Już od kilku dniu przeczuwałam, że wkrótce wydarzy się coś niezwykłego…
Nie rozumiałam, co się ze mną dzieje, ale miałam wrażenie, że nadchodzą zmiany. Dotychczas myślałam, że moje mieszkanko w brzuchu mamy jest najmilszym i najbezpieczniejszym miejscem na świecie. Ale ostatnio zaczęłam odczuwać niepokój…I narastało we mnie przekonanie, że coś się kończy, że muszę wyruszyć w jakąś podróż…
Owszem odbyłam już wiele wypraw będąc w brzuchu u mamy, w tym tę najdłuższą do Holandii. Ale czułam, że tym razem chodzi o coś zupełnie innego…
Moje mieszkanko przestało być dla mnie wygodne. Aż dziwne, że kiedyś nazywałam je przestronnym apartamentem, a później przytulnym gniazdkiem.
Przestało być ani jednym, ani drugim.
W mojej głowie coraz częściej snuły się myśli o przeprowadzce. Słuchałam głosu mamy dobiegającego do mnie jakby z innego świata i zaczęłam marzyć o spotkaniu z nią. Jakaś nowa tęsknota pojawiła się w całym moim ciele.
Oczy zapragnęły widzieć, uszy słyszeć, ręce dotykać, skóra – być przytulana, całowana, głaskana…
Aż w końcu cała zmieniłam się w tę tęsknotę i …wtedy to się stało.
Udałam się w podróż….A u jej celu spotkałam swoich rodziców i rodzeństwo: Iskierkę i Groszka.
Teraz odpoczywam w łóżeczku zmęczona, ale spokojna i szczęśliwa.
Mama zaznaczyła w kalendarzu, serduszkiem, dzień naszego pierwszego spotkania…
Witaj świecie! A teraz czas spać…
Też pisałam wnuczce taki „pamiętnik”. Do czasu, gdy nie zaczęła mówić.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Szczęściara z wnusi:)
PolubieniePolubienie