kościół to ogromna instytucja i myślę, że jeden człowiek (chociaż bardzo by tego chciał), nie jest w stanie sam zmienić całej tej machiny.
PolubieniePolubienie
Z biografii Karola Wojtyły nie wynika jednak, aby chciał zmian. Jego postawa wobec śmierci w Afryce (AIDS), czy ideały kobiece (Faustyna Kowalska) definiują go jako osobę głęboko konserwatywną i patriarchalną. W polskich mediach natomiast kładziono nacisk na to, że ubiera się skromnie i robi z dłoni okularki, jakby to było miarą człowieczeństwa. Byliśmy latami odklejeni od faktów. I chyba nadal jesteśmy, w końcu polonijne szkoły nadal są nazywane jego imieniem.
PolubieniePolubienie
Świechno, nie tylko szkoły polonijne.
Jan Paweł II patronuje przede wszystkim wielu placówkom oświatowym w Polsce.
Mnóstwo jest też ulic, placów i pomników papieża Polaka.
Nie śmiem oceniać, czy ojciec święty był konserwatywny i patriarchalny, bo myślę, że jest to zbyt złożone zagadnienie.
Fakt, Kościół musi wyjść naprzeciw współczesnym problemom, musi być blisko człowieka, a z drugiej strony powinien strzec fundamentalnych wartości i trwać przy nauce Chrystusa.
Jak to wszystko pogodzić i czy w ogóle się da – nie mam pojęcia.
Jednak Jan Paweł II jest dla mnie autorytetem i wzorem z wielu innych powodów – był człowiekiem głębokiej wiary, bardzo mądrym, umiejącym znosić cierpienie i umiejącym przebaczać. Trafiał do ludzkich serc: do młodych, dojrzałych i ludzi w podeszłym wieku. Szukał porozumienia między podziałami religijnymi – rozmawiał z Żydami, muzułmanami, ateistami…
Dodawał otuchy i nadziei Polakom w okresie komunizmu.
„Nie lękajcie się. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi..”
No i dał przykład, jak radzić sobie z chorobą, starością, bezsilnością.
Nie ustawał w drodze i w powołaniu.
Za to go szanuję i dlatego zdecydowałam się opowiedzieć o nim koleżankom i kolegom z
kursu niderlandzkiego.
Pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarze.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
To prawda, że papież Karol Wojtyła patronuje wielu miejscom w Polsce. Jak napisałam, w Polsce jest inne postrzeganie jego osoby niż poza nią.
Pozdrawienia z Irlandii 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
A mogłaś mówić o Marii Skłodowskiej…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ano mogłam. 😉
I nawet myślałam o naszej Marii, dwukrotnej noblistce, ale w końcu stwierdziłam, że wymagałoby to za dużo specjalistycznego słownictwa (trudnego do wymówienia dla mnie, a dla słuchaczy – do zrozumienia). No i dałam sobie spokój. 😉
PolubieniePolubienie
Zaskoczyłaś mnie takim przyjęciem papieża w Holandii… Kto by pomyślał. 2 kwietnia 2005 roku pamiętam za to jak dziś.
A jak kurs? Daje radę taka grupowa nauka online? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dla mnie to też był szok. Zresztą skutkiem mojego zaskoczenia jest niniejszy wpis.
A co do kursu – grupowa nauka online (15 kursantów), poprzez zoom, spokojnie daje radę. Można się nauczyć języka, w dodatku nie wychodząc z domu, co szczególnie ważne zimą. 😉 Kurs jest darmowy, więc tym bardziej jestem za niego wdzięczna.
PolubieniePolubienie
Nie jestem wierząca, ale zaskakuje mnie zmiana ocen pontyfikatu Karola Wojtyły. Dla mnie ważne jest to, że pierwszy Polak był na tak ważnym stanowisku, nie wybrał się sam a zrobiło to wiele osób(2/3 głosów biskupów zgromadzonych na konklawe), więc musiano w nim dostrzec te cechy, o których dziś zapominamy. Nie żyje, więc nie może się bronić, a zgodnie z zasadą, że o umarłych mówi się dobrze albo wcale, powinniśmy się tego trzymać. Opisana historia jest przykra, ale też bardzo pouczająca. Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Bardzo Ci dziękuję, Iwonko.
Też uderza mnie, ale i napawa smutkiem, zmiana w odbiorze pontyfikatu Jana Pawła II.
Wtedy, 2 kwietnia 2015 r. my, Polacy, byliśmy jednością opłakując śmierć naszego rodaka. Przyrzekaliśmy, że nie zapomnimy jego nauk.
Z dumą mówiliśmy o sobie: Pokolenie JP II.
Minęło piętnaście lat i wszystko jest tak inaczej…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Polska Szkola Potworkow tez jest pod patronatem Jana Pawla II. 🙂
Jestem w glebokim szoku, ze tak Holendrzy „przywitali” papieza… Ciekawa jestem ich powodow. Musze poczytac.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Agaciu, w połowie lat 80. Holandia była krajem zlaicyzowanym, protestanckim.
Religia katolicka była w mniejszości, a holenderscy księża wyznawali bardziej liberalne poglądy i optowali za zmianami w Kościele (dopuszczenie kobiet do posługi duszpasterskiej, zalegalizowanie rozwodów itp.).
Wrogość Holendrów wobec Jana Pawła II nie miała charakteru personalnego, lecz symboliczny – Papież był narzędziem Watykanu, a Watykan równa się: skostniały, konserwatywny Kościół.
Media prowadziły kampanię antypapieską i sugerowały, że na trasie papieskiej może dojść do kolejnego zamachu (jak to było w roku 1981)
Holenderska mniejszość katolicka bała się wyjść na spotkanie z papieżem właśnie ze względów bezpieczeństwa.
PolubieniePolubienie