W oczekiwaniu na wakacje, które w tym roku zaczynają się w Holandii Północnej późno (21 lipca!), pozwólcie, że powspominam jeszcze naszą wizytę w Pradze. Dziś pokażę Wam praskie „klasyki”, czyli atrakcje z pierwszych stron przewodników. Mało oryginalnie? Zatem, żeby było mniej sztampowo, podążymy śladem trzech ważnych czeskich świętych.
A zwiedzanie Pragi rozpoczniemy od Placu Wacława, przez Czechów nazywanym Vaclavakiem.
Plac Wacława i pierwszy święty
Vaclavak jest przestronny. Jego wielkość najlepiej widać z góry.
W tym celu warto stanąć przy okazałym gmachu Muzeum Narodowego, wspiąć się kilka schodków (przy okazji wsłuchać w melodię fontanny) i wówczas objąć wzrokiem cały plaaaac, przewieszony przez balustradę jak wietrząca się kołdra – długa, prostokątna, z kwiatowym motywem pośrodku.
Po bokach ciągnie się szpaler eleganckich budynków, w których mieszczą się galerie, restauracje, hotele (w tym słynna Jałta, ze schronem przeciwatomowym).
Oj, pięknie rozkłada się ten Vaclavak przed nami!
Eksponuje ławeczki, rabaty, tramwaj zabytkowy, służący teraz jako kawiarnia.
Ale na Wacławku oczywiście musi być Wacław. I jest.
Gwoli ścisłości w historii państwa czeskiego Wacławów nadarzyło się wielu, ale tu mowa o świętym Wacławie, patronie Czech, który zanim został świętym, zarządzał krajem jako książę. Teraz zastygł na rumaku, cały w gotowości, by nadal chronić kraj i miasto.
Nie miał lekkiego życia. Jego pobożność i skromność niektórych kłuła w oczy; ostatecznie został zamordowany przez brata, za namową własnej matki. Brr, paskudna historia!
A teraz wejdziemy w rząd budynków z lewej strony, do secesyjnego Pałacu Lucerna, notabene założonego przez dziadka prezydenta Vaclava Havla.
Jest tu pasaż handlowy, butiki, niszowe kino, a trzy piętra pod ziemią znajduje się Wielka Sala Koncertowa, w której gościły gwiazdy światowego formatu: Tina Turner, Celine Dion, Bob Dylan. Ale nas interesuje ktoś inny, spójrzcie nieco w górę.
Oto znów święty Wacław, w zupełnie nowej odsłonie. To dzieło czeskiego rzeźbiarza Davida Černého, znanego z ironii i niekonwencjonalnego podejścia do sztuki.
Znów Wacław siedzi na koniu.
„Koń, jaki jest każdy widzi”, tutaj: martwy, z językiem na pysku, odwrócony, a Wacław dosiada okrakiem nie jego grzbiet, lecz brzuch i wygląda, jakby niczego nie zauważył.
Natomiast MY ZAUWAŻAMY. Co? Przede wszystkim czeski humor, przekorę i dystans wobec własnej narodowości, oczywiście jeśli przyjąć że koń jest metaforą państwa.
Ależ to się kłóci z naszym polskim mesjanizmem!
Idziemy na Stare Miasto, a tam znowu cuda
Niemal wszystkie szlaki z Wacławka prowadzą na Stary Rynek.
Zgubić się nie sposób, choć czasem warto! Nie wiem jak Wy, ale ja lubię błądzić uroczymi, wąskimi uliczkami i oglądać stare kamienice.
Proponuję, byśmy skręcili tym razem w prawo (na Můstku) i zaszli… a choćby na pocztę!
Nie żartuję. Česká pošta hlavna to najpiękniejszy urząd pocztowy, jaki widziałam.
Spora przestrzeń, ściany całe w malowidłach, a pośrodku szereg ławek – kojarzy mi się to raczej z dworcem niż pocztą.
Można wstąpić, usiąść, odpocząć, może nawet wysłać kartkę do rodziny? ![]()
Wiem, stary zwyczaj, odchodzący do lamusa, ale dla TAKIEJ poczty, wart kultywowania.
Czas ruszyć dalej.
Stąd mamy blisko do Baszty Prochowej i Nowego Domu Reprezentacyjnego, który jest uznawany za jeden z najpiękniejszych budynków w Pradze.
Igotata jadł w nim kolację w ramach konferencji, w której uczestniczył.
Ciekawostka: naprzeciwko jest dom, w którym przez jakiś czas mieszkał Chopin.
W pobliżu znajdziecie także Muzeum Komunizmu i Muzeum Alfonsa Muchy.
A znawcy architektury pewnie chętnie rzucą okiem na Dom Pod Czarną Madonną, przykład czeskiego kubizmu.
Wewnątrz mieści się restauracja i galeria sztuki.
Kubizm kubizmem, ale doprawdy nie wiem, czemu Madonnę zamknięto w klatce jak kanarka? Biedna spogląda z góry na przechodniów, jakby w oczekiwaniu pomocy: kto, no kto mnie wreszcie uwolni?
Rynek Staromiejski i drugi święty
Współczując uwięzionej Madonnie, popatrując na wystawy sklepów z pamiątkami, na średniowieczne i barokowe kamienice albo na knajpki wojaka Szwejka, które się mnożą w oczach – zaraz znajdziemy się na Starym Rynku, brukowanym, przestrzennym i z kolejną sylwetką świętego.
No przecież Rynek nie może być gorszy od Wacławka! ![]()
Tak próbuję sobie zażartować, być może dla rozładowania napięcia, bo wiecie – historie czeskich bohaterów bynajmniej nie są radosne.
Na Starówce stoi pomnik Jana Husa.
Ten słynny kaznodzieja i reformator kościoła został spalony na stosie jako heretyk. Secesyjny pomnik odsłonięto w r. 1915 r., w pięćsetną rocznicą śmierci męczennika. Przedstawieni obok zwycięzcy wojownicy husyccy i młoda matka symbolizują narodowe odrodzenie.
Jednak na praskiej Starówce największym powodzeniem ze strony turystów cieszy się zegar astronomiczny Orloj z 1410 r., podobno najstarszy tego typu zegar, nadal działający.
O pełnych godzinach odbywa się miniprzedstawienie – kostucha rytmicznie pociąga za dzwonek, a czterej apostołowie rozpoczynają wędrówkę.
Po prawdzie – niewiele widać.
Jeśli kiedyś mieliście okazję zobaczyć „w akcji” zegar astronomiczny w gdańskiej Bazylice Mariackiej, który cały wręcz ożywa – to teraz możecie być zawiedzeni.
Mimo to zdjęcie przy zegarze musi być! Obowiązkowo.
Na Rynku znajdziecie też Ratusz Staromiejski i kościoły: barokowy Świętego Mikołaja i gotycki Najświętszej Marii Panny przed Tynem (ten z dwiema ciemnymi wieżami). Zresztą tych kościołów w Pradze wybór jest ogromny, często też odbywają się w nich koncerty.
Kaplica Betlejemska
Jeszcze a propos świętego Jana Husa – jeśli lubicie historyczne miejsca, prawdopodobnie zainteresuje Was Kaplica Betlejemska, znajdująca się również na Starym Mieście, wystarczy odbić w ulicę Jalovcovą i Husovą.
Nazwa jest myląca, bo po pierwsze Kaplica Betlejemska nigdy nie pełniła funkcji kościoła parafialnego, po drugie – kaplice zwykle są małe, natomiast ta jest ogromna, może pomieścić 3 tyś. osób. A dlaczego „Betlejemska”, wybaczcie, niestety nie wiem.
Trafiłam do niej trochę z przypadku, przyciągnęła mnie nazwa.
A że bilet nie był drogi, a od stojącej w progu pani kustosz biła pozytywna energia, to zdecydowałam się wstąpić, choć właściwie nie wiedziałam, gdzie wchodzę.
I być może pani kustosz dostrzegła moje zagubienie, bo wnet podążyła za mną i zagaiła rozmowę, która ostatecznie przerodziła się w indywidualny wykład z historii. Mówiła po czesku, ale powoli i wyraźnie, toteż większość zrozumiałam. A czego nie zrozumiałam, to doczytałam, gdyż po wykładzie pani wręczyła mi zafoliowaną informację w języku polskim. ![]()
Kaplica Betlejemska jest zabytkiem narodowym i kolebką czeskiego ruchu reformatorskiego, związanego z Uniwersytetem Karola IV, gdzie Jan Hus sprawował funkcję rektora. Ma ona doskonałą akustykę i nawet przy pełnej obsadzie, trzech tysięcy osób, nie potrzeba tu mikrofonu. Zresztą Jan Hus głosił swoje kazania i światłe wywody filozoficzne (w języku czeskim, nie po łacinie) bez sprzętu nagłaśniającego.
Jego przemowy cieszyły się wielkim rozgłosem, nawet sama królowa (Zofia Bawarska) chętnie ich słuchała. Obecnie jest to aula reprezentacyjna dla studentów uczelni technicznej. Jednak co roku, 6 czerwca, w dniu spalenia Husa, odbywają się w niej uroczystości ekumeniczne.
I tak, bogatsza w wiedzę, podążyłam ku największej atrakcji Pragi – Mostowi Karola.
Most Karola i trzeci święty
Na tym szerokim kamiennym moście (o długości prawie 516 m i szerokości ok. 9,50 m), można poczuć puls miasta, w rytmie kroków spacerowiczów pokonujących Wełtawę w kierunku Stare Mesto – Mala Strana i vice versa.
Dawniej jeździły tutaj dorożki konne, tramwaje, samochody, dziś most służy wyłącznie pieszym.
Jego budowę rozpoczęto w XIV wieku za panowania cesarza Karola IV, wspaniałego władcy, który założył w Pradze Uniwersytet Karola, najstarszy uniwersytet Europy Środkowej.
Na Moście Karola gwar się nie kończy. Najlepiej przyjść tu z rana, gdy turyści (ci mniej zdyscyplinowani) jeszcze śpią, gdy malarze nie rozłożyli sztalug, a straganiarze nie zdążyli rozpakować swoich bibelotów.
Wtedy jest szansa na zrobienie ładnych zdjęć, bez bohaterów drugiego i trzeciego planu, zasłaniających zabytkowe wieże po obu stronach mostu.
Ponadto bez pośpiechu można się przyjrzeć barokowym figurom, a jest ich aż trzydzieści!
Ukrzyżowany Jezus, święty Augustyn, Tadeusz Juda, Tomasz z Akwinu, Małgorzata, Elżbieta, Barbara, Iwona…
Może spotkasz swojego patrona – imiennika?
Najważniejszy w tym zacnym gronie jest Jan Nepomucen – patron Pragi, spowiedników, tonących i mostów. Nasz trzeci święty męczennik.
20 marca 1393 roku wrzucony do Wełtawy, wcześniej torturowany.
Na balustradzie znajduje się tablica upamiętniająca jego śmierć.
Figura Nepomucena nosi aureolę z pięciu gwiazd, każda symbolizuje cnotę męczeństwa.
A dlaczego zginął w tak brutalny sposób? Bo sprzeciwił się królowi Wacławowi IV, który spiskował przeciwko Kościołowi Katolickiemu.
Według legendy Jan Nepomucen był spowiednikiem królowej Zofii Bawarskiej. Jedne źródła podają, że król planował unieważnienie swojego małżeństwa, by poślubić księżniczkę agorską, inne – że podejrzewał żonę o zdradę.
Niezależnie od pobudek, Wacław IV próbował wymusić na kapłanie złamanie tajemnicy spowiedzi, co mu się nie udało. Jan Nepomucen milczał, nawet poddany torturom.
W pewnym momencie wydawało się, że już się ugiął, gdyż nagabywany przez króla obiecał, że zdradzi spowiedź królowej jednej osobie, która znajduje się w sali.
Tą osobą był… pies. Nepomucen wyszeptał tajemnicę psu, co tylko wzmogło gniew króla i przesądziło o wrzuceniu kapłana w odmęty rzeki.
Dziś psiak na pomniku aż się świeci, nieustannie polerowany przez turystów, gdyż ci wierzą, że pogłaskanie go przyniesie im szczęście.
I w pogoni za tym łatwym szczęściem nie boją się zarazków i covida. 😉
A most Karola prowadzi do kolejnego obowiązkowego punktu wycieczek po Pradze, czyli na Hradczany, do dawnej siedziby królów, a obecnej – prezydenta.
Chcecie się tam wybrać z nami?
Bardzo lubię Pragę, więc chętnie z Tobą uczestniczyłam w wycieczce. Podziwiam Twoją wiedzę na temat, ale z tego profesjonalizmu słyniesz od dawna w pisaniu postów.
Zdjęcia oddają urodę stolicy Czech, wyjątkowe, przemyślane, stanowią wspaniały dodatek do ciekawego tekstu.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ojej, jak miło! 🙂
Dziękuję Ci, kochana Ultro.
Pozdrawiam bardzo serdecznie. 🙂
PolubieniePolubienie
Och, przypomniałaś mi moją wycieczkę do Pragi, a niedawno te same ścieżki deptała moja bratowa, jaki ten świat mały!
Pięknie wyglądasz w objęciach praskiego wieczoru!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Cieszę się, że przywołałam wspomnienia (zgaduję, że miłe?) 🙂
A bratowa pewnie jeszcze bardziej, zdając relację na gorąco po powrocie.
I dziękuję za komplement. 🙂
Uściski, kochana. 🙂
PolubieniePolubienie