Cukierek, psikus czy piosenka…?

DSCN9002

Dzisiaj, 11 listopada, już po raz trzeci wzięliśmy udział w holenderskich obchodach Dnia Świętego Marcina. W zeszłym roku dokładnie opisałam na blogu ten niderlandzki zwyczaj, dlatego teraz nie będę powielać tych samych informacji, czytelników bardziej zainteresowanych tą tematyką, zapraszam tutaj.
Krótko przypomnę, że wieczorem, 11 listopada, holenderskie dzieci chodzą z lampionami po domach (trochę jak w Polsce po kolędzie) i śpiewają piosenki o świętym Marcinie (jest ich tu całkiem spory wybór).  W zamian otrzymują słodycze.

Moje dzieciaki bardzo polubiły ten zwyczaj, nawet nie tyle z powodu kolekcji pyszności, ale z uwagi na miłą atmosferę tego wieczoru.
Holendrzy są bardzo przywiązani do Marcinowej tradycji, toteż dzieci goszczące w progach swoich domów witają z ogromnym entuzjazmem.

DSCN9023

Swą radość wyrażają poprzez specyficzną ekspresję: włączają się do śpiewu, kołyszą się w rytm melodii, klaszczą, a na koniec wydają z siebie „ochy” i „achy” na temat wykonania piosenek i piękna lampionów.
Dzieciaki czują się dowartościowane i tym chętniej odwiedzają kolejne posesje.
W tym roku u naszej rodzinie nastąpiły małe zmiany.
Najstarsza córka wybrała kolędowanie w towarzystwie koleżanki, w nieco innym regionie dzielnicy. Z kolei najmłodsza pociecha po raz pierwszy w swym dwuletnim życiu wyruszyła odwiedzać sąsiadów w obecności brata, pod dyskretną opieką mamy.

DSCN9013

Jeśli chodzi o tatę, to tu obyło się bez rewolucji, na własne życzenie został w domu, by częstować smakołykami przybyłych kolędników.
A propos poczęstunku, w bieżącym roku postanowiłam trochę zreformować tradycję i, obok słodkości, zaproponowałam naturalne przekąski, pełne witamin: mandarynki, ogórki, pomidory i papryczki.
Okazało się, że goście całkiem chętnie korzystali z tej zdrowej alternatywy!

DSCN9004

Holenderskie obchody świętego Marcina niekiedy bywają przyrównywane do Halloween. Moim zdaniem to pomyłka i porównanie „na wyrost”.
Mogliśmy się o tym przekonać w ubiegłą sobotę, gdy w naszym miasteczku, grupa mam imigrantek zorganizowała zabawę Halloween dla dzieci, na którą my również zostaliśmy zaproszeni.
W ubiegłym roku nie skorzystaliśmy z zaproszenia, a w tym roku… cóż, przyznam się, że w końcu uległam namowom swoich pociech,  toteż w rezultacie wybraliśmy się  na dziecięcą imprezę.

DSCN8907

Oczywiście najpierw wytłumaczyłam mojej młodzieży, że Halloween nie należy ani do tradycji polskiej, ani do holenderskiej.
Poprosiłam dzieciaki, by udział w tej imprezie  potraktowały jako okazję do poznania i doświadczenia zwyczaju kultywowanego w krajach anglosaskich.
Muszę jednak przyznać, że Halloweenowa zabawa spodobała się naszej trójce.
Wcześniejsze obawy, że młodzi przestraszą się duchów, wilkołaków i upiorów okazały się niepotrzebne.

DSCN8917

Aczkolwiek trochę adrenaliny i emocji też było!
O wyznaczonej godzinie wszystkie dzieci wyszły przed budynek, w którym odbywała się zabawa. Na parkingu miała na nie czekać niespodzianka. Ale, ale…
Co się stało z parkingiem?
Przemienił się w kadr z horroru!

DSCN8922

Między autami krążyły dziwaczne i przerażające postaci, a w bagażnikach naprawdę straszyło! W jednym miejscu była pajęczyna z mnóstwem ciemnych, wielgachnych pająków, a w innym czarny kocur rozpościerał ostre pazurki.
Największe przerażenie budził  jednak leżący kościotrup!

DSCN8930

Brr! Ale bez obaw!
Na szczęście dzieciaki nie dały się tak łatwo przerazić.
Zaglądały do aut z wielkim zaciekawieniem, bo bagażniki wprost uginały się od słodkości, a dzieci mogły częstować się wszystkim, na co tylko przyszła im ochota.
Wiele maluchów posiadało nawet specjalne torebki na cukierki w kształcie dyni.

DSCN8927

Przezorni się ubezpieczyli, a naszym dzieciom, laikom w dziedzinie Halloween, pozostało chowanie słodkości bezpośrednio do kieszeni kurtek i spodni. Jednak nie skarżyły się!
Same przyznały, że i tak są szczęściarzami, bowiem w jednym tygodniu doświadczyły dwóch tradycji – Świętego Marcina i Halloween.

A to jeszcze nie koniec! Najlepsze zacznie się od jutra…
Według planu, w sobotę, 12 listopada, do Holandii przypłynie Święty Mikołaj w eskorcie czarnych Piotrusiów…
Oj, i znów będzie się działo!
Trzeba przyznać, że holenderskie dzieciaki w listopadzie nie mogą narzekać na nudę!

DSCN8912

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowe zwyczaje i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Cukierek, psikus czy piosenka…?

  1. kalipso pisze:

    Wesoło tam macie! Coraz bardziej podobają mi się holenderskie zwyczaje:) Halloween trochę mniej, ale w końcu to tylko zabawa.

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Kalipso, jeśli chodzi o Halloween to ja też mam mieszane uczucia. Bynajmniej to nie jest holenderski zwyczaj, ale często jest praktykowany ze względu na dużą liczbę imigrantów z krajów anglosaskich, zamieszkałych na stałe właśnie w Holandii. Wiesz, Holandia to takie dziwne państwo, w którym na każdym kroku spotykasz przedstawicieli różnych narodowości, tylko tych rodowitych Holendrów jakoś najmniej w tym gronie…

      Polubienie

Dodaj komentarz