W końcu i my doczekaliśmy się wakacji. Wcześniej wyobrażaliśmy sobie, że upalne lato porwie nas, wchłonie w siebie, tymczasem aura (jak dotąd) przybiera raczej kształt jesieni. Trójca naszych pociech (nie święta) właśnie przebywa na koloniach. Igotata, po tygodniowej objazdówce po rodzinie, wrócił do Holandii, natomiast ja cofnęłam się do lat młodości – odpoczywam w domu rodzinnym i nadrabiam spotkania z koleżankami ze szkolnej ławy.
A że dziś deszcz bębni o szyby i na zwykły spacer jakoś mnie nie ciągnie, otulam się kocem i wyruszam na przechadzkę wspomnieniową, do czerwcowej Pragi.
Oglądam zdjęcia z Hradczan. Praga jest na nich jasna, z rozgrzanym od słońca brukiem. Aczkolwiek trzeba przyznać, że akurat w dniu, w którym „zdobywaliśmy” Praski Zamek – upał nieco zelżał.
Królewska dzielnica Hradczany wznosi się na wzgórzu po lewej stronie Wełtawy.
Żeby tu dotrzeć od strony Starówki, należy przekroczyć rzekę, a potem piąć się w górę po szerokich, tarasowych schodach. Początkowo skos będzie łagodny i nieodczuwalny, później zrobi się nieco bardziej stromo, na szczęście na każdym stopniu można przystanąć, odwrócić się i popatrzeć na sielankową scenerię zostającą w tyle.
Oto wizytówka Pragi – Zamek na Hradczanach
Schodek po schodku docieramy na zamek (Pražský hrad). W przeszłości był on zamieszkany przez ród królewski, obecnie piastuje tu władzę prezydent Czech.
Kremowe mury i wyłaniające się zza nich ciemne kościelne wieże stanowią charakterystyczny komponent krajobrazu miasta, widoczny z wielu jego punktów, choćby z Mostu Karola.
Teraz z bliska, za bramą, widać prawdziwą wielkość i potęgę budynków.
Kompleks obiektów zamkowych i ogrodów został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako największy zamek pod względem powierzchni.
Idealnie byłoby znaleźć się przed hradem w samo południe, akurat na główną zmianę warty.
My jakoś o tym nie pomyśleliśmy, zresztą o dwunastej robi się tu tłoczno, a nie przepadamy za tłumami.
Na dziedziniec zamkowy i do ogrodów można wejść za darmo, Złota Uliczka też jest dostępna bez biletu po siedemnastej.
Jednak jeśli chcemy zobaczyć więcej, trzeba zapłacić. Bilet normalny kosztuje 250 koron (czerwiec, 2023 r) i uprawnia do zwiedzania Starego Królewskiego Zamku, Katedry Św. Wita, Bazyliki Św. Jerzego i Złotej Uliczki (również Muzeum Mostu Karola, ale tego nie doczytaliśmy i nie skorzystaliśmy).
Katedra Świętego Wita, kuzynka londyńskiej Katedry Westminsterskiej
Punktem pierwszym zwiedzania Hradczan zwykle jest Katedra Świętego Wita.
Dostojna, gotycka, ażurowa i… nieco kapryśna, bo nie pozwoliła się w całości porwać w kadr, zawsze chowała jakiś fragment, a to szczyt wieży, a to kawałek muru.
Ta ważna świątynia była świadkiem koronacji i pogrzebów czeskich królów.
Jej wnętrze jest pełne subtelnego uroku, w powietrzu unosi się mgła tajemnicy. Smukłe nawy, sklepienia żebrowo – krzyżowe, kolekcja rzeźb i malowideł, oryginalne kapliczki sprawiają, że katedra zapada w pamięć.
Jest też celem odwiedzin pielgrzymów, gdyż upamiętnia wielu świętych: Wita, Wacława (patrona Czech), Wojciecha (patrona Polski), Zygmunta, Ludmiłę, Jana Nepomucena, zatopionego w Wełtawie. Ten ostatni ma tu wspaniałe mauzoleum: suto zdobione, pozłacane, z tworzącą baldachim czerwoną kotarą przytrzymywaną przez anioły.
W kaplicy świętego Wacława zobaczymy figurę świętego i relikwiarz.
Nie wiem, czy dobrze zapamiętałam, ale ponoć w kaplicy znajdują się drzwi zamknięte na siedem kluczy, stanowiące jedyne wejście do skarbczyka z czeskimi klejnotami koronacyjnymi.
Ale największy zachwyt niewątpliwie budzi rozeta i witraże, zwłaszcza autorstwa Alfonsa Muchy, najsłynniejszego malarza czeskiej secesji.
Światło odbijające się w bajecznie kolorowych szkiełkach łagodzi mrok tak typowy dla starych kościołów.
Tu Mała dygresja o Musze
Malutka. Bo Muzeum Muchy odwiedziłam wcześniej. Mieści się ono po przeciwnej stronie Wełtawy, na Nowym Mieście.
Niewielkie, ale całkiem przyjemne. Pozwala przyjrzeć się twórczości artysty, którego charakterystyczna „kreska” jest eksponowana w Czechach na każdym kroku.
Znakiem rozpoznawczym Muchy są grafiki z pięknymi, nawet nieco wyidealizowanymi kobietami, z długimi włosami, wśród roślinnych ornamentów. Tworzył cykle plakatów np.: „Cztery pory dnia”, „Cztery pory roku” , „Cztery sztuki”.
I dla kontrastu Bazylika Świętego Jerzego
To z kolei budowla romańska, kościół w całkowicie innym stylu niż katedra.
Jednak grube mury również mają specyficzny wdzięk, w dodatku gdy są ozdobione freskami – przenoszą zwiedzających w przeszłość, budzą podziw, może zdumienie.
Największym zabytkiem bazyliki jest drewniany grób księcia czeskiego Wratysława.
Pora w końcu wejść do Zamku
Jeśli chodzi o Stary Zamek Królewski (siedzibę czeskich książąt i królów od X do XVI), zapadła mi w pamięci olbrzymia Sala Władysławowska.
Dzięki temu że wnętrze było praktycznie nieumeblowane (jedynie chodnik rozpościerał się na posadzce), nic nie odciągało uwagi od architektury sali, a ta łączyła dwa style: późny gotyk i wczesny renesans. Było to bardzo udane połączenie. Największe wrażenie wywiera sufit z wirującymi elipsami w kształcie kwiatów lub gwiazd. W tejże sali odbywały się turnieje rycerskie i ważne audiencje, a dziś zaprzysięgają tu prezydenci Republiki Czeskiej.
Złota Uliczka prosi się o zdjęcie
I tak powoli doszliśmy do legendarnej Złotej Uliczki z miniaturowymi domkami wyjętymi wprost z bajki.
Który najwdzięczniejszy: niebieski, czerwony, może żółty? Ciężko się zdecydować.
Złota Uliczka pierwotnie była nazywana Złotniczą, gdyż mieszkali na niej żydowscy złotnicy. Później była zamieszkiwana przez strażników zamkowych, artystów i… biedotę.
W 1917 r. domek nr 22 podnajmował od siostry Franz Kafka, zaś w domku 12 gromadzili się poeci, między innymi Jaroslav Seifert uhonorowany nagrodą Nobla.
W latach pięćdziesiątych wysiedlono ostatnich mieszkańców i obecnie znajdują się tu aranżacje dawnych wnętrz, eskpozycje zbroi rycerskich, narzędzi tortur oraz sklepy z pamiątkami i rękodziełem.
Czas na małe co nieco (albo duże)
Przydałoby się coś zjeść. Polecono nam „Kuchyň”, restaurację sąsiadującą z zamkiem, serwującą tradycyjne czeskie potrawy, lokalne piwo, a przy okazji wyjątkową panoramę.
Jeśli chcecie popróbować knedliczków z sosem i różnych pieczeni, to trafiliście pod właściwy adres, wegetarianie się tu nie najedzą.
Na szczęście w „Kuchni” wystarczy zamówić tylko piwo, które pije się przy specjalnych stolikach „na stojąco” za to z widokiem takim że hej, wprost na Zamek Praski.
Zastanawiam się, co będzie lepsze: piwo czy sceneria? ![]()
Hradczany to obowiązkowy do zwiedzenia zamek w Pradze, podobnie jak Wawel w Krakowie. I równie zachwyca wielkością i bogactwem.
A knedliczek nie polubiłam, wolę nasze kluski śląskie czy kopytka.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za komentarz i serdeczności, Ultro.
Ja również wolę kluski śląskie i kopytka z sosem niż knedliczki.
Tak z ciekawości zjadłam, bo lubię próbować lokalnych specjałów.
A Wawel i Zamek Królewski to nasza polska historia, koniecznie trzeba zobaczyć.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za pomyślność wszystkich Twoich spraw.
Oby zdrowie się poprawiło.
PolubieniePolubienie
Super pokazana Praga Chcemy jechać we wrześniu z koleżankami czy może pani polecić jakąś dobrą miejscówkę na nocleg ? Pozdrawiam
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za odwiedziny i miły komentarz. 🙂
My przeważnie szukamy noclegów przez booking.
Teraz nocowaliśmy w hotelu Panorama, jak wszyscy uczestnicy konferencji, w której uczestniczył Igotata. Podobało nam się, bo choć nie było to ścisłe centrum, to 200 m od hotelu znajduje się metro Pankrac, z którego są 4 stacje do centrum. I tuż obok hotelu jest galeria handlowa Arcady z sklepami, kafejkami, restauracjami. A w samym hotelu obfite śniadanie i kryty basen z sauną i jacuzzi na najwyższym piętrze, więc z widokiem.
Och, jaką ulgę przynosiła kąpiel zmęczonym nogom po całym dniu zwiedzania.
A jak się konferencje skończyły na dwie nocki przenieśliśmy się na Starówkę do butikowego Hotel Residence Agnes, przy klasztorze świętej Agnieszki.
Niewielki, rodzinny, w sensie, że każdy gość traktowany był indywidualnie, częstowany winem, pierniczkiem, właściciel na dzień dobry dawał mapę i tłumaczył, co warto zwiedzić, gdzie zjeść. No i mieli fajną opcję nieodpłatnego dowożenia gości do jakiegoś punku zwiedzania np. nas zawieźli na Hradczany.
Na szczęście do września trochę czasu, więc myślę, że uda Wam się znaleźć optymalny nocleg, może ceny też będą nieco bardziej sprzyjające niż teraz w sezonie. Miłego pobytu w Pradze.
Ps. Linki do „naszych” noclegów:
https://www.booking.com/hotel/cz/corinthiapanorama.pl.html
https://www.residenceagnes.com/
PolubieniePolubienie
Świetna relacja, narobiłaś mi apetytu, by raz jeszcze wybrać się do Pragi, ale prywatnie, romantycznie, bez pospiechu.
Na Złotej uliczce byłam, ale tłum był taki, że o zdjęcie trudno, mało co pamiętam, głównie gonitwę za przewodnikiem.
Mnie nawet pogoda nie martwi, wolę kapryśny sierpień od upalnego lipca:-)
Pozdrowienia dla rodzinki:-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy Joteczko i również pozdrawiamy z wakacji. 🙂
Faktycznie, takie zwiedzanie w pośpiechu nie jest komfortowe, choć z kolei przewodnik to wygoda i gwarancja ciekawych treści, zwykle dopasowanych „pod grupę”, nie trzeba samemu szperać i szukać, co jest do zobaczenia, bo zwykle i tak się coś przeoczy i potem żal.
Na szczęście Praga nie jest daleko, więc łatwiej wrócić. 🙂
PolubieniePolubienie
Kochana
Piękne zdjęcia, malownicze miejsce. Byłam, ale dawno temu😄
Dziękuję za moc ciekawostek🤗
Serdeczności moc przesyłam dla calej Rodzinki🌸🤗
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękujemy, kochana Morgano. 🙂
Uściski wakacyjne płyną do Ciebie. 🙂
PolubieniePolubienie