Na głowie kwietny ma wianek i tańczy boso na polanie

 WhatsApp Image 2025-06-25 at 17.12.15_cce4c64b

Wokół nas dzieje się wielka historia: spotkanie w Hadze, lot w kosmos, o wojnach nie wspominam, bo utonęłabym w morzu łez. A przecież dziś przychodzę z notką lekką, swawolną, rozdokazywaną jak dzieci u progu wakacji. Przybijam piątkę z latem, tańczę wokół ogniska, śmieję się, wiję wianki i patrzę w rozgwieżdżone niebo, z uśmiechem i nadzieją mimo wszystko.

W miniony weekend dziewczyny z mojej okolicy (bycie „dziewczyną” to kwestia mentalności, nie wieku Winking smile) skrzyknęły się na Noc Świętojańską w naszym lasku. Główna organizatorka Ania, jednocząca Polaków z miasteczka naszego i ościennych, rzuciła na naszej grupie WhatsApp hasło „kobieca Noc Kupały”, a dziewczyny pomysł podchwyciły i wspólnymi siłami rozkręciła się impreza roku, więcej – dekady!
Frekwencja dopisała. Atmosfera cudownie otulała życzliwością, wszyscy bawili się wyśmienicie.

WhatsApp Image 2025-06-25 at 17.11.41_783fffb3

I nie – nie przesadzam, nie żartuję, nie kokietuję. Moje córki potwierdzają, bo też były.
Dziewczyny przybyły w sukienkach białych bądź kwiecistych jak czerwcowa łąka.
Przybyły tłumnie, grupkami, bo mile widziane były przyjaciółki, kuzynki, znajome i wszelkie pociotki.
Połowy nie znałam, ale to bez znaczenia.
Wicie wianków okazało się niełatwe, gdyż żółte mlecze z długimi, sztywnymi łodyżkami już przekwitły. Zasiadłyśmy na kocyku wokół polnych kwiatów i wspólnie je przebierałyśmy, próbując ujarzmić niesforne listki, skomponować kolorystycznie płatki i połączyć łodygi na wzór kręgu w jakiś trwały sposób.

WhatsApp Image 2025-06-25 at 17.13.43_0b68743f

W tych wszystkich czynnościach było coś pradawnego, ludowego, jednoczącego.
I nie oszukujmy się, na co dzień nasze dłonie prędzej smyrają klawisze telefonu i skrolują ekrany niż wiążą wianki! Mimo braku wprawy w zaplataniu kwiatów, udało się!
Pojawiał się wianek za wiankiem. Każdy inny. Wianki proste i fantazyjne, skromne i z rozmachem, symetryczne i szalone… Jak my!
Ze śmiechem wkładałyśmy je na głowy i… zdumiewałyśmy się, jak bardzo nam w nich do twarzy. Malownicze kompozycje, nawet te najbardziej cudaczne (ba, zwłaszcza te!) jak za dotknięciem magicznej różdżki, przemieniały nas w rusałki, wydobywały nasze wewnętrzne piękno, eksponowały blask oczu, podkręcały kobiecość, w jej najdelikatniejszej i najczulszej odsłonie.

WhatsApp Image 2025-06-25 at 17.11.50_5824247a

Ognisko płonęło, kiełbaski skwierczały na kijkach, ziemniaki opiekały się w popiele, a my odgrzebywałyśmy z zakamarków pamięci kolonijne i harcerskie piosenki.
A gdy nieco pojadłyśmy i pośpiewałyśmy, ruszyłyśmy do wspólnego tańca wokół ogniska.
Wirowały wianki, wirowały pukle włosów, klosze sukienek owijały się wokół łydek, dłonie wybijały rytm, biodra się kołysały, a bose stopy zanurzały się w trawie i uziemiały się.
Tego wieczoru przynależałyśmy do natury, do rodu Słowianek, do kręgu wszystkich kobiet świata.
Kobiecość jest subtelna i delikatna jak płatki kwiatów, a jednocześnie pała ogromną siłą.
Ania pokazała nam ją skacząc jako pierwsza przez ognisko. Kilka dziewczyn wnet ruszyło w jej ślady.
Mnie zabrakło odwagi i śmiałości. Szkoda! Teraz żałuję. Powinnam była skoczyć. Spalić swoje słabości, lęki, zadawnione rany.

WhatsApp Image 2025-06-25 at 17.12.46_1e1e7079

Dziewczyny skakały lekko, z krzykiem, śmiechem i było w tym coś szalenie uwalniającego.
Skakały w lepszą przyszłość, zostawiając za sobą to, co już im nie służy.

Jedna z naszych koleżanek przez miniony rok zmagała się z chorobą nowotworową. Na zeszłorocznym czerwcowym spotkaniu siedziała na krzesełku, okryta kocem, już w trakcie chemioterapii, z uśmiechem na twarzy (bo ona jest bardzo dzielna), ale z przerażeniem w sercu.
A teraz ta wspaniała dziewczyna przeskakiwała ogień!
W jej przypadku płomienne jęzory urosły do rangi symbolu. Pożerały raka, wizyty w szpitalu, strach i wszystkie objawy uboczne. Nasza przyjaciółka ma co świętować!
Jeszcze bierze leki, ale to już ostatnie podrygi rakowych komórek. Patrzyłam na nią ze wzruszeniem i z podziwem. W zwiewnej sukience z ażurowymi falbanami i zatkniętymi w wianek krwistoczerwonymi gerberami wyglądała pięknie, jak niezłomna wojowniczka i bogini jednocześnie.

To była magiczna noc i mimo, że nie znalazłyśmy legendarnego kwiatu paproci, i tak spłynęło na nas szczęście i bogactwo. Bo czyż nie tym jest zjednoczenie się z czterema żywiołami?
Ogniem, ziemią, powietrzem i wodą, bo tak – na wodę również przyszedł czas.
Tuż przed północą przedefilowałyśmy nad jezioro.

woda_01                        woda_02

Tam wrzuciłyśmy nasze wianki na wodę, a one unosiły się na ołowianej tafli, w której przeglądał się księżyc i drobne gwiazdy, cedzone przez sito nocy. Po upalnym dniu noc parowała ciepłem. Śmiało zanurzałyśmy nogi w jeziorze. Woda niosła ulgę i świeżość, oczyszczała stopy, masowała łydki, wyciągała z nich zmęczenie i te stosy ciężarów, które dźwigamy każdego dnia.
Woda odbijała śmiech, a ten perlił się bąbelkami i rozprzestrzeniał po lesie.

Obok trwały jakieś równoległe imprezy, jak w każdy ciepły weekend, gdy w ludziach budzi się potrzeba wyjścia z ciasnych murów i spotkań na łonie natury.
Tym sposobem, w naszym lasku, równocześnie bawią się przedstawiciele różnych nacji i kultur: z jednego głośnika dobiega muzyka indyjska, tuż obok lecą hity holenderskie, a zza szpaleru krzewów dolatuje zapach przypraw marokańskich. Ta różnorodność nikomu nie przeszkadza, nikt się nie dziwi i nie złości.

Tym razem my, Polki, odkrywałyśmy nasze pradawne słowiańskie korzenie i wspólnie je polerowałyśmy – na emigracji, na holenderskiej ziemi, pod niebem, które szczęśliwie należy tak samo do wszystkich.

Drodzy Czytelnicy, jeśli kiedykolwiek będziecie mieć okazję uczestniczyć w tego typu spotkaniach, spróbujcie, czasem warto zrobić coś szalonego!

WhatsApp Image 2025-06-25 at 17.12.15_10d8a93d

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 Responses to Na głowie kwietny ma wianek i tańczy boso na polanie

  1. jotka's awatar jotka pisze:

    Macie fantazję , dziewczyny i tak trzymać! Nigdy nie brałam udziału, nie było okazji, ale zawsze warto spróbować czegoś szalonego, a jeśli byłaś z córkami, to długo tego nie zapomną i poznały mamę z innej strony 🙂

    Na zdjęciach widać świetną imprezkę!

    Polubione przez 2 ludzi

  2. Czasem wystarczy wianek z polnych kwiatów i kilka życzliwych dusz, żeby przypomnieć sobie, co to znaczy naprawdę żyć. W tym wszystkim – w ogniu, śpiewie, bosych stopach na trawie – jest coś pierwotnego, czego bardzo nam brakuje na co dzień. To nie tylko zabawa, to powrót do siebie. Do kobiecości, siły, wspólnoty, natury. A najbardziej poruszyło mnie to, że jedna z uczestniczek skakała przez ogień nie tylko z radości, ale z odwagi – po roku walki z chorobą. To już nie tylko tradycja – to rytuał uzdrawiający. I dobrze, że są jeszcze takie przestrzenie, gdzie nie trzeba się wstydzić ani wzruszenia, ani dzikości, ani dziecięcej radości. Dziękuję za tę opowieść – pachnie latem, wolnością i nadzieją.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      A ja się cieszę, że mogłam się podzielić taką optymistyczną historią. 🙂
      Może kogoś zainspiruje do zorganizowania podobnych spotkań w swojej okolicy? Albo zachęci do udziału, gdy ktoś inny zaproponuje coś nietypowego? Ponoć budowanie relacji z ludźmi, to coś co nas najbardziej uszczęśliwia. 😉 Pozdrawiam, Andrzeju.

      Polubienie

      • Bardzo dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy potrafią się cieszyć prostymi, pozytywnymi rzeczami i chcą tą radością dzielić się z innymi. W świecie pełnym narzekania i dystansu każda taka inicjatywa jest jak świeże powietrze – coś, co przypomina, że relacje międzyludzkie to nie luksus, tylko coś absolutnie podstawowego.

        Nie wszystko musi być wielkie, z rozmachem, opatrzone logiem i dofinansowaniem z urzędu. Czasem wystarczy kawa, kilka osób i szczera rozmowa. A z takich małych spotkań często rodzi się coś naprawdę wartościowego – przyjaźnie, wsparcie, czasem nawet zmiany w lokalnej społeczności.

        Dobrze, że o tym piszesz – bo wbrew pozorom wielu ludzi wciąż czeka, aż „ktoś coś zorganizuje”. A przecież ten ktoś to może być każdy z nas. Trzeba tylko chcieć. Szacunek i serdeczne pozdrowienia.

        Polubione przez 1 osoba

  3. oko's awatar oko pisze:

    fajna sprawa taki wieczór. tylko tych bosych nóg jakoś nie było widać.

    ważne, że zabawa udana i zapowiada się na cykliczną. W noc kupały razem skakały pary, jako symbol wzajemnych zaślubin.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Miło Cię widzieć, Oko. 🙂
      Dzięki za dobre słowo. Stopy bose były, były, tylko brak dokumentacji zdjęciowej, bo jak impreza się rozkręciła, to już żadnej z nas nie chciało się zdjęć robić. 🙂
      O skakaniu par – nie wiedziałam, ale u nas to była wyjątkowo impreza tylko dla pań, więc panie skakały pojedynczo. 🙂
      Pozdrawiam, już w letnim klimacie, ze słoneczkiem i truskawkami. 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz