A gdyby tak nie jeden, a dwa listopady?

Zdjęcie WhatsApp 2023-11-12 o 21.54.01_89898a5e

Dwa Listopady wpadły z wizytą, polski i holenderski. Dyskutują o czymś zażarcie, potrząsają pióropuszami żółtych liści, rumieńcem policzki czerwienią. Pokazują coś na palcach, wyliczają. Pogodzić się widać nie mogą.
Dwa Listopady, z wyglądu takie same – oba w kaloszach, pod parasolem. Wiatr świszcze im do uszu.

Tylko ten Polski Listopad zadumany. Jakby starszy, poważniejszy.
Rozprawia o bliskich, o ojczyźnie. Odwiedza cmentarze, świeczki zapala, przyklęka w kościele. Głowę zwraca ku przeszłości. Hołd oddaje poległym żołnierzom. Flagą powiewa tym, co w niebie.

Natomiast Holenderski Listopad to wesołek, nawet lekkoduch.
Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Takie święta pielęgnuje.
Najważniejsze – 11 listopada, dzień świętego Marcina.
Wtedy dzieci biorą lampiony i wędrują od domu do domu, śpiewając piosenkę o patronie, który kiedyś okrył płaszczem potrzebującego (więc dziś i ty, dobry człowieku, zrób coś szlachetnego, choćby podziel się cukierkiem).

Nasz Wyrośnięty Okruszek, jak na wyrośniętego przystało, w tym roku przedłożył „kolędowanie” w gronie przyjaciół z klasy nad towarzystwo rodzeństwa czy – tym bardziej! – nas, rodziców.
Chodzili pięcioosobową ekipą po domach w okolicy szkoły.
Tam mieszka dużo rodzin z dziećmi, więc słodyczami obrodziło. Zaszli też pod nasz dawny domek, w którym mieszkaliśmy pięć lat zaraz po przyjeździe do Holandii.

Zdjęcie WhatsApp 2023-11-12 o 21.55.41_41a1cf47

Och, jakiż mam sentyment do tego miejsca!
Nasze starszaki i Igotata nie wykazali zainteresowania zwyczajami świętomarcińskimi.
Najchętniej zgasiliby światło, dając znak potencjalnym przybyłym, by nie przychodzić.
Jednak ja za bardzo lubię tę tradycję, by pozwolić na taką ignorancję.
Wróciwszy z polskiej szkoły, wprost z lekcji przepełnionej patriotyzmem (bo przecież dla nas Polaków to Dzień Niepodległości) z kotylionem wpiętym w bluzkę – wsunęłam stopy w kapcie, napełniłam tacę słodkościami i zaczęłam wypatrywać kolędników z lampionami.

Zdjęcie WhatsApp 2023-11-12 o 21.57.04_195e8b19

Nie zawiodłam się.
Co rusz dzwonek podrywał mnie z kanapy. Gdy otwierałam drzwi, mrok wieczoru pchał się do korytarza, ale zaraz uśmiechnięte buzie i kolorowe lampiony rozjaśniały ciemność.
Pierwszy gość – mała dziewczynka, może czteroletnia z lampką muchomorem.
Zza jej pleców uśmiechał się młody tata.
Zaśpiewała czystym głosem, jeszcze wolnym od tremy, a mnie coś ścisnęło za gardło. Chyba Okruszek mi się przypomniał.
Parę lat temu moja córcia też tak odważnie śpiewała: mała, a głos mocny.
Czemu tak szybko urosła? Winking smile

Przy kolejnych gościach już byłam odporniejsza na wzruszenia.
Przecież nie o nie tu chodzi. Mamy się cieszyć, dzielić piosenką i słodkością, a nie łzy ocierać.
Zaraz  przyszła gromada dzieci, poznałam buzie chłopców z sąsiedztwa, chyba znajomych wzięli. Taka duża grupa, że nie wszyscy zmieścili się w wąskim wejściu do domu, część pod płotem się ustawiła. Ci bliżsi śpiewali, reszta biernie asystowała, ale po słodycze chętnie podeszli, zresztą zachęcałam do częstowania się.
Jeden z chłopców widocznie trochę się rozpędził, bo jak już się dopchał do patery, to naraz przechylił ją, nadstawił plecak i zgarnął wszystko co zostało.
Jego koledzy zaczęli krzyczeć i protestować, że tak nie wolno, mnie szczerze mówiąc też zszokowało to zachowanie, do tego stopnia, że nie wiedziałam jak zareagować.
Częstowałam – owszem, ale żeby zabrać wszystko dla siebie? Niezbyt to ładnie.
Na szczęście miałam jeszcze zachomikowane słodycze, więc nie musiałam biec do sklepu po nowe.

Okruszek wrócił do domu zadowolony.

Zdjęcie WhatsApp 2023-11-12 o 21.53.36_840bac32

Wyłożył „łupy” z plecaka, oglądał, które cukierki zna, które nowe.
Rodzeństwo, zwabione szelestem papierków, wyjrzało z pokojów. Na żebry przypełzli.
Okruszek obiecał się podzielić, przynajmniej „tak trochę”.
Znając życie i dzieci – domyślam się, że za darmo za wiele nie odda, wymiany będą.

Słodki ten Holenderski Listopad, a to jeszcze nie wszystko co nosi w plecaku.
Już za tydzień, w sobotę 18 listopada, przybędzie do Holandii Mikołaj (Sinterklaas) z Piotrusiami.
Przygotowania na przyjęcie tych zacnych gości trwają w najlepsze.
Szkoła Okruszka czeka udekorowana (oczywiście do dekoracji szkoły wzywani byliśmy my, rodzice, bo tak to tutaj działa – rodzice obsługują szkolną bibliotekę, rodzice dbają o dekoracje, rodzice zawożą klasy na wycieczki szkolne własnymi samochodami, nawet – tu Was może zszokuję! – po każdych feriach to rodzice w szkole kontrolują dzieciom czystość głów. Sporo tych wolontariatów, może nawet są warte oddzielnej opowieści).

Zdjęcie WhatsApp 2023-11-12 o 21.55.09_e619ac3f

W każdym razie Sinterklaas może wyruszyć w drogę.
Od jutra w holenderskiej telewizji, codziennie o osiemnastej, będzie transmisja z jego podróży. Dotąd tradycyjnie płynął statkiem parowym.
Oczywiście zawsze napotykał na jakieś trudności, a to statek miał awarię, a to prezenty zaginęły… Nie może być prosto i łatwo!
Bardziej docenimy prezent, mając świadomość, jak długą i pełną przeszkód drogę pokonał zanim znalazł się w naszym bucie.Winking smile

Przyszło mi do głowy, że może Holenderski Listopad karmi słodyczami i upominkami, by skierować naszą uwagę ku dzieciństwu?
Wtedy łatwiej zapomnieć o deszczu, o zimnie, szarości, o krótkich ponurych dniach?

I choć dwa Listopady – Polski i Holenderski – nie bardzo chcą się zgodzić, to wiecie co?
Nam to wcale nie przeszkadza!
Idziemy z jednym i drugim pod rękę.

Zdjęcie WhatsApp 2023-11-12 o 22.22.41_8c3c157d

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowe zwyczaje i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 Responses to A gdyby tak nie jeden, a dwa listopady?

  1. jotka's awatar jotka pisze:

    Nie wszystko musi być poważne czy smutne, bierzmy przykład z innych nacji, choć i u nas w listopadzie rogale Marcińskie, a później Katarzynki i Andrzejki:-)
    U nas listopad wesoły, bo wnuk ma urodziny, a bratowa imieniny, no i sw.Marcin na słodko i patriotycznie:-)

    Polubione przez 2 ludzi

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Jotko, widzę, że Wasz listopad bardzo sympatyczny i towarzyski. 🙂
      No i dobrze, bo spotkania z bliskimi przy gorącej herbacie – rozgrzewają ducha i ciało, a wtedy niestraszna nawet ta wielka ponurość na dworze.

      Wszystkiego najlepszego dla wnusia i synowej, zdrówka, miłości i częstych spotkań z kochaną babcią Jotką. 🙂
      Pozdrawiam z całego serca. 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz