NIE wojnie, TAK Ukrainie

symbol-pokoju-1024x724

Długo nie pisałam. Najpierw zabrakło czasu, potem słów.
Mieliśmy w Holandii tygodniowe ferie: krokusvakantie. A dziś, mimo że dzieci znów wróciły do szkół, wszystko wygląda inaczej. Na zewnątrz zrobiło się jaśniej, dzień się wydłużył, lecz w sercu zaległ mrok. Ciemno. Smutno. Apokaliptycznie. Gdy zaczynały się ferie, naszym jedynym zmartwieniem był Covid i wichury. Poza tym nie mieliśmy większych kłopotów.

W poniedziałek wyjechałam z Okruszkiem do Fryzji. Starsze dzieci nie chciały. Zrobiliśmy zatem mały, rodzinny eksperyment i rozdzieliliśmy się na parę dni.
Igotata pracował zdalnie, więc miał kontrolę nad Groszkiem i Iskierką.
Natomiast my – Okruszek i ja –  duuuużo spacerowałyśmy. Było nam dobrze.

WhatsApp Image 2022-02-28 at 16.48.13

Do czwartku. Pamiętnego czwartku, 24 lutego.
Tego dnia wypożyczyłyśmy rowery i zrobiłyśmy sobie małą wycieczkę do portu w Lauwersoog. Pooglądałyśmy statki i widoczną z brzegu wyspę Schiermonnikoog, a potem zjadłyśmy holenderski fast food: kibbeling (kawałki dorsza smażone w głębokim oleju) w nadbrzeżnym barze, który ku szczęściu dzieci dysponował małpim gajem. Okruszek miał uciechę, ja – chwilę spokoju.
Ona wspinała się po konstrukcjach, ja patrzyłam to w okno, to na sąsiadów, a trochę na zdjęcia w telefonie. Czasem moją uwagę ściągał telewizor, ale był za daleko, bym cokolwiek słyszała. Migały mi twarze polityków: usta się otwierały, ręce ruszały. Pomiędzy tym flaga Ukrainy, na którą jakoś specjalnie nie zwróciłam uwagi. Dopiero potem mi się przypomniała.
W drodze powrotnej spłukał nas deszcz. Ciężko się jechało, bo wiatr napędzał nam na twarze krople, które uderzały w skórę jak młoteczki.

WhatsApp Image 2022-02-28 at 16.46.59

Z ulgą weszłyśmy do naszego bungalowu. Zmieniłyśmy mokre ciuchy.
A potem… Potem na mój telefon zaczęły spływać wiadomości od znajomych.
Z informacją, że w nocy Rosja napadła na Ukrainę. Z prośbami o włączanie się w modlitwę, różaniec. Nie wierzyłam, co czytam.
Odtąd nic nie było takie same.

Pierwszą osobą, o której pomyślałam była Yulija, koleżanka z poprzedniego kursu niderlandzkiego, tego z Ostrą Leną. Trzymałyśmy się na nim w czwórkę, razem z Anetką i Caroliną z Gwatemali. Yulia pochodzi z Ukrainy. Studiowała w Kijowie, a potem los poniósł ją do Holandii.
Yulija uspokoiła nas, że z nią, jej mężem, córkami i mamą wszystko jest w porządku; są w Holandii. Niestety cała pozostała rodzina została w Ukrainie. Babcia płacze. Wracają do niej obrazy z II wojny światowej, gdy była małą dziewczynką. Przyjaciele w Kijowie nasłuchują dźwięków syren w swoim mieszkaniu. Próbują zachować pozory normalności dla dzieci, ale przecież się nie da.

Włączam laptop, większość wiadomości śledzę ukradkiem, nie chcę, by Okruszek zobaczył. Ale ona i tak swoje wie. Widzi, jak się rozsypuję. Mała (lecz przecież mądra) główka analizuje fakty.

Wyjeżdżamy nazajutrz po śniadaniu. W piątek, 25 lutego.
Holendrzy bardzo czekali na ten dzień, bo odtąd w Holandii są zniesione covidowe obostrzenia: maseczki, dystans no i przede wszystkim konieczność pokazywania kodów QR w muzeach, kawiarniach, kinach, siłowniach, basenach  i gdzie bądź. Prawie o tym zapomniałam. Nagle przestało to mieć znaczenie. Jakie muzea i kawiarnie, gdy trwa wojna, giną ludzie?!

Spoglądam przez szybę samochodu na świat, który tak się zmienił w jedną noc. Pola, drzewa, kanały straciły kolory. Wyglądają jak na zdjęciu w sepii.
***

W niedzielę polski kościół w Amsterdamie pękał w szwach, jak za tłustych lat przed pandemią.  Znów wszystkie ławki były dostępne do użytku. I wszystkie zajęte. Kolejka przed konfesjonałem. Widocznie strach najlepiej motywuje ludzi do pojednania z Bogiem.

Czekałam na słowa księdza Krzysztofa. Nasz obecny ksiądz wcześniej posługiwał właśnie w Ukrainie. Gdyby biskup nie wezwał go do Holandii, teraz żyłby w kraju ogarniętym wojną. Tam ma współbraci, przyjaciół, znajomych. Odmówił za nich modlitwę w języku ukraińskim. Oczywiście poza modlitwą, potrzeba konkretnej pomocy, materialnej, namacalnej. Rusza zbiórka. Bardzo dobrze. Tak sobie myślę, że pomaganie jest najlepszą rzeczą, jaką można zrobić w dramatycznej sytuacji. Najlepszą dla potrzebujących (wiadomo!), ale i dla pomagających, bo choć odrobinę zmniejsza to okropne uczucie bezradności, poczucie nicnierobienia, w chwili gdy bliźni cierpią.

Jestem dumna z Polski.
Gdy widzę, jak Polacy bezinteresownie pomagają, jak się skrzykują, zbierają dary dla uchodźców, wiozą je, oferują swoje mieszkania.
Kosze z jedzeniem, ubraniami, zabawkami stojące na granicy to egzamin z człowieczeństwa zdany na szóstkę. Egzamin z polskości.

A Ukraina? To młode, odważne państwo?
Ukraina już wygrała! Ze swym dzielnym, charyzmatycznym prezydentem i jego małżonką – Ukraina właśnie pokazała światu swą wielkość.

Ale już wystarczy. Dzielności, wojny, krwi, łez.
Niech nastanie pokój.

WhatsApp Image 2022-02-28 at 16.57.32

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 odpowiedzi na „NIE wojnie, TAK Ukrainie

  1. Celt Peadar pisze:

    Przykro mi, że tak to przeżywasz, że wszystko traci dla Ciebie kolory… Ale to tylko świadczy o Twoim wielkim sercu i ogromnej wrażliwości ❤

    Nie ukrywaj tego, co się dzieje przed Okruszkiem. Sama pewnie dobrze wiesz, że dzieciaki bezbłędnie wyczuwają zmiany nastroju w otoczeniu, nawet, jeśli nic im się nie mówi… A Okruszek jest dodatkowo bardzo mądrą, nad wiek dojrzałą dziewczynką. Zrozumie (oczywiście bez epatowania szczegółami…).

    Ja sam już świadomie odcinam się od tych wszystkich relacji i informacji na tyle, na ile mogę. Od kilku dni nie da rady nawet spokojnie radia posłuchać. Sprawdza się to stare powiedzenie: Zaiste przyszło żyć w ciekawych czasach…

    Trzeba Bogu dziękować za każdy dzień spokoju, który mamy. Cieszyć się każdym dniem, kiedy świeci słońce 🙂

    Trzymajcie się tam!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję Ci, Celcie, za Twój ,bardzo cenny dla mnie, komentarz.
      Masz rację. Przyszło nam żyć w ciekawych czasach, choć powiem Ci, że ja wolę spokojne czasy niż ciekawe, nawet niech będzie nudno, byle stabilnie i bezpiecznie.
      Jednak z drugiej strony nikt nie ma wyboru, gdzie i kiedy przyszło mu się urodzić.
      Na wiele rzeczy nie mamy wpływu, za to mamy wpływ na jedno – na naszą reakcję w obliczu zła i nieszczęścia.
      Celcie, zdrowia i siły dla Ciebie i Twoich Bliskich.

      Polubione przez 1 osoba

  2. kloszard pisze:

    Jeszcze inaczej patrzą na te wojnę, ludzie, którzy teraz pomagają Ukrainie ale w sercach i pamięci mają pomordowane rodziny, przyjaciół. Cudem przetrwałych po ukraińskich mordach na Polakach. Jakimi gigantami muszą być ci właśnie ludzie, którzy doskonale pamiętają, doskonale wiedzą a jednak pomagają i nie zamykają własnych domów chociaż podświadomie, wciąż się boją.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      To prawda, ci ludzie to giganci.
      Wielkość człowieka polega na przebaczeniu i niechowaniu urazy w takich chwilach.
      Zwłaszcza że ci młodzi Ukraińcy nie są winni czynów swoich przodków.
      Pozdrawiam i życzę spokoju i poczucia bezpieczeństwa.

      Polubienie

  3. jotka pisze:

    Masz rację, Ukraina już wygrała i wygrali ludzie, którzy mimo przejść wojennych potrafili wznieść się ponad urazy i osobiste straty…

    Polubione przez 1 osoba

  4. Ula H. pisze:

    Bardzo dziękuję za Twój dzisiejszy post. Dosyć mamy nienawiści i wojny ! Teraz widzimy jakie to okropne, gdy giną ludzie, a nasz świat traci kolory i sens… Dożyliśmy strasznego czasu, gdy wojnę śledzimy na ekranach telewizorów. To tak blisko nas… Dobrze, że możemy wspierać i pomagać. Pozdrawiam 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Ula, bardzo dziękuję Ci za tak wspierający komentarz.
      Wszyscy jesteśmy przeciwni wojnie i bestialstwu.
      Ale ważne jest też to, że możemy się podzielić swoimi emocjami: lękami, przerażeniem, bezsilnością z innymi. Pomaganie, wspieranie daje choć jakieś poczucie sprawczości.
      Trzymaj się, dużo spokoju mimo tego zła wokół.

      Polubienie

Dodaj komentarz