Jutro wigilia: wieczór „naj”, dla jednych najpiękniejszy w roku, a dla innych być może najtrudniejszy.
Bardzo próbuję znaleźć się w tej pierwszej grupie, nie tyle dla siebie, co dla dzieci. Tak mi przyszło do głowy, że święta to czas ofiarny, gdy dajemy więcej: siebie, z siebie, od siebie. To całe sprzątanie, gotowanie, pieczenie, ubieranie choinki, wysyłanie kartek…
Mieszkamy na emigracji już dziesięć lat.
Może powinnam zholendrzeć, odpuścić przygotowania od A do Z, ułatwić sobie życie, coś zamówić, kupić gotowce, skupić się na zabawie i dekoracjach?
Mieszkamy na emigracji już dziesięć lat.
Może właśnie dlatego nie pozwalam sobie na zholendrzenie?
Gdzieś w mojej głowie zakorzeniła się myśl – jak to zielone drzewko – że skoro spędzamy święta na emigracji, skoro nie możemy zasiąść do wigilijnego stołu z rodziną, z dziadkami, ciocią, wujkiem, kuzynostwem – to dobrze jest „wynagrodzić” dzieciom ten brak.
To dobrze jest podarować im tradycyjne polskie święta – zamiast albo właśnie dlatego – wiecie: biały obrus, opłatek, ewangelia, dwanaście potraw, śpiewanie kolęd, pierogi, paszteciki, barszcz, uszka, sałatka, karp, śledzie, sernik, pierniczki, makowiec…
Taka powinność zakorzeniła się we mnie i drapie mnie swymi gałązkami, a igiełki kłują, tak kłują, że czasem aż boli.
Tradycyjne polskie święta okazują się wymagające, wręcz męczeńskie.
Lubię kucharzyć, ale nie tyle naraz, nie pod presją czasu.
Więc gałązki mnie drapią, igiełki kłują, ale nie chcę, bardzo nie chcę iść w narzekanie i marudzenie.
Szukam pozytywów i znajduję ich sporo. Wieszam je na gałązkach, by te tak nie drapały. Igiełki podsypuję mąką jak pierogi na stolnicy i to jest świetny pomysł, bo igły nie dość, że tracą na ostrości, to jednocześnie nabierają śnieżnego akcentu.
I niech sobie rośnie we mnie to drzewo. Jest piękne, udobruchane, oswojone.
Cieszę się, że mam dla kogo szykować święta.
Cieszę się, że mam kogo uszczęśliwiać.
Jestem wdzięczna za moich kuchennych pomocników – i nie mam tu na myśli tylko naszych latorośli, które owszem (trzeba im to oddać) włączyły się w domowe kuchenne rewolucje – myślę o sprzętach, o których nasze prababki nie śniły, jak choćby: kran z bieżącą wodą, kuchenka, pod którą nie trzeba rozpalać ognia, zmywarka…
Jejku, nasz dziś przeszła chyba ze trzy cykle zmywania!
Serio, aż miałam ochotę ją uściskać za czyste, suche naczynia.
Błogosławiłam czajnik elektryczny. Ileż to razy napełniałam go wodą, wciskałam przycisk, a on dostarczał mi wrzątek, który tak bardzo skracał i ułatwiał pracę.
Krzątałam się po kuchni ze świadomością, że jestem szczęściarą, bo raz: w ogóle mam możliwość szykowania świąt, a dwa – jak powiedziałam wcześniej – mam dla kogo święta szykować.
I nie jest to kot, choć on twierdzi inaczej.
Czteroletni Guzik nadal jest przekonany, że drzewko w pokoju postawiliśmy dla niego.
Z bólem serca zrozumiał, że jest za ciężki na wspinanie się po gałęziach (znowu próbował, próbował), więc poprzestał na siedzeniu pod choinką.
Udaje prezent. Leżakuje, drzemkuje, a jak mu się znudzi, trąca łapką ozdoby, byśmy mieli co podnosić.
Gdy wyjęłam z szuflady biały obrus i na sekundę (na sekundę!) odłożyłam go na łóżko, Guzik wnet go zaanektował.
Widać kto czuje się panem w domu!
A propos pana – jak może pamiętacie z poprzedniego wpisu, miałam w tym roku problem z Panem… Grudniem. Bo naszedł mnie niespodzianie.
Wyłączyłam się w tym miesiącu z blogowania.
Niektórych rzeczy nie da się nadrobić, a może nie trzeba.
Wrzucam jednak pracę zdjęć na pamiątkę, głównie ze szkoły Okruszka, bo tam dużo się działo, nie chcę by nieopisany grudzień kompletnie przepadł w odmętach zapomnienia.
Bo i wigilia klasowe były, występy dzieciaków, no i klasowe „surprisy”- loteria prezentów ręcznie robionych, którymi dzieci się wymieniają.
W tym roku dominowały boiska do piłki nożnej. Okruszek też takowe poczynił, z pomocą Igotaty. A w zamian otrzymał basen waterpolo, bo takie zajęcia sobie w tym roku wybrał: piłka na basenie.
Kochani Czytelnicy, wirtualnie przełamuję się z Wami opłatkiem, dziękuję za Waszą obecność, mimo że mało piszę i rzadko.
Na święta Bożego Narodzenia otulam Was ciepłym szalem życzliwości, rozwijajcie go dalej, przy swoich świątecznych stołach. Niech obok tradycyjnych potraw jest miłość, jest życzliwość, jest radość. I zdrowie oczywiście.
A „do siego roku” jeszcze nie wołam, bo mam nadzieję, że w międzyczasie się tu zamelduję.
choć tak daleko od rodzinnego domu, to Magicznych Świąt dla Was 🎄🌟! Oraz głaski dla Guzika, łobuza świątecznego, któremu zapewne wszystko jest wybaczone ;). Ciepło posyłam i wdzięczność, za nasze wszystko 💜 i przepraszam, że w tym roku nie przyjdzie karta z życzeniami od nas … pan grudzień i dla mnie był wyzwaniem ogromnym.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kasiu, dziękuję najpiękniej za życzenia, pamięć i tak serdeczne słowa.
To wystarczy i aż nadto, nie przepraszaj, bo ja tak samo powinnam przeprosić. 🙂 Radosnego świętowania dla Was, ciepłych chwil z najbliższymi, radości w sercu, a może nawet łezki wzruszenia.
A na kolejne miesiące – więcej spokoju i jeśli wyzwań, to tylko pozytywnych, budujących, którym chce się i można sprostać. 🙂
PolubieniePolubienie
Kochana, nie wiem co bardziej podziwiać, twoją pracowitość czy entuzjazm widoczny w każdym zdaniu. Oby każdy mógł znaleźć w sobie tyle radości z przygotowań do świąt!
W tym zwariowanym czasie życzę Ci więc uspokojenia, ale nie zastoju, pięknego biesiadowania i radości spełnienia po świętach.
Dobrego kolejnego roku dla was wszystkich!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jotko, dziękuję z całego serca. Zawsze o każdym pamiętasz.
Żeby nie było nieporozumień, to tylko sprostuję, że te dekoracje na domach i wewnątrz – to nie nasze, a sąsiadów. Ja nie mam w sobie takiego entuzjazmu i zdolności dekoratorskich. 😉 U nas raczej skromnie. 😉
Uspokojenie, ale nie zastój – pięknie mi to wybrzmiewa, bo niby podobnie, ale jednak różnica kolosalna.
Jotko, mam nadzieję, że Wam Święta upływają przyjemnie, spokojnie i w serdecznej, rodzinnej atmosferze. A znając Ciebie na pewno wypatrzyliście jakieś ciekawe miejsce lub wydarzenie. 😉
PolubieniePolubienie
Przychylam się do zdania Jotki, Twój entuzjazm w przygotowywaniu świąt i oczekiwania na ich celebrowanie zaraża. Niechaj Wam Polska Rodzino darzy się jak najlepiej na tej holenderskiej ziemi, w zdrowiu, radości, uśmiechu i spokoju.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy Iwonko.
Wiesz, ja ten post pisałam w przeddzień wigilii, jako przerywnik w kucharzeniu i nawet się nie spodziewałam, że wyjdzie entuzjastyczny, wprost przeciwnie – miałam wrażenie, i co za tym idzie, wręcz wyrzuty, że marudzę i narzekam tuż przed świętami. 😉
Wygląda na to, że jednak nie marudziłam aż tak bardzo, jak się mi wydawało. 😉
Dziękuję za Twą życzliwość dla nas i dobre słowo.
Ja też z całego serca sił Ci życzę i wiary, nadziei na lepsze jutro.
Domyślam się, że święta to dla Ciebie nadal niełatwy czas.
Przytulam.
PolubieniePolubienie
może i mało piszesz, ale o to chodzi.
pisze się wtedy, kiedy jest czas. kiedy nie kradniesz go rodzinie i PRAWDZIWEMU ŻYCIU. niech się wiedzie, niech brakuje na blog, żeby bliscy odczuli Twoją bliskość i nigdy jej im nie zabrakło.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, drogi Oko.
Jeśli spojrzeć na to z tej perspektywy, którą proponujesz, to jak najbardziej niech tak będzie, całkowita zgoda. 🙂
A czego Tobie życzyć?
Szczęścia w życiu osobistym, dalszego rozwijania swojego talentu literackiego i obserwatorskiego, spełnienia marzeń (w tym: pisarskich). 🙂
Trzymam kciuki!
PolubieniePolubienie
”Tradycyjne polskie święta okazują się wymagające, wręcz męczeńskie.” jak bardzo prawdziwe sa te slowa… moze dlatego, ze nie potrafimy wyposrodkowac? Wyposrodkowac miedzy olewactwem Holendrow a meczenstwem Polakow? W Holandii spedzalismy do tej pory dwie wigilie. Nie mialam ambicji, zeby na stole bylo 12 potraw. Moja ambicja byla radosna atmosfera przy stole. I taka byla:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I wspaniale, Czipssie! Radosna atmosfera to podstawa.
U nas też nie było dwunastu potraw, ale że na wigilii mieliśmy gościa, to może po części dlatego czułam się w powinności zrobić więcej, po polsku, tradycyjnie… Ale koło prawdziwej polskiej gospodyni to ja nawet nie stałam. 🙂
PolubieniePolubienie
Guzik – kapitalny:) Zawsze podziwiam nasza cierpliwosc do zwierzat, cierpliwosc, ktora wynika z milosci do naszych czworonogow, a ktorej tak czesto brakuje nam do bliznich… tak jakbysmy ich mniej kochali (co przeciez prawda nie jest). Radosnych Swiat Bozego Narodzenia i wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No nie? 😉 Zwierzakom uchodzą na sucho psoty, które „człowiekom” byśmy nie odpuścili. 😉
Dziękuję za życzenia i dla Waszej Rodzinki również najlepszego i na święta i na cały kolejny rok. Pozdrawiam, Czipssiku.
PolubieniePolubienie
Jak Ty pięknie umiesz pisać nawet o takich przyziemnych sprawach, jak przedświąteczna krzątanina. U mnie też nie było 12 potraw, bo nie o jedzenie tu chodzi, lecz radosną atmosferę wśród życzeń i prezentów po choinką. Widać i ja byłam grzeczna, skoro piżamkę dostałam.
Zdrowia, szczęścia, pomyślności, radości i miłości dla Ciebie i Twojej kochanej Rodzinki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję Ultro całym sercem za całą Twą dobroć i życzliwość, w tym również za emaile. Życzę Ci poprawy zdrowia i widzenia oraz zaopiekowania przez system opieki zdrowotnej, byś miała dostęp do leku i badań.
A poza zdrówkiem dużo przyjemności i życzliwości od bliskich i trochę dalszych. I również nieustającej weny pisarskiej i wyboru tematów na Twojego bloga, by kwitł o każdej porze roku.
PolubieniePolubienie
Dopiero po Świętach do Ciebie przyszłam, ale naprawdę życzę Tobie i Twojej Rodzinie wszystkiego najbardziej świątecznego 🙂
Stokrotka
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ślicznie dziękuję, Stokrotko! 🙂
Udanego sylwestra i Nowego Roku!
Niech darzy Ciebie i Twoją Rodzinę wszystkim, czego pragniecie.
Zdrówka, podróży, weny pisarskiej, miłych spotkań rodzinnych i nie tylko! 🙂
PolubieniePolubienie