Moja bratowa (Śnieżka) właśnie wróciła z Łodzi. Swoimi gorącymi wrażeniami ogrzała przy okazji moje – wystygłe, przygniecione warstwami kolejnych dni i wydarzeń! Cóż, w Łodzi byłam dwa miesiące temu! Napisałam na blogu o królowej ulic, Piotrkowskiej; powklejałam zdjęcia łódzkich murali, miałam zamiar pokazać jeszcze kilka ciekawych miejsc, ale… no, nie zdążyłam.
Tymczasem teraz, dzięki Śnieżce, wspomnienia wypłynęły na powierzchnię pamięci. Czym prędzej więc je wyławiam. Osuszam, wygładzam postrzępione brzegi, wypełniam białe plamy, żałując że nie robiłam notatek na bieżąco.
Na szczęście posiadam „Mój kraj nad Wisłą” – książkę Stokrotki, a w niej rozdział poświęcony Łodzi: „Hollyłódź, czyli stolica polskiego filmu”.
Na Stokrotkę, przewodniczkę, zawsze można liczyć!
Łódź jest bardzo filmowa, pod każdym względem i z każdej strony.
Słynna łódzka Filmówka od 1948 r. kształci ludzi kina i teatru. Studiował w niej sam Wajda, Kieślowski, Machulski, Polański i wiele innych sław.
Na Piotrkowskiej znajduje się Aleja Gwiazd, wzorowana na tej z Hollywood.
Po parzystej stronie świecą gwiazdy reżyserów, po nieparzystej – aktorów.
Znów – same zacne nazwiska.
Łódzkie ulice, parki i fabryki stanowiły scenerię w niemal dwustu filmach, co więcej – Łódź z powodzeniem „grała” Warszawę, Lwów, Paryż, Wiedeń, Berlin, a nawet Portugalię.
W Łodzi powstają nie tylko filmy dla dorosłych, ale też bajki dla dzieci.
Miś Uszatek, Colargol, Wróbel Ćwirek, Ferdynand Wspaniały, Piotrek i Pimpek z Zaczarowanego Ołówka to rodowici łodzianie.
Zatem jeśli zdarzy Wam się tu przyjechać, koniecznie przejdźcie się Szlakiem Łodzi Bajkowej, łączącym pomniki bohaterów kreskówek.
My też się nim przeszłyśmy: przyjaciółka, ja i nasze osiemnastoletnie córki.
I wiecie co? Spotkania z ulubieńcami z dzieciństwa bardziej ucieszyły nas niż nasze osiemnastki. W każdym razie okazywałyśmy więcej entuzjazmu przy pomnikach. Ale to pewnie kwestia sentymentów.
Podobnie zadziało się w Muzeum Kinematografii. Choć w sumie to całkiem logiczne, zważywszy że nam dobrze znane nazwiska artystów i twórców filmowych, młodym dziewczynom niewiele mówiły. Na szczęście córki okazały wyrozumiałość wobec co rusz wzruszających się matek! I cierpliwie czekały aż skończymy pstrykać zdjęcia. A można ich trzaskać całe stosy!
No ale jak nie focić, skoro przy wejściu zerkają na nas dwa najsłynniejsze polskie koty: Bonifacy i Filemon, a rekwizyty z „Kingsajza” pchają się w kadr?
Muzeum Kinematografii mieści się w wyjątkowym, zabytkowym budynku – jest to pałac Scheiblerów, z przepięknie zdobionymi salami, które rzecz jasna również służyły jako scenografia wielu filmów, choćby: „Stawka większa niż życie”, „Ziemia obiecana”, „Lalka”, „Między ustami a brzegiem pucharu”, „Komisarz Alex” – a to nie wszystko!
Zatem wizytą w tym miejscu będzie usatysfakcjonowany zarówno wielbiciel kina, jak i miłośnik architektury, dorosły i dziecko.
Wśród eksponatów znajdują się stare aparaty, sprzęty, pamiątki związane z rozwojem polskiego kina, plakaty, szyldy, neony, archiwalne zdjęcia, indeksy reżyserów, rekwizyty, kostiumy, elementy scenografii.
Absolutnym hitem jest oryginalny fotoplastykon, który zagrał w „Vabanku” Machulskiego i – nadal działa! To coś a la pierwotny odpowiednik kina 3D. Drewniana, beczułkowata instalacja z oddzielnymi stanowiskami, przy których się siada i przez wizjer ogląda przesuwające się kadry sławnych polskich filmów.
Jednakże najwięcej radości wzbudziła w nas wystawa „Pałac pełen bajek”, dzięki której mogłyśmy znów poczuć się dziećmi. Przypomniałyśmy sobie postaci z naszych ulubionych dobranocek, zobaczyłyśmy pokoik Reksia, Bolka i Lolka, Pingwina Pik – Poka, a nasze córki – Florkę. No i odwiedziłyśmy całe uniwersum Muminków.
Buzie bez przerwy nam się uśmiechały, a poziom endorfin tak wzrósł, że wypełnił nas po kokardę, mało brakowało, a wyrosłyby nam skrzydła i uniosłybyśmy się pod sufit. Bo w świecie bajek wszystko jest możliwe!
Cudownie, że są takie miejsca, gdzie można dogonić dzieciństwo i choć na chwilę uwolnić się od balastu dorosłości. W każdym razie dla nas dorosłość to czasami brzemię, nasze świeżutkie osiemnastki mają na ten temat zgoła inne zdanie. ![]()
Drodzy Czytelnicy, jak Wam „się kręci” Łódź? ![]()
Chcielibyście odwiedzić Muzeum Kinematografii? Albo przespacerować się Szlakiem Łodzi Bajkowej i przytulić rzeźbę któregoś z animowanych bohaterów? Kogo najbardziej?
Ps. Zdjęcia: Justyna Darmochwał (te lepsze) i moje (te słabsze) 🙂
Fantastyczny szlak! same ulubione postaci bajkowe, a murale, miodzio! Och, tyle mam planów, bo oprócz Łodzi, Wrocław i Gdańsk…życia mało!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Joteczko, ale zobacz z drugiej strony – jak dobrze mieć plany i marzenia!
I w zanadrzu tyle pięknych miast do odwiedzenia.
Wrocław i Gdańsk to niekwestionowani królowie polskich miast, jeszcze Warszawa, Kraków, Poznań. Ale powiem Ci, że Łódź też ma czym się pochwalić.
Mnie z kolei marzą się Lublin i Zamość. 🙂
PolubieniePolubienie
Łódź ma w sobie coś filmowego, a Twój opis pokazuje, że miasto można odkrywać na wielu poziomach – od architektury i historii kina, po sentymentalne spotkania z bajkowymi bohaterami. Ciekawie pokazałaś też, jak dorosłe spojrzenie może łączyć się z radością młodszych pokoleń – widać, że Muzeum Kinematografii i Szlak Łodzi Bajkowej to nie tylko lekcja historii, ale i świetna zabawa. Fajnie, że przy okazji udało się połączyć pasję fotograficzną z przyjemnością spaceru po mieście – na zdjęciach aż widać Wasze zaangażowanie i uśmiechy.
Muzeum Kinematografii na pewno przyciągnęłoby mnie samymi eksponatami i opowieściami o twórcach polskiego filmu, a Szlak Łodzi Bajkowej to świetny pomysł, żeby spojrzeć na miasto trochę jak dziecko. Najbardziej chyba chciałbym przywitać się z Reksiem – to klasyk, który wciąż potrafi wywołać uśmiech.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, Reksio jest kochany! 🙂 A jeszcze więcej Reksia jest w Bielsko – Białej, bo on wywodzi się z tamtejszej wytwórni filmów animowanych.
I patrz, przypomniało mi się – tam też bym chciała pojechać, niestety ode mnie to jeszcze dalej niż Łódź. 😉
Ale Łódź ma tyle do zaoferowania, że cztery dni to było mało!
PolubieniePolubienie
Fajnie, że wspominasz Bielsko-Białą, wytwórnia animacji tam zrobiła sporo wspaniałych rzeczy. Zgadzam się też co do Łodzi – nawet kilka dni to za mało, by zobaczyć wszystko, co miasto oferuje. Ciekawie byłoby połączyć oba miejsca w jednej wycieczce. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Czesc Igomama 🙂 Łódź nigdy nie pociągała mnie jakoś szczególnie, byłem w tym mieście raz lub dwa, ale bez entuzjazmu. Może w przyszłości ten stan się zmieni, natomiast widzę że Wy mieliście fajną wycieczkę i dobrze się bawiliście. Super!
PolubieniePolubienie
Oj powiem Ci, że tak! Wyprawa krótka, ale udana, na co wpływ miało miłe towarzystwo. 🙂 Łódź zaskoczyła nas pozytywnie. 🙂
PolubieniePolubienie
Popatrz, byłam w Łodzi, byłam na Piotrowskiej, a tę bajkową Łódź zobaczyłam dopiero u Ciebie. Dzięki za powrót do lat młodości, a mój pies został nazwany Reksiem, jakżeby mógł wabić się inaczej…
Zasyłam moc serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ultro, no nie mógłby się wabić inaczej! 😉 Wspaniała inspiracja bajką naszego dzieciństwa. Ach, to były czasy!
No i widzisz, w tej Łodzi właśnie tak bajkowo było i kolorowo.
Wcale nie szaro i fabrycznie, jak nam mówiono. 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki Twojemu opisowi i Waszym zdjęciom odmłodniałam. Fotoplastikon, który wspominasz, występował też w jednym z odcinków „Stawki większej niż życie”, choć w niej mógł być ten warszawski. Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Nawet nie wiesz, jak mnie ucieszył Twój komentarz, Iwonko! 🙂 🙂 🙂
To taka radość, móc przywołać komuś dobre wspomnienia i wzbudzić ciepłe emocje. 🙂 Dziękuję!
I oczywiście też pozdrawiam. 🙂
PolubieniePolubienie