Nie ogarniam maja

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.36.54_4724b61a

„Wróciłam z majówki zadowolona: w głowie śpiewają słowiki, bateria podładowana, wszystko jest: witalność, energia, wola działania. Wola pisania też w pełnej gotowości, zwłaszcza że przybyło miejsc do opisywania, a galerię wypełniają świeżuchne zdjęcia. Trzeba je tylko przejrzeć, uporządkować, usunąć nieudane, prześwietlone, podwójne, bo dużo tych zdjęć, za dużo, telefonem pstryka się znacznie więcej niż potrzeba, sami wiecie jak jest…”

To początek wpisu sprzed paru dni. Wpisu, którego nie skończyłam, coś mi przeszkodziło, nawet nie pamiętam co. Dziś chciałam wpis pociągnąć dalej.
Usiadłam przy biurku, włączyłam komputer, odświeżyłam dokument i… już mi ten początek nie pasował. Słowiki odleciały! Raptem kilka dni, a w głowie ucichł śpiew, zamiast słowików panoszą się wrony. Krzyczą, rozdziobują myśli. Pomajówkowa witalność, energia, wola działania cała w strzępach, lata jak urodzinowe konfetti.

Jestem chaosem. To chyba ten maj tak na mnie działa.
Miesza we mnie chochlą zamaszystymi ruchami.
Dużo ma do mieszania: zajęcia, spotkania rodzinne, wizyty kontrolne…

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.31.12_308bb224

Próbowałam wydostać się z chaosu. Sięgnęłam po długopis i kartkę A4, by maj rozrysować dla czytelności. Żaden problem, prosta sprawa: maj pochwycę, na kartkę przeniosę, oporządzę jak grządkę z nowalijkami… tylko maj nijak nie chce współpracować!
Zamiast sałaty i rzodkiewki, rodzi chwasty i powojnik.
Dzikie pędy wystają z boków kartki jak frędzle na makatce.
Zadania rosną, witalność spada.
A przecież sezon imprezowy naszej familii dopiero ruszył.
Dziś przecięłam wstęgę, Okruszek kończy jedenaście lat.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.34.38_09e42b18

Była impreza skakana dla kolegów, był poczęstunek w szkole, wszystko jak należy, podług tubylczych obyczajów: w Holandii zamiast cukierków częstuje się kreatywnymi „traktatiami”. Okruszek rzucił pomysł, matka szykowała.
Hasło „koty”, nic nowego, fiksacja Okruszka niezmienna od kilku lat.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.32.22_d8730c82

Po prawdzie moje babeczki bardziej przypominały misie lub myszki, ale wszystkim artykułującym wątpliwości, Okruszek wysyłał sprostowanie: koty!
Na Okruszkowe urodziny wpadła nawet pisarka dla dzieci Rian Visser (a jakże! w końcu ma się te znajomości 😉 ), przy okazji opowiadała w o swoich książkach  i oczywiście nie zapomniała podpisać się Okruszkowi na urodzinowej kartce. 

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.48.29_3c4c7158

A w najbliższy weekend (pojutrze, z rana) teleportujmy się do Polski na komunię chrześniaczki. Ważne wydarzenie, choć trochę pechowo termin nakłada się z premierą przedstawienia, do którego Okruszek przygotowywał się przez cały rok na zajęciach teatralnych, ćwicząc sumiennie rolę myszy. Cóż, będzie jedna myszka mniej do łapania dla kota.
Taka jest planeta Ziemia – tutaj zawsze coś się dubluje, zawsze trzeba dokonywać wyborów, choć w tym przypadku, dla nas wybór był prosty i jedyny.
Bywają wybory znacznie bardziej wymagające.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.39.48_9b7eca56

Po powrocie z komunii, pierwszego czerwca nasza Iskierka zdmuchnie świeczki na torcie. Będzie ich cały las, aż osiemnaście. Będę je wsadzać w kremową masę jak młode drzewa, będę przeliczać raz po raz, upewniać, że się nie pomyliłam. I będę się dziwić: skąd nagle wziął się ten gąszcz, skoro nadal pamiętam  tort z jedną samotną świeczką? I zapach niemowlęcej oliwki pamiętam. W wyobraźni widzę łóżeczko z baldachimem, kremową pościel w żyrafki, słyszę rytmiczny oddech śpiącego dziecka, delikatnie dotykam jasnego meszku na głowie…

Groszka też wciąż kojarzę w niebieskim pajacyku ze słonikiem na piersi, tymczasem Groszek (bo przecież nie pajacyk i nie słonik, choć może oni też ;))  w lipcu będzie obchodził siedemnaste urodziny.
Nasze środkowe dziecko, dla jednej siostry młodszy brat, dla drugiej starszy. A propos nasz bohater dopiero co wrócił z wycieczki szkolnej do Berlina. Dużo zwiedzali. Jechali całą noc autokarem, spali w hostelu w pokojach kilkunastoosobowych, z pubem na parterze, w którym kibice co wieczór entuzjazmowali się rozgrywkami ligowymi, więc zasnąć nie było łatwo. Zresztą wyśpią się później w domach. Na wycieczkach szkoda czasu na sen.
Pobyt w Berlinie był ważną lekcją historii, Groszek sporo zapamiętał.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.54.18_08b8fb97

Zobaczył Mur Berliński, obóz koncentracyjny Sachsenhausen, Muzeum Żydowskie, to ostatnie wywarło na nim największe wrażenie.
Schodziło się w dół, stąpało po nierównym podłożu i doświadczało się całkowitego braku stabilności, bo tam nawet ściany były “poszarpane” i panował mrok i właśnie przez to można było, oczywiście tylko w pewnym aspekcie, zbliżyć się do tego, co czuli mieszkańcy getta. I Groszek powtarzał, że musimy kiedyś pójść tam całą rodziną i to nie szkodzi, że on będzie szedł po raz drugi, bo tam trzeba jechać.
Wizyta w obozie koncentracyjnym też go zszokowała, aczkolwiek niewiele zostało do zobaczenia, hitlerowcy zdołali zburzyć niemal wszystko, by zatrzeć ślady.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 23.01.28_9102be2e

Perłą wycieczki była rewia „Falling in Love” w teatrze Friedriechstadt – Palast.
Groszek nie krył zachwytu. Oczy mu błyszczały na wspomnienie show. Po prawdzie to my rzadko chodzimy do teatru, więc w sumie nic dziwnego, że dziecko nigdy takiego widowiska nie doświadczyło i nie wiedziało, że teatr może być „aż taki super!”.
Na scenie bez ustanku coś zaskakiwało. Kolory, światła, neonowy blask i chyba jakiś wielki kryształ Svarowskiego lśnił. Tancerze tworzyli szpalery, latali publiczności nad głowami, „wiesz, mamo, na takich linach płynęli”, a na środku sceny zmieścił się basen, prawdziwy, z wodą. Tak mówił Groszek, więc jak widzicie, naprawdę się działo.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.54.00_f8656baf  Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.55.53_2c029704

Nabrałam ochoty, by również wybrać się kiedyś na tego typu przedstawienie. Nie trzeba znać niemieckiego, wszystko jest solidnie obmyślone i przygotowane również pod kątem zagranicznych gości. Polecam zatem wycieczkę do Berlina w imieniu mojego syna. 🙂

Tymczasem jutro zaczynam pakować nas na komunię. Ponoć mamy się ciepło ubrać, bo w Polsce zimno. Ciężko mi w to uwierzyć zważywszy, że w Holandii mamy lato od jakichś trzech tygodni, w dodatku bez przerwy. Susza jest. Nie pamiętam deszczu. Trawa pożółkła, w maju! Takie anomalie tutaj.
Nic, uciekam. I niech ocean chaosu w końcu przestanie chlupotać.
Odlećcie wrony z mojej głowy! Słowiki wolę.

Zdjęcie WhatsApp 2025-05-15 o 22.38.15_68357539

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 Responses to Nie ogarniam maja

  1. jotka's awatar jotka pisze:

    Babeczki super sympatyczne i na pewno smaczne! Nie dziwi mnie , że nie ogarniasz, bo tyle się u Was dzieje, że trudno nadążyć.

    W obozach byłam dwa razy, raz w Sztutowie, raz w Oświęcimiu, ten drugi połowicznie, bo nie dałam rady, musiałam wyjść.

    Maj mija wam aktywnie, więc życzę także cudnego czerwca, u nas zimno jak w marcu, więc czekamy na zmianę pogody!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Pięknie dziękujemy, Jotko! 🙂
      No, właśnie jutro będziemy w Polsce i liczymy na poprawę pogody.
      Może słonko, które świeci w Holandii da się namówić na wycieczkę, wówczas spakujemy je do bagażu podręcznego. 😉
      Życzymy wszystkiego dobrego i na pewno cieplejszego.
      Pozdrawiamy.

      Polubienie

  2. rusinowa's awatar rusinowa pisze:

    Ależ ciekawy ten Twój tegoroczny maj Igomamo. Tyle wrażeń i przeżyć. Przeczytałam też że jedziecie do Polski. Uprzedzam że zimno okrutne w Kraju nad Wisłą.

    Stokrotka

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Tak, Stokrotko, było zimno. I niebo zapłakane, ale głównie w sobotę. Niedziela już troszkę lepsza, a od poniedziałku słonko.
      Zresztą ważne, by pogoda była w sercach, bo jedynie na nią mamy jakiś wpływ. 😉
      Pozdrawiam serdecznie i przepraszam, że reaguję z opóźnieniem.

      Polubienie

  3. opakowana's awatar opakowana pisze:

    Bo maj to taka zdradliwa bestyja…u mnie ciut podobnie do Ciebie, choc temat inny – czepiaja sie mnie rozne srednio przyjemne wsponienia, ktore wylazly z czelusci zupelnego niebytu tyyyylu lat (a jestem stara i nic nie poradze). Staram sie byc sama sobie terapeuta. O. A tak , to – dzieci sie starzeja szybciej niz my – rodzice. To fakt naukowy. Niech Twoje dorosleja zdrowe, z usmiechem na pysiach i (w miare) rozsadnie….ja, jak moje byly w tym wieku, to bylam przekonana,, ze NIE wyjda na ludzi, ilosc henny, ktora musialam mazac ostro siwiejace wlosy, nagle urosla o 50% przy kazdym z dzieciakow i ich zakretach….ale wyszli na ludzi. hehehe Ciagle patrze na te kocie babeczki i WIEM, ze bede miala usmiech na gebie caly dzien, Szczegolnie te z frontu na ostatnim zdjeciu – wygladaja jak kierownicy cyrku!!! A moze to sa myszki? W sumie wszystko jedno – w domu dzieci mialy myszke (a raczej myszka-smierdziela), ktory mial na imie Kot. A kolezanka, jak sie o tym dowiedziala, a akurat u niej pojawila sie nowa kocina, dla zachowania rownowagi w przyrodzie, nazwala kota Myszka. Dzis wnuczka przyjaciol wychodzi za maz. w Polsce centralnej. Jutro ma byc impreza na 100 osob w duzym ogrodzie z duzym namiotem imprezowym. STO osob. Dziadkom poradzilismy, zeby wszystkie drzwi zamkneli na klucz (impreza w ich ogrodzie i terenie) – ma byc 9 stopni i padac. U ns tu w UK przedwczoraj bylo 13 stopni, w nocy chyba 6. I tez sucho….Udanej wizyty w PL Wam zycze i niech pogodowi bogowie maja Was w swojej opiece.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Wielkie dzięki, Krysiu. My też zameldowaliśmy się w Polsce centralnej.
      Fakt, pogoda była nieciekawa i niezbyt sprzyjająca imprezom ogrodowo – plenerowym. Trawa mokra, sprzęty mokre…. Wesele to jeszcze gorzej. 😦
      Wyobrażam sobie rozczarowanie młodych.
      Ale cóż, trzeba po prostu odpuścić i skupić się na samym spotkaniu i tym co przyjemne, a nawet zabawne: jak nieudolnie ustrojone babeczki allias kierownicy cyrku. 🙂 A miały być kocie pyszczki.
      Myszka zwana Kotem i kot Mysz wprowadziłyby mnie w konsternację, chyba długo, bym się zastanawiała kto zacz. 🙂
      A co do wspomnień, moje też ostatnio wylazły z zakamarków, właśnie w Warszawie i okolicy, nawet deszczu się nie wystraszyły…
      Dziękuję za pociechę odnośnie wychodzenia dzieci na ludzi, czy też na prostą. Jakieś zakręty już mamy za sobą, ale pewnie jeszcze wiele nas czeka.
      I Okruszek właśnie wkroczył w nastoletni (jedenastoletni) wiek, więc czasem dygotam z trwogi. Dlatego tym bardziej chwytam się Twoich słów.
      Obym kiedyś i ja mogła się pod nimi podpisać.

      Tymczasem dużo spokoju życzę i pogody ducha!
      Tak – tylko dla miłych wspomnień. Pozostałym dziękujemy. 😉

      Polubienie

      • opakowana's awatar opakowana pisze:

        Ty zawsze milo kometujesz moje komentarze :)))

        No wiec weselny weekend okazal sie mnie ohydny pogodowo i wszystko sie pieknie udalo (przyslali mi serwif fot i film).

        Dygotac z trwogi o pisklaki nie przestaniesz do konca zycia, bo to juz jest wpisane w opis naszej roboty. Nawet jak juz wyjda na ludzi czyli na prosta, to dalej sie martwimy czy im sie uda, czy ich plany wypala, czy beda szczesliwi. I wszystko bysmy oddaly za to powodzenie, za to szczescie – moje sie smieja, ze boja mi sie czasem mowic o czyms nie tak, bo wiedza, ze ja od razu lapie w jedna reke patelnie, w druga zdechla rybe i pedze praskac po pysku kogos, kto byl dla moich niesprawiedliwy, niedobry, wstretny. Szpony tez mam zaostrzone, hehehe.

        Na pewno podpiszesz sie pod slowami 😉 na pewno. Tuz tuz.

        A tymczasem konczy sie maj i zaraz bedzie lato. Nawet jak jest 13 stopni w dzien i 3 w nocy (tak bylo dzis i ma zaraz byc 😉 )

        Polubione przez 1 osoba

        • Igomama's awatar Igomama pisze:

          Krysiu, jestem wdzięczna za Twoje komentarze. Komentowanie wymaga wysiłku, bo trzeba się zalogować, ujawnić, czasem zaprezentować swój pogląd, co wymaga odwagi.
          Bardzo doceniam Twoje zaangażowanie, szczerość, autentyczność i humor, Twój pogodny sposób patrzenia na życie.
          Fajnie, że się dzielisz swoimi doświadczeniami, też macierzyńskimi czy ogólnie z życia w UK, można dowiedzieć się czegoś nowego i ciekawego.

          A dziś Ci życzę pięknego Dnia Matki (choć wiem, że w UK już był, w Holandii zresztą też).
          Radości i dumy, bo masz wspaniałe dzieci. 🙂 🙂 🙂
          Cały trud wychowania – teraz wydaje owoce.
          Smaczne! 🙂
          Pozdrawiam. 🙂

          Polubienie

Dodaj komentarz