Igomama idzie na tajski masaż

WhatsApp Image 2022-07-09 at 20.47.23

Ostatnio na blogu nagromadziły się posty o zwiedzaniu, więc pora na przerwę od zabytków. Dziś będzie lekki, żartobliwy wpis, w sam raz na leniwy weekend.
O tym jak Igomama wybrała się na masaż.
Pomyślne zamknięcie roku w polonijnej szkole, w parze z imieninami, stało się okazją, by sprawić prezent sobie samej. Zamarzył się Igomamie relaks.

Taki mały, malutki, bo duży już przecież miała w Wiedniu: gdy łapała zabytki obiektywem telefonu, gdy nie musiała gotować obiadów, słuchać dziecięcych sprzeczek.
Igomama nie chce być pazerna, co to to nie, nawet na relaks.
Ale specjaliści od „pięknego umysłu” zalecają, by dbać o siebie i czasem siebie również umieć nagrodzić.
No to Igomama posłuchała, a za rekomendacją koleżanki K. postanowiła pójść na masaż. Tajski.
– Tajski masaż czyni cuda – zapewniała K. – Będziesz po nim jak nowo narodzona, odpoczniesz jak nigdy. A w naszym wieku – K. ściszyła znacząco głos – to już wypada o siebie trochę zadbać. Wiesz, młodsze nie będziemy.
Wzięła sobie Igomama tę radę do serca.

WhatsApp Image 2022-07-09 at 20.50.41

Drepcze do salonu, nogi jej lekko drżą z niepewności i lęku przed nową sytuacją. Niepotrzebnie!
W recepcji siedzą sympatyczne panie o egzotycznej urodzie i przyjemnej aparycji. Przesadą byłoby powiedzieć: prosto z Tajlandii, bo – jak się później okazało – już od jakiegoś czasu mieszkają w Holandii, ale z Tajlandii pochodzą, to rzecz pewna.
Oferta masaży spora: klasyczne, z olejkami, kamieniami, serwetkami… Ciężko wybrać. Koleżanka polecała tajski, a tu przecież każdy tajski.
Pani w recepcji proponuje masaż tajski ziołowy.
Robi kółeczko z kciuka i palca wskazującego, przybliża to kółeczko do ust i cmoka. Oddycha przy tym głośno, jakby z ulgą.
Igomama poliglotką nie jest, ale mowę ciała na szczęście rozumie.
Relaks, wspaniały odpoczynek, bukiet ziół. Tego jej trzeba.

Jest pewna, że teraz miła pani Tajka zaprowadzi ją do kameralnego pokoiku, gdzie zacznie się seans relaksacyjny. Zamiast tego miła pani Tajka (może nazywajmy ją Miłatajką, będzie prościej) wskazuje jedno z trzech łóżek stojących naprzeciwko poczekalni.
Łóżka są okryte orientalnymi kapami, udekorowane sztucznymi kwiatami, Igomama była pewna, że stoją wyłącznie w celach dekoracyjnych.
Musi mieć niewyraźną minę, gdyż Miłatajka podchodzi do łóżka, chwyta kotarę, wyrastającą ze ściany (której Igomama nie zauważyła w natłoku innych bodźców wzrokowych). Pociągnięta kotara sunie po szynach zamykając przestrzeń wokół łóżka. Mimo tego nie tak to sobie Igomama wyobrażała.

WhatsApp Image 2022-07-09 at 20.53.50

– Relax – prosi Miłatajka.
Igomama próbuje „relax”, ale nie jest to takie proste.
Jednak przełamuje się, kładzie na łóżku, jest okryta materiałem. Nie wie, czego ma oczekiwać. To znaczy wie – relaksu. I na ten relaks czeka.
Tymczasem nagle spada jej na nogi niespodziewany ciężar, który posuwa się w górę.
– Okay? – pyta Miłatajka.
Igomama potwierdza, bo przecież – poza tym nieznośnym ciężarem – jest okej.
Widocznie tak musi być.
Ciężar przeniósł się na plecy. Igomama aż zaciska zęby. Odczuwa ból.
Niemożliwe, by taka mała pani masażystka miała tak wielką siłę w rękach!
Igomama nie ma pewności i nie może tego sprawdzić (jej głowę przykrywa zwiewny materiał), ale czuje, wyraźnie czuje, że Małatajka po niej chodzi, nie rękoma, lecz depcze stopami. Cóż, widocznie stres trzeba zadeptać.
Na szczęście Miłatajka jest jednocześnie Małotajką, stópki ma niewielkie, wagę piórkową. Ale gdyby była Wielkotajką, wysoką, zwalistą – ojej, lepiej sobie tego nie wyobrażać!

Naraz Igomama zastyga.
Słyszy, że ktoś odsuwa kotarę i wtarga na ich terytorium. Napina mięśnie, nie bacząc na to, że za chwilę Małatajka znów będzie musiała je „rozdeptać” w celu rozluźnienia.
Tym obcym jest Innatajka, która stawia obok łóżka coś ciężkiego i pachnącego ziołami. Igomama najchętniej zdjęłaby szarfę z głowy i podejrzała, co się pojawiło w ich przybytku, ale nie ma śmiałości. Może byłoby  to poczytane za impertynencję, brak zaufania?
I później Miłatajka zemściłaby się, nałożyłaby buty z kolcami, a potem dumnie w nich maszerowała po plecach Igomamy, mrucząc okej, relax, acupuncture, good.
Toteż Igomama woli być grzeczna. Zaufać. Czekać.
Dolatuje ją woń ziół, więc czuje się lepiej.
Zioła są, to pewnie teraz zacznie się właściwa część masażu, czyli ta przyjemna, o której zapewniała K.
Tymczasem Miłatajka odkrywa lewą nogę swojej klientki i – buch! – rzuca w nią jakimś gorącym ziemniakiem. Przynajmniej takie jest odczucie. Ziemniak skacze po całej nodze.
– Okay? – Ciężko poznać, czy to pytania, czy stwierdzenie. – Hot. Good. Relax?

WhatsApp Image 2022-07-09 at 20.47.22

Na wszelki wypadek Igomama odpowiada: Okay. Hot. Good. Relax.
Koniecznie w tej samej kolejności. Właśnie tak się porozumiewają: Miłatajka mówi w zasadzie cztery słowa, tylko układa je w różnych konfiguracjach, a Igomama powtarza wszystko w tej samej kolejności – Hot, okej, good, relax.
Gorące kartofle lądują na prawej nodze.
Masaż odbywa się według schematu: procedura postępowania z każdą częścią ciała jest mniej więcej taka sama i da się wyodrębnić kilka stałych ruchów: zagniatane jak ciasto, szczypane, biczowane, oparzanie.
Gdy się wie, co za chwilę nastąpi, łatwiej to znieść.

Jednak słynny i obiecany relaks, nie nadchodzi.
Choć Miłatajka bardzo się stara i nawet chce się z Igomamą zaprzyjaźnić, bo w pewnej chwili łapie jej dłoń, jak to robią małe dziewczynki, splata naprzemiennie palce, a potem kolejno chwyta każdy i ciągnie jakby chciała urwać, a gdy słyszy „strzyknięcie” mruczy jak zadowolona kotka.
Czas płynie, już prawie koniec. Może teraz nastąpi odprężenie?

WhatsApp Image 2022-07-09 at 20.47.23 (1)

Miłatajka gestami nakazuje Igomamcie usiąść, po czym zaczyna wyczyniać z nią dzikie tańce. To znaczy w zamyśle miały to być prawdopodobnie jakieś asany czy rozciągające ćwiczenia gimnastyczne, natomiast jako że Igomama nie umie przewidzieć jej zamiarów, to nie daje się prowadzić, tylko broni się jak może i w rezultacie wygląda to na walkę.
Obie panie wychodzą z niej… zmęczone.
Miłatajka kłania się Igomamie, Igomama Miłotajce, bo skoro wcześniej naśladowała jej konfiguracje okay, relax, hot, to teraz ukłon również wypada odwzajemnić.

Na koniec Miłatajka proponuje rozejm, czyli wodę lub herbatę.
I to pewnie miał być ten najmilszy moment. Ale Igomama chce tylko jak najszybciej znaleźć się w domu i… odpocząć po tajskim ziołowym masażu.
Trzeba przyznać, że tej nocy śpi jak zabita.
Następnego dnia budzi się w pełni sił, wypoczęta jak nigdy dotąd.
Choć plecy i mięśnie trochę jej doskwierają, czuje spokój i ulgę, że… już nie musi iść na masaż. Winking smile

Ps. Drodzy Czytelnicy, potraktujcie niniejszy tekst z przymrużeniem oka. Smile
Absolutnie nie mam intencji zniechęcania kogokolwiek do masaży tajskich czy jakichkolwiek innych. Przeciwnie. Życzę Wam zdrowia i uśmiechu. Smile

WhatsApp Image 2022-07-09 at 20.49.19

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

24 odpowiedzi na „Igomama idzie na tajski masaż

  1. Ultra pisze:

    Świetna relacja, dowcipnie i wartko napisana. Moja przyjaciółka również miała podobe odczucia po SPA z masażem. Twierdziła, że została zrolowana tak skutecznie, iż więcej nikt ją nie namówi, tym bardziej, że słono zapłaciła za te tortury, po których lepiej się nie poczuła.
    Zasyłam serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

  2. jotka pisze:

    To ci dopiero, chyba się na te tortury wybiorę.
    Tajski masaż kupiliśmy kiedyś bliskim pod choinkę, młodzi byli, teściowie syna jeszcze nie…ciekawe dlaczego 😉
    Ja niebawem idę na masaż całego ciała, ale nie tajski:-)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Jotko, przyjemności życzę i miłego odprężenia podczas masażu.
      Myślę, że taki „zwykły” będzie relaksujący i bezbolesny.
      Tajskie ponoć muszą trochę boleć (szkoda, że nie wiedziałam tego przed), bo taka ich natura, w ten sposób pobudzają tkanki do regeneracji.

      Polubienie

  3. Magdalena B-P pisze:

    No to żeś zaszalała… Dobrze wiedzieć jak wygląda masaż tajski, gbybym kiedyś też w ten sposób postanowiła się zrelaksować 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      No żem zaszalała. 🙂 Raz na jakiś czas można. 😉
      Oczywiście mój opis masażu tajskiego jest całkowicie subiektywny, z przymrużeniem oka.
      A, i te stemple ziołowe to jedna z odmian, zwykle odbywa się to bez „gorących kartofelków”, lecz z olejkiem. I może powinnam była postawić na klasykę, a nie na dodatkową „ekstrawagancję” 😉

      Polubienie

  4. oko pisze:

    jeszcze ze dwie wizyty i możesz ją zastąpić. może poćwiczysz w domu? znajdziesz jakiś obiekt wart tortury?

    Polubione przez 1 osoba

  5. hubediblog pisze:

    Dokladnie rozumiem, dlugo zajelo mi zeby sie do masazu jako relaksu przekonac. Za duzo rzeczy plata mi sie po glowie zeby sie „wylaczyc”, a to ze zle wygladam pod tym przescieradlem, a to, ze mnie boli i ze moze wstyd sie poskarzyc, a to, ze mnie laskocze jak dotykaja stop;). Jak juz przez te wszystkie obawy przebrne – to ostatnie chwile masazu staja sie odprezajace…..;)

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      No patrz, o tych łaskotkach zapomniałam wspomnieć! 😉
      Dziękuję za przypomnienie, dopiero teraz lista „tortur” byłaby kompletna. 😉
      Oczywiście żartuję, ale widzę, że się rozumiemy. 😉

      Polubienie

  6. Magdalena pisze:

    Hahaha 😁 Dobrze, że Igomama wybrała masaż ziołowy bo znam osobę, która nieświadoma czym jest masaż tajski fundnęła sobie od razu 2 godziny klasycznego. Wyszła „pobita” i we łzach. A miał być poimprezowy relaks 🤣
    Ja korzystam z relaksującego o średniej intensywności i to naprawdę ładuje mi akumulatory. Taki masaż procentuje przez kilka miesięcy, choć w trakcie ciężko jest zaufać Miłejtajce, że nie połamie mi np. nóg 🤣
    Ubawiłam się setnie czytając o doświadczeniu Igomamy 😂☀️

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dziękuję kochana za ten miły komentarz i przepraszam, że robię to z takim opóźnieniem.
      Jestem u rodziny w Polsce i dalej mi tu do Internetu. 😉
      Pozdrawiam bardzo serdecznie. 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      • Magdalena pisze:

        Nie ma za co przepraszać kochana Igomamo 🙂 Rozumiem doskonale 🙂 Sama z różnych powodów opuszczam czasem tzw. internety 🙂 Nic nie smakuje bardziej niż prawdziwe życie, choć to wirtualne też jest fajne. Cieszcie się Polską bo jest piękna 🙂
        Pozdrawiam serdecznie 🌺

        Polubienie

  7. czipss pisze:

    Ciesze sie, ze tak szczerze podzielilas sie swoimi odczuciami:DDD nie, nie zniechecials mnie – potwierdzilas to, co podejrzewalam – ten relax nie dla mnie:DDD od czasu do czasu chodze na klasyczny masaz – i owszem, jestem po nim zmeczona, spiaca, a na drugi dzien czuje zakwasy, ale odprezona czuje sie juz podczas masazu. a masuje mnie pani… niedowidzaca. ponoc u takich osob inne zmysly sa wyostrzone. ta pani doskonale czuje pod palcami, gdzie mnie trzeba wymasowac i znajduje wszystkie te punkty, ktore zbily sie guzki napiciowe i swietnie je rozmasowuje.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Czipssie, świetnie trafiłaś ze swoją panią masażystką.
      W tej sytuacji niepotrzebne są Ci eksperymenty i nowe doznania.
      Korzystaj z usług u sprawdzonego, dobrego, profesjonalnego źródła.
      I to prawda: braki w zakresie jednego zmysłu wyrównuje się rozwinięciem pozostałych..
      Pozdrawiam serdecznie z wakacji w Polsce. 🙂

      Polubienie

  8. Ula H. pisze:

    Och ! Cudna i radosna opowieść jak to Miłatajka w sobie tylko znany sposób zdrowotne hasanie wyczyniała ! Super ! Warto próbować nowych rzeczy. Pozdrawiam serdecznie 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      „Zdrowotne hasania wyczyniała” 😉 Cha cha. 🙂
      Dobrze to ujęłaś, Ula. Aż usta same układają się do uśmiechu.
      Dziękuję za miłe słowa, przepraszam za opóźnienia w reakcji.
      To przez wakacyjny luz i utrudniony dostęp do komputera i netu.
      Bardzo pozdrawiam!

      Polubienie

  9. agacia336 pisze:

    Dziekuje, Igomamo, za te dawke smiechu! Masaze jednak sobie chyba odpuszcze, zwlaszcza te tajskie! 😀

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Nie, Agaciu, nie zniechęcaj się. Jak masz okazję, spróbuj!
      Tylko na początek może nie tego ziołowego z gorącymi stemplami, tylko lżejszego klasycznego. Może okaże się, że to jest właśnie to, co Ci odpowiada?
      Co zrelaksuje ciało i pobudzi umysł? Wtedy – czemu nie?
      Pozdrawiam Potworkową Rodzinkę.

      Polubienie

Dodaj komentarz