Na Śnieżkę, na skróty

PXL_20250816_102934887

Kilka lat temu Igomama zdobywała Śnieżkę w towarzystwie swojej bratowej (Śnieżki) i jej przyjaciółek. W tym roku planowała wrócić tam w towarzystwie reszty Igorodziny. Niestety, z planu nic nie wyszło: kontuzja kostki skutecznie wyłączyła ją z tak wymagających tras. A że Okruszek, w odróżnieniu od reszty naszej ekipy, nie złapał “bakcyla” wędrówek po górskich szlakach, ostatecznie na najwyższy szczyt w okolicy wyruszyliśmy we trójkę: Iskierka, Groszek i ja. Z jednej strony zależało nam na tym, by dotrzeć na szczyt. Z drugiej: by w tym dniu spędzić też choć trochę czasu z resztą rodzinki, która została w Szklarskiej Porębie. Na szczyt dotarliśmy więc “na skróty”, zdecydowanie szybciej niż ekipa Igomamy te kilka lat wcześniej.

Zresztą trasę podsunęła sama Śnieżka (bratowa Igomamy, nie góra), bowiem przed wyjazdem w Karkonosze pożyczyła nam przewodnik. A w przewodniku trasa na Śnieżkę obejmuje wjazd kolejką na Kopę.

PXL_20250816_080749109

Cóż było robić? Informacje w przewodniku to rzecz święta. 😉
O tym, co się dzieje, gdy ignoruje się informacje z przewodników i spaceruje z dala od wyznaczonych szlaków przekonaliśmy się kilka godzin później. Ale to już całkiem inna historia, która pozostanie naszą przerażającą, mrożącą krew w żyłach tajemnicą.

Kolejka na Kopę ma dwa etapy, ale ten pierwszy lepiej pominąć: zwłaszcza, że przy stacji początkowej drugiego etapu jest parking. Sam wjazd to już niezła gratka: widoki zapierają dech w piersiach, a widoczności nie ogranicza żadna bariera: szyba, siatka…

PXL_20250816_080902447.MP

Od Kopy do Domu Śląskiego prowadzi prosta droga, dotrzeć więc można tam bez większego wysiłku czy odpowiedniego obuwia. Dalej zaczynają się schody…

PXL_20250816_084701516.MP

Drugi etap też można pokonać w wersji wyczynowej (przypuszczam, że to właśnie tę trasę wybrała Igomama poprzednim razem, by na szczyt dotrzeć przed jubilatką), lub bardziej spacerowo, Drogą Jubileuszową. Dziatwa czekała niecierpliwie na choć chwilę prawdziwego wspinania się po stromych zboczach, więc ruszyliśmy oczywiście tą pierwszą, jednokierunkową trasą.

PXL_20250816_085430784.MP

Co i rusz przystawaliśmy: nie przez zmęczenie, lecz przez niewielkie odgałęzienia, z których można było podziwiać coraz piękniejsze widoki (i, naturalnie, zrobić sobie jakieś wyjątkowo udane zdjęcie Winking smile)

PXL_20250816_085822938.MP

Na szczyt dotarliśmy jeszcze przed południem.

PXL_20250816_091057252.MP

PXL_20250816_094158663.MP

PXL_20250816_093000621.MP

Obserwatorium niestety nadal pozostaje zamknięte, więc pieczątkę do Okruszkowej kolekcji uzyskaliśmy w budynku obsługującym czeską kolejkę linową. Jak widać – nasz skrót był niczym w porównaniu z tym, co oferują nasi południowi sąsiedzi.

PXL_20250816_094649557

Ze szczytu zeszliśmy grzecznie wyznaczonym szlakiem, korzystając z Drogi Jubileuszowej.

PXL_20250816_094911562

Szybko przekonaliśmy się, jak szybko i chętnie Śnieżka przyodziewa się w płaszcz z chmur. Jeszcze zanim dotarliśmy do Domu Śląskiego, szczyt skrył się przed naszymi oczami, a charakterystyczny budynek obserwatorium stał się jedynie nieco ciemniejszą plamą pod bielą obłoków.

PXL_20250816_095824633.MP

Od Domu Śląskiego ruszyliśmy trasą prowadzącą przez Kocioł Łomniczki.

Droga bardzo malownicza, choć nie wiem, czy zdecydowałbym się na wspinaczkę w przeciwną stronę. Winking smile Dzieciaki pewnie byłyby wniebowzięte, ale ja… Cóż, latka lecą. A godziny spędzone za biurkiem nie poprawiają kondycji ani trochę…

PXL_20250816_103538627

Mieliśmy nieco pecha… Najpierw nie udało się zrobić zdjęcia przy Pomniku Ofiar Gór, okupowanego przez grupę turystów, którzy raczej nie zamierzali ruszać dalej. Później przekonaliśmy się, że schronisko, gdzie chcieliśmy zdobyć kolejną pieczątkę, było zamknięte na głucho.

PXL_20250816_110622992

Te niedoskonałości wynagrodziła nam wymagająca trasa i przepiękne widoki.

PXL_20250816_101948306

Zarówno na Kocioł, jak i wodospad, który mijaliśmy po drodze.

PXL_20250816_104411334.MP        PXL_20250816_104748949.MP

Na parking dotarliśmy zdecydowanie wcześniej, niż oczekiwała Igomama. Dzięki temu udało nam się jeszcze pójść na wieczorny spacer razem, choć nadal bez Okruszka. Spacer, który uzmysłowił nam (mi przede wszystkim), że lepiej po nieznanym terenie przemieszczać się korzystając jedynie z wyznaczonych szlaków, nie pokładając zbyt wielkiej wiary w to, co podpowiada nam Google Maps. Ale jak wspomniałem, o tym “cicho – sza”. Winking smile 

PXL_20250816_180851744

Ten wpis został opublikowany w kategorii Polska i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

12 Responses to Na Śnieżkę, na skróty

  1. salmiaki's awatar salmiaki pisze:

    Ta górka płata mi figle… raz, na Równi pod Śnieżką, wiatr by mnie przewrócił, gdyby nie zareagował i mnie nie złapał… innym razem na samej górze zabrakło mi tchu, dostałam coś do picia i tak się zakrztusiłam, że zeszłabym z tego świata :))) innym razem dostałam na szczycie pierścionek zaręczynowy… oj, zawsze coś się tam działo…
    Piękne zdjęcia!

    Polubione przez 1 osoba

  2. pszczolkamaja's awatar pszczolkamaja pisze:

    Wycieczka z pięknymi widokami, cudownym niebem oraz świetnymi humorami – to lubię! 👍👍😎😎

    Polubione przez 1 osoba

    • igotata's awatar igotata pisze:

      Dzięki za komentarz!

      O tak, pogoda nam dopisała tego dnia… W ogóle cały tydzień, kiedy wakacjowaliśmy się w Karpatach, był chyba najładniejszy w trakcie kilku tygodni, gdy Igorodzinka gościła w Polsce.

      Polubienie

  3. jotka's awatar jotka pisze:

    Śnieżka, jak i Babia Góra bywają zdradliwe. Piękną trasę pokonaliście, a niespodzianki zdarzają się zawsze. ja tak mam, że mimo wysiłku, wolę wchodzić, niż schodzić, lepsze to dla stawów. Pamiątki foto macie cudne!

    Uściski dla całej rodzinki:-)

    Polubione przez 1 osoba

    • igotata's awatar igotata pisze:

      Zgadzam się w pełni. Są pewne wyjątki, gdy nachylenie zbocza sprawia, że zejść można niemal bez wysiłku… Schody zaczynają się wtedy, gdy człowiek non stop musi hamować, by nie stoczyć się ze stoku. A gdy do tego dojdzie sypkie podłoże… 😨

      Polubienie

  4. Fajnie, że pokazałeś obie perspektywy – tę bardziej ‘wyczynową’ i tę dostępną praktycznie dla każdego. No i ta obserwacja o szybko zmieniającej się pogodzie na Śnieżce – absolutnie trafiona, bo to właśnie jej kapryśność czyni ją tak charakterystyczną. Myślę, że w tym tkwi też urok gór – nigdy nie są takie same, nawet jeśli zdobywa się je kilka razy.

    Polubione przez 1 osoba

    • igotata's awatar igotata pisze:

      Dzięki za komentarz, Andrzeju. Faktycznie, ta nieprzewidywalność to zaleta gór, więc może jednak Igomamę ominęło zdobywanie tej Śnieżki, bo ta, która zdobyła z bratową, to jednak była zupełnie inna góra…? 🤔

      Polubienie

      • W górach takie rzeczy się zdarzają – ta sama nazwa, a zupełnie inne doświadczenie. Nieprzewidywalność terenu i pogody potrafi całkowicie zmienić odbiór wyprawy, nawet jeśli cel jest „ten sam”. Czasem to właśnie te różnice sprawiają, że każda wycieczka ma swój unikalny charakter.

        Polubione przez 1 osoba

  5. Iwona Zmyslona's awatar Iwona Zmyslona pisze:

    W górach nigdy nie byłam i przypuszczam, że pozostali członkowie mojej rodziny też nie. Jedyną pamiątką z gór były ciupagi kupione w dzieciństwie przez rodziców i kilim przedstawiający właśnie obserwatorium na Śnieżce, którym moją matkę obdarowała kuzynka z Kowar. Mam nadzieję, że kostka została wyleczona. Dzieciaki wspaniale Wam wyrosły. Całej Rodzinie życzę powodzenia i pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

    • igotata's awatar igotata pisze:

      Zabawny zbieg okoliczności… Ostatni raz w Szklarskiej Porębie byłem z moimi rodzicami, wiele lat temu, gdy miałem kilka ledwie lat. Niewiele z tego pamiętam, jedynie jakieś przebłyski i to, co później rodzice powtarzali w opowieściach. Jedno jest pewne: Iskierka po mnie odziedziczyła skłonność, by przy każdej wspinaczce szukać okazji, by wejść jeszcze wyżej. 😉

      Kowary też zamierzaliśmy odwiedzić, ale ostatecznie zabrakło nam czasu.

      Co do kostki… Igomama już się na nią nie skarży… ale w jej wypadku niczego to nie dowodzi. Dzieci faktycznie, nie chcą przestać rosnąć. 😉 Dzięki za komentarz i pozdrowienia, przesyłam wzajemności. 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz