Posłuchałam Dzikiej Dziewczynki

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-07 o 19.13.56_f4ea8454

Jutro ruszam w drogę. Choć jeszcze to do mnie nie dociera.
Denerwuję się, stres wręcz się we mnie rozpycha łokciami.
Posłucham nawoływania mojej Dzikiej Dziewczynki.
To określenie z „Czułej PrzewodniczkiNatalii De Barbaro.
Koleżanka podarowała mi tę książkę. Czytałam ją dawno temu, ale wciąż pamiętam ścisk w gardle podczas lektury.

Moment „rozpoznania”: o, to o mnie!, mam tak samo, ja też! – gdy strona po stronie odkrywałam w sobie cząstki Potulnej, Kobiety Zafoliowanej, Serdecznej, Męczennicy i właśnie tej Dzikiej Dziewczynki, którą – może z wiekiem, może z rolą mamy – przeważnie w sobie tłamszę.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-07 o 19.14.47

Jakby wystarczyło, że mam w domu dwie „dzikie dziewczynki” do zaopiekowania: Iskierkę i Okruszka. Plus „dziki synek” do kompletu. Winking smile
W takim towarzystwie moja dzika dziewczynka przegrywa na samym starcie.

Ostatnio przeczytałam „Przędzę”, drugą książkę Natalii De Barbaro.
Przepiękna! Aż chce się głaskać okładkę i strony z wdzięczności za tę wiedzę, za metafory, obrazy, za zrozumienie.

Przędza, bo życie przypomina tkaninę, zaplataną z różnych nitek.
Wielobarwnych. Uśmiechniętych pomarańczy, romantycznych różów, kojącej zieleni, ale i wściekłych kolorów, krzyczących z bezsilności i rozpaczy.
Chciałoby się w aksamity i muślin, a tu na co dzień jest bawełna!

Raz nitka podskakuje wesoło za igłą, raz zrywa się, plącze i mechaci.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-07 o 19.14.21

Ostatnio spotkałam się z określeniem „nażyj się”.
Nowy wyraz, przynajmniej dla mnie. Po początkowym „co zacz?” szybko się we mnie zadomowił. Pięknie wypełnia lukę w słowniku, subtelnie oddaje rzeczywistość.
„Nażyć się” to nie to samo co żyć i pożyć sobie.

Nażyć się to żyć świadomie i uważnie.
Z pokorą przyjmować, co przyniesie dzień. Nawet jeśli podsunie nam nitki bure i rwące. Takie, które pokaleczą palce, rozorają skórę.
Jednak i one przeminą. Za jakiś czas znów pochwycimy aksamity i muśliny.
Na szczęście w to wierzę.

I właśnie teraz postanowiłam „nażyć się”.
Zadbać o tę moją stłamszoną Dziką Dziewczynkę.
Dotąd programowałam się na tryb „obowiązki”. Nie ośmieliłabym się poszukać za siebie zastępstwa w pracy; nie dokończyć zaczętego projektu i przekazać go komuś innemu.
Nie pamiętam również , kiedy zostawiłam Igotatę i dzieci samych na dziesięć dni.
Chyba nie było takiej sytuacji.

Jutro wyruszam na camino. Pielgrzymi szlak świętego Jakuba.
Rano wsiądę w samolot do Porto. Tam spotkam się z organizatorką wyprawy (też „czułą przewodniczką”) i drugą uczestniczką. Więcej chętnych się nie zgłosiło, idziemy w trzy.
Zanim wyruszymy w drogę, spędzimy dzień nad oceanem w Viana de Castelo.

Potem będziemy już wędrować, z plecakami na plecach, z Querense do Santiago de Compostela.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-07 o 21.28.03_a8af1e9e

Łącznie przejdziemy 110 km – niby niedużo – minimum, by zasłużyć na compostelkę certyfikat pielgrzyma. Jednak dla mnie… dużo!
Bo dużo zostawiam za sobą. Bo żeby w ogóle pomyśleć o tej wyprawie, dużo musiałam pokonać: oporu w sobie, zewnętrznych przeszkód. Dużo, dużo

Będziemy nocować w klasztorze i w schroniskach dla pielgrzymów alberguach.

Buty czekają gotowe do marszu. Plecak spakowany.
Minimalistycznie, by wpasować się w wymiar samolotowego bagażu podręcznego.
Poza tym przecież będę go codziennie dźwigać.
W środku śpiwór, ręcznik, legginsy, mydło, szczoteczka do zębów.
Ciuchy przeciwdeszczowe, bo w Galicji ma padać cały tydzień  (taka ironia losu, podczas gdy w Holandii, zwykle deszczowej, właśnie świeci słońce).

Mój plecak jest mały (20 l), ale znajdzie się w nim miejsce też na Wasze intencje.
Dawajcie. Poniosę.
Zaniosę przed ołtarz świętego Jakuba.

Ps. I usprawiedliwiam się: przez półtora tygodnia nie będę wrzucać nic nowego na blog. Więc nie zaglądajcie. No, chyba że Okruszek zechce coś napisać albo może Igotata poczuje potrzebę wylania żalów na klawiaturę? Za to nie ręczę. Winking smile
Natomiast swoimi wrażeniami (i przygodami) podzielę się po powrocie.
Dbajcie o siebie, o Wasze Dzikie Dziewczynki i Waszych Dzikich Chłopaków.

A gdybyście chcieli w międzyczasie poczytać o camino, polecam Wam wspomnienia Uli H.  z bloga Nie tylko kartki.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-07 o 19.22.05_dd18a87c

Ten wpis został opublikowany w kategorii wiatrakowa codzienność i oznaczony tagami , , , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

14 odpowiedzi na „Posłuchałam Dzikiej Dziewczynki

  1. jotka pisze:

    No kochana, co za wiadomośc!

    Trzymam mocno kciuki za udaną wyprawę i podziwiam za podjęcie takiego wyzwania!

    Polubione przez 1 osoba

  2. mr Andrzej W pisze:

    Wyprawa na pielgrzymi szlak świętego Jakuba z pewnością będzie niezapomnianym doświadczeniem. Ale nie martw się, nawet „dzika dziewczynka” potrafi poradzić sobie w trudnych sytuacjach. Cieszę się, że zdecydowałaś się na „nażycie się” i postanowiłaś zadbać o siebie w tej podróży. W końcu czasem trzeba sobie pozwolić na odrobinę egoizmu i przyjąć, że życie to nie tylko obowiązki, ale także chwile, które warto przeżyć świadomie i z uśmiechem 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  3. rusinowa pisze:

    Szacunek wielki dla Ciebie Igomamo…

    Stokrotka

    Polubione przez 1 osoba

  4. zwykły tata pisze:

    Ogień! To jeden z moich celów. Mam nadzieję, że w czasie pielgrzymowania Otrzymasz to, co dla Ciebie najcenniejsze.

    Polubione przez 1 osoba

  5. Krystyna pisze:

    Dopiero teraz nadrobilam juzne niedoczasowe zajecia (to u mnie staly punkt zyciowego programu 😉 – za duzo wyzwan i zainteresowan mam) i widze, ze…nie spoznilam sie z pisaniem, bo i tak nie odpiszesz 😉 swietny pomysl – i wyzwanie – z ta pielgrzymka. Wszystko opisz. Ja bym nie dala rady juz chodzic wiecej niz jakies 5km dziennie, a potem nie moc sie ruszac przez 2 dni, tak wyszlo. Do tego jestes w przepieknej Portugalii – smkowity kasek podrozniczy (mimo deszczu 😉 ). Co do bycia Dzika Dziewczynka – no jest w kazdej z nas taka dziewczynka, tylko czasem nie jest wypuszczana, zeby sie pobawic. Ja, mimo wszystko, jestem mocno pod wlos i Dzika Dziewczynka, ktora buntowala sie przeciw tatowymi zakazami a zywila sie pozwolenstwami Mamy, ktora na szczeke brala moje wszystkie glupie pomysly. Tzw dorosle tez butem przygniata DD, ale grunt sie nie dac!! Mam nadzieje, ze wrocisz pelna wrazen i ciekawych przepisow 😉 ja -> jade gdzies, cos jem, wpadam w dziki zachwyt, wracam do domu i zameczam domownikow/domownika probami odtworzenia. hehehe ORAZ ale w sumie przede wszystkim – mam nadzieje, ze buty byly wygodne!!!!!

    Polubione przez 1 osoba

  6. Ula H. pisze:

    Witaj Kochana ! Cieszę się Twoją radością i zapałem do rzeczy wielkich ! Gratuluję decyzji o wędrówce ! Bardzo mi miło, że wspomniałaś o moim Camino :)) Ale jak to się stało, że ja nie poznałam jeszcze „Czułej przewodniczki” ? Muszę to koniecznie nadrobić ! Ściskam i pozdrawiam :))

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Warto, Ula.
      Myślę że „Czuła przewodniczka” spodobałaby Ci się. 🙂

      A o Twoim camino jak mogłam nie wspomnieć? 🙂
      Taka piękna wyprawa, czytałam z przyjemnością i… obudziłaś moje tęsknoty. 🙂 Uściski.

      Polubienie

Dodaj komentarz