Polowanie na krasnale

c0f7999f-a1bc-43ac-852f-be522290552b

Życie na emigracji ma to do siebie, że zaczynamy w kraju ojczystym stawiać szklane domy. Odległość powoduje również, że pewne miejsca odwiedzamy być może częściej, niż w czasach gdy zdawały się na wyciągnięcie ręki. Dla mnie jednym z takich miejsc jest stolica Dolnego Śląska.

Poznałem to miasto najpierw na studiach, gdy zostałem zaproszony przez przyjaciółkę o bardzo popularnym w tamtym czasie pseudonimie „Ciri”, który mi – wówczas kompletnie niezaznajomionym z prozą Sapkowskiego – nie kojarzył się z niczym konkretnym. Ciri mieszkała w akademiku Politechniki Wrocławskiej i choć akademiki te są oddalone dość znacznie od centrum, to pokazała mi dość, bym pokochał to miasto od pierwszego wejrzenia. Później również inni znajomi „z sieci” pokazywali mi uroki tego miasta, w tym osławione dziś krasnale, potęgując tym samym mą słabość do Wrocławia.

3a8df726-2350-4525-b24d-94289e7874df

Niestety, lata mijały a mi jakoś przestało być „po drodze”. Praca, żona, dzieci… Wrocław oddalił się. Trzeba było emigracji (i tanich lotów z Eindhoven), by w mojej głowie zrodził się pomysł, by do Wrocławia wrócić i „zarazić nim” Igomamę. Jak może część z Was pamięta – operacja zakończyła się sukcesem.

Od tamtej wizyty byłem we Wrocławiu jeszcze raz, na zaproszenie moich przyjaciół z wrocławskiego oddziału Objectivity (a dokładniej: z Polish PowerShell User Group, w skrócie… piposz). Od tamtej pory pozostajemy w kontakcie a i widywaliśmy się kilkakrotnie. W tym roku znów „wpadliśmy” na siebie w czasie PowerShell Conference Europe.

Powershell_-367

A ja miast czekać na zaproszenie – sam zaproponowałem, by w czasie wakacji zorganizować kolejne spotkanie we Wrocławiu. Wiedziałem już, że w Polsce będę w te wakacje bardzo krótko, ale Wrocław wpisywał się świetnie w powrót do kraju wiatraków, z krótkim „międzylądowaniem” w Jeleniej Górze. Ale nie uprzedzajmy faktów! Spotkanie doszło do skutku, Igomamie pomysł z wpleceniem tej wizyty w nasz program powrotu do Holandii przypadł do gustu i tak oto wylądowaliśmy w samym sercu miasta pełnego krasnali.

Krasnale

Oczywiście, dla tak dużej grupy przede wszystkim należało zadbać o nocleg. Nauczony doświadczeniem z Krakowa zdecydowałem się na niewielkie mieszkanko na Świdnickiej, kilka kroków od wrocławskiego rynku. Cena nie powalała a mieszkanie oferowało przestrzeń i swobodę, której próżno szukać w hotelach i hostelach.

f2d458fa-7594-4c5f-bd12-609b4e01ca42

Jedyny mankament to około setki schodów, po których trzeba się było wspiąć, by do mieszkanka dotrzeć. Drugim problemem mógłby być parking, ale dzięki uprzejmości gospodarzy spotkania, firmy Objectivity, Igowóz mogłem porzucić na ich parkingu. Tam też udałem się po zakwaterowaniu i przeraźliwie tanim obiedzie w barze mlecznym Miś. Igomama zaś ruszyła z naszą trójcą na krasnoludkowe polowanie.

8a755fdc-986c-496a-955c-0885becaf034

Kolejny dzień zaczęliśmy od porannego spaceru: koniecznie chcieliśmy starszej dwójce pokazać Panoramę Racławicką, a przez internet bilety można kupić na tę atrakcję jedynie z dziennym wyprzedzeniem. Na szczęście druga atrakcja, którą Igomama wypatrzyła dla nas, nie miała takich obostrzeń. Uzbrojeni w bilety i wygodne obuwie ruszyliśmy na podbój Ostrowa Tumskiego.

To jedno z moich ulubionych miejsc w mieście. Nieco mniej turystów, niż w okolicy rynku. Przepiękne kościoły ze strzelistymi wieżami. Sporo urokliwych zakątków. Most na wyspę prowadzący był akurat w remoncie, musieliśmy więc nieco nadłożyć drogi, ale i tak było warto.

Następna atrakcja była nieco bardziej oddalona co sprawiło, że gdy wreszcie do niej dotarliśmy to zamiast zacząć zwiedzać, wstąpiliśmy do kawiarenki. Kawa, lody, wygodne krzesło – tego właśnie było nam trzeba.

9ffa750e-1fc5-441a-ab8c-f67c87dc38fa

A gdy już nieco odsapnęliśmy i ochłonęliśmy zanurzyliśmy się w Hydropolis. Zwiedzanie zaczynamy od krótkiego filmu o tym jak woda powstała, jak znalazła się na naszej planecie i jak wiele można jej znaleźć we wszechświecie.

73108c99-62c6-4e58-8f92-d1937d96130a

Kolejna sala odkrywa przed nami tajemnice morskich toni. Trudno podziwiać formy życia okupujące królestwo wiecznej ciemności: uroda widać nie jest cechą pożądaną tam, gdzie widać niewiele a każde źródło światła może się okazać przynętą. Można tu też obejrzeć film o tym, jak ludzie próbowali dotrzeć na dno Rowu Mariańskiego.

Następna sala to Ocean Życia. Tu zbliżamy się do powierzchni więc i formy życia są nieco mniej przerażające. Poznać można wiele stworzeń zamieszkujących oceany i dla odmiany obejrzeć krótki film o kamuflażu: zarówno wykorzystywanym by ukryć się przed drapieżnikami, jak i takim, który pomaga polować.

W innej sali mamy okazję na chwilę relaksu. Szum fal, wygodne leżanki… Dość! Czas goni! Lecimy dalej…

W kolejnej sali dowiadujemy się o związkach człowieka z wodą. Nie przybliżę Wam niestety eksponatów z tego pomieszczenia.

8f653141-c8b2-425b-b62b-ed282a196653

Mnie, jak magnes, przyciągała sala z historią inżynierii wodnej. Tu możemy wprawić w ruch Śrubę Archimedesa. Możemy przyjrzeć się temu, jak koło wodne wprawia w ruch młot. Wstyd przyznać, ale to właśnie w tej sali pierwszy raz zetknąłem się z Turbiną/Banią Herona – pierwowzorem maszyny parowej, którą datuje się na I w. n.e. – setki lat przed tym, gdy maszyna tego typu stała się siłą napędową rewolucji przemysłowej.

42e955d4-9faa-4156-affd-6626c321cb2c

Sala „Miasto i Woda” skupia się na tym jak wielkie aglomeracje rozwiązują kwestię dystrybucji wody. Możemy też przyjrzeć się temu, jak wielki obszar Wrocławia znalazł się pod wodą w czasie pamiętnej powodzi z 1997 r. Posadzkę zdobią plany przedstawiające systemy wodne różnych miast, w tym miasta szczególnie nam bliskiego… Amsterdamu!

151d19eb-3ebb-4268-9f34-163f57dedfd4

Ostatnia sala poświęcona jest trzem stanom skupienia wody. Tu znajdziemy między innymi informację o obiegu wody w przyrodzie, ciekawostki na temat śniegu, różne rodzaje chmur z wyszczególnieniem tych, które mogą „sypnąć” deszczem. Dla dzieciarni mini-gra, w której atomy tlenu i wodoru można ułożyć najpierw w cząsteczki wody, a następnie ułożyć je, w zależności od tego czy mamy do czynienia z parą wodną, z wodą czy też z lodem.

5f416d5a-5e17-4298-823b-39cad74e22a0

Opuszczamy Hydropolis mając świadomość, że można by w nim spędzić pewnie więcej czasu. Niestety, towar to u nas deficytowy: brzuchy burczą a nieubłaganie zbliża się godzina, na która zaplanowaną mamy podróż do Polski z czasów Insurekcji Kościuszkowskiej.

06d336a6-3735-4b21-898c-6c66f54ad59b

Po obfitym (i ponownie niedrogim) posiłku w barze mlecznym w Hali Targowej Igomama z Okruszkiem udaje się na spacer po lokalnych stoiskach spożywczych(a ponoć było na czym oko zawiesić), natomiast Iskierka i Groszek zostają porwani przeze mnie do rotundy, w której można znaleźć się w samym środku bitwy, która choć znaczenie militarne miała raczej niewielkie, to przez wiele lat dawała nadzieję, że niepodległa Polska wróci na mapę Europy.

Rotunda

Prezentacja jest bardzo dobrze pomyślana: najpierw poznajemy historię obrazu, jego autorów, burzliwe losy w czasach PRL-u. Później poszczególne sekcje obrazu zostają szczegółowo omówione, czyniąc go jeszcze bardziej osadzonym w rzeczywistości i ułatwiając nam przeniesienie na pole bitwy pod Racławicami. Poznajemy bohaterów tych zdarzeń, począwszy od Tadeusza Kościuszki na czele kosynierów.

212ecf03-bdcc-4d6a-bfc5-46747e48d9ef

W wielu miejscach granice między obrazem a otaczającą go instalacją zacierają się tak bardzo, że trudno stwierdzić, co jeszcze jest malowidłem, a co namacalnym przedmiotem. Ze wszystkich stron otaczają nas obrazy przedstawiające fragmenty potyczki, ruchy wojsk czy wreszcie – dramaty ludzkie, niezmiennie wpisane w każdy konflikt zbrojny, niezależnie od pobudek walczących stron.

b0853ecf-aafe-4ed8-8221-cee7c4edba7c

Po tej prezentacji niespiesznie ruszamy w stronę rynku: syci wrażeń i wciąż jeszcze z pełnymi żołądkami. Mnie czeka jeszcze jedno spotkanie z organizatorem spotkania, Igomama z dziatwą wybiera pyszne lody tuż przy sercu wrocławskiej starówki.

dca3d354-818a-49dc-ba2b-c60b985d7703

Spać idziemy wcześniej niż zwykle, przed nami ostatni dzień w Polsce przed powrotem do Holandii…

Dzień ten zaczynamy od podróży tramwajem (nóżki, szczególnie te najmniejsze, zaczęły odczuwać skutki spacerów po wrocławskim bruku). I tu – niespodzianka. Zakupiony w tramwaju bilet pozostaje niematerialny, bardzo „eko” choć przy pierwszym razie – nieco stresująco. Winking smile Udajemy się do znacznie oddalonego Sky Tower.

e77756c3-c1d0-4d30-94be-955760648be0

Ten najwyższy w Polsce budynek oferuje wspaniały widok na Wrocław z położonego na jego szczycie tarasu widokowego. Jesteśmy wcześnie, więc czekamy tylko kilka minut. Minuta w windzie, wreszcie – docieramy na ostatnie piętro. Widok wspaniały, choć na horyzoncie majaczą mgły, skrywając przed nami najdalej położone fragmenty panoramy.

eeb17cbe-4b05-424b-bd2e-8653ba86e2a5

Wracamy do „naszej” kamienicy i z bagażami udajemy się na ostatni posiłek w „Misiu”. Smakuje nam on równie mocno jak ten pierwszy a i portfel wydaje się uśmiechać na ceny, które trudno określić inaczej niż „rozbój w biały dzień”. Syci udajemy się do Kolejkowa – największej makiety kolejowej w Polsce.

159e9d7b-5730-49f1-8c87-779bfa479fbd

Mając w perspektywie długą jazdę autem pozwalam odpocząć patrzałkom, do środka śląc z dziatwą Igomamę. Igomama nie protestuje, więc gdy Igorodzina cieszy oczy wspaniałymi modelami – ja oddaję się rozkosznemu nieróbstwu w jednym spośród stojących przy wejściu leżaczków. Przymykam oczy – ale szumu fal nie słyszę. Widać petycja miejscowych o dostęp do morza nie została jeszcze pozytywnie rozpatrzona.

Kolejkowo

Od Kolejkowa czeka nas jeszcze jeden żabi skok na parking, gdzie czeka na nas Igowóz. Z Wrocławiem, tradycyjnie już, rozstajemy się z „do widzenia” na ustach. Ale na pożegnanie z Polską przyjdzie jeszcze czas – zanim to nastąpi czeka nas wizyta w Jeleniej Górze, u naszych wiernych czytelniczek: babci i cioci Igomamy. Widok z dziewiątego piętra, pyszny domowy posiłek, kawa i coś do kawy. Do tego garść wspomnień, tych bliższych i tych dalszych. Wreszcie – pora się pożegnać. Na nocleg w naszym ulubionym hotelu dojeżdżamy prawie o północy. Wakacje oficjalnie uznać można za zakończone…

69139502_371557107077510_5489070815351668736_n

Ten wpis został opublikowany w kategorii Polska i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

16 odpowiedzi na „Polowanie na krasnale

  1. Morgana pisze:

    I ja jestem oczarowana bardzo malowniczym Wrocławiem 😀
    Koniecznie szukaliśmy znanych z opowieści krasnali.
    Byłam z Rodzinką parę lat temu.
    Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
    🙋🌻

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Dzięki wielkie, Morgano.
      Prawda, Wrocławia nie można nie pokochać – cudne miasto.
      A ile tak atrakcji dla dzieci!
      Dla dorosłych zresztą też.
      I jest cudowny bar mleczny „Miś” (i inne jemu podobne), gdzie można zjeść zupę za niecałe 2 złote. Gdzie dziś są takie ceny?

      Polubienie

  2. jotka pisze:

    Świetne sprawozdanie, bawiliście sie na pewno znakomicie, co widać na zdjęciach.
    Mnie zadziwiło porównanie rzek świata, nasza Wisła płynie przez cały kraj, ale w porównaniu z Nilem, to mała niteczka wody… niesamowite!

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Jotko, no właśnie!
      Mnie też to zestawienie rzek zadziwiło, dlatego aż fotkę pstryknęłam.
      Zawsze mi się wydawało, że nasza Wisła to taka tęga rzeka co to przez całą Polskę dumnie płynie – od gór aż do morza – a tymczasem w porównaniu z Nilem, Amazonką czy Jangcy Wisła zdaje się być rzeczułkę.

      Polubienie

  3. Malwina pisze:

    Wrocław to jedno z miejsc, które chcę koniecznie odwiedzić i to jak najszybciej, ale… jakoś nigdy nam nie jest po drodze 😦 Aż wstyd się przyznać, ale ja, Poznanianka i we Wrocławiu nigdy nie byłam! Jednak Wasz post zachęcił mnie jeszcze bardziej i kiedyś w końcu MUSI się nam udać tam wybrać 🙂

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Tak często bywa, Malwinko, po prostu macie za blisko 🙂
      A tak na poważnie, to wyobrażam sobie, że jak zjeżdżacie do Poznania, macie tyle spotkań, wizyt, spraw, że już nie w głowie Wam inne eskapady.
      Ale tu akurat warto. 😉

      Polubienie

  4. Urszula pisze:

    Wrocław jest cudownym miastem. Nie da sie tu nudzić 🙂 krasnale są genialne, nie sposób ich wszystkich wyłapać 🙂

    Polubione przez 1 osoba

  5. agacia336 pisze:

    Nigdy we Wroclawiu nie bylam i szczerze mowiac, nie wiem czy kiedys bede… Podczas wizyt w Polsce mamy do „zaliczenia” i Trojmiasto i Zakopane, na srodek Kraju nie ma zwyczajnie czasu. 😉

    Polubione przez 1 osoba

    • Igomama pisze:

      Agacia, rozumiem, że macie rodzinę w Trójmieście i w Zakopanem.
      To spora odległość do pokonania i faktycznie Wrocław nie bardzo Wa,po drodze, ale… może akurat kiedyś podczas pobytu w Polsce będziecie mieli więcej czasu i nadarzy Wam się okazja do zwiedzenia tego miasta i okolicy. Wtedy nie wahajcie się. Warto.

      Polubienie

  6. oko pisze:

    Trochę mało czasu mieliście, żeby popatrzeć dokładniej. Sporo zostało na kolejną wizytę. Choćby Hala Stulecia z Iglicą, fontanną multimedialną, parkiem Szczytnickim z Ogrodem Japońskim i ZOO z Afrykarium. Ogrod botaniczny, ze dwa wzgórza, deptakiem po parku staromiejskim wzdłuż fosy.trochę bocznych uliczek niekoniecznie wokół rynku, przejażdżka zabytkowym tramwajem, albo rejs po Odrze. jest trochę widoków i tygodnia może być mało.

    Polubione przez 1 osoba

  7. W Wrocławiu nie byłam a le widać ze klimatyczne miejsce

    Polubione przez 1 osoba

  8. Ann pisze:

    Wrocławskie krasnale mają swój festiwal i swoją stronę (http://krasnale.pl) Ostatnio z okazji 10. Festiwalu Krasnoludków dołączył do całej czeredy maluchów nowy członek wrocławskiej rodziny krasnali. Na cześć tego wyjątkowego święta otrzymał imię – Festiwaliusz. Festiwaliusz zamieszkał w Ogrodzie Staromiejskim, gdzie odbywa się wydarzenie – będzie już przez cały czas przypominał mieszkańcom Wrocławia oraz turystom o tych wyjątkowych dniach w roku, kiedy to krasnale przejmują to miasto. Pozdrawiam dużych i małych fanów krasnali:)

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz