Bezsenna noc

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-22 o 17.40.14_58d9a87e

Wróciliśmy! Za nami mnóstwo spotkań, rozmów, wrażeń, emocji.
Chciałoby się im jeszcze trochę przyjrzeć, poobracać w palcach jak koraliki komunijnego różańca, ale nie ma czasu, trzeba wsiadać do holenderskiej barki i przemierzać kanały codzienności. A w Holandii trochę jest tych kanałów.
Barka się chybocze, wiosłuję nierówno, tylko jedną ręką, w drugiej trzymam prezent. Opakowany w celofan, obwiązany różową wstążką. Dobrze wiem, co jest w środku, sama pakowałam.

A więc tulę w zawiniątku całe trzy i pół dnia spędzone w Polsce, Pierwszą Komunię chrześniaczki, zielony pejzaż mazowieckiej wsi i – chyba dla kontrastu – iglicę Pałacu Kultury i Nauki dziurawiącą bure chmury. Taki bogaty i różnorodny jest mój prezent.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-22 o 17.43.01_8f18a205

Odwinę go z celofanu, podzielę się nim z Wami jak kawałkiem tortu z bitą śmietaną i czarną porzeczką. Chciałam zrobić to już dziś, by nie chomikować zaległości, by zamiast wciąż dokładać pomysłów na posty, po prostu pisać. Pisać.
Nie czekać na lepszy dzień. Nie czekać na dzień idealny. Pisać.

Ten dzisiejszy dzień nie jest nawet dobry.
Po nieprzespanej nocy gubię myśli, słowa plączą się, zdania rwą jak pajęcze sieci.
Z tą bezsennością to jakiś paradoks. Będąc w Polsce zaczynałam tęsknić za swoim łóżkiem (nie żeby jakoś bardzo, tylko tak ciut) i regenerującym snem. Wiadomo, zwykle człek najlepiej wysypia się we własnym łóżku. Ale nie tej nocy!
Może miałam za dużo wrażeń? Zbyt głęboka przepaść rozpostarła się między tu i tam? Tam biała sukienka, wianek, stokrotki, tu… wszystkie kolory poza bielą.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-22 o 17.41.59_0c84420c

Wczoraj rano Groszek zobaczył przy swojej szkole sześć karetek pogotowia, straż pożarną i helikopter. Ciężko było skupić się na lekcjach, młodzież zerkała przez okna, nikt nie wiedział, co się właściwie stało. Zresztą sprawa nadal jest wyjaśniana. W mieszkaniu przy szkole doszło do awantury, dwie osoby straciły życie, dwóch policjantów zostało rannych, tyle podano w prasie.
Dziś na kursie niderlandzkiego koleżanka z ławki szepnęła mi, że znała mężczyznę, który zginął. To było mieszkanie a la „studenckie”, mężczyzna to w zasadzie jeszcze chłopak (lat dwadzieścia), ponoć całą noc grał w jakąś grę, nad ranem pokłócili się z kolegą.
Na „kawowej” przerwie już wszyscy kursanci rozmawiali o tym dramacie, który wstrząsnął naszym bądź co bądź spokojnym miasteczkiem.
Dyskutowano też o innej tragedii, o której będąc w Polsce nie miałam pojęcia – wczoraj z kanału na północy Holandii wyłowiono samochód z ciałami ojca i dwojga dzieci, których poszukiwano od niedzieli (istniały przesłanki, że ojciec planował popełnić rozszerzone samobójstwo). Niewinne dzieci, młodsze od Okruszka, które powinny teraz biegać po podwórku, rysować kwiaty, samochodziki, uśmiechnięte słońca…
Pierwszego kwietnia, w Helmond, odebrała sobie życie czternastoletnia Nina prześladowana przez rówieśników. Na wszystkie te tragedie brakuje słów.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-22 o 17.43.41_a8c2cacf

Co się dzieje? Co się dzieje na tym naszym, z założenia pięknym, świecie?!
Jak żyć? Jak chronić siebie, swoich bliskich? Jak wychowywać dzieci w obecnych czasach? Jak móc spać spokojnie i beztrosko? Jak płynąć przez codzienność, która dzień w dzień podsuwa mroczne obrazy i hejterskie słowa?
Jak czuć radość, jak śmiać się, ale tak „z trzewi”, a nie tylko kącikami warg? Jak płynąć w… smole, która skleja wiosła? No, jak?

Tym mocniej przyciskam mój prezent. Mnę w palcach różową wstążkę jak dziecko szukające pociechy i oparcia. Celofan szeleści, prześwituje pod nim mleczna biel sukienki, zieleń trawy, pobrzmiewają echa rozmów, śmiechu, porannego świergotu ptaków w mazowieckich lasach…

A jeszcze wczoraj, zanim Groszek sprzedał nam newsa spod szkoły, usiadłyśmy z Okruszkiem na kanapie z „Asiunią” Joanny Papuzińskiej.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-22 o 18.58.25_a4895c03

Formatem niewielka to książeczka, łyknęłyśmy ją na jeden raz. Może to błąd, może trzeba było wolniej? Bo lektura okazała się trudna; nie ze względu na sposób narracji, ale temat, który niósł ogromny ładunek emocjonalny. Już przy pierwszym rozdziale oczy zaszły mi mgłą, rzędy liter chwiały się na wychudzonych nóżkach, trzęsły z zimna, a może z bezsilności?, upadały w drodze do schronu, znikały z oczu.

Wczorajszo – dzisiejszej nocy nie umiałam zasnąć.
Myślałam o małej Asi, której wojna spotworniła dzieciństwo. Przewracałam się na drugi bok i myślałam o sprzeczce młodych ludzi, takiej na śmierć. Myślałam o dzieciach, które już nie pójdą na spacer do lasu.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-22 o 17.41.00_d9f77f60

A gdy w końcu nad ranem zmorzył mnie sen, kuliłam się w norze razem z Asiunią.
Miałam na sobie komunijną sukienkę, całą uwalaną w błocie. Czy kiedykolwiek zdołam ją wyprać? Nade mną szumiała Warszawa. Jeździły tramwaje, jeździły autobusy, taksówki trąbiły klaksonami. Naraz asfalt pod nimi zaczął topnieć jak podgrzewana czekolada. Zmienił się w gęstą smołę. Gorące powietrze próbowało się wedrzeć do naszej jamy. Chwyciłam Asiunię za rękę… Powinnyśmy uciekać! Teraz. Bo inaczej… Alarm budzika przerwał te senne majaki. I dobrze! Porozrywał je na strzępy. Wcale nie żałuję.
Trzeba wstać, trzeba wsiadać na swoją barkę. Codzienność wzywa. Nadal. I pomimo.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-22 o 17.39.37_e9271774

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 Responses to Bezsenna noc

  1. jotka's awatar jotka pisze:

    Czytałam Asiunię i polecałam uczniom, nie przeczuwając nawet, że podobna rzeczywistość stanie się udziałem małych Ukraińców.

    Coraz więcej takich zdarzeń , także w Polsce, w każdej niemal miejscowości.

    Jak to mówią, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a ta słabość przekłada się na ich czyny…

    Mimo wszystko spokoju Wam życzę!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Dziękuję, Jotko. 🙂
      Spokój jest zawsze na wagę złota, zwłaszcza w tych szalonych czasach.
      Tyle kłótni wokół, ludzie nie umieją (nie chcą) się dogadać, nie panują nad emocjami, a potem dochodzi do tragedii.

      A jeśli chodzi o wojenną literaturę, nabrała aktualnego znaczenia i przez to jeszcze bardziej wstrząsa. Bo to już nie tylko „historia”. 😦

      Ależ żeby nie uderzać tylko w ponure, płaczliwe ton, to życzę Ci dzisiaj pięknego Dnia Matki. 🙂 🙂 🙂 I dziękuję, że jesteś.

      Polubienie

  2. Twój tekst wstrząsa i koi jednocześnie. Przeczytałem go z rosnącym ciężarem w piersi, ale też z czymś na kształt ulgi – że ktoś potrafi tak pięknie nazwać to, co myśli wielu z nas, ale co często grzęźnie nam w gardle.

    W tej Twojej opowieści czuć prawdziwe życie – takie nieodpicowane, nieugładzone, nieprzefiltrowane. Życie, które raz pachnie mazowiecką trawą, a raz wali w twarz zimnym oddechem tragedii. A mimo to płyniesz. Chybocząc się, z jednym wiosłem, ale płyniesz. I jeszcze ten prezent – symboliczny, ale tak bardzo realny. Jakbyśmy wszyscy potrzebowali czasem takiego pakunku z chwilami, które mają sens, które nie bolą.

    Dobrze, że piszesz. Nie czekaj na lepszy dzień – lepiej chyba już nie będzie. Ale może będzie odrobinę jaśniej, jeśli takie słowa będą się pojawiać.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Andrzeju, wzruszył mnie Twój komentarz i to bardzo.
      Jesteś szalenie empatycznym i wrażliwym człowiekiem, doskonale ujmujesz myśli w słowa. Jak Ty to robisz?
      W tak, stosunkowo krótkim przecież, komentarzu zawarłeś i ponazywałeś emocje i odczucia, które chciałam/próbowałam „włożyć” w swój post.
      Chciałam/próbowałam, ale tak naprawdę to pisałam metodą „co na sercu leży” intuicyjnie i terapeutycznie, by oczyścić głowę.
      Nie wiedziałam, co z tego wyjdzie, o co mi chodzi i czy to w ogóle ma sens.

      Tymczasem Ty pozbierałeś ziarenka moich emocji i jeszcze pięknie je ułożyłeś na tacy, porozdzielałeś, przedstawiłeś… Znalazłeś sens.
      Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie to umocniło.
      DZIĘKUJĘ!

      Polubienie

      • Twój wpis to piękny dowód na to, że autentyczność działa. Czasem nie trzeba znać kierunku ani celu — wystarczy dać głos temu, co żywe w środku. Ty to zrobiłaś. A potem przyszedłem ja, kto nie tylko to przeczytał, ale usłyszał.

        W takich momentach dzieje się coś więcej niż zwykła wymiana komentarzy. To spotkanie. Dwa światy, dwie wrażliwości, które zamiast się minąć — zagrały razem. I właśnie takie chwile przypominają, że warto pisać, warto mówić, warto być w tym, co nasze — nawet jeśli to tylko (albo aż) intuicyjny zapis myśli.

        Dajesz tym więcej, niż myślisz 🙂 To ja Tobie dziękuje.

        Polubione przez 1 osoba

  3. Igomama's awatar Igomama pisze:

    Andrzeju, jeszcze raz dziękuję Ci za Twoją uważność, empatię, chęć spotkania i dialogu. To coraz rzadsze w dzisiejszych czasach, zwłaszcza w internecie, gdzie każdy raczej jest skupiony na sobie i woła: ja, ja, ja….
    Taka postawa jak Twoja jest wyjątkowa, wręcz budzi niedowierzanie i zdumienie, że są jeszcze tacy ludzie. 🙂
    No, ale są – Ty jesteś.
    Czynisz świat piękniejszym, bo zauważasz innych ludzi i doskonale odczytujesz ich potrzeby i słowa. Dzięki bardzo!

    Polubienie

Dodaj komentarz