Obiecałam Wam jeszcze dwie urokliwe holenderskie miejscówki.
Czeka wpis o spotkaniu z pisarką. Kilka ciekawych książek prosi się o recenzję. Tak, tematów na bloga nie brakuje. W Dniu Świętego Marcina dzieci chodziły z lampionami i „wyśpiewywały” słodycze. No i jest jeszcze Covid.
Mamy w Holandii częściowy lockdown i mamy…. Mikołaja z Piotrusiami.
Już przybyli z Hiszpanii i co wieczór (do 5 grudnia) można wystawiać but.
Jest spora szansa, że rano będzie w nim czekał jakiś drobiazg: czekoladowa litera, marcepanowa figurka, piernikowe ciasteczka.
Ale jak tu się bawić w Mikołaja w ciepłym domu, gdy inni marzną w zimnym lesie, bez jedzenia?
Czuję wstyd, rozpaczliwy żal, gdy leżę w łóżku, pod puchową kołdrą.
Jak mogę zasnąć, wiedząc, że inni spędzają noc bez dachu nad głową, w prowizorycznych namiotach, w szponach dotkliwego zimna i wilgoci?
Czuję wstyd i rozpaczliwy żal, gdy biorę prysznic.
Gorącą wodę mam na wyciągnięcie ręki, na odkręcenie kurka.
Ile osób marzy teraz o kąpieli? Potrzebuje jej na cito.
Czuję wstyd i rozpaczliwy żal, gdy zasiadam do posiłków.
Otwieram lodówkę i wyjmuję jedzenie. Jeśli czegoś brakuje, robię zakupy. Gotuję ciepłe posiłki. Dzieci wracają ze szkoły i jedzą świeży obiad.
Gdy najdzie mnie ochota na kawę lub herbatę, po prostu sobie ją zaparzam.
A potem pijąc czuję wstyd, rozpaczliwy żal…
Smakowałaby mi, gdybym mogła się nią podzielić.
***
Dziś w nocy marzyłam o zaczarowanym ołówku.
Wyobrażałam sobie, że staję z takim ołówkiem przy globusie. Ten globus jest dziwny, bo niektóre krainy są jasne i kolorowe, a inne poszarzałe jak brudna szmata.
W tej burości widzę mrowie ludzkich twarzy. Błyskają smutne oczy, usta okrągleją w krzyku jak na obrazie Muncha.
Rysuję łóżka, puchate kołdry, wełniane koce. Szybko, szybko!
Rysuję domy. Łazienki, kuchnie pachnące zupą. Rysuję ubrania, zabawki, kanapki, termosy. Szybciej, szybciej!
Co narysuję, wnet ożywa i trafia do właściwych rąk.
Widzę to na globusie: błyszczące punkciki, których wciąż przybywa i przybywa aż w końcu przebijają się przez czerń.
Szaroburość znika.
Zacieram kontury na globusie. Zacieram podziały w ludzkich sercach.
Nie ma już: my – oni.
My, ci dobrzy – nawet jeśli źli, to dobrzy, bo znani i swojscy.
Oni – obcy.
Kto wie, co kryje się za ciemnymi oczami, co siedzi w ich głowach?
Może chcą nas zabić?
***
Biedni ludzie!
Marząc o przyzwoitym życiu, dali się zapędzić w śmiertelną pułapkę.
Labirynt, z którego nie ma dobrego wyjścia.
Oszukani przez politykę. Niewygodni.
A nie, przecież bardzo wygodni!
Idealni do przerzucania odpowiedzialności. Idealni do przerzucania przez płot.
Idealni do wymiany zarzutów. Ping pong, przez płot.
Czuję zawstydzenie i rozpaczliwą żałość….
A, nie!
Czuję złość i pieklącą wściekłość, gdy reżim, mataczenia polityczne i rozgrywki międzypaństwowe są stawiane ponad człowieka.
Nie ma znaczenia, że „Kowalski” nosi imię Omar, Muhammed, Hassan.
I jeszcze ta „poprawność polityczna” ważniejsza od ludzkiego cierpienia.
Nawet w Kościele, gdy na mszy modlimy się tylko za „naszych”, za polskie służby mundurowe, a za ludzi umierających w lesie, wygłodzonych, przemarzniętych – już nie.
Po co? Przecież to „obcy”.
***
Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem przeciwko Polsce i Polakom.
Przeciwnie.
Czuję się patriotką (choć mieszkam na emigracji, co dla niektórych się wyklucza).
Dzielę się polskością w polonijnej szkole – szkole przykościelnej (!).
Składam kwiaty na grobach polskich lotników poległych w II wojnie światowej.
Szanuję żołnierzy strzegących granic, polskich i europejskich.
Wzruszam się, gdy opowiadam o Polsce, gdy o niej myślę, gdy za nią tęsknię.
Ale w „moim” patriotyzmie jest miejsce również dla innych nacji, ras, kultur.
I w „moim” Kościele ubogi Chrystus przychodzi tak samo do Jana jak i Omara, do Zosi i Farihy.
Dlatego dziś czuję wstyd, żal, złość, wściekłość.
Bardzo dobrze Cię rozumiem.. Takie posługiwanie się ludźmi w międzynarodowych potyczkach i osiągnięciu korzyści jest po prostu bestialskie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, bestialskie to właściwe słowo.
Bardzo dziękuję za komentarz.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wzruszająco to opisałaś Igomamo.
I ja też czuję wstyd i niesamowity smutek.
A najgorsze jest to, że my – ludzie czujący i myślący – nie możemy zrobić absolutnie NICZEGO w tej sytuacji…
Pozdrawiam Cię najserdeczniej.
Stokrotka
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, Stokrotko.
Wiesz, ja sama też się czuję zapędzona w pułapkę, bo nie wiem, jak pomóc.
Źle mi z moją biernością i „normalnym” życiem, gdy obok ludzie walczą o przetrwanie w lesie, a temperatury są coraz niższe. 😦
Nie mogę pojąć, że już tak długo przyzwalamy na takie dramaty.
PolubieniePolubienie
Kochana, nie tylko Ty jedna, wszyscy ludzie empatyczni odczuwają podobnie.
W głowie się nie mieści, że mamy XXI wiek i tyle zła i nieszczęść na świecie, ba, wśród nas!
Tutaj polityka i kalkulacja nie powinny mieć miejsca!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No pewnie, że nie powinny, Jotko.
Nie gdy w grę wchodzi zagrożenie ludzkiego życia, a w tym wypadku wielu żyć.
Czas ucieka, idzie zima.
Władcy debatują o polityce, a pomagają zwykli obywatele i aktywiści.
A to przecież nie wystarczy.
Unia jest zbyt bierna.
PolubieniePolubienie
Polecam film „Niewygodna prawda”.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziekuję, Iwonko. Znalazłam, jest dostępny na Youtube.
Aż boję się oglądać, ale obejrzę.
PolubieniePolubienie
Nas to bardziej niepokoi, co z tego wyniknie. Sytuacja jest bowiem bezpośrednim i bardzo realnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa wschodnich rejonów PL , gdzie mieszka rodzina męża, bo chyba każdy zdaje sobie sprawę, że ta sytuacja może doprowadzić nawet do wojny… A bez wątpienia nie ma co oczekiwać szybkiego jej poprawienia, a raczej wprost przeciwnie. Putin z Erdoganem ciągle tam tych ludzi przecież zwożą, a Europa za cholerę ich nie przyjmie, co bynajmniej mnie nie dziwi, bo – jak to już jakiś czas temu ktos mądry zauważył – nie da się przesiedlić całej Afryki (a tym bardziej innych regionów) do Europy. Powiem więcej, sama jestem temu przeciwna, bo ja na własne oczy widzę, że już mamy problemy bardzo poważne. Bywam czasem w stolicy. W ostatnich latach mnóstwo ludzi siedzi na ulicy i żebrze. Kobiety z dziećmi przy cycku, małe dzieci wyciągajace rączki do każdego przechodnia, w każdym kącie ludzie śpiący wyowijani w koce i ubrania. Przybywa ich ciągle. Drugi fakt – brakuje nauczycieli w każdej praktycznie szkole, brakuje lekarzy, pielęgniarek (wcale nie z powodu korony, to inna bajka), do tego nadchodzą poważne problemy finansowe. Ja martwię się o siebie i swoje dzieci, bo nie wiem, czy za rok dwa będziemy miec jeszcze na chleb. Pewnie, że tych biedaków mi żal, serce się kraje i wkurw na ludzi się zwiększa, ale martwię się głównie o siebie. Człowiek byl jest i zawsze bedzie najbardziej skurwiałą istotą na tej planecie i nic tego nigdy nie zmieni, dopóki ludzkosc bedzie istnieć. Trzeba się z tym pogodzić, bo zmienic sie nic nie da.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Magda, jak zawsze jesteś szczera i odważna, zarówno w komentarzach jak i u siebie na blogu. Cenię Cię za to i lubię. 🙂
Napisałaś dosadnie, z mocą („wkurwem” – uzasadnionym!) i nie sposób nie przyznać Tobie racji. Bo wszystko, co mówisz, to prawda.
I też czuję niepokój do czego ta cała sytuacja zmierza.
Moja idealistyczna natura buntuje się przeciwko takiemu światu, przeciwko wszelakiej krzywdzie, a zwłaszcza krzywdzie dziecka – tej nic nie usprawiedliwia!
Jednak widzę, że w niektórych sytuacjach wszystko może stać się pułapką, nawet myślenie może nią być, bo nie ma dobrych rozwiązań: jak pomożesz jednej stronie, druga na tym ucierpi.
Nawet nie wiem, jak to wszystko podsumować.
Choć powiem Ci, że jednak jeszcze cały czas mam wiarę w szlachetność człowieka.
Jak pokazała historia – byli, i nadal są, ludzie bezsprzecznie dobrzy, bezinteresowni, gotowi do poświęceń, altruistyczni.
Tylko zło jest głośniejsze i bardziej widoczne niż dobro.
PolubieniePolubienie
Na zło nie można odpowiadać złem.. historia uczy, że takie sytuacje zwykle kończyły się dramatycznie. Większość z nas nie ma realnego wpływu na to, co się dzieje przy granicy z Białorusią ale możemy i powinniśmy mówić jednomyślnie, że nie zgadzamy się na takie traktowanie ludzi. Człowiek, czy to w Europie, czy w Afryce, jest taki sam: chce bezpiecznie i godnie żyć, chce wychować i wykształcić swoje dzieci, chce zwyczajnie być szczęśliwy.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marzenko, pięknie to powiedziałaś.
Podpisuję się pod Twoją wypowiedzią i bardzo za nią dziękuję.
PolubieniePolubienie
Jak się zaczęło tych ludzi na granicy zbierać, to mojemu bardzo na bakier z wiedzą książkową współpraconikowi tłumaczyłam, kim są Kurdowie, dlaczego nie ma znaczenia, że kot jest tłusty, a ludzie mają ajfony, co powinien zrobić polski rząd jako pierwszy kraj UE, w którym ludzie mają prawo złożyć wniosek o azyl, dlaczego złe jest nie wpuszczanie dziennikarzy w strefę przygraniczną, co może w lesie zrobić matka z dwójką kilkuletnich dzieci i jakie niebezpieczeństwa na nich czekają…. Edukuję, tłumaczę. Kolejnego dnia mówię, że czytałam w gazecie rano, że zebrało się już ponad 3 tysiące ludzi. Współpracownik powiedział „ale bydła!”. Ręce mi opadły. Tłumaczę po raz n-ty – ” to są ludzie, to są dzieci, to są osoby, które nie mają szansy powrotu do domu i albo las, albo egzekucja przez Talibów”…. bydło… tyle w nim empatii. Baran z niego.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Traszko, faktycznie „baran”. Albo na takiego pozował, tylko nie wiem po co.
Niestety ludzi o takich poglądach jest coraz więcej, co widać w hejterskich komentarzach w social mediach.
Ciekawe, czy gdyby Twój współpracownik sam znalazł się w takiej ekstremalnej sytuacji (las, zimno, brak łazienki, pralki), to też nie wyglądałby jak „bydło”?
Łatwo formułować pogardliwe sądy o innych, mając samemu dach nad głową, pracę i spokój.
Jednak życie jest ruletką i nikt nie ma gwarancji, że tak będzie zawsze.
Twojemu współpracownikowi przydałoby się trochę pokory.
PolubieniePolubienie
Czuje to samo co Ty… co rano, gdy nie chce mi sie wyjsc z cieplego, czystego lozka, lajam sie: ciesz sie, ze masz to cieple, czyste lozko, ze masz do czego wstac… Czuje wspolodczucie w zaladku, sciska mnie z zalu, boli mnie bezsilnosc. Mysle, co moglby zrobic rzad, zastanawiam sie, jak powstaja takie potwory jak Lukaszenko, ale zastanawiam sie tez, co z ambasada??? Przeciez w kazdym kraju jest ambasada, przedstawiciele danego narodu – dlaczego z tej trony cisza??? Mysle, ze jako Polka, gdyby taka sytuacja spotkala mnie na terytorium innego kraju, najwiekszy zal mialam bym wlasnie do wlasnych rodakow, ktorzy siedza w ambasadzie, budza sie w cieplych lozkach i placem nie kiwneli, zeby pomoc.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Słuszne spostrzeżenia, Czipssie.
Przecież zadaniem ambasady jest pomoc rodakom przebywającym na terytorium danego kraju. Tylko że w obecnej sytuacji już wszystko wymknęło się spod kontroli i pewnie nawet ambasady są bezsilne i mają za małą moc sprawczą, zwłaszcza na terenie Białorusi. 😦
Dzięki za komentarz i Twą empatię.
PolubieniePolubienie
Podróż na Białoruś, kosztuje kilka tysięcy dolarów. Trzeba mieć jeszcze na taksówkę przez Polskę.Za takie pieniądze, ludzie w obozach dla uchodźców żyją kilka, lat . Nie marzą,że wyrwą się z piekła bo dla nich coś do jedzenia to święto.O tych Pani nie wspomina ale już o tych rzucających kamieniami z pomocą białoruskich wojskowych cały tekst. Nie wspomina Pani ,że nie robi się krzywdy tym którym się uda przejść , nie są agresywni a potrzebują pomocy. Zresztą Polacy zawsze ,będą i pomagają. Nie wspomina Pani o strzelającej policji na manifestacjach w Holandii-gdzie policja zachowuje się jak zwierzęta co w Polsce jest nie do pojęcia. Nie strzelać do tłumu…Europa tego nie zna a może podobnie jak w Niemczech- cenzura i takich informacji się nie podaje ?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie mojego skromnego tekstu i za szczery komentarz. Doceniam Pani słowa, bo zaprezentowanie własnego punktu widzenia wymaga odwagi, zwłaszcza, gdy różni się on od wizji autora.
Pani komentarz uczy mnie pokory i poszerza mój punkt widzenia, a to bardzo dobrze!
Odebrała Pani ten tekst jako cały „o tych rzucających kamieniami z pomocą białoruskich wojskowych”. Być może rzeczywiście tak wybrzmiał, ale myślę, że to kwestia interpretacji.
I zgadza się, nie wspomniałam o osobach, którym udało się przejść przez granicę, o tych którzy pomagają imigrantom, o manifestacjach w Holandii, strzelającej policji…i pewnie jeszcze o wielu, wielu rzeczach.
Jednak mój blog nie jest gazetą ani portalem informacyjnym, prowadzonym przez profesjonalistów.
Ma on wyłącznie charakter hobbystyczny, familiarny – nie jestem zawodową dziennikarką. Kameralna forma bloga (nie ma fanpage`a ani social mediów) zmniejsza zasięgi, ale sprawia, że mogę pozwolić sobie na pisanie amatorskie i intuicyjne, z doskoku, drugorzędne, po wypełnieniu innych obowiązków.
I w tym momencie mojego życia, właśnie to mi odpowiada.
Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podziwiam.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie ma za co. 😉 Ale bardzo dziękuję za dobre słowo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Przyszła mi na myśl , może trudna do pojęcia riposta …kilka dni temu, wyjątkowo rzetelna i stawiająca na standardy dziennikarstwa telewizja, opowiedziała o migrancie, który sześć dni spędził w wodzie. Płynął wpław by dotrzeć do kraju wymarzonego. Normalny człowiek umiera z wyziębienia przebywając w wodzie po kilku godzinach jeśli jest herosem a tu sześć dni . Podobne brednie opisywane są we wszystkich „wiodących” mediach. Dziennikarstwo umarło. Czasem trafi się , niczym drgawki pośmiertne ale nie czyni wiosny. Czy to powód by odpuścić i pójść na łatwiznę płynięcia z prądem ?.
Wspomniała Pani o profesjonalistach…gdzie oni , rzetelni , uczciwi dziennikarze ?. Nie znam nawet jednego nazwiska.Pani zna ?. Warto, tak myślę, zacząć budować wszystko od początku …napisać prawdę o tym co możemy zweryfikować . Pięknie Pani pisze gdy opisuje co widziała ,co przeżyła.
Pięknie Pani napisała ,że nie znamy , ja również nie znam kościołów w których by modlono się za tych szukających lepszego życia.Nie znaczy to ,że takich nie ma . Nie będzie do chwili gdy to my same nie pójdziemy i nie poprosimy publicznie o modlitwę za tych właśnie. Znów , to my, bo oni tam,może jak dziennikarze ….płyną z prądem.
Dziękuję z cierpliwość.Proszę o wyrozumiałość .
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za tak dojrzały i dający do myślenia komentarz.
Naprawdę bardzo mnie on poruszył, zwłaszcza druga część.
Na co dzień tak bardzo wrośliśmy w pewne role społeczne i adekwatne do nich zachowania, że nawet nie wpadłby mi do głowy pomysł np. pójścia do księdza i poproszenia o modlitwę za tych zamarzających biedaków, uwięzionych w matni rozgrywek międzypaństwowych.
A przecież wydawałoby się to takie proste: coś ci się nie podoba, aż kłuje w oczy, nie stój biernie, zmień to!
Nie miałabym odwagi w czasie modlitwy powszechnej wstać i dodać na głos intencję – po tych „żołnierzach broniących granic” – „za imigrantów na tejże granicy”.
Tę intencję dodaję jedynie w swoim sercu, mój mąż i dzieci zresztą robią to samo.
Po przeczytaniu Pani komentarza uświadomiłam sobie swój konformizm, tak bardzo boję się odrzucenia, napiętnowania społecznego, że wolę płynąć z prądem grupy, nawet jeśli wszyscy płyniemy w bagnie. 😦
A co do rzetelnego dziennikarstwa – zapewne w większości też płynie ono z prądem – podlega rządzącym/ płacącym/ mającym wpływy.
Mimo wszystko jestem idealistką i wierzę (jeszcze!) w istnienie niezależnych mediów.
PolubieniePolubienie