Patrząc na tytuł i zdjęcia tejże notki, w pierwszej chwili możecie mieć wrażenie „deja vu”.
Przecież już pisałam o nauce pływania!
Pamiętacie post pt.: „Jak uczą pływania w Holandii”?
Dla przypomnienia – w grudniu (po mozolnej, żmudnej, trwającej półtora roku nauce) moje dzieci zdały pierwszy egzamin pływacki i tym samym otrzymały dyplom A, potwierdzający podstawową umiejętność pływania.
Wzorem większości Holendrów, postanowiliśmy jednak nie poprzestawać na laurach, tylko pójść za ciosem i kontynuować pływacką edukację naszych pociech.
Bo kiedy, jak nie teraz? Bo gdzie, jak nie tu?
Gdzie, jak nie w Holandii – kraju, który z wodą żyje za pan brat?
Ano właśnie!
Warto korzystać z tego, co dobre, a akurat „kultura pływania” w tym małym, „mokrym” państwie reprezentuje wysoki poziom, ba, niektórzy twierdzą, że stanowi nawet swoistą filozofię zakładającą symbiozę człowieka i wody.
Tak więc, po zdobyciu dyplomu A, nasze dzieci (poza tym najmłodszym) nadal systematycznie, raz w tygodniu, doskonaliły swe umiejętności pływackie na basenie, by w efekcie (po 5 miesiącach nauki) zdać kolejny egzamin i otrzymać dyplom B.
Nie wiem, czy pamiętacie, więc na wszelki wypadek przypomnę: wielce osobliwą i charakterystyczną właściwością holenderskiego systemu kształcenia jest nacisk na umiejętność pływania w butach i w ubraniu.
I tak, jak na poprzednim poziomie edukacji pływackiej wystarczyły bluzki z krótkim rękawkiem i krótkie spodenki, tak wraz z kolejnym stopniem nastąpił wzrost wymagań.
W tym półroczu na każdą lekcję pływania na strój kąpielowy trzeba było zakładać bluzkę z długim rękawem i długie spodnie. Legginsy i getry są wykluczone.
Nogawka ma „majtać się ” wokół nogi, a na stopach koniecznie muszą tkwić skarpetki i buty. Właśnie tak i nie inaczej.
Dodam jeszcze, że w Holandii, na lekcjach pływania, dzieci nie używają gogli, czyli okularków pływackich. Również czepki nie mają tu zastosowania.
A po co to wszystko? Dla własnego bezpieczeństwa!
By dziecko nauczyło się „czuć” mokre ubranie.
Bo jeśli kiedykolwiek zdarzy mu się wpaść do wody, to istnieje szansa, że nie przerazi się i nie spanikuje. Przynajmniej takie jest założenie.
Zatem zawsze w pierwszej części zajęć uczniowie pływają w skompletowanym stroju, a po jakimś czasie ubrania zostają zdjęte i dalej mali pływacy ćwiczą w zwykłych kostiumach kąpielowych.
Tak samo dzieje się na egzaminie pływackim, który stanowi wyjątkowy moment w życiu holenderskiej rodziny, celebrowany niemal jak święto państwowe.
Przekonaliśmy się o tym już w grudniu, gdy dzieciaki zdawały swój pierwszy egzamin, a za drugim razem, w czerwcu, czekała nas „powtórka z rozrywki”.
Pływalnia znów była udekorowana białymi balonami, a dzieciom towarzyszyły całe rodziny: rodzice, babcie, dziadkowie, czasem jeszcze ciotki i wujkowie.
Oczywiście wszyscy uzbrojeni w aparaty fotograficzne, kamery, laptopy i wszelki sprzęt, który pomoże utrwalić ten arcyważny moment w życiu małego mieszkańca kraju, co rusz, wijącego się wstęgami kanałów.
I tym razem na egzaminie nie mogło zabraknąć klauna, tego samego, którego nasza najmłodsza córeczka poprzednio tak bardzo się bała!
Na szczęście tym razem strach został nieco przełamany i pod koniec egzaminu Okruszek nawet zaszczycił błazenka lekkim skinieniem dłoni.
O przebiciu piątki jednak jeszcze nie mogło być mowy…
Gdy pływalnia została otwarta, wszystkie „pociotki” zaczęły wyścig w stronę najlepszych miejscówek na widowni. Nic dziwnego, taką doniosłą chwilę w życiu milusińskich trzeba oglądać z jak najdoskonalszej perspektywy!
Gdy tłum się w miarę usadowił i przygotował sprzęt fotograficzny – rozbrzmiała energetyczna muzyka i na basen, tanecznym krokiem, trzymając się za dłonie, wbiegły dzieci.
Widownia zaczęła wiwatować i klaskać.
Głos zabrał główny trener, który powitał zebranych, po czym zaczęło się „show”!
Bo tak naprawdę całe wydarzenie bardziej przypominało wielkie widowisko niż egzamin. Serio. Wszystko przebiegało w radosnej atmosferze, absolutnie wolnej od stresu i zdenerwowania.
Od dzieciaków wymagano zaprezentowania podobnych stylów pływackich jak na dyplom A, jedynie wzrosły odległości konieczne do przebycia.
I tak, najpierw należało wskoczyć w ubraniu do wody, a następnie przepłynąć 50 m żabką i 50 m stylem grzbietowym. Potem trzeba było przez minutę utrzymać się na powierzchni wody wykonując jedynie ruchy nogami.
Następnie dzieciaki zdjęły mokre ciuchy (przypomnijmy: bluzkę z długim rękawem, długie spodnie, skarpety i buty) zostając w kostiumie kąpielowym.
Wykonały skok do wody i zanurkowały przepływając 25 m pod wodą poprzez obręcze.
Później miały za zadanie przepłynięcie 100 m żabką i 100 m „na plecach”.
Po czym następował najtrudniejszy punkt programu (bynajmniej dla moich dzieci), czyli skok do wody „na główkę” i wyłowienie z dna basenu małego przedmiotu. Uwieńczeniem całości był kraul (12,5 m).
To wszystko.
Potem nastąpiły już tylko wiwaty, gratulacje, kwiaty i prezenty.
Uroczyste rozdanie dyplomów i medali. Uścisk dłoni. Pamiątkowe zdjęcie całej grupy.
Udało się!
Iskierka i Groszek zdobyli dyplom B i… mają ochotę na więcej.
Chcą osobiście doświadczyć pływania… w kurtkach! Tak, tak!
Właśnie tego wymaga trzeci stopień pływackiego wtajemniczenia, czyli zdobycie
dyplomu C.
Ale na razie przyda się wakacyjna przerwa.
I wypróbowanie umiejętności pływackich w jeziorze…
Bardzo fajna sprawa, pływać każdy powinien umieć, a w ubraniu to o tyle ważne, że nie wiadomo, co kogo spotka. U mnie rodzina na szczeście pływająca, a wnuki zaczęły pływanie na basenie w wieku 4 miesięcy:).
PolubieniePolubienie
To prawda, umiejętność pływania bardzo się przydaje, nie tylko ze względu na przyjemność, którą daje. Fajnie, że Wasza rodzinka jest „pływająca” – i to jak widzę po wnuczku „od małego”:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jestem pod wrażeniem i na wieści o zdobyciu dyplomu, jak i całej oprawy, ale przede wszystkim informacji o nauce pływania w ubraniu. Wypadek może zdarzyć się każdemu, a przecież nie zdążymy zdjąć ubrania…
Super inicjatywa, mądrzy ci Holendrzy 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, akurat jeśli chodzi o pływanie, z Holendrów śmiało można brać przykład.
Holenderskie dzieci sprawiają wrażenie, jakby urodziły się z umiejętnością pływania, jeżdżenia na rowerze i jeszcze jazdy na łyżwach.
PolubieniePolubienie
każda zdobyta umiejętność jest bardzo cenna …
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie. Nigdy nie wiemy, czym zaskoczy nas życie.
Im więcej umiemy, tym będzie nam łatwiej popłynąć z jego nurtem i jest szansa, że „pod prąd” damy radę. 😉
PolubieniePolubienie
Bardzo ciekawy wpis, dużo się dowiedziałam i mi się ta wiedza podoba. Sama dobrze pływam, mój syn także – nie przyszło mi jednak do głowy ćwiczyć w pełnym rynsztunku. Ale uważam, że to bardzo mądre – gdy człowiek zajdzie się w nieprzewidzianej sytuacji (oby nie) będzie umiał zachować się w wodzie. Trzymam kciuki za wakacje dzieciaczków a potem za dyplom na poziom C. Pozdrowienia:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, Iwonko.
Ja też jestem pływająca, ale również nie przyszło mi do głowy pływać w „pełnym rynsztunku” jak to zabawnie określiłaś.
To chyba tylko Holendrzy uskuteczniają taki pomysł i jak na razie z wielkimi sukcesami (w kraju tym jest mała liczba utonięć, a jeśli toną – to głównie przedstawiciele innych nacji).
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
Niesamowite z tym egazminem plywackim ! Przydaloby sie, by wiele innych dyscyplin bylo w ten sam sposob traktowanych. Marzy mi sie takie widowisko na przyklad z historii lub jezykow obcych 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dziękuję za odwiedziny i komentarz:)
Takie widowisko z innych przedmiotów mogłoby być bardzo ciekawe.
Świetny pomysł! Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przede wszystkim ściskam mocno Iskierkę i Groszka i serdecznie gratuluje! 🙂 Piękne widowisko i cenna umiejętność (oby tylko nigdy nie trzeba było jej stosować!).
Jako osoba, która w wodzie mogłaby siedzieć godzinami, całkowicie rozumiem tę filozofię symbiozy człowieka z wodą 🙂
Nawet PONIEKĄD rozumiem to pływanie w ubraniu…ale jakaś część mózgu uważa to jednak za ekstremum, bądź co bądź… Może inaczej bym na to patrzył, mieszkając w Holandii tak jak Wy…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Młodzież gratulacje przyjmuje i bardzo tobie, Celcie, dziękuje. 🙂
Przyznam, że mnie na początku te ubrania w wodzie też dziwiły (a nawet nieco denerwowały, bo po każdej wyprawie na basen, trzeba było suszyć tyle tych ciuchów),
ale z czasem przywykłam.
Jednak myślę, że treningi pływackie w kurtkach – znów mnie zaskoczą.
To jest dopiero ekstremum.
Na szczęście nie są to typowe kurtki zimowe,
lecz przeciwdeszczowe ortaliony. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gratuluję dyplomów! A o pływaniu w butach i ubraniu słyszałam (i nawet tutaj czytałam!), ale nadal mnie to zaskakuje. Nie ukrywam, że jest to bardzo mądre i logiczne! Jak najwięcej sukcesów pływackich życzę! 😀
Pozdrawiam serdecznie, M.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Martynko, dziękujemy Ci serdecznie za gratulacje.
Życzenia sukcesów pływackich na pewno przydadzą się, gdy dzieciaki rozpoczną przygotowania do zdobycia dyplomu C i będą mieć treningi pływackie nie tylko w bluzkach z długim rękawem i spodniach, ale też kurtkach.
Pozdrawiamy wakacyjnie;)
PolubieniePolubienie
W kurtkach to dopiero może być wyzwanie.. Na pewno nie należy to do łatwych rzeczy, ale faktycznie to „przyzwyczajanie” jest uzasadnione. Tyle dzieci (i dorosłych) się topi – a taka wiedza (a raczej umiejętności) będą na pewno cenne!
Wytrwałości i duuuużo radości (widzę na zdjęciach, że zabawa też jest!) w pływaniu!
M.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Martynko, jeszcze raz bardzo dziękujemy! 🙂
PolubieniePolubienie
Czytałam i zdziwiłam się, że to już koniec!
Narobiłaś mi ochotę na basen, na kontakt z wodą, którą jako dziecko uwielbiałam! Wyciągnąć mnie z górskich, lodowatych strumyków to było wyzwanie! Niestety, uczulenie na chlor robi swoje… 😦
Zazdroszczę zwyczaju nie pływania w czepkach i podziwiam umiejętność pływania w ubraniach! Gratulacje dla dzieciaków 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękujemy serdecznie, Ilono:)
Ja Ci narobiłam ochotę na basen, a Ty mnie – na chlapanie się w górskich potokach. 😉
Tam dopiero musi być krystalicznie czysta woda!
Zero chloru, który rzeczywiście nie wpływa dobrze na skórę, zwłaszcza tę alergiczną.
Udanych wakacji życzę (najlepiej z wodą w tle) 😉
PolubieniePolubienie