Toskańskie dzienniki – Piza

ad4d9bc0-629d-46a9-86fa-ef28042cfaf5

W przeciwieństwie do Vinci, o którym pisałem wczoraj, Piza była od początku na naszej liście miejsc, które koniecznie chcieliśmy odwiedzić. Nocowaliśmy tak blisko tego miasta, że grzechem byłoby do niego nie zawędrować. Gdy więc nasi przyjaciele spacerowali ulicami wiecznego miasta – my próbowaliśmy „przepchnąć” krzywą wieżę i nacieszyć oczy całą resztą atrakcji, które znaleźć można na Polu Cudów.

Początek wizyty jednak był nieco stresujący: nawigacja, po tym jak nie znaleźliśmy wolnych miejsc parkingowych bliżej centrum, poprowadziła mnie uliczkami tak wąskimi, że tylko czekałem na dźwięk blachy trącej o kamienne mury. Szczęśliwie, obyło się bez takich atrakcji. Zaparkowaliśmy poza otoczonym wodami rzeki Arno centrum na obszernym i dość tanim parkingu – polecam wszystkim tym, którzy przemieszczają się czymś większym niż smart. Winking smile

Z parkingu kroki skierowaliśmy w stronę krzywej wieży, po drodze jeszcze zatrzymując się na… obiadek. Jak już bowiem wspominałem: na wakacjach staraliśmy się nigdzie nie spieszyć, a tego dnia ustanowiliśmy chyba swoisty rekord porannego rozleniwienia. Winą za to możemy obarczyć ogród wokół miejsca, gdzie nocowaliśmy – pełen urodziwych zakątków, skłaniających do chwili relaksu. Co ciekawe, miejsce do którego trafiliśmy (bar bistro) nie posiadało nawet oficjalnego menu. Sympatyczna pani kelnerka streściła nam wszystko to, co lokal miał tego dnia do zaoferowania i w oparciu o opis jedynie (nie znając nawet cen) musieliśmy podjąć decyzję. Nie powiem, było smacznie, rodzinnie, zdecydowanie nie czuliśmy się tam jak turyści.

Po sutym posiłku spacerowało się zdecydowanie przyjemniej. Po drodze do wieży trafiliśmy na jeden z najpiękniejszych placów Pizy: Piazza dei Cavallieri.

58a721f1-5afb-4191-aa5a-d6a84f40c526

Ze wszystkich stron otaczały nas tam piękne, średniowieczne budynki, w tym moim zdaniem najpiękniejszy – Palazzo della Carovana. Podziwiając plac warto pilnować pociech: mimo, że ruch na tym placu nie jest wielki, to jednak przemieszczają się po nim samochody i skutery.

Od tego placu było już bardzo blisko do wieży i reszty budynków, które zdobią Piazza del Duomo. Budynki stopniowo odsłaniały swe oblicze. Mamy więc kampanilę, znaną lepiej jako Krzywa Wieża. Oczywiście, ze wszystkich stron otaczają ją turyści, którzy albo próbują ją podtrzymywać, albo pchać, czy wreszcie – trzymać ją na dłoni. My również ulegliśmy magii tego miejsca i próbowaliśmy, wykorzystując niedoskonałość ludzkiego oka, stworzyć złudzenie, że wieża opiera się na naszych dłoniach.

Wieza_Pizza

Równie wielkie wrażenie robią pozostałe budynki, znajdujące się na tym rozległym placu. Trzeba oddać, że mimo licznych turystów rozmiary Pola Cudów sprawiają, że nie można się tu poczuć jak sardynka w puszce. Ludzie spacerują, relaksują się na trawniku, naturalnie – pstrykają masę zdjęć, snują się po licznych chodniczkach i chłoną atmosferę tego miejsca.

Zwiedzanie ograniczyliśmy do tego co darmowe – katedry. A że bilet darmowy wykorzystać można tylko o konkretnej godzinie zyskaliśmy niewielkie „okienko”, które dziatwa skrzętnie wykorzystała na to, na co we Włoszech pozwalaliśmy im bez marudzenia (być może dlatego, że sami na lody mieliśmy ochotę, a niezręcznie byłoby jeść lody jednocześnie odmawiając ich pociechom Winking smile ). O tym, że lody były wyśmienite, wspominam jedynie z kronikarskiego obowiązku.

Wnętrze katedry – zachwycające. Masa rzeźb, obrazów, przepiękna ambona, która nawet tak zatwardziałego „fizola” jak ja wprawiła w zachwyt.

583ee4c5-9d20-4685-9dbc-85dd79d0a37b

Niestety, zmęczenie zaczęło dawać o sobie. Igomama spacerowała, podziwiała i podsłuchiwała informacji od polskiej przewodniczki oprowadzającej jakąś wycieczkę. Mnie bardziej kusiła ławeczka na wprost wspomnianej ambony, gdzie łączyć mogłem odpoczynek z podziwianiem sztuki sakralnej – optymalizacja.

76813156-c693-4b50-8aa6-8f32f528978b

Zarówno katedra jak i stojące niedaleko baptysterium prezentuję się równie okazale z zewnątrz, tworząc piękną kompozycję ze znaną na całym świecie Krzywą Wieżą. Cały plac, wraz ze znajdującymi się nań budynkami, został wpisany w 1987 na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

7ec36a4b-26f9-4e14-8d46-cdf971f81d22

Z placu odchodziliśmy dość niechętnie, ale chcieliśmy zobaczyć jeszcze jedno miejsce: kościół Santa Maria della Spina. Szliśmy tam przekonani, że znajduje się w nim relikwia: cierń z korony jezusowej. Na miejscu dopiero dowiedzieliśmy się, że relikwia została przeniesiona. Sam kościółek jest malutki i pusty – nie ma w nim żadnych ławek. Za to z zewnątrz cieszy oko, choć jest poniekąd wciśnięty w nadbrzeże rzeki Arno.

5e144f70-96c1-42fe-bfe5-62294d3f6f2c

Po tej wizycie zaczęliśmy powoli kierować się w stronę parkingu, starając się trasę poprowadzić tak, by coś ciekawego po drodze zobaczyć. Zamiast jednak architektonicznych perełek, trafiliśmy na perełkę kulinarną. Niespodziewanie zatrzymał nas sympatyczny Włoch i zaczął dopytywać, czy nie jesteśmy przypadkiem z Polski. Jak się okazało – lokal, który prowadził, znany jest wśród naszych rodaków a na ścianie za główną ladą wypisano w naszym ojczystym języku „najlepsze lody w Pizie”.

1dec39fa-ec0f-4019-86a2-8be0fc331816

Właściciel chwalił się nie tylko ich smakiem, ale ekologicznością produkcji. Nawet łopatki do lodów wykonane były z materiałów biodegradowalnych. Przyznam, że dla mnie była to kwestia drugorzędna. O wiele większe zainteresowanie wzbudził we mnie jeden ze smaków oferowanych w tej gelaterii. Lody o smaku… piwa! Więc choć lody tego dnia już jedliśmy, to decyzję podjęliśmy bez wahania. Lody faktycznie były przepyszne, ale mnie najbardziej przypadła do gustu osobowość właściciela. Naprawdę, warto zajrzeć do Gelaterii Tuffo 13 – będzie to z pewnością szczęśliwa trzynastka. Po lodach i krótkim spacerze wróciliśmy tam, gdzie zaczęła się nasza wędrówka. Lodowo i zabytkowo syci ruszyliśmy w krótką drogę powrotną na nasz nocleg.

b07e8b3c-80bb-4356-9e8b-7c43b5e09eb1

Ten wpis został opublikowany w kategorii Włochy i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Toskańskie dzienniki – Piza

  1. jotka pisze:

    Powiem szczerze, że czasem w czasie podróży denerwują te wszystkie opłaty, jakby turysta jeździł z workiem pieniędzy…
    Ta knajpka to jak zrządzenie losu, fajnie. Podobno w USA można dostać nawet lody o smaku boczku, ale ja wole tradycyjne smaki…

    Polubione przez 1 osoba

    • Lody o smaku boczku? Słyszałem o boczku w czekoladzie, ale przyznam szczerze: mimo mojej miłości do mięsa nie skusiłbym się raczej na żadną z tych opcji. Lody zaś o smaku piwa trzeba postrzegać nie przez jakieś lagery, tu smak wzięto z trunku o bogatym smaku i podobnie jak lody o smaku whiskey – były naprawdę wyborne.

      Polubienie

  2. Morgana pisze:

    Konieczna fotografia z krzywą wieżą. Mam i ja kilka.
    Mnie zachwyciła katedra:)
    Jeśli chodzi o lody, nie przepadam za nimi.
    Będąc we Florencji pani przewodnik powiedziała nam, o tych o smaku sera gorgonzola.
    Sery wszelakie lubię, dałam się zatem na te lody namówić. Kupiłam i nie pożałowałam, były Pysze!!!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Lody o smaku sera gorgonzola? 🙂
      Brzmi intrygująco. 🙂
      Chętnie bym spróbowała takiego nietypowego, jak dla lodów, smaku.
      Niestety nie widziałam (w odwiedzanych przez nas galeteriach przeważały smaki czekoladowe, nutellowe, kogel mogel, zupa inglese, tiramisu, ciasteczkowe… no i rozmaite owocowe). A do Florencji niestety nie dotarliśmy…
      A katedra faktycznie piękna. Ta ambona… Ach.

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s