Ciężko zabrać się za pisanie

269006542_945277516384611_8412965179678192280_n

Odchudzony kalendarz powiewa ostatnią kartką, blogi wypełniają się świątecznymi tematami, a mnie zaległości dopadają jak wyrzuty sumienia.
Blogowe zaległości, z którymi dobrze byłoby się uporać przed nowym rokiem.
Tymczasem ciężko mi się zmobilizować do pisania.

Codziennie obiecuję sobie, że dziś wreszcie usiądę przed laptopem, obejmę klawiaturę, a moje palce będą uderzać w klawisze jak młoteczki: stuk stuk, stuk stuk, stuk stuk.
Wystukają rozbiegane myśli. Nadadzą im ład, kierunek. Uspokoją, wygładzą.
A gdy „stuk stuk” zamilknie, poczuję ulgę i w głowie usłyszę… ciszę.

Jednak za dużo rzeczy mnie rozprasza.
Telefon, zazwyczaj milczący, tym razem się rozdzwania.
Nagle wszystkie koleżanki nachodzi na zwierzenia, Messenger wypuszcza kopertki z wiadomościami, grupy WhatsAppowe brzęczą dyskusjami.
Minął moment. Już po pisaniu.

Innym razem sama wyszukuję rozpraszaczy, zagłuszaczy, zaczytaczy.
Wszystko lepsze niż ta chwila sam na sam z sobą i białym, niepokojąco białym, ekranem.
Święta przypominają o sobie zapalonymi świeczkami na wieńcu adwentowym.
Kartki bożonarodzeniowe napływają.

266979162_4586956624714751_9024396610077208938_n

Co roku gdy przychodzi ta pierwsza (przeważnie od mojej chrzestnej), zdumiewam się, że to już i jak to jest, że inni potrafią się zorganizować, a ja wciąż zostaję z tyłu.
I po raz kolejny przyrzekam sobie, że za rok to już będzie inaczej, lepiej.

Mały lockdown panujący w Holandii również nie sprzyja skupieniu.
Nie narzekam, w zeszłym roku było gorzej, gdy właśnie w grudniu zamknęli sklepy do marca. Na szczęście teraz są otwarte, tyle że krócej.
Życie zamiera o siedemnastej, o tej porze zaklucza się restauracje, muzea, kina, teatry, baseny, domy kultury, hale sportowe… Wyjątek: sklepy spożywcze, czynne do dwudziestej.

Już od października, żeby wejść do jakiegokolwiek przybytku kultury, trzeba pokazać paszport z kodem potwierdzającym szczepienie Covid.
Dotyczy to wszystkich od 12 roku życia wzwyż.
Igotata i ja jesteśmy zaszczepieni, ale nasze dzieci już/jeszcze nie.
Zatem trzeci miesiąc są wykluczone z rozrywki.
Nie mogą wejść do kina, pizzerii, muzeum, restauracji, kawiarni…
Żeby Iskierka mogła uczestniczyć w urodzinach przyjaciółki organizowanych na kręgielni, musiała w przychodni zrobić test ważny 24 h.
To samo, gdy jechała na wycieczkę do Amsterdamu, do muzeum.
Tak zwane „szybkie testy” wykonywane w domu nie są respektowane.

Restrykcje, z pewnością, w jakiś sposób poprawiają bezpieczeństwo, jednak nie ułatwiają codziennej egzystencji.
A od przyszłego tygodnia (od 20 grudnia) podstawówki przechodzą na naukę zdalną.
Znów będę negocjować z Okruszkiem każde zadanie.
Jest kochanym dzieckiem, ale jednakowoż czułym i przymilnym, co sprytnym i cwanym. Nie rezygnuje z prób przyjęcia roli dyrygenta domowej orkiestry.

266325505_427721645505894_352861598198575813_n

I tak standardowy rytm pracy: „najpierw obowiązek, później przyjemność” zmienia na: przyjemność, przyjemność i jeszcze raz przyjemność, a jak mama ma dość, to wtedy (ewentualnie!) obowiązek i jeśli już to krótko, co by się za bardzo nie umęczyć.
A ileż przy tym przerywników!
Ulubiona piosenka o zielonym misiu łapiącym bańki lub ssącym smoczek, wszelkiego rodzaju skakanie „no bo sama mówiłaś, że nie można za dużo siedzieć” albo notoryczne wyjścia go kuchni na szybkie picie, które kończy się chrupaniem herbatników.
Czytelniczki Mamy, pewnie Wy to znacie. Winking smile

Na koniec jeszcze jedna rzecz zniechęcająca do pisania. Przepadły mi zdjęcia!
Nasz aparat fotograficzny od dawna leży uszkodzony w szufladzie.
Na szczęście telefon spisywał się w roli fotografa dość dobrze, może nawet za dobrze, bo zdjęcia całkowicie go zdominowały i przestały się w nim mieścić.
Poprosiłam Igotatę, by je przeniósł na komputer.
Rzeczywiście się tym zajął, sprawnie mu szło aż do momentu, gdy coś go rozproszyło i za jednym pomyłkowym przyciśnięciem guzika wszystkie zdjęcia z ostatnich dwóch lat uleciały w eter.
A przecież chciałam Wam opisać jeszcze dwie, bardzo fotogeniczne, holenderskie miejscowości, które odwiedziliśmy w czasie jesiennych ferii.
Jak to zrobić bez zdjęć?
Na szczęście kilka wysyłałam bratowej i koleżankom, te się zachowały.
Reszta, która miała być przebrana i wykorzystana na blogu – przepadła.
Cóż, nie podnosi to mojej motywacji do pisania.
Spróbuję jednak się nie poddawać.

266989091_1001807193743136_620456576931387315_n

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

18 odpowiedzi na „Ciężko zabrać się za pisanie

  1. Ultra pisze:

    Nie poddawaj się, przecież to koniec roku, ograniczenia, złośliwość przedmiotów martwych, sporo zajęć przy świątecznym krzątaniu, masz prawo być zmęczona, więc zamiast zasuwać, zwolnij… i tak zdążysz ze wszystkim. Nawet jeśli nie, to trzęsienia nie będzie i nic się nie zawali 🙂
    Serdeczności dla Ciebie i Rodziny

    Polubione przez 1 osoba

  2. Gabriela Kotas pisze:

    Coś w tym jest, że człowiek czasem sam odsuwa się od tego co tak na prawdę robić kocha. Ja mam sposób – telefon nastawiony na tryb – nie przeszkadzać – działa cuda. Takie moje prawo, pobyć sama z sobą. Nie muszę być na każde wezwanie dostępna. Tego już zdążyłam się nauczyć i zrobić to z szacunku do siebie . Pozdrawiam serdecznie.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      I tak trzymaj, Gabrysiu, bardzo dobra postawa.
      W przeciwnym wypadku człowiek się rozprasza (na ludzi, rzeczy…) i dzień mija nie wiadomo kiedy i nie wiadomo na czym.
      A potem narasta frustracja, że się nie spełnia swych marzeń.
      Niestety ja mam problem z asertywnością, ustaleniem priorytetów i organizacją zajęć.
      Przynajmniej wiem, nad czym powinnam pracować. 😉
      Pozdrawiam. 🙂

      Polubienie

  3. oko pisze:

    w końcu nie piszesz zarobkowo – nie ma okazji/czasu/weny? trudno – napiszesz, jak się pojawia te sprzyjające elementy. a kartkę można ozdobić jakąś odręczną grafiką, żeby nie straszyła swoją bezsłownością. to ma być przyjemność, chyba, że przechodzisz na zawodowstwo.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Nie, nie przechodzę na zawodowstwo. 😉
      Choć czasem zastanawiam się nad zrobieniem kroku w przód, bo mam wrażenie, że od jakiegoś czasu kręcę się w kółko i nic z tego nie wynika.

      Polubienie

  4. A. pisze:

    Ja dziś kończę izolację spowodowaną covidem, może wreszcie poczuję nastrój świąt.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Ojejku, współczuję izolacji i w takim razie nadrabiaj miniony czas.
      Tym bardziej warto, byś dała się porwać magii świąt i poczuła same pozytywne emocje.
      Wysyłam je właśnie do Ciebie. 🙂 🙂 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  5. jotka pisze:

    Głowa do góry, natchnienie przyjdzie samo, a u Was tyle się dzieje, że tematów Ci nie zabraknie:-)

    Polubione przez 1 osoba

  6. Magda Pietrzyk pisze:

    U Was online, a u nas po prostu przedłużyli ferie dla podstawówki. Ja się cieszę, że do mnie nikt nie pisze, ani nie dzwoni, bo chyba by mnie to wykończyło. Teraz, gdy choruję, sporo ludzi do mnie zagaja i z jednej strony to miłe, ale z drugiej strony już na drugi dzień zaczęło mnie męczyć. Tak samo zakupy. Kupuję wszystko poza jedzeniem online i nawet nie interesuję się, jak teraz sklepy działają. Wczoraj po wizycie w szpitalu poszłam z Młodą na miasto, ale po odwiedzeniu księgarni i Hemy już byłyśmy koszmarnie zmęczone psychicznie – socjalizowanie się zdecydowanie nie dla nas 🙂 A zdjęć nie da się odzyskać jakim sprytnym programem do odzyskiwania plików? Poza tym polecam korzystanie z jakiejs chmury, by uniknąć tego typu problemów. Ja mam od Apple rodzinną 200GB i używam jej do spółki z Najstarszą i Małżonkiem – niewiele zapchaliśmy jeszcze. Wcześniej używałam też dropboxa, która to chmura umożliwia łatwe przesyłanie zdjęć z tel na komputer i odwrotnie(darmowa ma mało miejsca, ale wystarczy na kompie systematycznie przerzucać zdjecia do folderu), no i zdjęcia google – irytująca chmura, ale darmowa i lepsze to niż nic. Chomikuj.pl też się sprawdza jako przechowalnia zdjęć.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Magda, jak dobrze, że już jesteś w domu, po tych wszystkich zdrowotnych przejściach. Wielkie, wielkie dzięki za podpowiedzi. 🙂
      Ja się na tych chmurach zupełnie nie znam, ale przekażę podpowiedzi Igotacie, bo to jego działka. Oby pomogło na przyszłość.
      Co do straconych zdjęć – też planujemy się za to zabrać i wysłać mój telefon w ręce specjalistów. Obawiamy się tylko, że koszt tego zabiegu przeważy wartość zdjęć.
      Choć tę z kolei ciężko ocenić.

      A u nas okazało się, że jednak też nie ma lekcji – zarówno w podstawówkach, jak i w szkołach średnich. Tak więc moje dzieciaki od jutra mają świąteczne ferie.
      I niestety od dziś zamknęli nam sklepy. Jednak! Tak więc nie ma wyjścia do Hemy itp.
      Zakupy zamówimy online, last minute.
      Fryzjerzy, restauracje, kina, siłownie… – wszystko zamknięte.
      Już drugie takie Boże Narodzenie w Holandii, w twardym lockdownie.

      Polubienie

      • kloszard pisze:

        i nie ma żadnych protestów ? Może przynajmniej rząd rzeczowo i uczciwie , przekonująco, uzasadnia takie restrykcje ?. Wszystko zamknięte…hm. Jak żyć ? Jak zarabiać ?. Odwołane Boże Narodzenie hm…a co z dzielnicami rozpusty . Zamknięte ? W domu też w maseczkach ? Czytam o Pani miejscu zamieszkania jak o obozie jakimś ale pewnie to przesada a jeśli nie to …kto żyje normalnie ? Zaszczepieni, niezaszczepieni a może jak w normalnych cywilizacjach- jedynie wariaci są wolni ?

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama pisze:

          Rząd tłumaczy, że tylko twardy lockdown pomoże w błyskawicznym rozprzestrzenianiu się nowego wariantu wirusa, ale protesty oczywiście są.
          To już drugie święta Bożego Narodzenia z zamkniętymi sklepami – handlowcy mają dość, ale zwykli ludzie też, bo kto nie był przezorny (jak my) to teraz musi zamawiać dzieciom prezenty online, ryzykując, że nie dojdą na czas.
          Prezenty to oczywiście najmniejszy problem.
          Restauratorzy, przedsiębiorcy i usługodawcy: fryjzjerzy, kosmetyczki, masażyści, właściciele siłowni załamują ręce.
          Rośnie frustracja, ale co zrobić? Trzeba uzbroić się w cierpliwość i liczyć, że 14 stycznia lockdown jednak zniosą.

          Polubienie

  7. kloszard pisze:

    Zaczynam doceniać ,że żyję pomiędzy ludźmi w miejscu gdzie ingerencja :”państwa” jest minimalna a co za tym idzie covidowy zamordyzm, brak sensu i logiki , mnie nie dotyka w sposób istotny. Nikt na nikogo nie zwraca uwagi jak w dawnym Nowym Yorku, gdzie żyło się, każdy po swojemu uśmiechając się do wszystkich. Sztucznie czy prawdziwie, to już bez znaczenia. Słychać między ludźmi informacje, gdzie leczą a gdzie stosując jedynie procedury, zabijają.Gdzie im zależy by uratować a gdzie jedynie na dodatkach covidowych i jak się okazuje są miejsca w których ,co by nie powiedzieć, paskudny wirus, w większości jest leczony. Przeraża fakt jak bardzo ludzie pozwolili i pozwalają , są zmuszani do poddawania się nieracjonalnym obostrzeniom , które nie zawierają w sobie najmniejszego sensu czy logiki. Paszport covidowy poza zamordyzmem nie ma najmniejszego uzasadnienia logicznego ale jak świetnie pokazuje ,że ludzie ze strachu zrobią wszystko ….nawet zabetonuja wejście do restauracji jak to pokazano na zdjęciach ze szwajcarskiego miasteczka gdzie tak potraktowano restauratorów którzy nie sprawdzali paszportów. Uśmiecham się na myśl o spotkaniu z panem fachowcem który z rozbrajającą szczerością i uśmiechem zakomunikował ,że jest przeziębiony i wraca do domu się wykurować a potem wróci zrobić co umówione. PRZEZIĘBIONY…miód na uszy ,że ktoś pamięta ,że istnieje normalna rzeczywistość a nie tylko wykreowana covidem .
    Zdjęcie to jest coś wydrukowane i leżące, czekające . Wszystkie te komputerowe złudzenia…tak niewiele trzeba by cała przeszłość zniknęła i tylko to co jak dawniej w szufladzie, pozostanie i będzie mogło zaświadczyć. Jeden zdolny dzieciak może wprowadzić a może juz to zrobił, wirusa do wszystkich komputerów świata i kiedyś w jednym momencie zniknie wszystko co tam było zapisane.

    Polubione przez 1 osoba

  8. agacia336 pisze:

    Uuuu… znikniecia zdjec wspolczuje! Chyba bym sie zaplakala! Z mojego telefonu staram sie regularnie zgrywac, bo juz raz mi padl bez ostrzezenia i stracilam foty co prawda tylko z kilku dni, ale za to z urodzin Bi, wiec rozpacz byla spora…

    Wesolych Swiat, Kochani, pomimo lockdown’ow! Kiedy to sie skonczy…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Wielkie dzięki, Agatko!
      Też współczuję straty zdjęć z urodzin Bi, to przecież dzień wart uwiecznienia.
      Pamiątka, jak dziecko zmienia się z każdym rokiem.
      Ja wciąż sobie obiecuję, że zacznę wywoływać najważniejsze w roku zdjęcia i jednak robić tradycyjne albumy, ale zawsze co innego jest ważniejsze, ciężko się zebrać, jak tych zdjęć tyle się zazwyczaj pstryka.
      No to teraz nie mam kłopotu. 😉 ;(
      Wesołych Świąt i dla Was, Kochani.
      Uwieczniajcie te piękne rodzinne chwile.

      Polubienie

Dodaj komentarz