Gdy lęki wyłażą z kokonu, bo „Chłopki” patrzą

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-04 o 17.25.19_16dba547

Dużo się u nas dzieje, choć przecież nic szczególnego. Jednak gdy pięć osób mieszka pod jednym dachem, wiadomo, dziać się musi. I to „dzianie się” czasami mnie przygniata! Niby dzieci większe, powinno być łatwiej, tymczasem mam wrażenie, że jest wprost przeciwnie.
I nie wiem, czy to życie stało się bardziej wymagające, czy to mnie z wiekiem brakuje sił i cierpliwości?

Pod choinką znalazłam „Chłopki”. Ucieszyłam się, no ba!
W końcu to proza roku – nagradzana, wałkowana na portalach książkowych niemal do ostatniej kropki.
I, jak dotąd, … przeczytałam zaledwie spis treści.

Zupełnie jakbym się bała tej książki!
Jakby żółta okładka miała mnie poparzyć.
Wyeksponowałam „Chłopki” na regale, jak na jakimś ołtarzu, a jakże! I nic.
Patrzę sobie. Nie czytam, tylko patrzę.

Na okładce kobieta bez wieku, w chustce, waciaku, ugina się pod ciężkimi wiadrami. A nie, sęk w tym, że ona się nie ugina. Choć dźwiga tak wiele to jednak się nie ugina!
Wygląda jak ukrzyżowana. Nawet słońce z tyłu za nią daje efekt aureoli.
Jezus na krzyżu. Albo anioł.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-04 o 17.25.44_970195b7

Wybacz, święty Mikołaju, że nie przeczytałam „Chłopek” (jeszcze nie, bo przeczytam, obiecuję)!
Ale tak bardzo się boję, że odkryją moją słabość. Rozhisteryzowane ego.

Bo gdzie mi do nich, do naszych praprapra…?!
Do ich pracowitości, odwagi, dzielności.
I do ich biedowania. Gdzie mi?!

Gdy wspinały się na wyżyny kreatywności łatając dziury w spiżarni, w szafach. Wyczarowały posiłki z niczego, ot jeno z tego, co ziemia urodzi.
Tworzyły odzież ze skrawków materiałów.
Poobracały w dłoniach szydełko, postukały drutami, igłą i, szast prast, cuda powstawały.
Codzienne cuda do ogrzania zmarzniętych ciał.
Gdzie mi do nich, do tych chłopek!

Gdy służyły innym tak bardzo, że dla siebie sił im nie starczało. I śmiałości.
Ba, one nie miały zwyczaju, nawyku, by o sobie myśleć. Zawsze tylko o innych.

Zaharowywały się w polu, w gospodarstwie. W największej spiekocie nie pozwalały sobie na omdlenie, zimą traciły czucie w odmrożonych czubkach palców.
Siłaczki.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-04 o 17.24.51_5c90fbc0

Do tego stopnia siłaczki, że mam opór, by o nich czytać.
Bo co? Bo obnażą moją słabość? A może…bo przygniecie mnie współczucie?
Albo inaczej – okaże się, że ich zupełnie nie rozumiem.
Co więcej – będę zła, że nosiły te wiadra, nosiły, przekazywały je z pokolenia na pokolenie, a w tych wiadrach były tylko łzy i traumy, które teraz my nosimy i pod którymi się uginamy. Moje kolana też się łamią, nadgarstki omdlewają – choć nie mam powodów.
Nie mam, no przecież nie mam! Wprost przeciwnie.

Dziś rano znajoma kobieta powiedziała mi komplement. A mnie zamurowało.
Bo to była ledwie znajoma. Bo sytuacja była bezpośrednia, nie przez WhatsApp, lecz na żywo, twarzą w twarz. Bo bezinteresownie. I nie po powierzchni, a głębiej.

I tego głębiej już nie uniosłam. Zamiast się uśmiechnąć, otarłam łzę.
A później, już w mojej ciszy, łzy płynęły mi ciurkiem, jak z nieszczelnego kranu.
I tak sobie myślę, że może to wina „Chłopek” była?
Nieprzeczytanych, a jednak stojących na ołtarzu. Ukrzyżowanych.

Co takiego przekazały mi w tych wiadrach, że noszę to głęboko w sobie?
Jakaż to spuścizna?
Zalepiłam ją po omacku, poowijałam sznurkami, jak tam umiałam, bo bez tego zabezpieczenia nie przetrwałabym tylu lat.
A ona rozpycha się w tym kokonie. Chce zerwać nitki, pohulać, przejąć władzę nade mną. Wtedy płaczę.

Czytaliście „Chłopki”?
Jeśli tak, to powiedzcie mi, że nie są takie straszne, jak mi się malują.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-04 o 17.26.14_47c2b0b6

Ten wpis został opublikowany w kategorii książki, wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

8 Responses to Gdy lęki wyłażą z kokonu, bo „Chłopki” patrzą

  1. Ultra's awatar Ultra pisze:

    Napisałaś najciekawszą recenzję „Chłopek”, chociaż książki nie czytałaś. Zachęciłaś wszystkich do jej przeczytania. I powiem tak: Ty jej nie czytaj, Twoja wrażliwość sprawi, że spokój na długo będzie rozedrgany, gdyż los kobiet był rzeczywiście straszny. Bite, gwałcone, poniewierane, traktowane na równi z pociągowymi zwierzętami, ale zadaniowe, odpowiedzialne, bo gromadka dzieci do wyżywienia i ubrania.
    Moja babcia tak wodę nosiła nosidłami 2 km do jedzenia, prania i mycia, podczas gdy dziadek siedział w karczmie…
    Zasyłam serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Jejku, Ultro, jakie to strasznie smutne i niesprawiedliwe… 😦
      Współczuję Twojej babci, a „Chłopki” przeczytam choćby z szacunku dla tych kobiet i ich trudu.
      Serdeczności. 🙂

      Polubienie

  2. rusinowa's awatar rusinowa pisze:

    NIESAMOWITE… Bo i ja dostałam tę książkę w prezencie i też boję się ją przeczytać….bo wiem że będzie o mojej biednej babci która całe życie była na ciężkiej służbie jaką było jej życie na wsi….

    Ale z pewnością ją przeczytam….

    Stokrotka

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Ale zbieg okoliczności, Stokrotko, że obie dostałyśmy tę samą książkę w prezencie i obie trochę się obawiamy, co nas czeka podczas lektury.

      Cóż, prawda nas czeka. Bolesna.
      Pozdrawiam i do przeczytania!

      Polubienie

  3. jotka's awatar jotka pisze:

    Jeszcze nie czytałam, w ogóle ostatnio nie mogę się skupić na dłuższych formach, może to z powodu wiosny?

    Czytam zaległe czasopisma z drugiej ręki, a tam tez wiele ciekawych rzeczy.

    Moja babcia i większość rodziny pochodzili ze wsi, wakacje spędzałam na wsi, teściowie mieli znajomych na wsi.

    Już słuchając dawnych opowieści byłam pełna podziwu dla heroizmu naszych babć i prababć, nie do uwierzenia…

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Tak, Jotko, ja też słyszałam takie opowieści, a co nie słyszałam, to sobie dowyobrażałam.
      Ale takie opowieści zebrane zusammen, to zapewne zrobią wrażenie i niezły mętlik emocjonalny.
      Stąd na razie oswajam się z tą książką, patrząc na okładkę. 😉

      Polubienie

  4. Martyna's awatar Martyna pisze:

    Zostało mi 50 stron tej książki..

    Czytam ją na raty, bardzo, bardzo na raty, bo czytam ją od grudnia. Niektóre rozdziały dzielę na kilka posiedzeń. Książka wzbudza do refleksji, ale i rozrywa serducho na małe kawałeczki.

    Moja babcia (niedawno skończyła 87 lat!) pamięta te czasy i mówi, że to to jeszcze nic i opowiada mi inne historie – swoje, swojej mamy, swojej babci..

    Mam rónież książkę „Służące do wszystkiego” (także spod pióra Joanny Kuciel-Frydryszak), ale może, może zacznę ją czytać za rok. Może?

    Polubienie

    • Igomama's awatar Igomama pisze:

      Martynko, no widzisz, to jesteś lepsza ode mnie, bo jednak Twoja książka od grudnia jest w czytaniu! I właściwie już prawie finiszujesz.
      A ja jeszcze nie zaczęłam.
      Choć przeczytałam w międzyczasie wiele innych książek, tę – wciąż jakoś omijam.

      Polubienie

Dodaj komentarz