I już! Odpaliły fajerwerki, strumienie złotych cekinów rozlały się po niebie. Huknęły petardy, wystrzeliły korki do szampana. Nowy Rok przyszedł!
Od trzech lat jeszcze bardziej wyczekiwany i już od progu obarczony pokładanymi w nim nadziejami: najpierw, że pandemia się skończy, teraz – wojna. Tegoroczny sylwester w Holandii był wyjątkowo głośny. Sztuczne ognie szturmowały niebo od wczesnych godzin popołudniowych do mniej więcej czwartej nad ranem, a około północy rozpędziła się prawdziwa kawalkada eksplozji.
Sylwestra spędziliśmy z rodziną mojej polskiej koleżanki. Takie dość spontaniczne spotkanie. Dzień wcześniej pisałyśmy do siebie na WhatsAppie i gdy okazało się, że obie zamierzamy siedzieć z dziećmi i mężem w domu, stwierdziłyśmy, że przyjemniej będzie posiedzieć razem. Dzieci pograją w gry planszowe, a my pogadamy, może potańczymy.
I oczywiście zjemy pączki oliebollen – w Holandii bez pączków nie ma sylwestra.
Ostatecznie na pląsy zabrakło nam weny, a może muzyki, bo ta z holenderskiej telewizji jakoś nas w stan taneczny nie wprawiła. Ale i tak było bardzo sympatycznie.
No może poza powrotem do domu. Koleżanka mieszka w dzielnicy, która jest niewielką wyspą. Wąskie ulice są usytuowane wzdłuż kanałów.
Około drugiej w nocy przekonaliśmy się, że ludzie tam nie tylko wystrzeliwują race i fajerwerki, ale też rozpalają ogniska na środku drogi i to na tyle duże, by uniemożliwić przejazd samochodom. A że drogi były jednokierunkowe, Igotata musiał zawracać z trasy jadąc na wstecznym do końca wyspy. Skręcił w następną drogę i znów wyrosło przed nami ognisko, a jakaś rozochocona grupa zachęcała do jazdy wprost przez ogień. Czuliśmy się jak w matrixie, nawet przeszło mi przez myśl, że już się stąd nie wydostaniemy. Ku naszej uldze kolejna trasa była drożna.
A nazajutrz, po spaniu do jedenastej, zgodnie z naszą rodzinną tradycją, otworzyliśmy puszkę z marzeniami na rok 2022. Kiedyś Wam o niej wspominałam.
Różowa “landrynka” z zapisanymi karteluszkami przez kilka miesięcy stała na parapecie w naszej sypialni jak niemy wyrzut sumienia. Widocznie własne marzenia mnie przerosły, bo puszkę odbierałam jak stalkera, patrzącego na mnie wyzywająco.
Co więcej wydawało mi się, że puszka żyje własnym życiem.
Rośnie, rytmicznie kurczy się i rozpręża, jakby zamiast notatek w swym wnętrzu skrywała bijące serca. Denerwowałam się tym, nie mogłam skupić aż w końcu schowałam „toto” do szafy.
Teraz przy uroczystym otwieraniu wieczka, przynajmniej dla mnie, niespodzianki nie było. Wiedziałam, że czeka mnie rozczarowanie – w minionym roku nie udało mi się spełnić żadnego z zapisanych marzeń.
Za to Iskierka się ucieszyła. Zrobiła wszystko, co zaplanowała.
Okruszek w sumie też. W sumie, bo jedno z pragnień naszej najmłodszej pociechy dotyczyło posiadania drugiego kota. Oficjalnie takiegoż nie posiadamy, ale w praktyce codziennie bywa u nas biało – rudy kot sąsiadów, Bako.
Bladym świtem staje przed naszymi drzwiami kuchennymi i miauczy wniebogłosy, tak że najpierw go słychać, potem widać.
Wpuszczamy go, bo to sympatyczne kocisko, pocieszne i łagodne jak baranek.
Podje u nas, pobawi się, zdrzemnie, a czasem na noc zostanie. Później sam wyjdzie przez klapkę w drzwiach kuchennych, zamontowaną dla Guzika.
Dziwna rzecz zadziała się z marzeniami Groszka, bo jego karteczki zniknęły z puszki w tajemniczy sposób. Może ktoś je porwał, a może były tak zaciekawione światem, że wyhodowały sobie odnóża i samowolnie opuściły różowe, bo różowe, ale jednak więzienie?
Groszek zarzeka się, że wypisywał życzenia, do dziś pamięta, jak je wrzucał do skrzynki. Ale może wrzucał jak ten Grześ z wiersza Tuwima?
Nie wnikam, bo nie pamiętam, bądź co bądź minęło dwanaście miesięcy.
Trochę zniechęciłam się do postanowień.
Co mam robić, te same kartki wrzucić ponownie do pudełka?
Promocja! Czas realizacji marzeń przedłużony o dwanaście miesięcy, bo inflacja, ciężkie czasy, bo lenistwo, brak wiary w siebie, bo marzenia o dwa rozmiary za duże.
Bo może i za duże.
I może (w ramach oszczędności ) lepiej skupić się na czymś mniejszym niż śnić o butach siedmiomilowych. Bo co, jeśli buty przeniosą nas do rzeczywistości, która wcale nam się nie spodoba?
Drodzy Czytelnicy, dziękuję Wam za obecność w minionym roku.
Życzę wszystkim wygodnych butów do przemierzania kolejnych 361 dni.
I marzeń, które nie ciążą, lecz uskrzydlają.
a tak sobie pomyślałem patrząc na tytuł …że nie zawsze w tych wygodnych można dobrze się czuć…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Trochę mylący wyszedł mi ten tytuł, jak reklama obuwia. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
no cóż… reklamy atakują… (dopiero teraz się odzywam bo niedyspozycja mnie w swych ryzach trzymała)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zatem niech teraz już zdrówko dopisuje.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
ach …żeby tak chciało posłuchać Twoich życzeń…
PolubieniePolubienie
Pięknie dziękuję za noworoczne życzenia. Odwzajemniam je z całego serca.
To prawda że buty są bardzo ważne….prawie tak ważne jak droga którą się idzie.
Stokrotka
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Masz całkowitą rację, Stokrotko.
Zatem oby nasze noworoczne drogi były jak najmniej wyboiste i bez mylących zakrętów. Niech wiodą do dobrych ludzi i pożądanych celów.
PolubieniePolubienie
Życzę Wam, by nawet bez puszki z marzeniami wszystko się spełniało i radowało!
Apetyczne te pączki, podobnie wyglądały pączki mojej babci:-)
Jestem za tym, by zakazać głośnych fajerwerków, dla dobra ludzi i zwierząt!
Spokojnego roku zatem!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Spokojnego, Jotko i dla Ciebie.
Spokojnego choć wcale nie nudnego.
Spokojnego obecnością bliskich osób.
Spokojnego, gdy można być sobą i robić, co się lubi. 🙂
PolubieniePolubienie
Niezależnie od tego, czy jakieś marzenia się spełniły, czy żadne, nigdy z marzeń nie rezygnujcie! Ani z takiej fajnej tradycji, jak to „różowe więzienie” 😉
Najlepszego dla całej Rodzinki ❤
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za te słowa. Tak, postaram się nie rezygnować z marzeń, tylko podejść do nich nieco inaczej, nie na siłę, a przedtem pomyśleć, czy naprawdę właśnie to mnie uszczęśliwi i czy warto za tym gonić?
A może, w to miejsce, warto skupić się na czymś innym?
A może… może w ogóle tyle nie rozmyślać, tylko skupić na świadomym przyjmowaniu tego co „tu i teraz”? 😉
Bez ciągłej „rozkminy” w głowie. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najlepsza byłaby w sumie ta istatnia opcja: tu i teraz. Samemu tak próbuję i wciąż mam z tym kłopot 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Celcie, bo my to za wrażliwi jesteśmy. 😉 I ta wrażliwość czasem aż nas uwiera czy powoduje „egzemę”, tyle że nie ciała. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wszystkiego Najlepszego w 2023. Widzę, że belgijskie browary u Was gościły. Ten od Kwaka mam prawie, że koło domu 😉 Duvela też lubię a poza tym tak ma na imię pies znajomych haha.
Jeśli chodzi o marzenia, to ja uważam, że to nie są rzeczy, które powinno się realizować czy planować na czas. Wtedy nie ma zawodu, nie ma stresu ani spiny. Jak mawiają, nie od razu Rzym zbudowano 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dzięki wielkie, Magda.
No tak, może problem tkwi właśnie w tym narzuconym tempie? Spina, terminy, czyli cała ta holenderska „agenda” życie według grafiku…
Ale zdaje się, że Belgowie są bardziej na luzie i u Was nie ma tego holenderskiego: „poczekaj, sprawdzę w agendzie, czy w piątek rano znajdę czas na…. (wstaw cokolwiek)”. 😉
A co do piwa – Igotata uwielbia belgijskie, znajomi też, ja niestety jestem piwną ignorantką: nie piję piwa, bo dla mnie za gorzkie.
PolubieniePolubienie
Trochę smutny ten noworoczny post, chociaż powinien cieszyć fakt, że Panienkom marzenia się ziściły. W tym roku nie zapisujcie marzeń i nie chowajcie ich do puszki. Niechaj pojawiają się spontanicznie i w taki sposób są realizowane. Nieważne które marzenie jest czyje, bo i tak większość rzeczy robicie całą rodziną. To ciekawe, że w Holandii pączki jada się prawie na rozpoczęcie karnawału, a w Polsce na koniec. Pozdrawiam serdecznie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak, Iwonko, faktycznie tak jest z tymi pączkami.
W Holandii przed sylwestrem wiją się kolejki po pączki – zwykłe, z rodzynkami, nadziewane – tak jak u nas na Tłusty Czwartek.
Takie smaczki kulturowe. 😉
A co do puszki z marzeniami – dziewczynom spełniły swoje pragnienia i domagają się puszki też na ten rok. 😉
Więc puszka jest w tym roku dla chętnych.
Ma bawić i motywować, ale nie stresować, bo nie o to chodziło. 😉
Pozdrawiam noworocznie.
PolubieniePolubienie
Dziękuję za życzenia! Odwzajemniam. radości, spokoju i zdrowia. Dla mnie świetny tytuł, także nie robię postanowień, i to chyba (przynajmniej dla mnie) dobry kierunek. Dobrego dnia!
PolubieniePolubienie
Dziękuję serdecznie za miłe życzenia, pozdrowienia i za całokształt. 😉
Serdeczności. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Serdeczności, dobrego dnia, a życzenia nie mają terminu ważności, dobrego najlepszego :-).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I Wam życzę wygodnych butów do realizacji marzeń, bo bez marzeń, życie byłoby smutne, natomiast na kartkach bez daty ważności, ponieważ kobiety są i tak zadaniowe, więc dokładanie nowych i ambitnych zadań do wykonania, powoduje niepotrzebną napinkę zakończoną stresem. A poza tym bawcie się dobrze, bo życie każdemu wcześniej czy później da porządnie w kość. Jak to życie.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wzruszył mnie Twój komentarz, Ultro.
Tyle w nim ciepła, empatii i tej zwykłej – niezwykłej życzliwości.
Bardzo dziękuję – moi domownicy również!
Najlepszego dla Ciebie.
PolubieniePolubienie