Moje dzieci marzyły o bezpośrednim spotkaniu z Białym Ptakiem już od dawna jednak wciąż brakowało ku temu to okazji, to czasu, to sposobności.
Biały Ptak musiał zatem poczekać na nas aż do drugiej połowy października, kiedy to w Holandii zaczęły się… tygodniowe jesienne wakacje.
Stał w gotowości na lotnisku Schiphol w Amsterdamie.
Obiecywał smak przygody. Wzbudzał lekki dreszcz. Strachu czy ekscytacji?
Władczy, dumny, odważny… Fascynujący!
Na niecałe trzy godziny nastąpiła zmiana perspektywy: okazja zobaczenia chmur z drugiej strony, z dołu niedostępnej. Ocean rozlał się przed nami jak plama atramentu.
Niczym krecie kopczyki wyrosły góry, a w końcu pojawiło się miasto.
Czyżby synek wybudował je z klocków lego?
Biały Ptak delikatnie zakołował w powietrzu, po czym pewnie stanął na płycie lotniska. Nagrzane od słońca powietrze otuliło nas jak ciepła kołdra.
A więc tak wygląda kraj spełnionych marzeń naszych przyjaciół, Portugalia?
Dzień dobry – bom dia!
Nie ukrywam, zmiana pogody bardzo nas ucieszyła.
Pory roku, niczym psotne siostry, zamieniły się miejscami: Jesień skryła się za plecami Lata i pozwoliła nam o sobie zapomnieć na czas pobytu w tym najbardziej wysuniętym na zachód europejskim państwie. Znów wróciły do łask letnie buty, bluzki i sukienki.
Ciepłe noce. Upalne dni.
Nie sądziliśmy, że o tej porze roku, będziemy szukać skrawka cienia, by odpocząć od gorąca. Nie podejrzewaliśmy, że będziemy biegać boso po plaży; szukać muszelek, rozgwiazd i wodorostów; kąpać się w falach oceanu…
Plaża nad Atlantykiem jest szeroka i piaszczysta, przypomina miękki dywan.
Zostawiliśmy na nim ślady naszych stóp niczym pieczęcie: „Tu byliśmy!”
Naprawdę tam byliśmy…
Z portugalskiego brzegu mieliśmy okazję podziwiania Hiszpanii, oddzielonej jedynie graniczną rzeką. Tak bliskiej…
W Holandii brakuje wniesień i wzgórz, jest prosto i płasko.
Z kolei Portugalia gór ma pod dostatkiem.
Wędrując jednym z górskich szlaków, tuż za domem naszych znajomych, uświadomiłam sobie jak bardzo odwykłam od takiej wspinaczki i od widoków naturalnego piękna przyrody: skał, lasów, głazów…
A czy kiedykolwiek wcześniej i gdziekolwiek indziej podglądałam dzikie konie na wolności?
Szczególnie zachwyciły mnie noce…
W górach niebo zdaje się wisieć tuż nad głową.
Czarniusieńkie, wymalowane wzdłuż i wszerz gwiazdami, gwiazdkami, gwiazdeczkami… Wystarczy stanąć na palcach, wyciągnąć mocno ręce, najmocniej jak się da, i… dotykać, łapać, zbierać te niebiańskie błyskotki. A potem nawlekać na złote sznurki!
Może w ten sposób powstaną wyjątkowe łańcuchy na choinki, które uświetnią Boże Narodzenie najuboższym ludziom? Na szczęście gwiazdy są za darmo…
Przypomniałam sobie studenckie czasy.
Dźwięk gitary i śpiew wyłaniał się z ciemności i przenikał do mojego wnętrza.
Już kiedyś, gdzieś tak było…
Tylko – kiedy? Tylko – gdzie? Nie pamiętam…
Istnieje tylko „tu i teraz”.
Na ognisku właśnie pieką się kasztany, hamak kołysze się miarowo.
Chwilo trwaj! Nocy nie przemijaj…
A jednak noce mijają…
Muszą, taka ich natura.
Dzień też chce nas uwieść, oczarować słonecznym blaskiem, pochwalić się skarbami.
Ma ich w końcu tak wiele do zaoferowania!
O, na przykład choćby takie „azulejos” (czyt. ażuleos).
Są niemal wszędzie: na fasadach domów, kamienic, kościołów, urzędów…
Piękne mozaiki. Cudowne w swej różnorodności.
Biel doskonale komponuje się tu z błękitem, przenikają się i uzupełniają niczym zakochani… Na pewno powstały z nieba i obłoków.
A te kolorowe – może z drobinek tęczy?
Maleńkie barwne światełka wirują w oczach.
Od słońca, odcieni farb, wrażeń i emocji zaczyna mi się kręcić w głowie.
Najwyższa pora, by pójść do „pastelarni”, czyli tutejszej piekarnio – cukierni.
Portugalczycy przesiadują w nich na okrągło bez względu na wiek i płeć.
Szklanka soku ze świeżo wyciśniętej, tutejszej pomarańczy, oprócz wyjątkowych walorów smakowych – orzeźwia, dodaje energii, a jednocześnie uspokaja i wycisza…
Po co się tak śpieszyć? Czy warto wciąż biec przez życie?
Zatrzymaj się, wojowniku światła!
Jesteś tylko gościem na tym świecie, przechodniem, wędrowcem.
W swej wędrówce nie zgub tego, co najważniejsze…
Doceń drobiazgi.
I koniecznie zjedz portugalski przysmak – pastel de nata!
Kruchość ciasta połączona z ciągnącym się, kremowym nadzieniem tworzy doskonałą kompozycję niemal tak samo jak duch oraz materia, sacrum z profanum, trwałość i przemijanie…
Ale spokojnie: zanim przeminiemy – koniecznie zjedzmy rybę, królową portugalskiej kuchni!
Dorsz, pstrąg, sardynki, owoce morza…
Szeroki wybór, do tego ceny stanowiące miłą odmianę po tych holenderskich („hoorrreendalnych”); okazuje się, że „w mieście” jednak można zjeść smacznie i niedrogo, a niekiedy wręcz zaskakująco tanio.
Jest cudownie! Chcemy cieszyć się wakacjami jak najdłużej…
Biały Ptak cierpliwie czekał na nas na lotnisku w Porto.
Jednak po siedmiu dniach zaczął się niecierpliwić.
Nie było rady, trzeba wsiadać. Znów spojrzeć z góry na chmury.
Przypomnieć psotnym siostrom, Lecie i Jesieni, właściwą kolejność.
Zostawić „bom dia” dla „goedemorgen”…
Przynajmniej na jakiś czas.
Przynajmniej dziś.
Portugalia jest cudowna! też nas zachwyciła przy pierwszym spotkaniu!! miło powrócić zdjęciami do wspomnień….i te smaki… choć dla mnie Portugalia i tak najbardziej smakuje prawdziwymi soczystymi i słodkimi pomarańczami…. mmm :))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda? Portugalia daje się pokochać od pierwszego wejrzenia…
O tak, tam pomarańcze smakują całkiem inaczej niż owoce z importu.
I w każdej kawiarence jest serwowany sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy, słodki a jednocześnie orzeźwiający… Pycha!
Ps. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ech jak fajnie się czytało a jeszcze lepiej oglądało- cudowny wpis na początek listopada gdy za oknem już bardziej szaro i mokro. Widzę że wakacje się naprawdę udały:)
PolubieniePolubienie
Udały się i to bardzo!
Pozostał niedosyt, bo chciałoby się tam być dłużej, zobaczyć więcej…
Moje dzieci po raz pierwszy w życiu doświadczyły lotu samolotem.
Marzyły o tym od dawna…
Dziękuję za miłe słówko:) 🙂 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kochani, zasłużyliście na takie wakacje w październiku! Nie wiem czego bardziej zazdroszczę, pogody czy smakołyków? U nas przydałyby sie inne przerwy w nauce i pracy, ale może ktoś to kiedyś zmieni…
W Portugalii nie byłam, ale znam z opowiadań brata i bratowej i ze zdjęć oczywiście.
Pogodę mamy całkiem inna niż w Portugalii, ale cóż, we wszystkim można znaleźć jakieś plusy 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Racja Jotko, trzeba się cieszyć tym, co się ma.
W Portugalii moim dzieciom czasami było aż za gorąco i narzekały na skwar.
Mieliśmy codziennie ok. 30 st, ale ponoć to ewenement, normalnie w północnej części kraju nie jest aż tak upalnie pod koniec października.
A taka krótka przerwa w ciągu roku szkolnego naprawdę jest bardzo regenerująca i potrzebna. Teraz sama doceniam walory takiego systemu przerw w nauce (w Holandii co 2 miesiące są „wakacje”).
Dziękuję za pełne życzliwości odwiedziny.
PolubieniePolubienie
popłakałam się. dziękuję. kocham
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kasiu, to ja dziękuję.
Zaszczyca mnie, że mogłam wzbudzić w Tobie emocje (zresztą to nie ja – tylko Portugalia;).
„Kocham zawsze” (Ty wiesz… )
PolubieniePolubienie
Byłam kiedyś ze znajomymi w Lizbonie i … oczarowało mnie to miasto. Odwiedziłam również Fatimę, o której marzyłam. Było to z kolei niezwykłe duchowe przeżycie. A teraz marzę o tym, żeby pojechać tam z mężem i córeczką. Warto zwiedzać, bo każda podróż nas ubogaca, choć myśląc o podróżach od pewnego czasu czuję niepokój. Dziękuję za piękne zdjęcia i wpis. Dzięki nim na chwilę sięgnęłam do miłych wspomnień o Portugalii. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Witaj Bożenko, jak miło, że napisałaś i podzieliłaś się swoimi wspomnieniami.
Ja też marzę o zwiedzeniu Lizbony i Fatimy.
Teraz nam się to nie udało; mieliśmy tylko tydzień ferii, a odległość między północną a południową częścią Portugalii okazała się zbyt duża.
Czuję zatem lekki niedosyt.
My ostatnimi czasy podróżowaliśmy tylko między Polską a Holandią, więc lot do Portugalii był niezwykłą odmianą, takim powiewem świeżości.
Dzieciaki pierwszy raz leciały samolotem…
Ten niepokój, o którym piszesz – też odczuwam, ale starałam się być dobrej myśli i nie dać się sparaliżować lękom.
Dziękuję za miły komentarz i życzę, by udało Ci się odwiedzić Portugalię w towarzystwie męża i córeczki. 🙂
PolubieniePolubienie