Choć wiosną zwykle budzą mnie ptaki, wczoraj o świcie zamiast trzepotu skrzydeł dobiegł mnie trzepot kartek, zamiast świergotów i treli – szuranie i szepty. Przez okno wpadła smuga światła. Rozwinęła się jak muślinowa wstążka, zrzucając na podłogę srebrzyste konfetti.
Zadrżały regały. Stojące na nich książki wyprężyły grzbiety, strząsnęły z kartek resztki snu.
Wstały z miejsc, ruszyły sobie na spotkanie. Zrobił się gwar, jak w kawiarni!
Książki krążyły między sobą, przybijały sobie… okładki, ucinały pogaduszki.
Przyglądałam się temu w oszołomieniu.
Może to sen albo czary, sprawka światła i konfetti?
Dopiero gdy spojrzałam w kalendarz, wszystko stało się jasne: 23 kwietnia – Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich.
Zatem książki świętują! I prawidłowo. ![]()
Poświętuję z nimi. Bo kocham książki. W każdej postaci – najbardziej tej tradycyjnej, papierowej, ale na wyjazdach czy w poczekalniach doceniam ebooki, natomiast audiobooki umilają mi sprzątanie.
Zanim zabiorę się do lektury, oswajam się z książką.
Wpatruję się w okładkę, rozkładam obwolutę, czytam notkę o autorze, blurb, opinie. Dopiero po tej rozgrzewce CZYTAM. Czytam.
Nie mam ulubionego gatunku literackiego. Krążę od literatury pięknej, po obyczajówkę, thrillery, domestic noir, realizm magiczny, do fantastyki czy romansu (rzadko).
Sięgam po reportaże, rozwój osobisty (szeroko pojęty), klasykę, biografie, uwielbiam też książki kucharskie. ![]()
Lubię zmienność, po bardziej wymagającej lekturze, sięgam po lżejszą.
Coś lekkiego noszę w torebce, coś refleksyjnego zostawiam na szafce nocnej, a coś ciekawego czeka na podorędziu przy kanapie.
Definicja książki wykracza poza opowieść wydrukowaną na kartkach, spiętych okładkami.
Przecież autor dzieli się z czytelnikiem swoimi najgłębszymi myślami i emocjami!
Zaprasza do świata swojej wyobraźni, a czytelnik wpada doń jak Alicja do Krainy Czarów – o ile książka jest dobra i wciągająca. Dla niego.
Na szczęście, jeśli chodzi o literaturę, obowiązuje szwedzki stół.
Obfitość, w której każdy znajdzie coś odpowiedniego. Wystarczy nieco się rozejrzeć (od kolorów i struktur potraw można dostać oczopląsu), a potem wziąć to, na co ma się ochotę. Częstować się. Śmiało. Spożywać na zdrowie. Nie patrzeć na innych, choć… czasem warto podejrzeć ich wybory i samemu odważyć się na nowe doznania smakowe.
Ja, tym sposobem, podbieram książki z półki nastoletniej córki (kiedyś o tym wspominałam).
Pochłonęłam serię o Głodowych Igrzyskach, kosogłosach i prezydencie Snow.
Babel, czyli o konieczności przemocy też przeczytałam. Zagrała mi ta opowieść mimo mojego sprzeciwu i niechęci wobec wszelkiej agresji.
Ale tu nie chodzi tylko o wyzysk jednych narodów przez drugie, ale o wartość samych słów. Słowa wygrawerowane na sztabkach srebra są magiczne!
Człowiek, który zdobędzie o nich wiedzę (w tytułowej wieży Babel w Oxfordzie) posiądzie władzę nad wszystkimi i wszystkim.
Wiele książek pożycza mi moja bratowa Śnieżka, która wcześniej pracowała w księgarni, teraz w bibliotece.
Ha, również moja mama pracuje w bibliotece, więc gdy przebywam w domu rodzinnym w Polsce, zawsze mam dostęp do świeżutkich książek. Toteż czytam. ![]()
Czytam powszechnie znanych pisarzy, “gorące” nazwiska, ale doceniam także debiutantów i młodych autorów.
Podczas „imprezy” na moim regale, zwróciłam uwagę na kilka książek zasłuchanych w siebie nawzajem, skupionych, zatopionych w rozmowie. Złapały flow, mogłyby się zaprzyjaźnić. To książki młodych polskich pisarek, powieściowe debiuty, które zasługują na przedstawienie w blasku reflektorów, pokazanie się szerszemu gronu potencjalnych czytelników.
Każda z tych młodych pisarek posiada własne sztabki srebra z wygrawerowanymi słowami. Potrafi nimi doskonale operować, układać z nich historie.
Historie prawdziwe, z pełnokrwistymi bohaterami, historie nastrojowe, pięknie opowiedziane. Historie, które zostają z czytelnikiem. W czytelniku.
„Za żywopłotem” Marii Biernackiej – Drabik.
Za żywopłotem stoi Miłosz, oskarżony o śmierć wspólnika.
Miłosz zostawił w więzieniu 15 lat swojego życia, swoją młodość i jej potencjał: kreatywność, produktywność. Stracił niemal wszystko: miłość, przyjaźń, zaufanie, poważanie.
I wreszcie wyszedł na wolność. Już jako całkiem inny człowiek. Z więziennym doświadczeniem. Co go czeka za żywopłotem? Czy będzie w stanie wieść zwyczajne życie? Najpierw ma jeszcze zagadkę do rozwiązania. Cel, który prowadzi go jak kompas.
„Niebieska łódka” i „Ruchome piaski” Lucyny Leśniowskiej.
Tu poznajemy świat z perspektywy Julii i Zygiego, dwojga nastolatków mieszkających w Jastarni. Pierwsza miłość, przyjaźń, talent, szukanie powołania.
Choć pod względem wieku, mogłabym być mamą głównych bohaterów, to różnica pokoleniowa nie przeszkadzała mi w czytaniu. Przeciwnie, zaskakiwała mnie dojrzałość postaci i z fascynacją wchodziłam w ich świat. Przy tym morze pięknie mi szumiało, a nozdrza szczypała morska sól.
„Słoń z Etretat” Joanny Stogi.
Już rzut oka na nietypową okładkę zapowiada, że coś się wydarzy. Piękny krajobraz morza i skał zakłóca “wyrwa” biegnąca przez środek.
Podobnie zadziewa się w życiu głównej bohaterki Kassi, młodej kobiety, która po śmierci matki, zamieszkuje z owdowiałym ojcem. Choroba psychiczna cofa go do poziomu dziecka. Ojciec nie mówi, bawi się kasztanowymi ludzikami. Sytuacja wydaje się beznadziejna, aktywna dotąd Kassi staje się więźniem w mieszkaniu. Podobnie jak zamknięty w sobie i chorobie ojciec.
Na szczęście, przez tę wyrwę, wedrze się promyk słońca. Nadzieja.
„Wdech i wydech” Dominiki Horodeckiej został wydany już cztery lata temu, toteż w mojej pamięci rozlały się fakty i wydarzenia. Natomiast uchowała się Natalia, dziewczynka dorastająca w latach 80. i 90.
W kalejdoskopie członków wielopokoleniowej rodziny (świetnie pokazanych) największą uwagę ściąga ojciec Ryszard. Artysta i jednocześnie alkoholik.
Od tego, czy tata wróci do domu trzeźwy czy pijany, będzie zależał rytm danego dnia i układ rodzinnych relacji. Mimo uzależnienia ojca, pamiętnik z lat dziecięcych Natalii posiada kartki barwne i wielowymiarowe. Bo Dominika naprawdę zna się na srebrnych sztabkach słów.
I jeszcze „Szalej” Moniki Drzazgowskiej z główną postacią Zofią, wychowaną na kaszubskiej wsi, w miłości surowej i szorstkiej, podobnie jak jej matka, a wcześniej babka i prababka.
To cały krąg kobiet naznaczonych wielopokoleniową traumą, przysposabianych do służenia innym, do zagrzebywania własnych marzeń i ambicji.
Cały krąg kobiet tłamszących swoją naturę, bo „to nie wypada, to nie dla ciebie, bądź grzeczna, siedź cicho”. Znacie to? Znacie, jak nie z autopsji to z obserwacji i książek właśnie. A ta książka to majstersztyk językowy. Pióro autorki przemienia srebrne sztabki w złoto i sprawia, że czytelnik na nowo odkrywa język polski i się w nim zakochuje.
Długo trwała ta impreza. Książkowa.
Drobinki konfetti na dobre zapadły się w dywan. Ciężko będzie je odkurzyć.
A jednak trzeba. Posprzątać.
Wygładzić roztańczone grzbiety książek, wyciszyć emocje pulsujące z kartek.
Przynajmniej na ten czas.
Przynajmniej do następnego razu.
Bardzo ciekawe i inspirujące podejście do książek 🙂
Równie piękne rozinne koligacje z książkami :))
Zaskoczyło mnie to święto – 23 kwietnia – Dzień Książki i Praw Autorskich.
Z dzieciństwa pamiętam Dni Książki i Prasy – te odbywały się w maju i były dla mnie sporym wydarzeniem.
Sprawdziłem w internecie – wygląda na to, że w jakimś stopniu miały zrekompensować brak obchodów święta 3 Maja ( https://rcin.org.pl/dlibra/doccontent?id=59705 ).
Natomiast nazwa przedwczorajszego święta jakoś pomija czytelnika a koncentruje się na prawach.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo dziękuję za cenne informacje.
Faktycznie, nazwa święta skupia się na autorach, pomijając czytelnika.
Podejrzewam, że to kwestia użyteczności, byłoby za długo. 😉
Jednak pisarze bardzo cenią swoich czytelników, bo literatura to komunikacja autor – czytelnik.
Słusznie przypomniałeś, że w Polsce Dni Książki i Prasy odbywały się w maju.
UNESCO ustanowiło 23 kwietnia Dniem Książki w r. 1995, natomiast w Polsce to święto funkcjonuje od 2008 r, czyli stosunkowo niedawno.
W tym dniu przypada data urodzin lub śmierci wybitnych ludzi pióra – m. in. Szekspira i Nabokova.
PolubieniePolubienie
Znakomicie uczciłaś święto książki! Z książkami papierowymi mam podobnie, lubię nawet wąchać, dotykać, teraz są tak piękne wydania, jak dzieła sztuki, aż chciałoby się kupować od nowa klasyki, by mieć ich nowe odsłony!
Dzięki za polecajki!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj tak, Jotko, te wydania są tak przepiękne, że ciężko się im oprzeć. 🙂
Pozdrawiam Cię przy okazji tego święta, nasza droga Pani od Biblioteki http://paniodbiblioteki.blogspot.com/. 🙂
Kto jak kto, ale Ty czciłaś/ czcisz książki każdego dnia. 🙂
PolubieniePolubienie
Książki zajmują w naszym mieszkaniu dostojne miejsce, a jest ich sporo.
Czytamy wszyscy, lubimy,uczymy się wciąż czegos nowego, nawet mały Wnusio do nas dołączył📚📙📗📖🤗
Pozdrawiam całą rodzinkę pięknie🍀💚🌷😊
Morgana
PolubieniePolubione przez 1 osoba
My również pięknie Cię pozdrawiamy, Morgano!
Wiem, że uwielbiasz książki, żyjesz z nimi za pan brat, świętujesz z nimi każdego dnia, a nie raz w roku. 😉
A ja zawsze z ciekawością podpatruję co czytasz i co polecasz. 🙂
Cenię Twoje recenzje. 🙂
Polecam: https://spacerem-przez-zycie.blogspot.com/
PolubieniePolubienie