Niespokojnie

Zdjęcie WhatsApp 2024-11-05 o 21.56.35_88077b70

Po powrocie do domu z deszczowych ferii od razu zostaliśmy wciągnięci w wir obowiązków, które – jak to zwykle po urlopie bywa – spiętrzyły się w pokaźny stosik. Choć może to akurat dobrze?
Może działanie przegoni z ciała podskórny niepokój, którym obrosłam w Hiszpanii i którego nie mogę się pozbyć, niestety?

Rozpakowałam walizkę (wzięliśmy jedną na pięć osób), wyprałam ubrania i przemoczone buty, kosmetyki odłożyłam do szafy. Sezonowe letnie ciuchy, które i tak w Hiszpanii się nie przydały, w końcu powędrowały do pawlacza.
Pamiątek tym razem nie kupiliśmy, magnesów i pocztówek również, więc nie było czego przeglądać, ustawiać, wieszać. Walizka odstawiona na stryszek. Paszporty śpią w szufladzie.

I tylko niepokój pozostał.
Nie dał się schować w szafie. Nie pozwolił zamknąć się w kartonie.
Nie chciał się sprać, pozostał jak stara plama, której żaden Vanish nie wywabił.
Próbowałam wypłoszyć go z domu, by sobie poszedł na dwór, czym prędzej zatrzaskiwałam drzwi, ale niepokój wracał. Nie wiem jak: czy przeciskał się przez dziurkę od klucza, szparę we framudze, a może wczołgiwał się wejściem dla kota… Grunt, że wracał.

Zdjęcie WhatsApp 2024-11-05 o 21.57.05_7fcbcd7c

I nawet jeśli w ciągu dnia chował się po kątach, a ja go nie dostrzegałam: nie było mnie w domu, nie miałam czasu na dumania, bo przecież tyle było do zrobienia, bo przecież samo się nie zrobi – to nawiedzał mnie nocą.  Widocznie taki jego sposób działania: w ciemności atakuje i obezwładnia.

Otulam się kołdrą jak zbroją, ale marna ta zbroja: znów budzę się rano wyścielona od środka niepokojem. Skoro potrafi przeniknąć skórę, kołdra to dla niego żadna bariera.

Zazwyczaj krótka pauza, wyjazd działały jak antidotum.
Tym razem ferie nie pomogły. Tym razem wznieciły niepokój.
Hiszpania. Powodzie. Setki dramatów.
Świat. Katastrofy klimatyczne. Wojny. Agresja międzyludzka. Brak bezpieczeństwa.
I to nieustanne napięcie. Drżenie powietrze – jak u łucznika, gdy przykłada strzałę i naciąga cięciwę. Strzała niepewności rozprzestrzenia się jak viral.
Obrazy tragedii przesuwają się w kalejdoskopach dni, miesięcy, lat – takie same, tyle że w różnych konfiguracjach.

Próbuję skupić się na „tu i teraz”. Próbuję nie gdybać. Zająć się pracą, swoimi sprawami. Nie sączyć się w smutku. Staram się, ale widocznie potrzebuję starać się… skuteczniej.
Może to te czasy, może kryzys wieku średniego, może jeszcze inne „może”… ?

Zdjęcie WhatsApp 2024-11-05 o 21.54.53_78ad23a9

Jesienna chandra? Listopad?
Raczej nie, tego roku jesień w Holandii jest wyjątkowo urokliwa.
Niebo w kolorze baby blue, słońce wyjątkowo śmiałe, towarzyskie; wstaje i usypia ognistą czerwienią, za dnia się nie chowa.
Dziś gdy odprowadzałam Okruszka do szkoły, oślepiło nas przez moment, gdy odbijało się w oknach przeciwległych domów.
Drzewa jeszcze nie straszą łysinami, przeciwnie – korony stroszą się listowiem.
Liście mienią się na gałęziach kolorami jak małe błyszczące szkiełka.
Gdyby dmuchnął w nie wiatr, rozdzwoniłyby się jak dzwoneczki, a potem prawdopodobnie by spadły i rozbiły się o chodnikową płytę, dzwonienie przeszłoby w brzdęk, wielki brzdęk.

Czasem chciałabym zdjąć z siebie niepokój, jak zdejmuje się paproch z bluzki i chciałabym utoczyć z niego kulę i wyrzucić ją daleko, za horyzont.

Pisanie ma podobną moc. Pomaga poradzić sobie z emocjami.
Uwalnia je, porządkuje, naprawia, wygładza zwłaszcza te najbardziej postrzępione, aż głowa odzyska spokój.
Dopiero z taką spokojną głową można ruszyć się z miejsca.
Podjąć decyzje, nałożyć cugle codzienności i iść. Iść przed siebie. Znowu iść.

Moi drodzy, zdradźcie mi proszę, jak sobie radzicie, gdy niepokój chce wcisnąć się Wam pod skórę? Co Wam pomaga? Też pisanie?

Zdjęcie WhatsApp 2024-11-05 o 21.55.53_25f305eb

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 Responses to Niespokojnie

  1. rusinowa's awatar rusinowa pisze:

    na niepokój czy lęki nawet słoneczne i kolorowe jesienne dni nie pomogą. Piszę właśnie u siebie o codziennych lękach.

    zapraszam jeslì nasz ochotę.

    stokrotka

    Polubione przez 1 osoba

  2. jotka's awatar jotka pisze:

    Żyjemy w naturalnym rytmie, więc listopad czy chcemy, czy nie robi swoje, dlatego potrzebne dodatkowe wspomagacze, by przetrwać ten jesienny czas. Mnie już same mgły dziwnie nastrajają…

    Polubione przez 1 osoba

  3. mr Andrzej Włodarczyk's awatar mr Andrzej W pisze:

    Trudno nie zauważyć, że w obecnych czasach, pełnych zmian i wyzwań, niepokój staje się czymś powszechnym, choć jego źródła bywają różne dla każdego z nas.

    Podobnie jak Ty, często próbuję skupić się na tu i teraz. Czasem pomaga prosty rytuał, jak choćby spacer wśród przyrody czy spotkanie z bliskimi. Pisanie to też dla mnie rodzaj „wietrzenia” myśli, układania ich na nowo. Czasem te emocje, zapisane czarno na białym, stają się jakby łatwiejsze do ujarzmienia.

    Mam nadzieję, że znajdziesz sposób na poradzenie sobie z tym uczuciem. Jesień, choć piękna, potrafi wyciągnąć na wierzch najskrytsze emocje, ale być może i dzięki temu możemy je lepiej zrozumieć.

    Polubione przez 1 osoba

  4. Ula H.'s awatar Ula H. pisze:

    Emilko ! Ty piszesz tak pięknie, że mogę się zaczytywać bez pamięci w Twoich opowieściach ! Być może to właśnie pisanie jest twoim lekiem na niepokój. Sądzę, że każdy ma swoją własną receptę na takie przypadłości.

    Ja jestem teraz po zabiegu operacyjnym na stopie. Przez kilka dni po zabiegu, leżąc w domowych pieleszach i czytając książkę co chwilę odczuwałam mimowolne szybkie stukanie serca. Nie męczyły mnie żadne niespokojne myśli. To przychodziło samo i samo odchodziło, ale zdarzało się tak często, że zaczęłam się niepokoić. Po czterech czy pięciu dniach ustąpiło. Wydaje mi się, że to jakieś skutki uboczne po znieczuleniu i lekach…. ale to zgoła co innego niż u Ciebie.

    Polecam dużo spacerów i rowerów !!! Ściskam i pozdrawiam :))

    Polubienie

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Och, Ula, dziękuję zarówno za docenienie mojego pióra, jak też za podzielenie się swoim doświadczaniem, troskę i zaangażowanie.
      Mam nadzieję, że Twoja stopa już się w pełni zregenerowała?
      Współczuję konieczności zabiegu.
      Myślę, że faktycznie znieczulenie, leki oraz cała ta otoczka związana z unieruchomieniem, bezradnością i oddaniem się/swojej stopy w ręce specjalistów była bardzo stresująca, stąd to szybsze stukanie serca.
      Dobrze, że już minęło, w przeciwnym razie byłby to faktyczny powód do niepokoju i kolejnych badań.

      Pozdrawiam serdecznie i tak, będę spacerować i jeździć na rowerze póki pogoda pozwoli, a w Holandii zwykle pozwala nawet w zimie (kalendarzowej).
      Uściski. 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz