Droga życia – Camino de Santiago

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.04.57_1400dc6e

I już! Wróciłam z camino. Buty się sprawdziły.
Nie obtarły stóp, doprowadziły do celu. Twardymi podeszwami stemplowałam drogi szutrowe, kamienne, asfaltowe. Wzdłuż lasów i pól. Szłam po chodniku, po skałach, po trawie, po błocie, a nawet i po wodzie, gdy ścieżka zmieniała się w rwący potok.
Plecak, ledwie dwudziestolitrowy a przecież zmieścił wszystko, co było mi niezbędne.

Niczego mi nie zabrakło. Choć w domu gromadzę masę „przydasiów”, okazuje się, że tak naprawdę potrzebuję niewiele.

Przez cały ubiegły tydzień byłam „peregriną”, pielgrzymem, pielgrzymką.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.49.37_5a3bf8d4

Szłam szlakiem Via de la Plata, a właściwie jego małym fragmentem, odcinkiem od miasta Ourense do Santiago de Compostela – miejsca w północnej Hiszpanii, gdzie znajdują się relikwie i grób świętego Jakuba Starszego, apostoła.

Na pielgrzymiej drodze nie potrzeba mapy. Całą trasę znaczą żółte strzałki.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.03.48_a8fae3f2

I muszle – białe, falbanami prążków rozkładające się jak poły peleryny, która otula i chroni. Wystarczy zaufać.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.51.18_3021241d         Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.03.35_96e4e970

Można pielgrzymować samemu, można z rodziną, z przyjaciółmi czy znajomymi – ja zdecydowałam się na moje (pierwsze) camino w towarzystwie czułej przewodniczki Marty i współpielgrzymowiczki Basi, również czułej Winking smile .
Zabawna sprawa, z Basią wcześniej się nie znałyśmy, choć – jak się okazało – obie mieszkamy w Holandii.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.17.05_dce579ed

Nasza kameralna wyprawa przypadła poza sezonem turystycznym i pielgrzymim i tę „pozasezonowość” odczuwałyśmy również na szlaku.
Szłyśmy praktycznie same, otoczone głosami natury. Niekiedy wręcz miałam wrażenie, że znalazłam się na pustyni, mimo bogactwa i bujności przyrody.
Ale to była dobra pustynia, potrzebna.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.00.49_1e52a2ab

Innych pielgrzymów zaczęłyśmy spotkać dopiero w dwóch ostatnich dniach naszej wędrówki, tuż przed Santiago, gdzie szlaki spotykają się i łączą w jedno.

My też połączyłyśmy się duchowo.
Z Martą i Basią różniłyśmy się charakterem, temperamentem, sytuacją życiową, a jednak szybko, i jakoś tak naturalnie, się zaprzyjaźniłyśmy.
Jedna droga, te same posiłki i wspólne noclegi sprzyjały rozmowom i zwierzeniom.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.14.20_bbf90525

W czasie tego jednego tygodnia śmiałam się tak szczerze i z głębi jak… nie pamiętam kiedy. Ale bywało też, a jakże!, że uśmiech bladł i w oczach łzy kręciły się jak sprężynki.
Targały nami emocje i pozwoliłyśmy sobie na komfort nietłumienia ich.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.51.55_6e2b4fd6

Uczyłyśmy się siebie i od siebie nawzajem.
Moje towarzyszki okazały się być bardzo charyzmatycznymi, silnymi, a przy tym radosnymi osobami. Martę podziwiałam za odwagę i spontaniczność, Basię za poczucie humoru i szczerość. Obie – za ciepło i czułość. 🙂

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.10.36_0c013b2e        Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.11.46_a4855612

Miałyśmy swój cel i swoje intencje. Każda własne, inne.
Ja moje zamknęłam w kamyku. I niosłam w plecaku kilometr po kilometrze, by ostatecznie złożyć kamień na murku przed katedrą. Podarować jak prezent. Lub zostawić jak niechciany balast.

Ale w camino nie chodzi tylko o cel – o dojście do katedry z figurą Jakuba Apostoła, o dojście w porę na nocleg do schroniska dla pielgrzymów i zameldowanie się w albergue. Nie!

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.27.37_3084f209

Gdyby o to chodziło, wsiadłabym w Porto do autobusu i pojechała bezpośrednio do Santiago.

Tyle że wtedy nie doświadczyłabym drogi. Nie rozsmakowałabym się w niej, nawet jeśli jej smak momentami piekł goryczą i szczypał gardło.

Przed wyruszeniem na szlak  Marta uroczyście wręczyła nam muszle świętego Jakuba oraz paszporty pielgrzyma, w których każdego dnia zbierałyśmy pieczątki w przydrożnych kościołach, kafejkach, noclegowniach.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.41.38_905f6bff

Tak zaopatrzone dałyśmy się prowadzić naszej przewodniczce, strzałkom i naszym stopom, które odmierzały krokami swoisty, niekończący się różaniec.
Stopami rozmyślałyśmy, medytowałyśmy, modliłyśmy się, śpiewałyśmy.
Stopami też milczałyśmy.

Przyjmowałyśmy do siebie wszystko, co po drodze.
Wierzyłyśmy, że wszystko jest po coś.

Zaznałyśmy najróżniejszej pogody. I co to była za pogoda, jejku!
Pierwszego dnia deszcz niemalże siekał nas na kawałki!

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.00.14_b2d0920a

W ortalionowych spodniach i kurtce jeszcze jakoś go znosiłam.
Niestety, dałam się zwieść słońcu, które na moment wyszło zza chmur.
Wtedy pełna złudnej nadziei na poprawę pogody, zdjęłam niewygodne „brezenty” i … dopiero mi się oberwało za naiwność! Deszcz zagrał mi na nosie.
Nagły, gwałtowny –  przemoczył mnie do szpiku kości.
Mokre getry oblepiły mi nogi, mięśnie drżały, a zęby dzwoniły w rytmie przemoczonych kroków.
Solidnie zmarzłam.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.22.10_831db968

A było się nie rozbierać! 😉

Jednak z każdym kolejnym dniem pogoda łagodniała. I całe szczęście.
Czasem świeciło nam słonko, czasem wiatr wypychał rękawy kurtek.
A, i nawet grad ostukał nas igiełkami!

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.57.49_ddb1b988

Szłyśmy w świetle dnia, szłyśmy w delikatnej ciemności, jaka spowija niebo tuż przed wschodem słońca lub tuż po zachodzie.
Mijałyśmy mieszkańców wiosek, pasterzy wyprowadzających krowy, robotników przy pracy.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.09.37_90300052        Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.08.38_4acd6396

Czasem ktoś pomachał nam z okna, zatrąbił klaksonem samochodu lub pozdrowił zza płotu ogrodu słowami: Buen Camino! Dobrej drogi!

Podziwiałyśmy krajobrazy: szczyty gór majaczące na horyzoncie, eukaliptusowe lasy, śródziemnomorskie gaiki.
Zachwycałyśmy się roślinnością: kwitnącymi oleandrami, magnolią, drzewkami cytrusowymi obwieszonymi kulami dojrzałych owoców.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.57.36_bf3b67de

Zwracałyśmy uwagę na architekturę.
Na stare rzymskie kościółki i kapliczki, tak podobne jakby powycinano je z jednej matrycy.
Na wioski z kamiennymi murami, gdzie ktoś jeszcze mieszka i ktoś już nie mieszka.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.02.46_6b017e08

Nasz dziarski krok, niczym echo, odbijał od kroków pielgrzymów, którzy szli tędy przed laty: monarchów, hrabiów, żołnierzy napoleońskich, ludzi świętych i zwykłych. Biednych i bogatych.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.52.54_28e728dd

Zaszczytem było stąpanie po ich śladach, dołączenie do tej wielopokoleniowej, historycznej społeczności.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.59.31_0dd13344

Zauważyłam, że podczas drogi cieszyły mnie małe rzeczy: zdjęcie plecaka z ramion, poluzowanie sznurówek butów, rześkie powietrze, zieleń liści, krótki postój na łyk wody, uśmiech przechodnia, jego pozdrowienie, ptasi trel, nie wspominając o takim luksusie jak pajda galicyjskiego chleba, degustacja lokalnego cydru czy kolejna pieczątka w paszporcie.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.59.15_fd4b61ee

Ale żeby nie pudrować rzeczywistości, przyznam się Wam, że zmagałam się też z lękiem. Odkryłam, że boję się dużych psów, biegających samopas po wsi.
Raz kilka sporych rozmiarów “burków” zagrodziło nam drogę polegując na całej jej szerokości. Musiałyśmy ich ominąć, bo nie było innego przejścia.
Na nasz widok psy podniosły się zaciekawione. Jeden warknął i wystawił kły. Wiedziałam, że mam zachować spokój, że nie wolno mi biegać i wpadać w panikę.
I powiem Wam, że było to dla mnie mega trudne!
Łzy płynęły mi ciurkiem, chciałam się wycofać. Gdyby nie spokój, rozwaga i opanowanie moich dzielnych towarzyszek – prawdopodobnie nie pokonałabym tego odcinka. W tym miejscu odpadłabym z gry.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.54.11_88bcc828

Bo camino jest trochę jak gra.
Zaliczasz kolejne etapy, przechodzisz na następny level.
I mierzysz się z przeszkodami – tymi na zewnątrz jak: deszcz, grad, długi dystans, zalana droga czy choćby te moje psy, ale też tymi wewnątrz, co siedzą głęboko w tobie: twoimi przekonaniami i ograniczeniami.
Moimi, było chociażby wyruszenie w podróż bez rodziny. Tęsknota za bliskimi, za domem, nieznajomość języka hiszpańskiego, zmęczenie, niedobór snu…

Jednak cały czas wiedziałam, że na końcu gry czeka mnie nagroda.
I czekała. Ogromne wzruszenie, gdy dotarłyśmy do katedry.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.43.18_2cf4f0dd        Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.05.41_9683a922

Gdy zobaczyłam misternie zdobiony ołtarz, posrebrzany sarkofag z relikwiami świętego Jakuba.
Gdy symbolicznie dałam Mu uścisk, obejmując jego figurę.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.48.07_cb47c686        Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.45.23_b0665270

Gdy zapaliłam świeczkę ofiarną.
Gdy pomodliłam się za wszystkich, którym obiecałam modlitwę i za tych, którym nie obiecywałam.
Gdy w końcu mogłam odłożyć „mój” kamień.
I gdy otrzymałam “Compostelęcertyfikat ukończenia Camino de Santiago.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.42.11_16f515bb

Pożegnałam się z Martą i Basią.
Wróciłam do Holandii. Wyprałam caminowe ciuchy, ulotnił się zapach hiszpańskiego powietrza. Game over?
Nie. Bo choć nasze Camino Santiago dobiegło końca, to nadal trwa camino życie.
Bo życie to niekończąca się podróż.
A my pielgrzymujemy w swojej codzienności.

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 18.55.15_133ead47

Ps. Kochany Czytelniku, gdyby zamarzyła Ci się podobna wyprawa, jak opisana powyżej, a obawiasz się podróżować w pojedynkę – polecam Ci czułą przewodniczkę Martę, która, jak sama określa, jest naznaczona kaminozą, czyli uzależnieniem od camino: gdy kończy jedno, już myśli o następnym.
Skompletowała kobiecą ekipę na kwiecień i maj, ale – uwaga! uwaga! – zbiera grupę mieszaną na czerwiec. A potem na wrzesień i październik i tak dalej, i tak dalej.
Najlepiej sami zajrzyjcie na Jej social media.

(* post nie jest sponsorowany, po prostu dzielę się dobrem).

Zdjęcie WhatsApp 2024-03-19 o 19.15.27_62c122ff

Ten wpis został opublikowany w kategorii Hiszpania i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

12 odpowiedzi na „Droga życia – Camino de Santiago

  1. Jotka pisze:

    Gratuluję bardzo i zazdroszczę 👍

    Opowieść przeczytałam jednym tchem, dziękuję za kontakt, może kiedyś się odważe. Może uda mi się namówić męża.

    pozdrawiam ❤️

    Polubione przez 1 osoba

  2. Igomama pisze:

    Dziękuję Jotko! Cieszę się, że mogłam się podzielić.
    Sama chciałabym kiedyś wrócić na pielgrzymi szlak właśnie z mężem. 🙂
    Pozdrawiam kochana. 🙂

    Polubienie

  3. Ultra pisze:

    Jesteś bardzo dzielna, że odważyłaś się iść sama, Twoja wrażliwość potrzebowała przemyśleń i wyciszenia. Ot, taki jest cel pątniczej wędrówki. Pielgrzymowanie po szlakach w różnych warunkach pozwala skierować naszą uwagę na inne niż domowe czynności, pozwala przekierowanie myśli, by odsunąć dręczące problemy i niepokój o bliskich oraz przyszłość…
    Serdeczności

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Sama prawda, Ultro!
      Jest dokładnie tak, jak mówisz.
      Ciało zmęczone, za to głowa wypoczęta.
      Dobrze tak przewietrzyć myśli, przegnać codzienne zmartwienia i różne lęki.
      Serdeczności, kochana.

      Polubienie

  4. Magda Kuchenbeker pisze:

    Emilko, jesteś niesamowita. Pięknie opisałaś tę przygodę. Czytając czułam się jakbym spacerowała z Wami. Teraz będę planowała taki wyjazd. Dziękuję za motywację💪Gratuluję

    Polubione przez 1 osoba

  5. Igomama pisze:

    Madziu, dziękuję z całego serca!
    Wiem, że uwielbiasz podróżować i masz łatwość w kontaktach międzyludzkich.
    Myślę, że świetnie odnalazłabyś się również na tego typu wyprawie. 🙂
    Najważniejsze to wsłuchać się w siebie i rozpoznać, czego nam w danym momencie potrzeba. 🙂 Buziaki. 🙂

    Polubienie

  6. Ula H. pisze:

    Kochana ! Jak się cieszę, że i Ty powędrowałaś do Santiago de Compostela !!! Gdy wraz z moim mężem wędrowałam w październiku – droga też zamieniła się w potok. Nie było tak łatwo, ale widoki wynagradzały trud wędrówki. Cudnie !!! Ja bardzo , bardzo chcę jeszcze wrócić na szlak św. Jakuba. Najbardziej realne to będzie za rok. W tym roku chyba nie dam rady się zorganizować. Gratuluję Ci przejścia tego szlaku ! Buen Camino !!!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      No właśnie pamiętam, Ula z Twojej relacji te potoki. 🙂
      Ja szczerze mówiąc liczyłam, że w marcu w Hiszpanii będzie cieplej i bardziej sucho. Ale ponoć pogoda na camino ma być dokładnie taka, jaka jest, bo
      widoczniej takiej nam potrzeba. 🙂
      No i pielgrzymka nie może obyć się bez pewnego rodzaju dyskomfortu, inaczej nie byłaby pielgrzymką. 😉

      Rozumiem Twoją chęć powrotu na szlak. Też bym poszła za jakiś czas, ale już dłuższą trasą, bo teraz zaliczyłyśmy pielgrzymie „minimum” 110 km.

      Buen Camino!

      Polubienie

  7. opakowana pisze:

    W zasadzie to nie wiem JAK skomentowac Twoj wpis…z roznych wzgledow – nie mam takiej glebokiej wiary, od lat glaskam i szlifuje moja wlasna wiare (nie katolicka i nie chrzescijanska nawet) i Wasza sama camina to to juz jest dla mnie spelnieniem. Prawdopodobnie nie przeszlabym tylu kilometrow co Ty – tu szapoba, jak mawiaja starozytni Franzuci ;), jestem pelna podziwu. Co do psa – a moze on byl podstawiony wlasnie w celu przeskoczenia tego plotka starego strachu i obaw i niewiary w siebie… Chyba droga do celu, do katedry, byla niejako celem rownoleglym do celu odkrywania siebie jeszcze glebiej niz sie znasz. Czas na poukladanie roznych mysli, poukladanie rzeczy co do waznosci – bez planu i bez zalozen – to samo chyba przychodzi – pisze metnie, wiem, ale czy to bylo to? Bycie sam na sam ze swiatem (poza domem, choc to w zasadzie ma male znaczenie) w takich okolicznosciach przyrody wzbogaca i oczyszcza i umysl i dusze.

    Mala Dziewczynka dala rade i chyba da sobie z roznymi innymi rzeczami i wyjdzie z tego Pippi Longstrumpf – tylko o tym nie zapominaj!

    p.s. Wyjezdzajac na pielgrzymke mialas na pewno jakis plan do osiagniecia. I wyobrazenia jak to bedzie. I co? Bylo wlasnie tak?

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Krysiu, brawo! Mimo że zaznaczyłaś, że „szlifujesz wiarę”, to dokładnie określiłaś, o co chodzi w camino.
      Ludzie pielgrzymują szlakiem świętego Jakuba już począwszy od IX wieku i najczęściej powodem jest oczywiście pogłębienie wiary, odwiedzenie grobu św. Jakuba Apostoła Starszego, rozwój własnej duchowości.
      Ale wielu ludzi idzie z zupełnie innych pobudek – jako aktywność fizyczna, odpoczynek od codzienności, przewietrzenie głowy, nabranie dystansu i perspektywy do swoich problemów… To też jest jak najbardziej ok.
      Jest nawet taki film „The way” (Droga życia, 2010 r) o lekarzu, który stracił syna i rusza szlakiem świętego Jakuba, by uczcić jego pamięć. A po drodze towarzyszą mu inne osoby, z których każda jest kompletnie inna i z innej przyczyny znalazła się na drodze np. Holender Joost chce schudnąć.

      A czy, ja osiągnęłam to, co chciałam?
      Powiem Ci, że… tak.
      Pomimo że byłam w drodze bardzo krótko, zrobiłam dystans minimum (jednak wystarczający, by otrzymać certyfikat pielgrzyma i compostelkę”).

      A co do psów – podobnie mówiła Marta, że one obrazują jakieś moje lęki, z którymi warto się uporać. Czemu tak bardzo boję się ujadania, krzyku, powarkiwania…? Dało mi to do myślenia.
      Wszystko jest po coś.

      Na szczęście te psy są przyzwyczajone do widoku pielgrzymów z plecakami, więc teoretycznie nie powinny być agresywne.
      Niemniej, powiem Ci, że następnego dnia spotkaliśmy młodziutką dziewczynę, samotną „peregrinę” z Barcelony, która została ugryziona przez psa. Gdy jadłyśmy śniadanie w albergue, wpadła tam zapłakana.
      Niestety, spanikowała i uciekała przed psami i właśnie wtedy jeden ją ugryzł.
      Potem jeszcze spotkałyśmy tę dziewczynę na kolejnym noclegu i już w Santiago wieczorem na ulicy.
      Była bardzo dzielna, a nas nazywała swoimi „mamusiami”.

      Polubienie

  8. Gratuluję i cicho zazdroszczę.
    Ja niestety dowiedziałem się o idei Camino dopiero w wieku gdy odwiesiłem plecak na dobre.
    Życzę kolejnych pięknych przygód.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz