Wycieczka klasowa do obrazów Fransa Halsa

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.42.12_7deb4c07

W pierwszy dzień wiosny klasa Okruszka wybrała się na wycieczkę. Nie, żadne topienie Marzanny, mimo że tu akurat byłoby gdzie, bo w Holandii kanałów jest przecież w bród, jednak śmiem podejrzewać, że Holendrzy nie znają Marzanny. Natomiast klasa Okruszka odwiedziła Muzeum Fransa Halsa w Haarlemie, a ja towarzyszyłam dzieciom jako opiekunka.

Trafiła nam się wymarzona pogoda, słonko głaskało nas promieniami, a przez szyby autobusu widzieliśmy połacie wiosennych kwiatów. Kolory tak intensywne, jakby skapnęły prosto z palety malarza – cytrynowy na żonkile, liliowy dla krokusów i cudny szafirowy…
Wiosna pląsała, dzieciaki pląsały, niektóre nawet bardzo (!), zwłaszcza w autobusie, gdy ten nie chce usiąść koło tamtego, tamten upiera się, że będzie całą drogę stał, inny zaczepia tego, co przed nim albo trąca tego, co obok… Nawet przez moment nie można było stracić czujności.

W Muzeum Fransa Halsa już byłam, ale wieki temu, Okruszek jeszcze wózkiem się woził. Pamiętałam niewiele, głównie portrety osób w sztywnych, plisowanych kołnierzach, na czarnym tle.
Natomiast zupełnie zapomniałam, że to muzeum jest takie urokliwe!
Mieści się w zabytkowym budynku, z XVII wieku, który funkcjonował jako dom spokojnej starości dla ubogich.

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.42.58_df0d9c27

Frans Hals spędził w nim dwa ostatnie lata życia, bo choć był uznanym artystą, to na starość popadł w biedę i władze miasta opłaciły mu schronienie w tymże przybytku.
Artysta dawno zmarł, portretowane przez niego osoby również, a ostał się budynek, w którym mieszkali. No i, rzecz jasna, obrazy.
I może komuś wyda się to śmieszne, ale mam wrażenie, że obrazy w takim miejscu po prostu lepiej się czują. Są „u siebie” , trochę jak koty silnie związane z przestrzenią.
Tak więc, w moim odczuciu, oglądanie obrazów w „domu” Halsa, gdzie na portretach są również mieszkańcy przybytku dla ubogich – sprawia, że zwiedzanie jakoś lepiej układa się na duszy. Winking smile
A jeśli wspomnieć, że przed nami spacerowali tu prawdziwe znakomitości, które przybywały do Haarlemu specjalnie, by odkrywać twórczość Fransa Halsa i się nią inspirować – to jest to dodatkowa wartość. Mam na myśli nie byle kogo, bo samego Maneta i Van Gogha.

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.40.02_967d6064

Ten upływa czasu zawsze robi na mnie wrażenie, ale bynajmniej nie na dzieciach.
Dziesięcio-, jedenastolatki, czyli już nie maluszki, a jednak niektórzy interesowali się wszystkim tylko nie obrazami: proszę pani, a co jest za tymi drzwiami? A dlaczego tu stoi piec? Czemu podłoga skrzypi? A kiedy będziemy jeść?
Nie wspominając o znamiennym „nudzę się, możemy iść dalej?” i „dużo jeszcze tych obrazów?” Smile Dobrze, że Frans Hals i inni holenderscy mistrzowie pędzla tego nie słyszą… Choć kto ich tam wie.

Dzieciom było za dużo, a ja miałam niedosyt. Tyle wspaniałości do zobaczenia, a my przycupnęliśmy raptem w dwóch salach, no może trzech, a resztę ominęliśmy.
Oczywiście tylko tak bezgłośnie zakwiliłam sobie z żałości, bo przecież znałam swoją rolę, nie przyjechałam do muzeum dla obrazów, tylko do pilnowania dzieci.
Ale co sobie przy okazji łypnęłam oczkiem na jakieś płócienko, to moje przecież.Smile

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.42.12_a8fcd9b4

W sali z obrazami Halsa, najsłynniejszego malarza z Haarlemu, pani kustoszka ustawiła dzieci w rzędzie, najpierw jakiś metr, może półtora od obrazu, a następnie kazała cofnąć się kilka kroków i przyjrzeć się jeszcze raz. Co się zmieniło?
Dzieci same odkryły co: z bliska widoczne są pojedyncze pociągnięcia pędzla, na przykład na policzku portretowanej pani widnieje wiele plamek w różnych odcieniach różu, które z daleka zlewają się w jeden wielki rumieniec, a z kolei „maźnięcia” farbą w oddali nikną i wtedy obraz trochę upodabnia się do zdjęcia.

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.42.58_3c22817d

Ten widoczny „pędzel”, dynamiczny, wypukły jest znakiem rozpoznawczym Halsa, podobnie jak umiejętność uchwycenia mimiki i emocji portretowanych osób. Plus gra kontrastem i światłem. Bielone kryzy (czyli te zawijane kołnierze) wyróżniają się z ciemnego stroju i tła, które choć też ciemne, jest rozświetlone kapką jaśniejszej farby.
Pani kustoszka przekonywała dzieci (a przynajmniej próbowała), że obrazy potrafią mówić i jeśli zechcemy posłuchać, to opowiedzą nam, jak żyli ludzie czterysta lat temu, jakie były zwyczaje, moda (np. świeżo upieczone mężatki nosiły cieniutkie rękawiczki, które można zauważyć na portrecie).

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.39.37_1f442ece

Po części dydaktycznej, przyszła pora na ekspresję, toteż skierowaliśmy się do pracowni malarskiej. Dzieci dostały fartuchy i mogły stanąć przy sztalugach jak sam mistrz i dowolnie pomalować wybrany portret.
Wszyscy ochoczo zabrali się do pracy, nawet największe gaduły na chwilę zamilkły, zaabsorbowane wyborem pędzla, koloru sukni, tła i w ogóle obmyślaniem koncepcji.

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.41.10_5b7c4844

Pomysłowość dzieci okazała się nieograniczona. Niektóre próbowały jak najwierniej odwzorować oryginał, czyli identyczna kolorystyka i machnięcia pędzla, z kolei innych całkowicie poniosła fantazja i „przerobili” modela/modelkę np. na zombie.
Każde podejście, każde działanie było chwalone: ok, leuk, fijn, super, prima, fantastisch! To jest znamienne dla holenderskiego systemu wychowawczo – dydaktycznego: zadbać, by każdy czuł się ważny i doceniony. Raczej nikogo się nie krytykuje, ani też w drugą stronę – specjalnie nie wyróżnia. Każdy jest ważny i równy.

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.40.40_3fa71e6d

W sumie wycieczka udana, zanim wróciliśmy do szkoły, zaliczyliśmy jeszcze piknik nad kanałem, niestety nieco ukrócony przez wygłodniałe łabędzie, które błyskawicznie zwietrzyły ucztę.

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.40.02_43c2351e

Piękne to było rozpoczęcie wiosny – radosne i w duchu twórczym.

A co u Was, drodzy Czytelnicy? Napiszcie, bom ciekawa.
I trzymajcie kciuki, jutro mają nam wymienić piec. Oby wróciło ciepełko w domu i przede wszystkim ciepła woda, bo jej brak doskwiera nam znacznie bardziej niż zimny kaloryfer.

Zdjęcie WhatsApp 2025-03-23 o 19.45.38_035e0552

Ten wpis został opublikowany w kategorii Holandia, wiatrakowe zwiedzanie i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

21 Responses to Wycieczka klasowa do obrazów Fransa Halsa

  1. jotka's awatar jotka pisze:

    Mimo wszystko pięknie spędziliście czas, a być może w niektórych zakiełkowało zamiłowanie do sztuki przez duże S.

    Uśmiechnęłam się na pytania dzieci, znajome bardzo, tak to bywa, gdy my ambitnie, a dzieciaki po swojemu…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Prawda, Jotko? Dziecięce pytania są takie szczere i bezpretensjonalne 😉
      Z kolei my, dorośli, nawet jak jesteśmy zachęceni do zadawania pytań, często wolimy ich nie stawiać, by nie wyjść… właśnie na kogo? Na niedouczonych, na ignorantów?
      Za to dzieci nie przejmują się, co inni o nich pomyślą.
      A dorośli uczą się, by tak bardzo nie uzależniać swojego działania od oceny innych.

      Polubienie

  2. opakowana's awatar opakowana pisze:

    ooo, jaka fajna wycieszka w sloneczny dzien. Ja mam zagwozdke, z ktorej jeszcze nie wyszlam i ciagle zmieniam zdanie – jeden z naszych dwupakow zapytal tate, ktory troche rysuje, maluje i w ogole 😉 ) CO to jest sztuka. Tatus natychmiast odpowiedzial – zapytaj babci. Czy wycieczkowe dzieci tez zadaly takie pytanie? A tak w ogole, to ostrzymy pazury, zeby sie choc na dobe zatrzymac sie w Haarlem (naszej Coreczce sie strasznie podobal), moj maz baaaaardzo lubi Halsa a ja dodatkowo chcialabym porownac kosciol z obrazu z kosciolem w rzeczywistosci – Grote Kerk. Brak cieplej wody mozna opanowac w 10% czyli zagrzac w garnku…pozostale 90% pozostaje brudne…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Krysiu, myślę, że skoro Twój mąż jest wielbicielem Fransa Halsa, to faktycznie warto byście się zatrzymali w Haarlemie, bo to miasto tegoż malarza (choć urodził się w Antwerpii). Na pewno nie będziecie się nudzić, bo oprócz wspomnianego muzeum, jest jeszcze Teylers – najstarsze muzeum w całej Holandii. Na Rynku zacny Grote Kerk (protestancki), ale jest też katedra katolicka, również pod wezwaniem Świętego Bawona, jeszcze większa od Grote Kerk. W ogóle Haarlem jest bardzo urokliwy i jest gdzie spacerować – są barki mieszkalne na rzece, wiatrak.
      I browar piwny w budynku kościoła, jako ciekawostka. 🙂
      Koleżanka ostatnio mi polecała Muzeum Zdrowia Psychicznego, z ciekawymi ekspozycjami, w okolicy dworca.
      Tak więc nie będziecie się nudzić.

      A co do sztuki – nie, dzieci szkolne na szczęście nie pytały, co to jest.
      Tak sobie myślę, że znaczenie wielu słów rozumiemy samo przez się, ale ciężko podać definicję, zwłaszcza tak szerokich pojęć jak właśnie sztuka.
      Łatwiej przykłady – sztuka to wyrażanie swoich myśli i uczuć poprzez malowanie, taniec, śpiew, rzeźbę, fotografię, pisanie – coś co sprawia autorowi przyjemność i budzi emocje u osoby, która to ogląda (słucha, czyta…). Jakoś tak bym to określiła.

      Ciepła woda – tak sobie radziliśmy, podgrzewając wodę w czajniku. 😉
      Dobrze, że elektryczność działała. 🙂

      Polubienie

      • opakowana's awatar opakowana pisze:

        Ooo, dzieki za podpowiedzi co do miasta na H 😉 Wlasnie to lazenie, gapienie sie i przysiadanie tu i tam. Dziecko moje bylo na wycieczce „szkolnej” (studia) w Amsterdamie i urwali sie z lancucha na popoludnie. Wszyscy pognali poeksperymentowac, ahem, a ona pognala pierwszym lepszym autobusem do Haarlem. Siedziala z kawa i deserem i z kelnerka zaczela rozmawiac na temat tego deseru. Pani dziecku wyliczyla skladniki, co robic i dziecko zapisalo – uwaga – srebrnym pisakiem na torebce papierowej na ciastka, brazowej… Odszyfrowanie tego bylo niezle, bo wiekszosc zgadywalysmy machajac papierkiem, pod swiatlo, ze swiatlem etc etc. Deser okazal sie prawie sycylijska cassata :). Co do sztuki, to wlasnie ide takimi torami jak Ty, tylko zameczam sie tym, ze definicja to definicja, ale powoli odpuszczam, bo wlasnie niektore rzeczy mozna zdefiniowac przez przyklady. Mam spora kolekcje pocztowek artystycznych i chyba dam dwupakowi, niech patrza i sie napawaja i probuja pomyslec dlaczego cos im sie podoba. I chyba trzeba bedzie bajke o tym tez napisac.

        Znaczy – juz jestescie czysci? 😉

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama's awatar Igomama pisze:

          Krysiu, tak, jesteśmy już czyści i ogrzani, dziękujemy. 🙂
          Masz niesamowitą córkę, ciekawa historia.
          Mądra dziewczyna nie bała się iść pod prąd, oprzeć grupie i spędzić popołudnie po swojemu.
          Świadomie, dojrzale, nie obawiając się samotności.
          Zaimponowała mi, też pomysłowością, zapisując polecajki na papierowej serwetce.
          Taka dziewczyna wszędzie sobie poradzi. 🙂

          A co do sztuki dla Dwupaku – myślę, że babcina bajka przemówi do chłopców bardziej niż wszelkie próbki definicji. 🙂
          Powodzenia i weny, kibicuję temu przedsięwzięciu. 🙂

          Polubienie

          • opakowana's awatar opakowana pisze:

            Dzieki za tak mile slowa! Dzieci juz takie mam…jesli sie czasem martwisz, ze co bedzie, to moge podlozyc Ci moje doswiadczenia, od ktorych osiwialam….hehehe a dzieci wyszly na ludzi! Sztuka chwilowo odstawiona na tyly, na teraz sport opanowal wszystkich. I dobrze.

            Polubione przez 1 osoba

            • Igomama's awatar Igomama pisze:

              Pewnie, że dobrze, Krysiu. 🙂
              Zdrowy balans – raz sport, raz sztuka i do przodu.
              Oj, dziękuję za słowa otuchy, płynące z własnego doświadczenia.
              Będę się na nich podpierać jak na lasce, zwłaszcza w trudniejszych chwilach, które pojawiają się u nas falami. 😉

              Polubienie

  3. mr Andrzej Włodarczyk's awatar mr Andrzej W pisze:

    To fascynujące, jak muzeum, w którym niegdyś żył sam Hals, staje się naturalnym domem dla jego obrazów. Też mam wrażenie, że sztuka najlepiej „oddycha” w miejscu, które ma z nią osobistą historię.

    Świetnie oddałaś dynamikę dziecięcej wycieczki – wieczne wiercipięty, dla których tajemnicze drzwi i skrzypiąca podłoga bywają ciekawsze niż arcydzieła malarstwa. Ale i tak najpiękniejsze jest to, że chociaż na chwilę mogły zanurzyć się w sztuce, a potem same stanąć przy sztalugach. Myślę, że nawet jeśli teraz tego nie docenią, kiedyś im się to przypomni – a może któryś z małych „Okruszków” stanie się kolejnym wielbicielem Halsa?

    Trzymam kciuki za nowy piec – niech wróci ciepło i gorąca woda, bo bez tego trudno w pełni cieszyć się pierwszymi dniami wiosny 😊

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Andrzeju, jak Ty to pięknie napisałeś! Zachwycam się Twoim stylem.
      Użyłeś tych słów, których mi brakowało podczas pisania i momentami nie umiałam doprecyzować myśli, a jedynie pokładałam wiarę w mądrości czytelników, że domyślą się, co autorka chciała przekazać.
      No Ty się „domyśliłeś”, dokładnie o to mi chodziło.
      Ależ masz łatwość doboru słów, no aż zazdraszczam.
      Też tak chcę! 🙂 🙂

      Polubienie

      • mr Andrzej Włodarczyk's awatar mr Andrzej W pisze:

        Dobra pisarska intuicja i umiejętność trafnego formułowania myśli to coś, co naprawdę warto doceniać. A co do „zazdraszczania” – wszystko jest do wypracowania, ważne, żeby pisać i szlifować swój styl. 😉

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama's awatar Igomama pisze:

          To prawda.
          Nie darmo się mówi, że „praktyka czyni mistrza”, nawet jeśli nie w każdym przypadku i do pewnych granic, ale na pewno regularne pisanie przynosi efekty.

          Polubienie

          • mr Andrzej Włodarczyk's awatar mr Andrzej W pisze:

            Dokładnie. Pisanie to trochę jak trening – im więcej ćwiczysz, tym lepiej to wychodzi. Nawet jeśli początki bywają toporne, z czasem nabiera się płynności, a słowa układają się coraz sprawniej. Ważne, żeby nie bać się próbować i nie zniechęcać pierwszymi potknięciami. W końcu nawet najlepsi kiedyś zaczynali

            Polubione przez 1 osoba

            • Igomama's awatar Igomama pisze:

              Dokładnie. Choć ja czasem (w sumie nawet całkiem często) niestety miewam momenty pisarskiego zastoju czy wręcz cofania się. 😉
              I nie wiem, jak to wytłumaczyć. 🙂

              Polubienie

              • mr Andrzej Włodarczyk's awatar mr Andrzej W pisze:

                Twórczość ma swoje fale – czasem płynie lekko, a czasem utyka na mieliźnie. Myślę, że to zupełnie naturalne. Warto wtedy dać sobie przestrzeń, odetchnąć, złapać nową perspektywę. A potem wraca się do pisania z jeszcze większą energią. 😊

                Polubione przez 1 osoba

  4. rusinowa's awatar rusinowa pisze:

    Bardzo ważne są takie wycieczki w miejsca gdzie powstawała sztuka. Młodzież /nawet ta rozgadana i nie wyglądająca na zainteresowaną/ zapamiętuje na długo takie wyprawy. Stąd przedziwne, często naiwne lub śmieszne pytania. A najlepiej jak dzieci same usiłują coś „na żywo” stworzyć. Pamiętam takie wycieczki ze swojego dzieciństwa, dzieciństwa moich dzieci – i ostatnio – wnuków.

    A Holandia stworzyła przecież wielu mistrzów malarstwa.

    Serdeczności Igomamo 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • rusinowa's awatar rusinowa pisze:

      Tam wyżej to Stokrotka zapomniała się podpisać 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      • Igomama's awatar Igomama pisze:

        Jak najbardziej, Stokrotko.
        Kiedyś wycieczki do muzeów były bardziej statyczne, dzieci po prostu oglądały obrazy, a obecnie dba się o aktywność dziecka i jego ekspresję.
        Muzea prezentują bogate oferty warsztatów i lekcji muzealnych i to jest dobrze, bo w ten sposób stają się miejscami bardziej przyjaznymi dzieciom, wręcz atrakcyjnymi.

        Polubienie

      • opakowana's awatar opakowana pisze:

        Stokrotko – ja tez pamietam wyjscia do Muzeum (wtedy) Slaskiego i muzeum architektury we Wrcolawiu, a w wieku 13 lat objechanie poludnia Anglii z Tata i pewna ciotka, pod katem architektury, katedr, muzeow i galerii. W oczach stoi. Rok pozniej poszlo za ciosem i najwazniejsze muze Austrii, Wloch, Francji, Anglii i Holandii i koniec! Zapadlam na amen! Potem jeszcze doszla Hiszpania, a wlasciwie Madryd i Portugalia, a wlasciwie Lizbona. Wiem, ze w innych roznych muzeow nigdy nie zobacze, ale czuje sie dosc nasycona sztuka i doszlam do wniosku, ze moge ogladac rozne rzeczy na internecie i doceniac. Ale to ziarno zasiane w dziecinstwie uroslo.

        A pytania? Kazdy co innego widzi, to i pytania beda rozne…nawet te pozornie dziwne i naiwne.

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama's awatar Igomama pisze:

          Sporo zwiedziłaś, Krysiu!
          Pokaźny dorobek wrażeń muzealnych i innych.
          Tak, do pewnego momentu cieszy nas zwiedzanie na żywo, ale później robimy się, że tak powiem, mniej łapczywi na doznania – internet świetnie się tu sprawdza, udostępnia to, co dalekie, drogie, nieosiągalne.

          Widzisz, Twoją mecenaską sztuki był tato i ciocia, a u mnie babcia, która latem brała mnie na jakąś wycieczkę w Polskę, odwiedzałyśmy krewnych, a przy okazji coś zawsze zobaczyłyśmy.
          Byłam z babcią we Włocławku, Łodzi, Płocku, Częstochowie, Ostródzie, Elblągu i Warszawie.
          Miła odskocznia w wakacje między zbieraniem owoców do skupu i jeżdżeniem do lasu na jagody. 🙂

          Polubienie

          • opakowana's awatar opakowana pisze:

            Ooo, nie mialam nigdy blisko do lasu i na jagody….a z Tata tez kawalek Polski objezdzilam – Dolny Slask oczywiscie i Kaszuby – od Gdyni po Bytow. Glownie autobusami. A potem kilometry marszu…

            Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz