Szukaj na blogu
Kalendarz
Najnowsze komentarze
- Traszka o Z igowozem wśród zwierząt
- igotata o Z igowozem wśród zwierząt
- Traszka o Z igowozem wśród zwierząt
- igotata o Z igowozem wśród zwierząt
- igotata o Z igowozem wśród zwierząt
Najpopularnieszje…
Blogoteka
Aksinia – kawa & puzderka
Anna, ciuchy i drobiazgi
Anna Maria Gregorowicz
Bajeczki Stokrotki
Belgia nasz dom
bezpukania.eu
Cichy zakątek poezji
entliczek-pentliczek
hubedi
Iwona Kmita
Kobieta po 30
kolekcjoner marzeń
Lustro
mariposaflower
Matka Puchatka
Mysz Galaktyczna
Na karuzeli życia
nie tak znów kolorowo
Nie tylko kartki
nieodkrytapl
Pani od biblioteki
Pogodna dojrzałość
Polki na Obczyźnie
Przystanek Wrocław
Rodzinka 2 + 3
Saol ar Ceilteach
spacerem przez życie
Walcz zawsze do końca
Wiem, że nic nie wiem
Wrzosy
Zielone życie na Zielonej Wyspie
Żeńska Komórka
Archiwa kategorii: wiatrakowa codzienność
Skoro Chrystus połamany, jaka ma być Wielkanoc?
Idzie, idzie Wielkanoc… W tym roku cichsza jakaś, mniej kolorowa, przygaszona. Pisanki włożyły skromniejsze sukienki, zające wolniej skaczą, kurczaki spokojniejsze, baranek mniej rozbrykany. Mazurki skromniejsze. Nawet babki nie puszą się jak zwykle. Czytaj dalej
Wizyta, której nie sprostaliśmy
Wczoraj odwiedziła nas czternastoletnia Ksenia z Ukrainy. Miła, skromna i bardzo nieśmiała. Przypominała drżącą na wietrze gałązkę. Smutek miała wypisany na twarzy, uśmiechnęła się parę razy, ale uśmiech nie sięgał oczu. Ksenię przyprowadziła Yulija, którą poznałam na poprzednim kursie niderlandzkiego, kurs się skończył, kontakt pozostał. Czytaj dalej
Gotowanie z językiem #2: duszony seler i zdrowe muffiny
Jakiś czas temu wspominałam o krótkich warsztatach zdrowego gotowania, w których uczestniczyłam w ramach nauki języka niderlandzkiego.
Obiecałam Wam przepisy. To było jeszcze przed wojną w Ukrainie.
Wojną, która trwa już trzy tygodnie i każdego dnia tak samo przeraża.
Teraz z pisaniem mam na bakier. Bo jak pisać o Holandii, o naszym spokojnym życiu, kwitnących tulipanach, gdy u wschodniego sąsiada krew wsiąka w ziemię, a domy straszą pustymi oczodołami? Czytaj dalej
Tylko wiosna nie boi się wojny
W Holandii rozgaszcza się wiosna. W Ukrainie trwa wojna.
Wiosna – wojna, wyrazy podobne fonetycznie.
Zboczenie nauczycielskie podpowiada mi: taka sama liczba sylab, te same głoski w nagłosie i wygłosie. Zupełnie bez sensu. Wiem.
Bo poza tym wszystko jest inne. Wszystko. Czytaj dalej
Opublikowano wiatrakowa codzienność
Otagowano gdy brakuje słów, niemoc i bezsilność wobec wojny, wiosna w Holandii, wojna w Ukrainie
10 Komentarzy
NIE wojnie, TAK Ukrainie
Długo nie pisałam. Najpierw zabrakło czasu, potem słów.
Mieliśmy w Holandii tygodniowe ferie: krokusvakantie. A dziś, mimo że dzieci znów wróciły do szkół, wszystko wygląda inaczej. Na zewnątrz zrobiło się jaśniej, dzień się wydłużył, lecz w sercu zaległ mrok. Ciemno. Smutno. Apokaliptycznie. Gdy zaczynały się ferie, naszym jedynym zmartwieniem był Covid i wichury. Poza tym nie mieliśmy większych kłopotów. Czytaj dalej
Tadzik
Sobotni telefon od przyjaciółka ronił łzy. Zmarł szwagier Ani.
Wiem, ludzie codziennie umierają, ale – na Boga! – Tadzik był okazem zdrowia! Chłop jak dąb. Nigdy nie chorował, nic go nie bolało. W kwiecie wieku, wysportowany, bez nałogów. Zawsze uśmiechnięty. Nie było osoby, która by go nie lubiła, bo to taki „swój człowiek” był. Czytaj dalej
Opublikowano wiatrakowa codzienność
Otagowano kruchość życia, nagła śmierć, pożegnanie, przyjaciółka w żałobie
15 Komentarzy
Gotowanie z językiem #1: zupa afgańska z krakersami
Wiem, dziwny tytuł. Już wyjaśniam. Ostatnio dostałam z „Taalhuis” zaproszenie na Kookworkshop, krótkie nieodpłatne warsztaty gotowania. Większość holenderskich miast ma własny oddział „Taalhuis”, bazę informacji o możliwościach uczenia się języka niderlandzkiego w danym regionie. Już kiedyś wspominałam, że Holendrzy mają szeroką ofertę różnego rodzaju bezpłatnych kursów i aktywności dla emigrantów. Wiele z nich, wstrzymanych wcześniej przez pandemię, właśnie zostało reaktywowanych.
Wreszcie uwolnili nas z lockdownu!
Ale ten czas galopuje! Nowy Rok dawno stracił aurę nowości, Styczeń się opatrzył i już tak wysoko głowy nie nosi. Nie onieśmiela.
Nawet płaszcz mu się z lekka przybrudził.
Nasza puszka z postanowieniami noworocznymi na razie tylko stoi.
Czeka, chyba na jakiś ósmy cud świata, bo na razie marzenia nietknięte, przynajmniej moje (za resztę rodzinki się nie wypowiadam). Czytaj dalej
Zmęczeni lockdownem, bo ile można?
Dzieci w tym tygodniu ruszyły do szkoły. Wreszcie!
Po trzech tygodniach siedzenia w domu – najwyższa pora. Bo żeby jeszcze były otwarte kina, baseny, domy kultury czy choćby galerie handlowe ze sklepami, pizzeriami… Ba, żeby chociaż odbywały się lekcje online (nie zdradźcie moim dzieciom, że to napisałam, nie darowałyby mi)… Cokolwiek.
A tu nic, panie, nuda! Czytaj dalej
Styczniowe (nie)postanowienia
Styczeń przybył. Młody, dumny, wyprostowany.
Stoi na lekko ugiętych nogach, bada stopami ziemię, jakby chciał się w niej osadzić. Frak na nim czysty, odświętny.
Rozgląda się Styczeń po świecie spojrzeniem jasnym i przejrzystym.
W oczach ciekawość właściwa młodym i iskierki rozbawienia – te dobre, z pogody ducha, nie z sarkazmu. Czytaj dalej
Życzenia między świętami
Drodzy Czytelnicy, mam nadzieję, że święta upłynęły Wam… po waszemu, czyli tak jak lubicie. W niektórych sercach narodziło się Dzieciątko, ufnie wyciągające rączki. Wielu doświadczyło miłych spotkań z rodziną, z bliskimi.
Ale pewnie były też spotkania mniej miłe. Złociły się choinki. Albo i nie złociły. Stoły były zastawione potrawami. Albo potraw zabrakło, przypaliły się, nie dogotowały. Bo ze świętami, wiadomo, bywa różnie.
Czytaj dalej
Ciężko zabrać się za pisanie
Odchudzony kalendarz powiewa ostatnią kartką, blogi wypełniają się świątecznymi tematami, a mnie zaległości dopadają jak wyrzuty sumienia.
Blogowe zaległości, z którymi dobrze byłoby się uporać przed nowym rokiem.
Tymczasem ciężko mi się zmobilizować do pisania. Czytaj dalej
Był Mikołaj!
Ależ to był superowy weekend! Odwiedził nas Mikołaj, i Piotrusie.
Aż wyjęłam z kąta mój zakurzony „Pamiętnik Okruszka”, by Wam wszystko opowiedzieć. Miałam trochę stracha, że Mikołaj nie da rady przyjechać, bo ponoć w Holandii ciągle fruwają wirusy w koronach.
Fruwają, fruwają i ani myślą odlecieć.
A powinny – najlepiej od razu na bezludną wyspę, by nikomu nie zatruwać życia. Czytaj dalej
Ludzie złapani w pułapkę
Obiecałam Wam jeszcze dwie urokliwe holenderskie miejscówki.
Czeka wpis o spotkaniu z pisarką. Kilka ciekawych książek prosi się o recenzję. Tak, tematów na bloga nie brakuje. W Dniu Świętego Marcina dzieci chodziły z lampionami i „wyśpiewywały” słodycze. No i jest jeszcze Covid.
Mamy w Holandii częściowy lockdown i mamy…. Mikołaja z Piotrusiami. Czytaj dalej
Holenderski stroopwafel na poprawę humoru
Dziś słodki wpis, bajecznie cukrowy. O smaku karmelu i zapachu miodu.
W sam raz na gorsze dni, na przekór złym wiadomościom.
W głównej roli występuje stroopwafel, król holenderskich słodyczy.
Generalnie jest to ciastko; a konkretnie okrągły wafelek, dwuwarstwowy, przekładany karmelowym syropem (syrop to właśnie owo: „stroop”).
Czytaj dalej