Szukaj na blogu
Kalendarz
Najnowsze komentarze
Najpopularnieszje…
Blogoteka
Aksinia – kawa & puzderka
Anna, ciuchy i drobiazgi
Anna Maria Gregorowicz
Bajeczki Stokrotki
Belgia nasz dom
bezpukania.eu
Cichy zakątek poezji
entliczek-pentliczek
hubedi
Iwona Kmita
Kobieta po 30
kolekcjoner marzeń
Listy i [inne] brewerie
Lustro
mariposaflower
Matka Puchatka
- Błąd: kanał prawdopodobnie nie działa. Spróbuj ponownie później.
Mysz Galaktyczna
Na karuzeli życia
nie tak znów kolorowo
Nie tylko kartki
nieodkrytapl
Pani od biblioteki
Pogodna dojrzałość
Polki na Obczyźnie
Przystanek Wrocław
Rodzinka 2 + 3
Saol ar Ceilteach
spacerem przez życie
Tajwan i nieznana Japonia
Walcz zawsze do końca
- Błąd: kanał prawdopodobnie nie działa. Spróbuj ponownie później.
Wiem, że nic nie wiem
Wrzosy
Zielone życie na Zielonej Wyspie
Żeńska Komórka
Dzienne archiwum: 30 stycznia, 2017
Ratunku, język niderlandzki!
Mieszkamy w Holandii niecałe trzy lata…
Kiedyś niewiele wiedziałam o tym kraju, nie interesowałam się nim w żaden szczególny sposób. Prawdopodobnie nie miałam również pojęcia, jakim językiem władają Holendrzy. Niemieckim? Angielskim? Czy słyszałam kiedykolwiek o niderlandzkim?
Szczerze wątpię.
A jednak życie potrafi zaskakiwać, oj potrafi!
I tak oto los „rzucił” nas do krainy z wiatrakami w tle.
Dziś wiem już znacznie więcej o Holandii i o Holendrach, o ich zwyczajach i codziennym życiu. Zresztą swoimi emigracyjnymi doświadczeniami dzielę się z Wami na blogu.
Teraz biorę „na tapetę” język niderlandzki.